Do pracy: 41.82km TIME: 1:56:26 Pobudka 4:10 aby wygenerować odpowiedni zapas czasu, gdyż nie wiadomo w jakich warunkach na drogach przyjdzie jechać. Standardowe czynności startowe, szykuję jedzonko, ciuchy. Żegnam się z Moniką i schodzę na dół. Tam również standardowo zakładam naładowane akumulatorki do czołówki i lampki, sprawdzam i koryguje naciąg łańcucha. Ruszam o 5:20. Temperatura +3C, mokro. W niektórych miejscach może być ślisko, zwłaszcza na wiaduktach. Nie szaleje lecz jadę ostrożnie bo mam czas. Wieje też niekorzystny wiaterek. Przejazd bez ekscesów ze strony kierowców, ba nawet o tej godzinie (6:00) centrum Dąbrowy zupełnie puste, ruch zamarł. Docieram na Murckowską wariantem dojazdowym przez Auchan i północną część Środuli. Ostatnio mi się spodobało takie ominięcie remontu głównej drogi. Daję znać, że wszystko ok i ruszam przez D3S, Brynów, Ochojec do pracy na Piotrowice. Powrót wariantem przez Borki, w Lidlu zakupy a następnie prosto do domku.
Do pracy: 41.79km 1:48:57 Pobudka 4:10, gdyż nie wiadomo jakie są warunki. Chciałem też choć raz wyjechać ciut wcześniej by nie gonić. Szybko ogarniam temat szykowania ciuchów i jedzonka. Śniadanko i kawa - można ruszać. Żegnam się z Moniką, która jeszcze "wciąga żółtko" :) Ruszam o 5:13 czyli naprawdę w czas. Temperatura -1C, mocno wiejący wiatr z kierunku wmordewind. Asfalty suche i brak opadów. Czyli ogólnie warunki w porządku. Kręcę spokojnie bo mam zapas czasu. Postanawiam trochę zmodyfikować trasę i jadę przez Środulę omijając główną trasę. Pod Auchan spotykam kolegę z pracy idącego na przystanek, ciekawe kto będzie dziś wcześniej. Na główne ulice Sosnowca wyjeżdżam w okolicach ślimaka. Dalej już standardowo. Na Murckowskiej daję znać, że wszystko OK i ruszam dalej przez D3S, Brynów, Ochojec do pracy na Piotrowice. Po pracy warunki nie nastrajają optymistycznie, mokro i temperatura w oscylująca w okolicy 0C. Ruszam i ostrożnie badam grunt. Wszystko się błyszczy, ale testy przyczepności przy hamowaniu uświadamiają mi, że nie jest źle. Jedyny opanowany poślizg zaliczam przy skręcie 90 stopni przy z DDR przy E.Leclerc na Ochojcu. Dalej już coraz bardziej pewniej. Dojazd bez ekscesów ze strony kierowców. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 40.39km 1:28:57 Pobudka 4:30. Poranne szykowanie ciuchów i przygotowanie jedzonka do pracy. Zabieram też spakowane przez Monikę zamówienie Rowerowej Norki, bo dziś w roli kuriera dostarczam towary. Schodzę na dół i zabieram się za kapcia. Łatwo lokalizuje i łatam, ale w pośpiechu pierwsza łatka puszcza. Kleję ponownie. Wchodzę na górę po rzeczy i żegnam się z Moniką, która wskoczyła do łóżeczka by jeszcze sobie trochę pospać. Pompuję i znów uchodzi. Jest późno na analizy dlaczego, więc decyduje się na zmianę na zapas. Rozkręcam koło, zakładam i znów pompuje. Ogarnąwszy wszystko ruszam o 5:55. Na szczęście warunki są dobre, asfalty suche, temp. -2C. Trzeba będzie tylko uważać na zamarznięte kałuże przy krawędzi drogi. Trasa standardowa. Bez ekscesów tempem wyścigowym docieram na Murckowską. Daję znać, że wszystko ok i cisnę dalej do pracy. Udaje się zajechać jeszcze sporo przed czasem i wykręcić niezły czas.
A teraz wątek ogłoszeniowy: Śliczny mały koteczek szuka domu. Ma 3 miesiące, jest wesoły, lubi się bawić. Taki energizer, a zarazem przytulak :) Lubi inne koty i ludzi, potrafi załatwiać się do kuwety i nie sprawia kłopotu. Czasem tylko trochę psoci. Uwielbia włazić do wszelkiego rodzaju kartonów, a do zabawy wystarczy mu nawet zwinięta kulka papieru. Kotek do odbioru w Dąbrowie Górniczej.
Powrót prawie standardową trasą. Chciałem wrócić przez Borki ale trochę się zamotałem i wróciłem z powrotem na Zawodzie. Dalej już bez udziwnień, w Lidl zakupy i mknę prosto do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 41.05km 1:38:39 Pobudka 4:10. Wstaje wcześniej by ruszyć wcześniej bo warunki na drogach nie zapowiadają się dobrze. Monika jeszcze sobie drzemie. Szykuję ciuchy wyjazdowe, śniadanko,jedzonko. O 5:10 schodzę na dół by ogarnąć trochę rower, przecieram i likwiduję błotko i piach, który przyczepiło się do ramy. Podczas tych czynności odnotowuje 2 problemy, primo - kapeć na tyle :( i secundo urwana szprycha (a myślałem, że w drodze powrotnej mi sztyca tak strzelała). Szprychę łatwo udaje się wymienić bo nie jest od strony napędu. Wyjmuję dętkę z opony i namierzam kapcia. Dziura musi być na tyle niewielka, że nie udaje się jej łatwo zlokalizować. Szkoda czasu, decyduję się złożyć wszystko i napompować. Najwyżej co kawałek będę robił pit-stopa na dopomowanie. Wchodzę na góre, zabieram potrzebne rzeczy i żegnam się z Moniką. Ruszam o 5:50, plan wczesnego wyjazdu się nie powiódł. Dziś bez rejestracji w endo bo telefon się odpiął (lub to sprawka kotów) i nie naładowała się bateria. Trasa standardowa, temp. 0C, asfalty mokrawe i błyszczące. Miejscami koło traci przyczepność, ale łatwo to wychwycić na Ostrym zanim straci ją na dobre. Przejazd bez ekscesów, na D3S muszę nadrabiać bo jestem o 7 minut później niż zwykle. Mimo to udaje się dotrzeć do pracy o czasie. Daje znać, że wszystko ok. Powrót sponsorowany przez literkę P jak pana :) Nieco chłodniej niż rano. Trasa standardowa, z małym odbiciem na Dąbrówkę. Po drodze łatam 2-krotnie kapcia. Myślę, że już jest ok bo trzyma ciśnienie, a na Tworzniu znów niespodzianka i ciut miękko z tyłu. Jakoś dojeżdżam do domku, ale przekładam klejenie na jutrzejszy ranek. W domku Monika szykuję pyszną kolację. Mój wilczy apetyt zostaje zaspokojony po serii dokładek :) Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 41.15km 1:44:36 Pobudka 4:30, szykowanie do pracy i kompletowanie ciuchów wyjazdowych. Śniadanko i heja :) Żegnam się z Moniką, która jeszcze postanawia chwilę podrzemać. Ruszam o 5:35. Na zewnątrz +1C, asfalty mokre, wieje dość porywisty wiatr z nieprzychylnego kierunku. Jadę standardową trasą. Bez ekscesów ze strony kierowców docieram na Murckowską. Śnieżek się rozkręca i sypie już bardziej intensywnie. Daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej przez Brynów na Piotrowice. Stopy trochę zmarzły, jutro trzeba będzie się przeprosić z neoprenami. Po pracy pogoda już nie tak fajna jak w trakcie, gdzie słoneczko miejscami fajnie świeciło. Konstruuje prowizoryczne windstoppery z reklamówek i ruszam w drogę powrotną. Nie udziwniam trasy i wracam standardowym wariantem. W Dąbrowie w Lidl drobne zakupy. Monika ostrzega mnie o fatalnych warunkach, zastanawiam się gdzie bo pod Lidlem drogi czarne. Za hutą w końcu się przekonuje o czym mowa. Dopada mnie śnieżyca - sypie grubymi płatkami śniegu, a na drodze moment osadza się warstwa rozpaćkanej brei. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 40.76km 1:36:34 Pobudka standardowo o 4:30. Szykuję się do pracy, śniadanko, kawa i czas już wychodzić. Budzę Monikę by zamknęła dom bo gdzieś zostawiłem swój komplet kluczy (może w pracy?). Żegnam się i ruszam. Dziś wcześniej niż zwykle, bo już o 5:36. Warunki pogodowe w porządku, brak większych wiatrów, temp. +7C, mokre asfalty po wczorajszych opadach. Jadę standardową trasą i bez ekscesów docieram na Murckowską, daje znać, że wszystko OK i rusza do pracy na Piotrowice. Dziś bardzo płynnie bo czekałem tylko na 1 światłach. Po pracy trzeba będzie naciągnąć łańcuch bo dostał już niebezpiecznego luzu :( Po pracy wykonuję serwis i ruszam standardową trasą do domku. Monika podjeżdża do brata na Manhattan więc stamtąd jedziemy cytrynką na większe zakupy i do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 40.72 1:36:18 Koty harcowały w nocy co chwile nas budząc, ciężko jest się rano zebrać. Zwlekam się o 4:34 i rozpoczynam standardowe czynności startowe czyli kompletowanie ciuchów wyjazdowych, śniadanko i pakowanie jedzonka do pracy. Monika wstaje nieco później, ale też rano bo jest sporo spraw do załatwienia. Żegnam się i ruszam o 5:45. Na dworze ciepło +6C, nie pada - to już duży plus. Asfalty mokre po nocnych deszczach ale tragedii nie ma. Spokojnie i bez przygód docieram na Murckowską, daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej do pracy. PS. Łańcuch 1-rzędowy KMC-410 słabo się sprawdził. Końce haków prawie osiągnięte, wyciągnięcie >1%. Niby droższy a wytrzymał mniej niż najtańszy z Meridowskiej marki DeONE. Trzeba będzie poszukać coś trwalszego bo nie uśmiecha mi się wymieniać łańcuch co 2tygodnie po niespełna 1000km. Może ktoś coś doradzi jeśli chodzi o solidne jednorzędowe łańcuchy w rozsądnej cenie? Powrót nieodbiegający znacznie od standardowej trasy. Postraszyli deszczem a tutaj super warunki. Jedyne co to dość silne wiatry z kierunku wmordewind, za to asfalty przeschły dzięki nim szybciej. Dziś ze strony kierowców tylko 2 zdarzenia. Musiałem się ewakuować na trawę jak 673 wykonywało manewr skrętu na Murckowskiej i na objeździe w Szopienicach jakiś idiota miał w głębokim poważaniu, że sygnalizuje skręt i skręcam w lewo, chcąc mnie jeszcze wyprzedzić na 100m przed skrzyżowaniem. W domku o 18:00. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 40.83 1:40:20 Pobudka 4:30, Monikawstaje równo ze mną. Szykuję i kompletuje rzeczy do pracy, jedzonko, jeszcze tylko śniadanko. Żegnam się i wychodzę. Od rana pada, więc zapowiada się, że suchy nie dojadę. Ruszam 5:40 po małym porannym czyszczeniu sztycy (strzelanie i hałas jaki generowała potrafi odebrać przyjemność z jazdy). Trasa standardowa i już standardowo przy świetle lampek. Temperatura 4C i bezwietrznie. Przejazd bez niespodzianek ze strony kierowców. W pracy sporo przed czasem. Powrót standardową trasą, praktycznie nie pada i jest znacznie cieplej, na oko to było z +12C. Odbieram zamówienie dla Rowerowej Norki. Prawie bez ekscesów oprócz TIR-a,który wyprzedza mnie z zachowaniem małego marginesu bezpieczeństwa na Tworzniu. Końcówka powrotu w lekkiej mżawce. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!