Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:1867.17 km (w terenie 359.00 km; 19.23%)
Czas w ruchu:84:16
Średnia prędkość:22.16 km/h
Maksymalna prędkość:58.54 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:69.15 km i 3h 07m
Więcej statystyk

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Poniedziałek, 31 października 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Praca
Dzisiaj z racji przesunięcia czasu rano w chwili wyjazdu praktycznie jest już widno :)
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.59km TIME: 0:57:37 AVG: 24.57km/h MAX: 55.42km/h.

Powrót przez centrum Katowic, zajrzałem do sklepu do Tomka i dostałem rozwiązanie problemu z manetką - jutro sprawdzę patent. Przy okazji wziąłem jakąś drobnicę typu linka przerzutki. Zdążyło się już zrobić całkiem ciemno za ten czas. Dalej trasa powrotna ścieżką wzdłuż DK86, Dąbrówkę, Borki i prosto ul. Sienkiewicza na Dańdówkę, Klimontów oraz klasyczny powrót przez Gwiezdną tuż obok bloku Andrzeja :)

Niedzielny wypad z Andrzejem na zamek Lipowiec. Kolejna setka :)

Niedziela, 30 października 2011 · Komentarze(5)
Kategoria 101-200km
Po wczorajszym uzgodnieniu celu wypadu (obraliśmy wariant Krzycha na zamek Lipowiec) ruszyliśmy o 8:00 spod placu papieskiego w kierunku Chrzanowa. Na placu jeszcze pojawił się Jacek, który z uwagi na ograniczony czas uderzył na Przeczyce. Chwila rozmowy i jedziemy. Kręciło się lekko i przyjemnie, w większości to asfalty. Najpierw na Jaworzno później do Chrzanowa ale przez Balin i boki, którymi jechaliśmy na wypadzie do Wadowic z Kovalem. W Chrzanowie szukamy drogi, którą kiedyś wracaliśmy z Doms-em z Wadowic :) Szybko odnajdujemy DK i Andrzej wie już którędy prowadzić. Jeszcze spory asfaltowy podjazd pod górę i super długi zjazd gdzie prędkość nie schodziła poniżej 40km/h. Na zamek podjeżdżamy wariantem lekkim od innej strony niż ostatnio. Tam dłuższa chwila przerwy, uzupełnienie energetycznych braków i sesja fotograficzna. Jesień ma swoje uroki, wszędzie kolorowo - niestety słoneczko nie wyjrzało wtedy jeszcze zza chmur i było tak jakoś szarawo. Po zwiedzaniu zamku robimy krótki objazd po ścieżkach i trafiamy na ostry zjazd w dół :) Tam postanawiam dać wycisk niesfornemu tylnemu heblowi, który ostatnio zupełnie stracił siłę hamowania i brudzi tarczę. Zaciskam klamkę mocno aby zwiększyć siłę tarcia. Na dole okazuje się że tarcza ładnie się wypaliła a z zacisku unosi się dymek :). Hamulec zyskał nowe życie - teraz działa jak żyleta (zaczynam wierzyć, że to jednak zatłuszczone klocki i tarcza a nie jakiś stały wyciek z oleju mineralnego). Wracamy również asfaltami w kierunku Mysłowic. W Mysłowicach Krzychu żegna się i odbija a my z Andrzejem jedziemy dalej. Całość trasy wykonuję dla odmiany praktycznie na blacie z bardziej niedozwolonymi kombinacjami ( a co tam - niech duże blaty kasety też się wycierają). Na Niwce na postoju pod sklepem postanawiamy z Andrzejem trochę wydłużyć powrót by była tytułowa setka, jedziemy przez Klimontów, później terenem dojeżdżamy do mostu nad S1 na Lenartowicza. Tam znów terenem przez hałdę na osiedle Andrzeja. Wracam przez budy na Zagórzu i światła pod E.Leclerkiem jeszcze grubo przed godziną 14:00.


Pierwszy postój w trasie

W tle cel naszej wycieczki

Zamek Lipowiec

Sesja foto

Kolory jesieni

Zamkowa kawiarnia

Widok z góry
Reszta fotek

Terenowy wypad z Krzyśkami. Penatracja bajora w Laskach i pełne zanurzenie FIRST-a :)

Sobota, 29 października 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 101-200km
Ruszyliśmy zgodnie z wczorajszymi ustaleniami z wątku sosnowieckiego na forumrowerowe.org o 8:30 spod Baltonu. Praktycznie od razu wjechaliśmy w teren do lasu - prowadził Krzychu (Krzychu22). Takimi ścieżkami przerywanymi jedynie krótkimi odcinkami asfaltu dojechaliśmy do Dąbrowy na Reden. Stamtąd na Pogorię i wjazd terenami kierunku Przeczyc. Na jednym ze zjazdów robimy serwis - Krzychu (Kysu) pokrzywił hak i okazuje się że łańcuch ma pęknięte jedno ogniwo. Chwilę później zjawia się jakiś czarny pies i porywa Krzychowi rękawiczkę :). Krzychu zaczyna go gonić i wyzywać my mamy ubaw z całej sytuacji. Po dłuższej chwili udaje się odzyskać fanty i po smarowaniu napędów ruszamy dalej w tereny. Dalsza podróż serwisówką na lotnisko w Pyrzowicach, kilka fotek i dojazd do opuszczonego budynku z którego fajnie się obserwuje lądujące samoloty. Po wejściu na dach robimy dłuższą chwilę przerwy na uzupełnienie braków energetycznych. Dalej ruszyliśmy na Dębową Górę, później wyjechaliśmy gdzieś w Tucznawie. Stamtąd znów w lasy i teren wzdłuż torów (czarny szlak nawet ktoś tam wytyczył). Dojazd do jednego z wiaduktów i postanawiamy znów wbić do lasu. Wyjeżdżamy z niego ostatecznie gdzieś w Okradzionowie na Rudach. W Błędowie odbijamy na szlak konny i jedziemy do Sławkowa. W okolicach Lasek wbijamy w jakiś teren. Jest tam taka prowizoryczna kładka w postaci dwóch desek. Krzychu przejeżdża pierwszy. Ja za nim - niestety kładka jakoś dziwnie się przechyla powodując, że przednie koło ucieka mi do wody :). Przednie koło zostaje w całości zakryte, ja lecę przez kierę i gryzę glebę - chłopaki mają ubaw. W dalszej trasie jedziemy na terminal w Sławkowie znów w lasy i wyjeżdżamy na Maczkach. Asfaltem do rozgałęzienia na którym po krótszej rozmowie żegnamy się z Krzychem (Kysu) i ruszam z drugim Krzychem na Kazimierz. Jadę tym razem prosto (nie skręcam na Balaton). Krzychu się żegna na jakimś skręcie mówiąc mi gdzie mam jechać żeby dojechać do znanej drogi na Zagórze :). Most nad S1 będzie wkrótce otwarty, widać ostatnie prace do wykonania.

Pyrzowice Airport - Wejście

Marsowe miny - już trochę głodni :)

Fotka zaparkowanych samolotów

Wypuśćcie nas !!

Widok z dachu opuszczonego budynku okiem niedoskonałego aparatu

Przerwa na uzupełnienia paliwa

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) + katowicka masa krytyczna

Piątek, 28 października 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Praca
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.61km TIME: 0:55:49 AVG: 25.38km/h MAX: 49.91km/h.
Ruszając spod bloku stwierdziłem, że coś mi szwankuje manetka - chyba sprężyna poszła bo nie odbija po zrzuceniu przełożenia - trzeba ręcznie przesunąć do pozycji początkowej - wszystko się zaczyna pomału sypać :) Narazie ze wstępnych obserwacji tylnego hebla wynika że nic nie wycieka, ale klocki musiałem zapaćkać przy zakładaniu bo siła słabiutka :(

Po pracy jadę do domku a później na masę do Katowic.

Suma dojazdu do/z pracy: DST:47.37km TIME:1:52:29 AVG:25.27km/h MAX:55.83km/h
Na masie pojawili się Grzegorz (olo81), Jacek (accjacek), Adam (limit), Marcin oraz Krzychu (Bl4dy). Objazd masy został mocno skrócony - po drodze zaliczone Rondo Ziętka, Plac Wolności, Mariacka i jakieś boki w drodze pod miejsce startu - Rynek. W drodze powrotnej prowadził Adam jakimś skrótem sam nie wiem jak - w nocy wygląda wszystko podobnie :) Pożegnaliśmy się na rozjeździe i wraz z Marcinem i Jackiem pomknęliśmy na Czeladź, Będzin i Dąbrowę. Później już tylko ul. Braci Mieroszewskich na Zagórze.


Adam (limit), Jacek (accjacek) - przed startem masy

Krzysiek (Bl4dy), Adam (limit)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Czwartek, 27 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Praca
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.56km TIME: 0:53:51 AVG: 26.25km/h MAX: 56.42km/h

Praktycznie 2 tygodnie przejeździłem bez w pełni sprawnego tylnego hebla (siła hamowania znikoma, dziwne dźwięki wydobywające się podczas hamowania i zasyfiona tarcza mimo kilku jej odtłuszczeń) Dzisiaj wieczorkiem w końcu wziąłem się za jego serwis. Rozkręciłem zacisk na części pierwsze, wyczyściłem tłoczki uszczelki i korpus. Trochę kombinowania było z jedną śrubką na Torx 30 - teraz jest w wersji na śrubokręt płaski :) Oczywiście zalałem na nowo i odpowietrzyłem. Wydaje mi się, że powinno być ok - jutro testy w trasie czy nic nie cieknie i czy problem się rozwiązał. Jeżeli dalej tarcza będzie uwalona od oleju to trzeba będzie spróbować kupić uszczelki lub ostatecznie jakiś zacisk na olej mineralny :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Środa, 26 października 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Praca
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.57km TIME: 0:53:19 AVG:26.53km/h MAX: 49.73km/h.

W Mysłowicach siadł mi na koło jakiś biker (może też ma konto na BS), a później się przywitał. Trochę się spieszyłem i za bardzo nie było czasu na dłuższy dialog, więc skończyło się na zdawkowym cześć i pocisnąłem dalej zwłaszcza, że znów wyjechałem trochę późno z domu :)

Kierowcy dzisiaj jacyś strasznie rozkojarzeni, na DDR na Jankego kilka razy musiałem zachowawczo hamować bo by mnie nie rozjechali chociaż mam pierwszeństwo. Szczyt dopiero nastąpił na Niwce, gdzie jakiś pajac jadący z naprzeciwka źle ocenił moją prędkość i postanowił sobie nagle skręcić w boczną uliczkę gdy już byłem praktycznie przy nim. Skończyło się ostrym hamowaniem i jednym wielkim piskiem z tarcz, które dzisiaj nieźle przygrywały strasząc wałęsające się psy i przechodniów.
W drodze powrotnej już praktycznie przy klatce bloku zdobywam kilka kolejnych punktów EXP w opanowywaniu i wychodzeniu z poślizgów. Łyse Ralphy z tyłu i woda na szosie oraz wysoka prędkość to nie jest dobre połączenie zwłaszcza przy składaniu się w zakręt 90 stopni :) O dziwo wybroniłem się bez szlifowania asfaltów i nawet noga z SPD sama wyskoczyła w celu podparcia. I tak najlepsze były spojrzenia ludzi idących z naprzeciwka, pewnie zastanawiali się jak on to zrobił, że nie glebnął.

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec). Mój pierwszy powietrzniak - FIRST AIR.

Poniedziałek, 24 października 2011 · Komentarze(9)
Kategoria Praca
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.61km, TIME: 0:53:42, AVG: 26.39km/h, MAX:52.60km/h
Po robocie postanowiłem czas spędzić na zakupach. Po długim zastanawianiu się nad różnymi opcjami wyboru przednich amortyzatorów wybór związany z ograniczonym budżetem i chęcią zakupu nie nówki nie śmiganej wahałem się pomiędzy RST Firstem a SR Epicon-em. First zachęcał kulturą pracy, dodatkową regulacją tłumienia kompresji. Przeciwko były obawy jak sprawdzą się golenie 30mm. Przez głowę przelatywały myśli o Epiconie ale ostatecznie wybrałem First-a po pozytywnej rekomendacji słusznej wagi bikera użytkującego rzeczony amortyzator przez 3 lata i nie jest to użytkowanie typu wyjazd do sklepu po bułki :) Jak wybrałem to odrazu na miejscu w sklepie Tomek zrobił mi przekładkę, sterówkę zażyczyłem sobie nieco dłużej przyciętą (jakiś 1cm - będzie dodatkowa regulacja w razie czego podkładkami). Pierwsze wrażenia z jazdy pozytywne, rower odchudzony o 800gr jednak czuć, skręca się jakoś lekko, a jazda na powietrzniaku całkiem inna. Narazie bawiłem się tłumieniem kompresji. SAG ustawiony na oko - będzie trzeba dokładnie go dostroić. Zakupiłem pompkę więc można się bawić. W plecaku przytargałem kowadło do domu, może nada się do roweru ojca.

Niedzielny wypad z Andrzejem na Świerklaniec. Kolejna setka :)

Niedziela, 23 października 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 101-200km
Ruszyliśmy z Andrzejem i Krzyśkiem spod placu o 8:00. Trasa przez Czeladź, Wojkowice, Bobrowniki. Tam trochę się zagubiliśmy i nadłożyliśmy drogi. Świerklaniec robi wrażenie wielkością, pod zaporą chcieliśmy sobie fotkę zrobić ale wyszedł strażnik i zakazał zdjęć oraz przebywania w tym miejscu. Mówił coś o jakimś monitoringu :) Później rozpoczęliśmy objazd oczka wodnego z małymi przygodami po drodze. Trochę nas wytelepało z Andrzejem na wertepach. Powrót przez Rogoźnik (tam objazd kolejnego bajora) i dalej przez Psary - Adam (limit) niestety się dziś regeneruje więc nie pojechał z nami na rekonesans Pogorii. Podczas objazdu Pogorii spotkaliśmy Pawła i chwilę pogadaliśmy (śpieszył się na obiadek do domu), my ruszyliśmy terenami - Krzychu prowadził do siebie m.in. ciekawymi singlami wzdłuż torów :) Pod jego domem pożegnanie i z Andrzejem jedziemy do mnie (tam wyciągam swojego WTB Rocketa V i użyczam Andrzejowi w celu testów) - później do Andrzeja i zabieram mu SKN niestety jak się okazuje na miejscu już nieco zszarganego (pęknięty plastik przy mocowaniu pręta). Na liczniku jest nieco ponad 96km. Resztę brakującą do setki dokręcam jadąc na około do domu, robiąc podjazd pod Lenartowicza i tam małą pętelkę.

Kilka fotek, które podkradłem z albumu Andrzeja:

Nad zalewem - to tutaj wyszedł strażnik z budy

Zalew Świerklaniec

Uzupełnienie braków energetycznych - gdzieś podczas objazdu Świerklańca

Rogoźnik i tamtejsze bajorko

Pomnik ku chwale armii czerwonej w Psarach jako dar mieszkańców

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) + nocny objazd górek na Grodźcu

Piątek, 21 października 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Praca
Dzisiaj ranek zacząłem od zdobywania kolejnych punktów EXP w szybkiej zmianie dętki. Odwiedzając "garaż" już gotowy do wyjazdu zastałem flapka w przednim kole, wszystko przez lenistwo i założenie przy przekładce koła dętki na obręcz bez opaski (dziura ewidentnie od strony obręczy). Poszło mi w miarę sprawnie, resztę nadgoniłem na trasie.

Przejazd w stronę pracy: DST: 23.56km, TIME:0:51:28, AVG: 27.47km/h, MAX: 53.21km/h
Praca w obie strony: 48.7km, TIME: 1:56:00, AVG: 25.19km/h

Z domu wyruszyłem na Centrum Sosnowca pod PKP aby wraz z Adamem dokonać tytułowego wjazdu na jedną z górek na Grodźcu. Do Będzina pod Dyskobola dojechaliśmy bokami, najpierw ścieżką przez Sielec w stronę UŚ na Będzińskiej (wzdłuż FAKOPu i tym podobnych zakładów przemysłowych). Następnie prowadził Adam też ciekawą trasą. Pod Dyskobolem dołączył do nas Marcin, niedługo Adam stuningował mu kask i wyposażył w brakujące oświetlenie przednie. Wspólnie ruszyliśmy na Grodziec, tam gdzie się dało to terenem. Na górce pamiątkowa fotka oraz chwila na podziwianie industrialnych widoków śląska. Później zjazd do Grodźca, odprowadzamy kawałek Adama i się żegnamy. Z Marcinem uderzamy na Czeladź a później na Sosnowiec (drogą wzdłuż cmentarza i koło Timkena). Wjeżdżamy w stronę ślimaka i tniemy prosto na Wawel. Podjazdem na Zaruskiego dostajemy się na Zagórze i pod E.Leclerc. Tam się żegnam z Marcinem i wracam na chatę.

BTW. Jako że kowadło mi się pomału rozpada (czyt. RS Dart2) - luzy złapało niemałe mam pytanie co sądzicie o RST First Air? Warto czy lepiej Epicon LOD w tym zakresie cenowym czyli okolice 600zł.