Do pracy: DST: 41.032 MXS: 41.4km/h AVS: 26.4 TIME: 1:33:22 Rano pobudka 4:25. Przygotowuje śniadanko i jedzonko do pracy. Monika od wczorajszego wieczora nie czuje się najlepiej, więc jedzie o późniejszej godzinie busem na umówiona wizytę do lekarza. Żegnam się więc i ruszam solo. Warunki do jazdy nadal dobre, temperatury lekko powyżej 0 i asfalty suche. Jest więc bezpiecznie. Wyruszam ciut później z racji tego, że czekam jak gps złapie fix-a :-) Na plecaku ląduje przyczepione przednie koło, które po pracy mam oddać do przeplotu na piastę pod QR15. Tworzeń osiągam o 6:00, centrum DG - 6:15, Sosnowiec ślimak lekko po 6:30 więc dalej już spokojniej kulam się do pracy. Na Murckowskiej jestem jeszcze przed 7:00, daje znać, że wszystko ok i ruszam dalej, przez D3S, Ochojec do pracy. Po pracy z kołem do serwisu na Mikołowską do Tomka, następnie do rodziców, przy okazji zabieram trochę gratów rowerowych, może uda się z tego coś przełożyć do Kross-a. Jeszcze drobne zakupy i w domku w Łośniu /2049199 /2049199 Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.802km MXS: 42.1km/h AVS: 26.1km/h TIME: 1:38:20 Rano z racji wczorajszego wieczoru filmowego ciężko jest się zebrać. W końcu wstaję o 4:40 i zabieram się za szykowania śniadania i wiktu do pracy. Rano okazuje się, że telefon padł więc znów bez rejestracji w Endomondo. Monika jeszcze chwilę leży w łóżeczku, gdyż postanawia, że pojedzie na późniejszą godzinę do pracy. Szybkie śniadanko, zbieram plecak, żegnam się i wyruszam o 5:42. Warunki takie jak wczoraj, asfalty mokrawe i w powietrzu czuć wilgoć, temp. +2C. Z racji późniejszego wyjazdu trzeba się trochę sprężyć. Na Tworzniu jestem o 6:00, w centrum DG 6:15, Sosnowiec pod ślimakiem 6:30. Nie jest źle, pod wiaduktem jakaś przysłowiowa "baba" za kółkiem wykonuje niewłaściwy manewr wpychając się z lewego pasa przez ciągłą przede mnie, ale i tak łapie ją czerwone. Ech gdzie tym ludziom się tak śpieszy, jakby nie można było wyjechać ciut wcześniej... W Szopienicach slalom między dziurami, a "wyszło" ich trochę po zimie :) Na Murckowską docieram o 6:55 i daje znać Monicę, że jestem w jednym kawałku. Później przez D3S, na przejeździe rowerowym przez 73PP spory ruch. Uprzejmy kierowca zatrzymuje się i przepuszcza mnie (jednak tacy też się zdarzają) - dziękuje i ruszam dalej w lasy Ochojeckie. Śniegu coraz mniej, więcej błotka. Następnie w kierunku Piotrowic do pracy. Po pracy po ruszam na Murckowską po Monikę i już wspólnie kulamy się do domku, załatwiając po drodze sprawunki w Realu i Lidlu. Wieczorkiem cieplej niż rano, na punkcie pomiarowym na Tworzniu okazuje się, że jest +6C. Warunki do jazdy w porządku, tylko kierowcy trochę bez wyobraźni - po drodze kilku gazeciarzy i mistrzyni kierownicy, która OMC nie wjeżdża w wysepkę na jezdni ze znakiem całe szczęście unikając stratowania nas. /2049199 Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.788km MAX: 36.7km/h AVS:23.0km/h TIME: 1:51:27
Rano pobudka 4:30, Monika wstaje wcześniej i kompletuje strój na rower, mój z racji wczorajszego testu jest prawie kompletny więc pozwalam sobie jeszcze na chwilę leniuchowania :) Wreszcie wstaje i zabieram się za szykowania śniadanka i jedzonka do pracy. Wszystko idzie sprawnie i 5:30 wyruszamy. Droga bez ekscesów ze strony kierowców, warunki super, temp. +2C, asfalty suche. Fajnie znów wrócić na koła i do wspólnych dopracowych dojazdów. Na Murckowskiej jesteśmy punkt 7:00. Żegnam się i ruszam przez D3S na Ochojec. W lasach odnajduję ostatnie ślady Pani zimy. W powietrzu czuć już wiosnę. Przyjeżdżam do pracy rozbudzony i pełen energii. Czuję, że żyje.... Po pracy ruszam w kierunku Mikołowskiej odwiedzić Tomka i zorientować się w cenach piast pod QR15. Włączam też Endomondo dla rejestracji trasy. Udaje się wyhaczyć leżaka Dartmoor-a X15 w fajnej cenie. Kółko zawiozę do przeplotu pojutrze. Ograbiam Tomka z zużytych łańcuchów, kaset itp., które zostaną z powodzeniem ponownie wykorzystane przez Rowerową Norkę - dzięki. Jeszcze chwila pogawędki i w drogę. Jedzie się przyjemnie, choć pod koniec dają o sobie znać braki energetyczne. Od huty lekko mży, ale przyjemnie się kręci. W domku trochę później niż zwykle, zastaje Monikę szykującą pyszny gulasz na jutro do pracy :* /2049199 Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Na dworze robi się wiosennie, pogoda sprzyja rowerowaniu więc postanawiam dzisiaj ogarnąć trochę zaniedbanego rumaka. Serwisuję piastę w zapasowym kole, łatam dziurę w dętce. W weekend przełożyłem już stary kokpit z fabrycznego setu Kross-a i zapasowe koła. Wyruszam w końcu na krótką testową jazdę do sklepu by sprawdzić całość przed jutrzejszym planowanym dojazdem do pracy. Jedzie się jakoś dziwnie, wąska kierownica 580mm wydaje się teraz jeszcze mniejsza :-) Cóż, nie mam nic innego do zamontowania więc trzeba będzie się znów przyzwyczaić. A zdemontowane części z Krossa lądują tutaj:
W sobotę rozkłada mnie przeziębienie i cały dzień spędzam z temperaturą wygrzewając się w łóżeczku. Jakiś czas temu zapisaliśmy się z Moniką na II Bieg Walentynkowy. W ostatniej chwili decydujemy się, że jednak pojedziemy i była to słuszna decyzja. Na miejscu sporo uczestników i miło spotkać w tym gronie znajomych. Spotykamy Jadzię w ciekawym i oryginalnym przebraniu oraz na rowerze na niedzielny objazd Pogorii przybywa Doms - szkoda, że nie startowałeś :) Udaje się odebrać pakiet startowy i z małymi problemami z odnalezieniem się wystartować równo ze wszystkimi. Biegnie się przyjemnie. Od samego początku wyprzedzamy innych uczestników. Po drodze doganiamy parę "pszczółek" i usiłujemy utrzymać ich tempo. Udaje się bez większych problemów, gdyż Monika jest w doskonałej formie biegowej :) Na mecie jesteśmy 25 spośród 89par i otrzymujemy pamiątkowe medale. Trasa liczyła 6km i pokonaliśmy ją w czasie 00:31:51.
Szybka rundka coś odebrać od Taty Moniki i z powrotem. Po drodze zakupy w lokalnym sklepiku. GPS i rejestracja coś szalała, dystans się mniej więcej zgadza ale nie doznałem efektu teleportacji :) /2049199
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!