Wpisy archiwalne w kategorii

101-200km

Dystans całkowity:7741.56 km (w terenie 1195.00 km; 15.44%)
Czas w ruchu:338:38
Średnia prędkość:21.84 km/h
Maksymalna prędkość:72.48 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:133 (69 %)
Suma kalorii:21572 kcal
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:119.10 km i 5h 27m
Więcej statystyk

Dom-praca + wspólny powrót

Czwartek, 28 marca 2013 · Komentarze(4)
Do pracy: DST: 42.024km MXS: 44.1km/h AVS:27.8km/h TIME: 1:30:58

Rano budzę się o 3:00, nie chce mi się spać i czuję, że nie zasnę. Wstaję i szykuje jedzonko, śniadanko oraz siebie do wyjazdu. Mam spory zapas czasu :) Monika jeszcze sobie drzemie. Ogarniam temat utylizacji odpadów bo dziś wywóz śmieci, wymieniam kółko w przerzutce i takie tam :) Budzę Monikę ok. 5:30, żegnam się i wychodzę. Temperatura na dworze -2C, asfalty suche, wiatr sprzyjający. W dodatku nieśmiało wychodzi słoneczko. Czego chcieć więcej. Jadę płynnie i tylko z kilkoma postojami na światłach. Na Murckowskiej jestem o 6:43. Dalej przez D3S, lasy w Ochojcu do pracy na Piotrowice.
Monika wyjeżdża dziś punkt 16:00 z pracy, gdyż musimy zdążyć przed 17:00 na Zagórze. Umawiamy się, że Ją dogonię w trakcie. Jadę więc szybkim tempem i spotykamy się w okolicach centrum Szopienic. Dalej już wspólnie na Zagórze, następnie pod Frac-a w D.G przekazać puchary Grzegorzowi, uczestnikowi KornoIII :-) Dalej na zakupy do Lidla i standardowo do domku. Trochę wymarzliśmy, więc po przyjeździe raczymy się grzanym winkiem ;-)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Środa, 27 marca 2013 · Komentarze(4)
Do pracy: 42.144km MXS: 43.7km/h AVS: 27.5km/h TIME: 1:31:51
Pobudka 4:40. Ciężko mi się wstaje. Monika jeszcze sobie drzemie. Szykuję śniadanko,jedzonko i pakuję się do pracy. Trochę się ze wszystkim grzebie i robi się już późno. Żegnam się i wyruszam solo o 5:51. Temperatura -5C, wietrznie ale w drodze do pracy wiatry sprzyjające, więc jedzie się płynnie i szybko. Nigdzie praktycznie nie stoję na światłach. Na Murckowskiej jestem o 6:53, widzę jak patrol policji spisuje jakiś "baloniarzy". Daje znać,że wszystko ok i ruszam dalej przez D3S, lasy w Ochojcu do pracy w Piotrowicach.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca solo + częściowo wspólny powrót

Poniedziałek, 25 marca 2013 · Komentarze(0)
Do pracy DST: 41.891km MXS: 45.1km/h AVS: 27.4km/h TIME: 1:31:51
Wczoraj ciężka noc, dokucza przeziębienie i duszący kaszel. Zwlekam się z łóżka o 4:50, szykuję śniadanko i jedzonko dla nas oraz pakuję się do pracy. Monika jedzie dziś później, więc jeszcze korzysta z drzemki. Żegnam się, drzwi zostają zahaczykowane i wyjeżdżam. Jest późno bo już prawie 5:50. Na dworze lekki mrozik -8C, asfalty suche i o tej godzinie już zupełnie widno. Jadę szybszym niż zwykle tempem by się nie spóźnić. Miejscami wieje nieprzyjemny wiatr potęgując odczucie zimna. Na Tworzniu jestem o 6:03, Sosnowiec Centrum 6:32, Murckowska: 7:00. Dalej już po asfaltach przez Brynów, Ochojec na Piotrowice do pracy.
Po pracy jadę po Monikę. Nie muszę się śpieszyć gdyż dzisiaj pracuje do 17:00, więc robię objazd nieznanych miejsc na D3S i okolicy. Znajduję nawet Lidl-a w okolicy Murckowskiej, po drugiej stronie stawu. Chwilę po 17:00 wyruszamy do domku, strasznie wieje. Monika trochę za lekko się ubrała i w dodatku jest sporo pilnych spraw związanych z działalnością Rowerowej Norki do zrobienia po pracy w domku. Podjeżdżamy na stację PKP na Zawodziu, gdzie Monika wsiada w pociąg, a ja jadę dalej walczyć z wiatrem w drodze powrotnej. Jeszcze małe zakupy na jutro w Lidl i do domku.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca solo + wspólny powrót z topieniem Marzanny

Środa, 20 marca 2013 · Komentarze(3)
Pobudka 4:45. Monikapostanawia, że pojedzie dziś później. Szykuje jedzonko, zbieram się, żegnam i o 5:26 ruszam. Warunki jezdne coraz lepsze, na drodze w Łośniu cienka warstwa ciapy pośniegowej, od skrętu na "autostradę" na Tworzeń drogi już tylko mokre i czarne. Temperatura 0C ale przy asfalcie cieplej bo kałuże nie są skute lodem. Dojazd bez ekscesów, na D3S wychodzi piękne wiosenne słoneczko, choć na drodze tam panuje jeszcze zima :) Przedzieram się przez lasy na Ochojcu orając kołem grubą warstwę śniegu, przy okazji ćwicząc utrzymanie równowagi przy miotającym się tyle. Jazda po lesie sprawiła mi niemałą frajdę. Dalej przez zaśnieżone DDR na Jankego do pracy.
Po pracy jadę po Monikę na Murckowską. Warunki do jazdy super, iście wiosenna pogoda, świeci słonko. Po śniegu na ścieżkach nie zostało ani śladu. Asfalty suche. Odbieram zamówienie dla Rowerowej Norki związane z piątkowym nocnym rajdem i ruszam przez lasy na Ochojcu. Tam spotykam sporo świeżego błotka :-) Amiga w tytule dzisiejszego wpisu wspominał o zaklinaniu wiosny. Z Murckowskiej już wspólnie z Moniką udajemy się właśnie na takowy rytuał organizowany przez Rowerową Dąbrowę. Na miejscu spotykamy ekipę Ghostów i innych znajomych. Startujemy o 18:00 spod molo na Pogorii, objazd i topienie Marzany w okolicy ośrodka na Zielonej, gdzie odbywa się pieczenie kiełbasek na ognisku :) Po zakończeniu imprezy dodatkowo z Kamilem, który do nas dołączył wracamy do Łośnia.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Środa, 2 stycznia 2013 · Komentarze(7)
Do pracy: DST:41.998km MXS:38km/h TIME: 1:41:38 AVG: 24.8km/h
Pobudka o 4:20, ciężko się zebrać. Dzisiaj pierwszy wyjazd w nowym sezonie :) Szykuję się do pracy podczas, gdy Monika jeszcze śpi, gdyż nie musi tak wcześnie wyjechać by zdążyć. Żegnam się i ruszam. Warunki na drogach dobre - temperatura 0C. Miejscami szklący się asfalt, ruch na drogach też mniejszy. Jadę standardowo do pracy.
Po pracy ruszam przez D3S po Monikę. Dzień coraz dłuższy. Po opuszczeniu murów fabryki jest wreszcie jasno - oby tak dalej. Na rolkostradzie ślisko i gdzieniegdzie cienka warstwa lodu. Jadę ostrożnie i nie wykonuje gwałtownych manewrów. Dalej już wspólnie z Moniką przez Zawodzie, Szopienice do centrum Sosnowca. Tam nieoczekiwanie na skrzyżowaniu spotykamy Marcina, który zrobił wieczorną rundkę po bilet. Jest okazja pogadać w trasie, właściwie to jedziemy wspólnie aż pod Real w Dąbrowie Górniczej. W Realu drobne zakupy. Żegnamy się z Marcinem, który wraca do siebie również okrężną trasą, a my dalej na Tworzeń i do domku.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Niedzielna setka z Andrzejem i Krzychem

Niedziela, 30 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Wczorajsze przed i popołudnie upływa pod znakiem remontu. Wspólnie z Moniką malujemy ściany, a na suficie pojawia się dodatkowe oświetlenie :). W międzyczasie umawiam się z Andrzejem na dzisiejszy wypad. Do późnego wieczora schodzi na serwisie bike-a. Rano ciężko jest mi się zebrać, w pośpiechu wyruszam o 8:20. Po drodze regulacja przerzutek i na 9:00 stawiam się na placu papieskim, gdzie Andrzej już kręci kółeczka. Plany pomału się klarują, mamy zamiar uderzyć na Rabsztyn. Ruszamy standardowo przez Klimontów, Maczki, betony na Sosinę. Tam jakieś remonty kanalizacji, widocznie miasto wyskrobało oszczędności z przetargów.
Jaworzno: Postój na Sosinie © t0mas82

Jaworzno i Sosina © t0mas82

Chwila postoju na ogrzanie przy ciepłej herbatce i ruszamy dalej długą prostą na Bukowno, zmieniając się raz po raz na prowadzeniu. Nagle robi się jakoś cieplej i przyjemnie się kręci, może dlatego, że grzejemy ponad 30km/h :) Kolejny postój pod fontanną, odzywa się Krzychu22 i wracamy na spotkanie na Ryszkę jadąc terenem.
W drodze na Ryszkę © t0mas82

W drodze na Ryszkę © t0mas82

W lesie znacznie cieplej i nie wieje tak jak na asfaltach, dużo przyjemniej się kręci. Wszystko nieco zmrożone, pokryte cienką warstwą szronu i gdzieniegdzie spotykamy duże lodowe połacia. Zimowe kowadło na przodzie w postaci RS Dart-a robi się trochę twardy i jadę jak na sztywnym widle. Pod Ryszką Krzychu zjeżdża z góreczki na której się wygrzewał w zimowym słoneczku składanym fullem Kross-a. Komponenty pozbierane od znajomych, poznaje nawet swoje siodło WTB, Torę i klamki Kysa :-) Znów dłuższa chwila rozmów i postanawiamy jechać na kamieniołom w Jaworznie. Trasa oczywiście terenem, ale tym razem nie 300%-towym :) Najpierw pod piaskownie, przeskakujemy Bukowską autostradę i śmigamy dalej na Dolinę Żabnika. Krzychu gubi główną ścieżkę, ale za to znajduje ciekawy singielek. Jest sporo śmiechu i kilka awaryjnych podpórek i niegroźnych glebek na śliskich korzeniach :) Krzychu demonstruje również jak należy jeździć po lodzie, ku zdziwieniu naszym i spacerowiczów. Pod zamarzniętym jeziorkiem chwila postoju.
Zamarznięte jeziorko w Dolinie Żabnika © t0mas82

Krzychu i Andi © t0mas82

Odcinek, gdzie Krzychu demonstruje lodowe drifty © t0mas82

Dalej na Cięzkowice, w lokalnym sklepie zakupuje towar ale tym razem jakiś lipny bo 45%. W ciągamy kilka ścieżek czekolady i uderzamy w kierunku bazy nurków.
Darujemy sobie jej rekonesans - to każdy już z nas już zna i śmigamy na składnicę dynamitu, którą Krzychu zwiedził na wypadzie Ghost-ów. Zaopatrzeni w latarki wchodzimy do środka, porzucając nasze rumaki przed wejściem. Labirynty korytarzy wydrążonych w kamiennej ścianie robią wrażenie. Na rozwidleniu jednego z nich spotykamy pieska, który pewnie schronił się tam przed zimnem. W środku trochę śmieci, jakieś kartki z sylabami, stłuczone butelki i spalone opony. Na ścianach strzałki i mroczne napisy rodem z jakiegoś thrillera "On cię widzi", pentagramy - strach się bać ;-) Zastanawiamy się jakie było faktyczne przeznaczenie tego obiektu. Po zwiedzaniu czas wracać w kierunku domu. Dalej już tylko asfaltami w kierunku Jaworzno i Kazimierza. Żegnamy Krzycha nad Balatonem, składając życzenia i ruszamy z Andrzejem na Zagórze. Jeszcze chwila rozmów, żegnam się i ruszam dalej solo ścieżką rowerową przez hale Expo do Dąbrowy na Manhattan. W Lidlu robię większe zakupy. Decyduję, że wracam prosto do domku, choć kusi dokręcenie do okrągłej liczby 17kkm w sezonie. Załadowany zakupami jakoś nie mam na to ochoty, jutro przecież też jest dzień. Wieczorek spędzamy z Moniką rozrywkowo przy piwku i grze w Robale i Scrabble.

Ostatnio moje rowerowanie ogranicza się praktycznie do dojazdów do/z pracy. Fajnie było znów razem się gdzieś się pokręcić po okolicach. Szkoda, że Monika nie dała się dziś przekonać na wypad w ramach odskoczni od remontowego weekendu, ale może następnym razem....
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Zbienie punktów po rajdzie BSOrient2012 z Krzychem + wypad na Helenkę

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(2)
Wstaje rano i zabieram się za składania rozgrzebanego wczoraj supportu, piasty i napędu. Wczoraj umówiłem się z Krzychem na wycieczkę po jurze w celu zebrania punktów z rajdu. Czas szybko leci, nie udaje mi się wykonać wszystkiego z uwagi na wyrobiony klucz do bębenka. Kończe serwis niewiele przed 10:00 bez wykonywania jazdy próbnej. Niedługo później zjawia się Krzychu. Pakuje przygotowane przez Monikę jedzonko i przegryzam małe co nie co. Monika zostaje w domku bo postanawia zająć się Rowerową Norką umieszczając aukcje i uzupełniając księgowość. Przed wyjazdem chwila przemyśleń na temat optymalnej trasy. Jak to z Krzychem bywa wybieramy wariant terenowy. Ruszamy o 10:10. Czyszczenie napędu, zmiana łańcucha na mniej wyciągnięty objawia się przeskokami po kasecie. Trudno będzie się musiało to wszystko jakoś zgrać. Napęd to już praktycznie szpilki, zrobił ~10k km.
Najpierw jedziemy po PK10 na skałka w Niegowonicach (brak perforatora), następnie z niewielkim kluczeniem w ślad za czarnym szlakiem pieszym pod pomnik martyrologi 1944r. (jest komplet punkt i perforator). W dalszej kolejności niebieskim, żółtym i zielonym na górę Chełm. Odnajdujemy PK11 ale przez fajny zjazd musimy się cofnąć do miejsca gdzie odchodzi w prawo czerwony szlak widokowy.Dalej trzymamy się zielonego pieszego. Fajnie znów pośmigać po terenie, jest trochę piachów ale nasze szerokie kapcie radzą sobie z nim dobrze :). W Żelazku po PK13 sprawnie zgarnięty i śmigamy na Ogrodzieniec. Tam pod budą po wcześniejszych zakupach popas. Dalej ruszamy niebieskim pieszym do skrzyżowania z czerwonym. Tam raz dwa zdejmuje punkt z drzewa i ruszamy dalej na Pilicę. PK18 przy ruinach kościoła - chyba komuś przeszkadzał lampion bo nie ma śladu po punkcie, no może kawałek koszulki pod kamieniem. Następnie asfaltem na Smoleń, wbijamy w teren i skracamy trochę dojazd - PK20 ostał się cały, Pomnik AK PK19 i PK21 Bydlin też szybko załatwione.
Zamek Bydlin. © Krzychu22
Ostatni do zebrania punkt to mostek. Ściągam buty i szybko załatwiam sprawę.
Tomasz w wodzie © Krzychu22
Powrót przez Chechło, Błędów. Żegnam się z Krzychem za Łazami Błędowskimi. Krzychu wraca przez Okradzionów i zwałkę, ja dalej na Łosień, gdzie Monika czeka z pysznym obiadkiem :* - dziękuje. Po uczcie czas wyruszać na Helenkę do Darka i jego rodziny. Aby zajechać wcześniej posiłkujemy się Kolejami Śląskimi z Ząbkowic do Rudy Śląskiej. Z Rudy po zmroku wykorzystujemy infrastrukture rowerową i tamtejsze ścieżki. Po drodze zupełnie przypadkiem spotykamy Darków: Amiga i Djk71 i już w czwórkę uskuteczniamy nocną wycieczkę po terenach Zabrza i okolic. Wieczór ciepły, przyjemnie się kręci. W trakcie m.in. zwiedzamy kanion, hałdy, wymarły bar w środku lasu, gdzie zasiadamy przy piwku. U Darka jesteśmy ok. 22:00 gdzie jeszcze dłuższa chwila rozmów przy kolacji i złocistym trunku. Dopada mnie zmęczenie po tak aktywnie spędzonym dniu, więc kładę się nieco wcześniej spać. W dniu jutrzejszym w planach start w wyścigu szosowym w Zabrzu.
Pozdrawiam wszystkich czytających!