DST: 43.051km MXS: 43.7km/h AVS: 22.3km/h TIME: 1:56:06 Rano pobudka 4:55 po kilku drzemkach. Słyszę dzwoniące krople o parapet. Pośpieszne zbieranie się i kompletowanie zestawu wyjazdowego. Monika zostaje dziś w domku. Żegnam się i wyruszam o 5:40. Temperatura 14C i od samego startu leje. Mój napęd jest w stanie agonii. Wczoraj nie dałem rady zrobić szlifa zębatek z racji późnego powrotu do domku, aby jako tako dało się jechać :( Wcześniej łańcuch skakał przy mocniejszym depnięciu w pedał, obecnie skacze praktycznie na każdym przełożeniu. Jedzie się fatalnie, o ile na prostej i z górki da się jakoś kręcić to najgorsze są skrzyżowania, gdzie trzeba ruszyć z miejsca. Dojazd prawie bez ekscesów, prócz tego, że jakiś idiota zajechał mi drogę gdy chciałem skręcić w lewo na światłach za wiaduktem w centrum Sosnowca. Powrót standardową trasą z ominięciem ruchliwej 3maja w Sosnowcu. Przy ślimaku skręcam na Plac Kościuszki i odbijam na Fakop, Środulę Północną. Po drodzę jadę do Meridy w Dąbrowie zapytać o cenę pojedyńczych stalowych blatów 32T oraz 44T , a także z ciekawości całej korby Alivio. Nie wiem czy Shimano ma klientów za idiotów, ale stalowy blat 44T kosztuje tyle co pół korby :-) Gdzie tu pozostałe blaty, śruby - kominy. W sklepie internetowym znalazłem korbę Alivio, która wystąpi w roli dawcy oraz jest w dobrej cenie. Postanawiam zamówić i poczekać na przesyłkę. Napęd definitywnie umarł, wieczorem zamierzam go reanimować, zrobić dziewiczy szlif blatów w korbie. Zaobserwowałem, że to na nich skacze łańcuch (na młynku 22T problem nie występuje). Trzeba jakoś się dokulać do czasu nadejścia przesyłki.. A w domku Monika czeka z przepyszną kolacją - dziękuje :* Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Z Moniką do Ani na urodziny. Jak zwykle są quizy i konkursy, a uczestnicy otrzymują nagrody. Dobrze się bawimy i jest kupa śmiechu. Wieczorkiem do Parku Hallera ruszamy wraz z Ewą na Kult. Dobry koncert choć wydawałoby się, że odstawią chałturę. Wieczorkiem raczymy się winkiem i czas niestety iść spać... Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Jak w tytule :) Ruszamy z Moniką, na dworze ciepło choć termometr pokazał niecałe 20. W drodze powrotnej się chmurzy, a gdy dojeżdżamy do domku zaczyna padać. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Standardowo dopracowo. Monika zostaje w domku, gdyż kuruje uszko. Popracowo z małą modyfikacją, gdyż jadę przez zwałkę i wyjeżdżam koło koksowni i płomienia. Po drodze robię wcześniej jakieś zakupy. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.186km MXS: 36.7km/h AVS: 23.1km/h TIME: 1:52:14 Rano pobudka 4:30, szykuję się do pracy. W blokach startowych o 6:05. Żegnam się z Moniką i wychodzę. Pogoda za oknem niezbyt zachęcająca do jazdy. Od rana ciągle leje rzęsisty deszcz. Ass-saver założony chroni przed zmoczeniem 4 liter :) Niestety całą strugę przejmuję plecak. Na Al.Zagłębia Dąbrowskiego wypadek, motocyklista dostaję strumieniem wody spod kół autobusu, odruchowo zaciska klamki i w momencie leży na drodze. Zatrzymuje się, pytam czy wszystko ok. Widzę też strużkę krwi. Na szczęście to tylko rozcięty nos u nasady. Pomagam ściągnąć Suzuki Intrudera z pasa ruchu. Zatrzymuje się też jadąca z naprzeciwka Pani. Chcemy wezwać karetkę, bo w takich sytuacjach nigdy nie wiadomo czy coś dolega, adrenalina powoduje, że nie odczuwa się bólu. Motocyklista jednak upiera się, że pojedzie pomału dalej bo ma już niedaleko do pracy. Patrzę jak odjeżdża i też ruszam dalej mocno już spóźniony. Nadal leje i wieje z kierunku wmordewind. Dalsza droga bez żadnych zdarzeń, przez Sosnowiec, Szopienice, Zawodzie, D3S na Piotrowice. W pracy szybka kąpiel i wypłukanie piasku z ciuchów rowerowych. Po pracy ruszam na zakupy do L.Eclerka i mały popas przed nim, gdyż nieco zgłodniałem. Następnie Brynów, D3S, Zawodzie, Szopienice. Omijam centrum i kieruję się na Dańdówkę. Po drodze gubię klocek z tyłu i muszę wspomagać hamowanie butem :) U Świrów nie mają klocków do mechanika Tectro, w Magnesie też, a Krossa w pobliżu nie odwiedzam z zasady ;) Przekładam z przodu na tył, reguluje użyczonym dla wygody imbusem serwisowym i w drogę. Śmigam przez Kazimierz, Strzemieszyce i pakuje się na tereny zwałki. Później terenowo przez las w kierunku płomienia na Koksowniczej i do domku, gdzie Monika przygotowała już pyszną kolację - dziękuje :* Powrót o suchej stopie :) Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.447 km MXS: 44.3 AVS: 25km/h TIME:1:44:26
Przedłużony urlopem weekend spędzamy wspólnie z Moniką przy przygotowaniach, organizacji Jurajskiego Orientu. Niestety dzisiaj powrót do tygodniowego pracowego harmonogramu. Ciężko się wstaje. Po kilku drzemkach zwlekam się o 4:50, pakowanko i heja. Monika zostaje w domku, więc żegnam się i ruszam solo. Jest późno, zegar pokazuje 5:55. Na dworze chłodno, w chwili startu +6C i słonko zasłonięte przez chmury. Wieją też niesprzyjające wiatry. Dziś jakoś ciężko się jechało.... W drodze powrotnej straszy ulewą. Odbieram zamówienie dla Rowerowej Norki i postanawiam wrócić przez Giszowiec, Mysłowice, Niwkę, Kazimierz. Najwyraźniej zaczał się sezon na remont dróg bo wszędzie zrywają asfalty - dziś spotkałem się z drogowcami na Zawodziu, długiej prostej na Niwce i na Kazimierzu. Podjeżdżam do Krzycha pożyczyć Torx-a. Chwilę gadamy, ale czas wracać bo robi się wieczór, a nie mam lampki z przodu. W Strzemieszycach pakuję się w lewo za przejazdem i śmigam w kierunku zwałki. Przejeżdżam tunele i wyjeżdżam za Okradzionowem wydłużając nieco powrót. Pozdrawiam wszystkich przeglądających.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!