-11C na starcie czyli powtórka z wczoraj. Warunki jezdne analogiczne. Od wczoraj mam jakieś kłopoty z wolnobiegiem, czasem łańcuch się zawija itp historie. Dzisiaj na wjeździe na D3S wolnobieg się zasprzęgla na stałe. Trzeba kręcić by łańcuch nie zawijał wózka przerzutki i nie spadał. Dobrze, że da się jechać. W sumie zrobić zimowe ostre to jest to :) Tylko jeden minus, haki w mojej ramie trekkingowej nie umożliwiają napinania łańcucha. Nie chce mi się bawić w półogniwa bo za często musiałbym dłubać przy łańcuchu. Z przerzutką w roli napinacza tak jak teraz nie ma takie rozwiązanie racji bytu. Po robocie odwiedzę rowerowy na Ochojcu. Może dostanę tam nowy i sprawny wolnobieg 18T.
Na powrót znacznie cieplej. O dziwo szlabany przypracowe dziś otwarte. Na parkingu kolega z pracy zadaje pytanie czy nie boję się zabójczego smogu i mam jakąś maskę czy coś. Trochę śmieszy mnie ta panika smogowa. Przyzwyczajenia ludzi się nie zmieniły w przeciwieństwie do norm zanieczyszczeń czy możliwości monitoringu powietrza. Smog dawniej też był tyle, że tak nie zdiagnozowany i rozdmuchany jak teraz. Życie też jest niebezpieczne bo prowadzi nieuchronnie do śmierci. Najnowsze zalecenia antysmogowe - najlepiej nie oddychać i nie żyć :) Wracając do rowerowania - ruszam najpierw do brata wymienić zasilacz i tym samym ożywić peceta. Operacja przebiega pomyślnie więc zostaje jeszcze chwilę pogadać. Następnie ruszam do domku wariantem przez Auchan w Sosnowcu. Po drodze Monika daje znać, że skończyła korki i jest na zakupach w Biedronie na Kasprzaka. Udaję się więc w to miejsce i dalej już samochodem wracamy wspólnie do domku.
Ciepło, na osi 0C+. Dzisiaj wyjeżdżam o podobnej porze i doświadczam swoistego deja vu. Najpierw w centrum DG, ten sam samochód co wczoraj zjeżdża do zatoczki przystankowej koło ALDI i odbiera pasażera. Później w centrum Sosnowca ustępuje pierwszeństwa temu samemu tramwajowi co wczoraj by skręcił w kierunku pętli w Będzinie. Następnie na rondku pod wiaduktem te samo auto co wczoraj mnie wyprzedza przy zjeździe z niego. Postawiam więc zrobić zdjęcie do dzisiejszego wpisu w tym samym miejscu co wczoraj :) Jeszcze później te same dwa żółte autobusy PKM Katowice włączają się do ruchu w Szopienicach. W pracy z dużym zapasem czasu. Warunki na bocznych drogach gorsze bo śnieg topnieje i robi się mokry, a ten lepi się do wszystkiego. Dziś przyjechałem w śnieżnobiałych nagolennikach. Do pracy: DST:42,33km / 2:16:00
Przy powrocie warunki podobne do porannych. Słońce zachodzi już wyraźnie później, dzisiaj ok. 16:50 robi się dopiero ciemno. Pod koniec mam wrażenie, że zrobiło się chłodniej. W domku stacja pogodowa pokazuje -3C.
Na starcie -2C i jakieś mikro opady śniegu/śniegu z deszczem. Drogi dobrze utrzymane, centrum Sosnowca chyba posolone bo już nie takie śliskie. Taka zima może być. Najgorsza jest chlapa i ciapa. Stawiki pokryte świeżą warstwą śniegu i tak samo D3S. Do pracy: DST: 42.04km /2:09:00
Cieplej. Na starcie -6C. Warunki podobne aczkolwiek koło Auchan w Sosnowcu delikatny opad i drogi leciutko białe się robią. Ale to tylko wersja demo, za parę minut przestaje. Ulice dobrze utrzymane. Boczne wiadomo jak zwykle. Centrum Sosnowca nadal trochę niepewne. Szurałem butem i nieco ślisko ale nie tak jak żywa szklanka. Gwałtowne manewry nie wskazane. Dalsza część trasy podobnie jak wczoraj.
Przy powrocie -3C ale od startu lekkie opady deszczu ze śniegiem. W Czeladzi jakiś dostawczak z długą paką wyprzedza mnie niebezpiecznie tak, że jestem zmuszony hamować by mnie nie zmiótł. Poza tym bez ekscesów na drogach. W Grodźcu dmuchańsko ale mnie omija kolejka. Po drodze jeszcze zakupy w Biedronie.
Meteorolog się pomylił - znowu :) Jeszcze wieczorem w prognozach była mowa o 0C - 1C w nocy. Na starcie okazuje się, że jest -10C. Po wczorajszych roztopach nieco ostrożnie ruszam do pracy. Przy krawędzi woda w stałym stanie skupienia. Poruszam się jak zwykle tam gdzie koła samochodów więc przyczepność dobra. W Sosnowcu w centrum widać, że nie solili niczym bo na głównej ulicy mix małego granulatu lodu z asfaltem - drogowcy zaspali z wyjazdem. Przenoszę się na pewniejszy chodnik jednocześnie jeszcze nadrabiając czas na braku oczekiwania na światła przy wiadukcie. Dalej już lepiej - stawiki, Szopienice. Na D3S rozpoczęli jakieś wykopki choć do wiosny jeszcze daleko :) Wygląda to na jakąś kanalizację techniczną pod światło. Klasa robotnicza domaga się szybszych internetów. DDR na Jankego o dziwo zjechany do gołego polbruku. Tutaj się postarali - dobra robota.
Przy powrocie na starcie trochę cieplej. Ubieram się w mniej warstw. Dzień zauważalnie się wydłuża i ściemnia się coraz później. Warunki nadal stabilne i jezdnie dobrze utrzymane. Decyduje się na dłuższy wariant, żeby cały czas jechać i nie przeciskać się przez centra miast. Gdy zachodzi słońce robi się chłodniej. W domu okazuje się, że jest -3C.
Dzisiaj na starcie -7C. W nocy nie padało więc warunki jezdne są ogólnie dobre. Wiadomo, że na osiedlowych nieco wolniej bo pod śniegiem jest lód ale główne drogi czarne. Wariant krótki bo wyjazd późny ok. 5:05. Po wczorajszym serwisie wszystko działa jak należy i nic nie ociera :) Ciekawe ile pociągną nowe łożyska.
Do pracy: DST: 41.73 / 2:23:00 Po pracy najkrótszą drogą do domku. Dużo cieplej, termometr obok "rakiety" pokazał +2C.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!