Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:1738.71 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:84:44
Średnia prędkość:20.52 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:69.55 km i 3h 23m
Więcej statystyk

Na górę Żar

Sobota, 28 września 2013 · Komentarze(0)
Bladym świtem na górę Żar niebieskim szlakiem, niestety część biegu to marsz, gdyż leży sporo połamanych gałęzi i szlak nie jest zbyt szeroki, łatwo polecieć w dół jak się nieuważnie postawi stopę :) Na górze niebieski znika, ale udaje się odnaleźć czerwony. Chwila przerwy i zbiegam właśnie nim do zapory w porąbce. Tutaj jest już lepiej. Zatrzymuje mnie dopiero pionowy 2m uskok na tymże szlaku. Później do centrum Porąbki i na kwaterę w Kozubniku. /2049199
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-wyjazd do Porąbki

Piątek, 27 września 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Do pracy: 41.41km 1:31:13
Pobudka szykowanie się do pracy i do dzisiejszego wyjazdu do Międzybrodzia Żywieckiego. Ruszamy po pracy z Adamem, jakby ktoś chciał dołączyć to zapraszam na 16:00-16:20 na rynek w Mysłowicach.
Żegnam się z Moniką i schodzę na dół. Jest trochę późno, jeszcze wrzucam puchę Brunoxa (full jedzie cytrynką, będzie okazja pojeździć po górach) i kilka szpejów serwisowych. Dlatego też ruszam dopiero o 5:52. Do pogody nie ma co się przyczepić, ciut chłodniej +6C ale za to wczorajsze wiatry, które dały się we znaki przy powrocie skutecznie osuszyły ulice. Przejazd bez ekscesów, w Sosnowcu zielona fala więc zyskuję trochę czasu na tym, że nie stoję na światłach. Na Murckowskiej o 7:00, po drodze wymiana pozdrowień ze stałą poranną ekipą napotkanych rowerzystów :-) Daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice.
Po pracy udaję się do Mysłowic na rynek na wcześniej umówione spotkanie z Adamem. Po drodze zakupy na podróż w Biedronce. Na rynku serwis, zakładam dodatkową warstwę wierzchnią, wrzucamy trochę paliwa przed startem i w drogę. Trochę obawiam się o ośkę w ostrym, którą ostatnio wymieniłem. Podjeżdżamy pod sklep by zakupić na zapas w razie problemów w drodze, ale jest już zamknięty - trudno. Ruszamy w trasę. Na drodze spory ruch, wyprzedają też bez zachowania większego odstępu. Trochę tirów, ale jedzie się nie najgorzej. W Oświęcimiu łapię kapcia więc przymusowy serwis. Robi się już ciemno, więc włączamy całą moc żarówek i ruszamy na Kęty. Temperatura nieco spada. Docieramy koło 20:00 na Porąbkę, małe zakupy i udajemy się w kierunku kwater. Po drodze Monika robi nam niespodziankę wybiegając z jakiegoś mostka i już truchcikiem odprowadza pod miejsce noclegu.
W tle majaczy szczyt góry Żar z oświetloną wieżą przekaźnikową, taki sam widok mamy również z okien pokoju.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Czwartek, 26 września 2013 · Komentarze(13)
Uczestnicy
Do pracy: 41.41km 1:34:59
Pobudka 4:32, pakowanko, śniadanko szykowanko - czyli to co zwykle rano w dni robocze. Wczoraj poczyniłem serwis koła i przykręciłem nypla który się odkręcił i szalał w komorze obręczy :) Przy okazji postanawiam wypróbować patent serwisanta na gnące się osie i zakładam do ostrego ośkę drążoną, zakręcając ją na nakrętki. Ciekawe czy faktycznie jest sztywniejsza. Żegnam się z Moniką i ruszam. Jest już 5:50, czyli poza oknem startowym. Temperatura +8C, asfalty mokre. Zaczyna mżyć przechodząc w coś bardziej intensywniejszego. Śpieszę się, gdyż umówiłem się z Adamem w centrum Dąbrowy, że dowiozę mu Norkowy gadżet w postaci haftowanej naszywki bikestats. Zła passa na drodze trwa. Jadę sobie długą prostą na Tworzeń, prędkość coś koło 35km/h. Nagle wyprzedza mnie samochód po czym natychmiast nagle hamuje by skręcić w prawo. Ech brak słów, musiałem się wspomagać dodatkowo przednim, ręcznym hamulcem by nie przefrunąć nad jego bokiem. Samochód z tyłu aż zatrąbił, bo pewnie też musiał gwałtownie hamować.
Dojeżdżam do centrum, w butach już mokro i dolna część pleców także zbiera wodę z ulicy (nie zdążyłem zrobić błotnika z PET-a). Adam już jest przy Hendrixie, robimy handel, chwila rozmowy, opowiadam dzisiejszą sytuację i ruszamy na rondo. A tam kolejny spaliniarz o mało co nas nie przewalcował przy zjeździe z ronda. Odbijam dalej w prawo na Mydlice, Adam w lewo więc się żegnamy. Dalsza droga na szczęście bez ekscesów. Na Murckowskiej daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej do pracy na Piotrowice.
Po pracy prosto do domku bez zbędnych przystanków.

Dom-praca-dom

Środa, 25 września 2013 · Komentarze(3)
Do pracy: 41.54km 1:32:40
Pobudka 4:32. Szykowanie się do pracy czyli poranny standard. Monika też wstaje ciut później, gdyż zamierza od samego rana popracować w Rowerowej Norce. Śniadanko, żegnam się i schodzę na dół. Naciągam łańcuch w Ostrym - dość szybko się wyciągnął albo puszcza na śrubach mocujących koło w ramie. Blaty już sfatygowane, chyba nie przyjmą nowego łańcucha. Ruszam o 5:50 czyli po oknie startowym. Pogoda dobra, nie pada. Wszędzie mgły sygnalizujące zmianę pogody. Temperatura +8C. Asfalty lekko zmoczone po wieczornych mżawkach. Jadę standardową trasą. Już w Łośniu 806 wymusza pierwszeństwo na wyjeździe z Pocztowej. Dalej już bez ekscesów ze strony kierowców. Za górką przy hucie pod wiaduktem przy wjeździe na trasie widzę Policję. Oglądam co się stało, jest też rower. Mogę się tylko domyślać, że doszło do potrącenia rowerzysty, ale nie znam szczegółów. Jadę dalej, sprawnie i płynnie pokonuje km trasy i udaje się choć trochę nadgonić. Na Murckowskiej sygnał, że wszystko ok i spojrzenie na zegarek 7:02 - tylko 2 minuty później niż wczoraj. Utrzymując dalej to tempo śmigam przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice.
Ruszam standardowo z pracy. Dzisiaj jakiś dzień nierozgarniętych kierowców, babka prawie mnie rozjeżdża na Jankego przecinając jezdnie by skręcić w lewo i wjechać w podwórze jakiegoś sklepu. Tłumaczy się tym, że nie wiedziała, że tam jest ścieżka. Ciekawe czy jakby ktoś przechodził chodnikiem to też by go rozjechała. Jadę podrzucić wykonawcy materiały do nadruku dla Rowerowej Norki. Później w Szopienicach jakiś baran wymusza mi pierwszeństwo, pewno myślał, że zdąży. W Sosnowcu w Meridzie kupuję opaski do obręczy, 4 szprychy na zapas do koła w ostrym na wypadek W. Dostaję też poradę serwisową, aby spróbować zamontować drążone osie zamiast pełnych i skręcić nakrętkami. Podobno wbrew pozorom są wytrzymalsze na gięcie. W Lidlu zakupy i dalej na Łosień. Koło szkoły spotykam Monikę wybierającą się na zajęcia fitness :)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-do rodziców-dom i odrzucona reklamacja

Wtorek, 24 września 2013 · Komentarze(6)
Do pracy: 41.45km 1:32:29
Pobudka 4:30. Standardowe szykowanie się do pracy. Żegnam się z Moniką i schodzę na dół. Tam jeszcze naciągam łańcuch, który się trochę poluzował. Ruszam o 5:50 czyli już poza oknem startowym. Pogoda dzisiaj o niebo lepsza. Przede wszystkim nie pada, temp. 11C. Standardową trasą śmigam do pracy, spokojnie bez ekscesów. Dobry układ świateł i płynna jazda pozwala na nadrobienie strat. Na Murckowskiej jestem punkt 7:00 i daję znać, że wszystko ok. Dalej przez D3S, Brynów na Piotrowice.
Po pracy ruszam odwiedzić rodziców i zorientować się co przysłał serwis Kross-a. Jadę więc przez Giszowiec, Niwkę, Dańdówkę na Zagórze.
Na miejscu okazuje się, że przysłali starą, pękniętą ramę tym samym odrzucając reklamację. Pisali coś o nieoryginalnym i niedostosowanym wsporniku siodła (zamontowałem 400mm, nie dlatego, że 350 była za krótka tylko chciałem aby głębiej wchodził jeszcze sporo poza miejsce spawu rur) oraz, że gwarancja jest nieważna bo minął już okres jej obowiązywania (dziwne, mam gdzieś mail-a po wymianie poprzedniej ramy w którym serwis piszę, że na ramę mam następne 2lata :)). Trzeba będzie się odwołać. Swoją drogą ciekawe ile gwarancji z pęknięciem koło komina zostało uznanych.
Z Zagórza przez Expo, Real, Kasprzaka na Tworzeń i do domku do Łośnia.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Poniedziałek, 23 września 2013 · Komentarze(5)
Do pracy: DST: 41.44km TIME: 1:39:40
Pobudka 4:47, po jednej drzemce :) Zbieram się pośpiesznie i kompletuje ciuchy do pracy. Monika dzwoni koło 5:00 by sprawdzić czy czasem nie śpię co bym wstał i dojechał na czas do pracy - dziękuje :* Schodzę na dół po rower. Na dworze ciepło, +13C i nie pada. Pompuję kółko z tyłu, gdyż mam jakąś małą dziuroszkę i schodzi. W końcu ruszam, jest 5:48. Zaczyna mżyć, w połączeniu z silnymi wiatrem utwierdza mnie w przekonaniu, że suchy do pracy nie dojadę. Trasa standardowa, bez ekscesów. Jadę równym spokojnym tempem. Na Murckowskiej sms, że wszystko ok i dalej przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice.
Powrót standardową trasą, w Auchan zakupy. Po zakupach ruszam i zaczyna ostro lać. W Łośniu pod sklepikiem dostrzegam charakterystyczną Cytrynkę i spotykam Monikę :) Do domku docieram zupełnie mokry i cichy lądują w pralce, a ja pod gorącym prysznicem.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Kraków-Łosień

Niedziela, 22 września 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
W sobotę jedziemy do Krakowa z Moniką na wesele. 3km od celu cytryna zachowuje się tak jakby złapała kapcia. Zatrzymujemy się przy stacji i okazuje się, że coś wycieka spod silnika. Zostawiamy samochód i przesiadamy się w taxi. Na następny dzień po świetnej imprezie weselnej postanawiamy, że Monika zostanie do poniedziałku w Krakowie by zawieść auto do mechanika. Dostajemy się mikrobusami na miejsce porzucenia cytryny, co udaje się nam niezwykle sprawnie biorąc pod uwagę, że trzeba było przejechać przez cały Kraków :) Wyciągamy rowerki z paki (na szczęście nikt ich nie ukradł) i jedziemy coś zjeść na mieście w międzyczasie szukając noclegu. Ok 17:00 żegnamy się i wyruszam solo do domu, gdyż jutro do pracy. Najpierw do Centrum pod Wawel (tutaj na Błoniach jakieś wyścigi konne), później zieloną R4 na Rudno przez Kryspinów, Mników. Po drodze w lasach spotykam bikera, który złapał panę. Proponuję pomóc przy łataniu, ale dziura jest na tyle nieduża, a dystans jaki mu pozostał niewielki, więc tylko dopompowuje i jedziemy na Rudno. Tam się rozstajemy i śmigam na Krzeszowice. Tu trochę błądzę i nie mogę trafić na drogę na Lgotę. W końcu w myśl zasady koniec języka za przewodnika odnajdują właściwą drogą. Seryjka podjazdów Miękińskich i również zjazdów powoduje, że trochę się rozgrzewam. Dobrze bo robiło się chłodnawo. W miejscach postoju daje znać, że wszystko ok, telefon jedzie na ostatkach i w drodze mam go wyłączonego. Z Lgoty na Olkusz drogą 791 i dalej w kierunku Kluczy. Za Kluczami na Chechło, Błędów i do Łośnia. Na miejscu drobne zakupy i do domku.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!