Do pracy: DST: 42.65km TIME: 1:36:18 MXS:47.0km/h Pobudka 4:50. Monika jest już na nogach od 4:30, z racji ostatniego dnia w korporacji i pakowania przesyłki dla klienta Rowerowej Norki. Szykuję jedzonko do pracy, pakuję się, żegnam i wychodzę. Na dole jeszcze opróżniam pakę Cytryny i załadowuje tam Białą Perłę :) Ruszam o 5:40 - ciut wcześniej niż ostatnio zwykłem wyjeżdżać. Warunki dobre do jazdy, nieco chłodniej niż wczoraj. Jadę standardową trasą bez ekscesów, tylko kilku mijających na gazetę i zablokowany przejazd na D3S. W pracy ze sporym zapasem czasu. Po pracy wychodzę nieco później, gdyż zatrzymują mnie na chwilę sprawy służbowe. Ruszam na Murckowską. Na skrzyżowaniu podczepiam się i siadam na koło jakiemuś szosowcowi, który pewnikiem wybiera się obejrzeć przejazd TdP do centrum Katowic. Spokojnie daję radę siedzieć mu na kole i z prędkością przelotową 40km/h szybko docieram na Brynów (co go pewnie pod koniec trochę zirytowało :)). Następnie przez D3S, jest tam spory ruch bo stawiają scenę. Z Murckowskiej wspólnie z Moniką do Szopienic, gdzie pakujemy rowerki na Cytrynę i ruszamy szybko do domku. Wieczorkiem mamy gości, odwiedzają nas Darek z Rodziną K w komplecie. Fajnie było się zobaczyć i widzimy się również na Dębowym Oriencie. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.57km TIME: 1:38:16 MXS: 42.5km/h Pobudka 5:00. Śniadanko, szykowanie jedzenia, pakowania i w drogę. Żegnam się Moniką i schodzę na dół. Na dworze niebo zachmurzone, chłodniej niż wczoraj i wieje silny wiatr, który zapowiada rychłe opady deszczu. Ruszam o 5:50, tuż po tym jak mija dom autobus linii 806 czyli stosunkowo późno. Na starcie lekka mżawa. Jedzie się ciut ciężej z racji wmordewindów. Trasa standardowa, bez ekscesów. W centrum Sosnowca zaczyna ostrzej zacinać. Na Murckowską po seryjce odstanych świateł docieram o 6:58. Dalej przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice, gdzie konkretniej zaczyna padać. Przed wyjściem z pracy dobre wieści, podejrzenia Moniki okazały się zupełnie nietrafione - super :* Ruszam do domku, przez lasy w Ochojcu na Giszowiec. Znów pokonuje schody do przejścia podziemnego jak przystało na full-a, ale frajda :) Dalej Niwka, Klimontów i odbijam na "obwodnicę" by minąć światła na Zagórzu. Następnie Lenartowicza na Kazimierz i do Krzycha odebrać pozbierane punkty - dzięki :) Na miejscu dłuższa chwila rozmowy i mały poczęstunek. Śliwki z ogrodu pyszne i słodziutkie. Od Krzycha przez rozkopane Strzemieszyce w kierunku zwałki, i dojeżdżam do 790. Później przez lasy na Łosień zapomnianą asfaltówką czyli ul. Świerczyna. W domku po 18:00. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.61km TIME: 1:32:40 MAX: 49.3km/h Po pracowitym weekendzie ciężko się zebrać. Wczoraj do późnego wieczora schodzi przy projektach tabliczek na słupki i innych około rajdowych sprawach. W końcu udaje mi się ta sztuka o 4:40 :) Monika jeszcze korzysta z ostatnich chwil drzemki. Szykuje jedzonko, pakowanko. Żegnam się i w drogę. Jest już 5:50 więc trochę późno, znów trzeba gonić. Łańcuch w fullu zmieniony na nowy egzemplarz to przynajmniej bezstresowo jadę bez świadomości, że za chwilę coś może się zerwać. Na zewnątrz ciepło i słonecznie, temp. powyżej +20C. Trasa standardowa, bez ekscesów, płynna jazda z małym postojem w centrum na światłach. Na Stawikach szybki alkomat lecz policjanci nie są zainteresowani badaniem rowerzysty. Mknę dalej przez Szopienice i dostaje informację, że Monika jest w pracy. Sprawnie pokonuję drogę na Murckowską (jestem tam o 6:55), jadąc skrótem omijającym światła. Dalej przez D3S, Brynów, Ochojec do pracy na Piotrowice. Powrót nieco inaczej przez Giszowiec, Mysłowice, Niwkę (tu zaglądam do rowerowego po kontrę do zębatki pod wolnobieg). Dalej na Zagórze przez Klimontów. Z Zagórza na Kazimierz, Strzemieszyce. Przejazd bez ekscesów, gdyby jakiś ciul na skrzyżowaniu, gdzie mam pierwszeństwo nie próbował mnie rozsmarować po masce. Koksownia i domek, gdzie jest już Monika. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Pobudka 5:00. Monika jeszcze korzysta z drzemki, gdyż do pracy jedzie Cytrynką. Zbieram się ekspresem, tak aby wyruszyć o normalnej porze. Żegnam się i schodzę na dół. Wyciągam full-a z garażu i ruszam. Jest 5:47. Na dworze nadal fajna pogoda. Delikatny wiaterek i chłodzik z rana. Jedzie się przyjemnie. Na full-u pomimo większej wagi jeździ się bardzo płynnie na asfaltach. Nic nie wybija z rytmu, a wszelkie nierówności pokonuje się bardzo płynnie. Trochę niższe ustawienie siodła w stosunku do Krossa zmusza do bardziej kadencyjnej jazdy. Trasa standardowa. Dziś mnie nic nie zatrzymuję i stoję tylko na jednych światłach za wiaduktem w Sosnowcu. W Szopienicach na Morawie odmalowali pasy na nowo położonej nawierzchni, wreszcie wszystko skończone na tym odcinku. Wypatruje Noibasty, ale dziś musiał przemknąć o innej porze lub zmienił trasę dojazdową :) Pod Murckowską daje znać, że wszystko ok i ruszam do pracy przez D3S na Ochojec i Piotrowice. Plakaty Dębowego Orientu nadal są na swoich miejscach. Jeszcze ostatnie dni zapisów - serdecznie zapraszamy. Po pracy ruszam i pod bramą strzela mi łańcuch. Skuwam go pośpiesznie i jadę w kierunku domu rodziców by odszukać gwarancję do Kross-a. Na skrzyżowaniu w Piotrowicach znów strzela. Mści się niedokładność przy skuwaniu. Skracam 2 ogniwa skuwam i jadę. Przez lasy w Ochojcu na Giszowiec koło stawu Janina. Jadę fullem więc pozwalam sobie na zjazd ze schodów w przejście podziemne :) Łańcuch wytrzymuje tym razem trochę dłużej bo do Mysłowic. Pod wiaduktem znów pęka. Masakra, tak to jest jak się człowiek śpieszy. U rodziców nie odnajduję gwarancji Kross-a, ale znajduję za to poszukiwany kiedyś PUK do karty SIM :) Poddaje się w poszukiwaniach i ruszam do domku. Pod E.Leclerc znów zrywam łańcuch :( Później przez Expo, Real na Łosień, gdzie czeka już Monika. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy... i z pracy standardowo. Dzwonię do Marcina by się umówić na wspólny powrót, ale dzisiaj się urwał wcześniej z roboty. Ruszam więc solo. Dobry układ świateł na których nie stoję powoduje, że w domku jestem już o 17:20. A w domku pyszna kolacja, którą przyszykowała Monika. Po kolacji deser Tiramisu, czekolada i winko... ;-) Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy. Z pracy z niespodzianką w postaci pękniętej ramy. Po ostatniej wymianie, gdzie serwis Serwis Kross-a stanął na wysokości zadania przejechała ze mną jakieś 25,6k km by tym razem strzelić przy kominie. Spodziewałem się, że wcześniej czy później to nastąpi. Jak nie wymienią to trudno, mam jeszcze full-a i plan oraz zamówione części potrzebne do złożenia budżetowego fixed-a :-) Update:
Do pracy: DST: 43.26km TIME: 1:37:54 Rano pobudka 4:40. Monika wyrusza wcześniej bo jedzie Cytrynką odstawić ją pod Manhattan, która docelowo dzięki uprzejmości Mariusza trafi do mechanika. Ruszam o 5:40, warunki nadal super, świeci słonko. Pokonuje sprawnie kolejne km trasy, bez ekscesów mijam Sosnowiec. W Szopienicach doganiam Monikę i już razem wspólnie jedziemy na Murckowską. Żegnam się, ruszam dalej solo. Na D3S z racji sporego zapasu czasu rozwieszam plakaty Dębowego Orientu, na który serdecznie zapraszamy Po pracy rozwieszam resztę plakatów i wracam standardową drogą. Pod Fakopem odzywa się Marcin, że rusza spod pracy. Zgadujemy się pod Auchan, ja jeszcze idę zrobić szybkie zakupy a Marcin w międzyczasie podjeżdża na miejsce zborne. Spod Auchan wspólnie pod Expo. Dalej solo wracam do domku, gdzie czeka już Monika. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Pobudka 5:10! :) Monikawstaje nieco wcześniej i szykuje się do pracy (jeszcze tylko 7 razy :)). Zbieram się pośpiesznie, pakuję przyszykowane wczoraj jedzonko i w drogę. Znów późno wyjechałem bo jest już 5:45. Pogoda nadal wyśmienita, oby tak dalej. W trasie ścigam się z autobusem linii 806, chyba z 3 razy się mijamy, aż gubię go na stałe. Przejazd bez ekscesów, płynny. W Sosnowcu zielona fala przy ślimaku, wiadukt załatwiam objazdem za pomocą chodnika. Dalej przez Szopki - od czasu remontu i oddania drogi nie wiedziałem tam Noibasty - przypadek, byćmoże jeździ teraz inaczej :). Melduje się na 3 stawach o 6:54 i ruszam dalej przez D3S, Brynów, Ochojec do pracy na Piotrowice. Po pracy jadę bez zbędnych postojów na Pogorię III, gdzie czeka już Monika. Następnie wspólnie ruszamy na rowerach do domku. Po drodze zakupy w Biedronce na Gołonogu i w sklepiku w Łośniu. W domku chwilę po 18:00. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.17km TIME: 1:37:35 Pobudka 4:45, czynności startowe przebiegają sprawnie. Monika jeszcze korzysta z ostatnich chwil drzemki. Żegnam się i wychodzę. Ruszam o 5:38, więc ze sporym zapasem czasu. Pogoda wyśmienita do jazdy, od rana świeci słonko. Płynnie pokonuję kolejne km trasy, na Murckowskiej jestem już o 6:45. Dalej do pracy przez D3S, Ochojec na Piotrowice. Bez ekscesów ze strony kierowców. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w Dębowym Oriencie. Powrót przez centrum Katowic, gdyż odbieram ramę spod Rialta od Marcina. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
DST: 43.12km TIME: 1:41:58 Pobudka 4:50. Wstajemy oboje, gdyż Monika musi spakować przesyłki dla klientów Rowerowej Norki Szykuję śniadanko i pakuję do pracy jedzonko, które wczoraj wieczorem zostało przygotowane przez mój Skarb :) Żegnam się i wychodzę. Ruszam o 5:35, spory zapas czasu więc się nie spieszę. Pogoda bardzo fajna do jazdy, +17C, lekki wiaterek. Słonko ładnie już świeci. Trasa standardowa, bez przykrych niespodzianek ze strony kierowców sprawnie docieram na Murckowską już o 6:45. Daje znać, że wszystko ok i ruszam dalej do pracy przez D3S, Ochojec na Piotrowice. Po pracy standardową trasą. Po drodze robię zakupy w Lidlu na Ochojcu. Skrócik przez Kilińskiego dalej w użyciu, bardzo fajnie się tamtędy jeździ. W domku punkt 18:00. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!