Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1826.12 km (w terenie 300.00 km; 16.43%)
Czas w ruchu:73:39
Średnia prędkość:24.79 km/h
Maksymalna prędkość:72.48 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:76.09 km i 3h 04m
Więcej statystyk

Deszczowy Ogrodzieniec part II

Niedziela, 31 lipca 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 50-100km
Wstępnie planowaliśmy wyruszyć na Złoty Potok. W ostatniej chwili plany się zmieniły, Andrzej musiał odwiedzić rodzinne strony więc postanowiliśmy razem pokręcić po drodze zahaczając o Ogrodzieniec robiąc jednocześnie powtórkę trasy z czerwcowego wypadu. Pogoda rano nie była taka zła (lekka mżawka). Spod placu wraz z Andrzejem ruszyliśmy o 6:15 uprzednio czekając kwadrans na bikera90 z Katowic. Pod Balatonem zgarnęliśmy Młodego a na Sosinie Krzyśka(Kysu). Do Bukowna dalej mżyło. Na dobre rozpadało się w Olkuszu. Tam podjechaliśmy do Mac-a na kawę i aby schować się przed deszczem. Później na zmianę opady przybierały na sile i słabły. W oddali nawet czasem się coś przejaśniało. Mój nowo wyczyszczony napęd gotowy do wyjazdu urlopowego doznał potężnej dawki błotka i piasku na czerwonym szlaku rowerowym i późniejszym niebieskim pieszym. Korba rzęziła jak młynek, czasem nawet się blokowała. Pocieszeniem było to, że nie lało non stop i byłem lepiej przygotowany do jazdy niż ostatnio (wziąłem przeciw-deszczówkę, która chroniła dobrze przed wiatrem nie pozwalając uciec energii cieplnej wytwarzanej przez młynkowanie - mówiąc wprost nie było mi zimno chodź gotowałem się od środka). Pod zamkiem w Ogrodzieńcu nasmarowaliśmy napędy przecinakiem do pilarek i Andrzej pożegnawszy się ruszył w swoją stronę. W międzyczasie Krzyśki spożyli posiłek (ja swoje zapasy już zużyłem), w planach był powrót asfaltami do domu. Nagle zaczęło intensywniej lać. Postanowiliśmy przeczekać w zadaszonym miejscu odpoczynkowym nieopodal ruin zamku. W grę wchodził już tylko powrót pociągiem z Zawiercia. Czas spędzony na oczekiwaniu na lepszą pogodę minął naprawdę szybko, przy ogólnie wesołym nastroju i salwach śmiechu :D (spędziliśmy tam chyba z 2,5h). Jak opady trochę ustały zjechaliśmy z ruin do sklepu (zrobiłem małe zakupy). Po drodze Krzysiek (Kysu) złapał gumę, przynajmniej tak mu się zdawało ale po dopompowaniu z koła nic nie uchodziło.Do dworca PKP w Zawierciu śmigając raz szosą raz chodnikiem dojechaliśmy w miarę sprawnie. Na peronie okazało się, że Krzyśkowi przy Torze nie działa poplock - fatum Ogrodzieńca nadal działa, a młody chyba zdarł w trasie klocki :). Z centrum Sosnowca do domu na Zagórze przejechałem przez park sielecki, Zamkową, i singlem na nasypie pod garaże, później ścieżką rowerową pod ERSI i ORION.





Moje fotki

Sosnowiec-Katowice i powrót. Objazdówka po sklepach rowerowych i nie tylko wraz z Krzyśkiem.

Sobota, 30 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <50km
Rano koło 10:00 zadzwoniłem do sklepu rowerowego na Mikołowskiej i ustaliłem, że koło jest do odbioru. Pomyślałem, żeby zabrać kogoś ze sobą bo zawsze to lepiej niż samemu cisnąć - zadzwoniłem do Krzyśka(Kysu) ale miał gości i nie mógł się wyrwać z domu. Okazało się, że Młody ma czas się ze mną powłóczyć. Ugadaliśmy się na Klimontowie pod komendą i ruszyliśmy na Dańdówkę-Niwkę-Mysłowice i Giszowiec.
Stamtąd w kierunku lasów koło stawu Janina i kapliczki, kawałek ulicą 73pp do przejazdów kolejowych na 3 stawy ale zaraz odbiliśmy na Brynów, plac Kościuszki i Mikołowską. Zakupiłem dodatkowy komplet pancerzy. Drogę powrotną urozmaiciliśmy i pojechaliśmy wzdłuż DK86 ścieżką rowerową. Na Dąbrówce zakupy w Castoramie (małe co nieco do cięcia pancerzy - przydałoby się na zamku Tenczyńskim do otwarcia bramy :D ). Później odbiliśmy na Szopki, Stawiki i centrum Sosnowca (tam znów zakupy w Meridzie). Ostatni odcinek przez park sielecki, na Zamkowej kawałek terenu singlem na nasypie na garaże i podjazd na Zagórze po parkowej ścieżce.

A dzisiaj wieczorkiem serwis (zmiana łańcucha i czyszczenie napędu).

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec). Małe co nieco z Krzyśkami.

Piątek, 29 lipca 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Praca, 101-200km
Dzisiaj wyszedłem z domu z lekkim poślizgiem więc musiałem nadgonić na trasie. Buty jeszcze dobrze nie doschły po wczorajszych deszczach. Na wysokości ronda w okolicy placu papieskiego widziałem dziś Andrzeja (teraz już wiem, że do roboty wyjeżdża niewiele później odemnie :) ). Na Jankego w Piotrowicach 3 krotnie ktoś mnie chciał rozjechać chodź miałem wg. przepisów pierwszeństwo. Gdyby nie przezorność to już bym leżał pod kołami.
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.9km, TIME: 0:47:35, AVG: 30.15km/h, MAX: 56.37km/h

Po robocie zadzwoniłem do Młodego czy się nie wybiera gdzieś rowerem. Okazało się, że rezydował u Krzyśka (Kysu) bo ustawiali amora (dopompowanie komory powietrznej). Ugadaliśmy się w Mysłowicach i już w 3 ruszyliśmy na zaproponowany przeze mnie trip na kopalnie piachu w Borze. Tam spotkało nas dużo błotka, fajne usypane hałdy i duże ciężarówki wożące piach. Po błotnistym przejeździe wylądowaliśmy na Juliuszu, a stamtąd ruszyliśmy na Maczki. Na Maczkach już trochę głodnawy zrobiłem małe zakupy i zjadłem prowizoryczny posiłek. Padła propozycja by uderzyć na Bukowno lasami koło wróżbity przez Ryszkę. Tam złapałem równe tempo i się rozgrzałem. Po krótkim odpoczynku koło miejscówki nad Ryszką rzuciłem propozycję powrotu małym kółkiem asfaltami przez Bolesław, Klucze, Chechło, Łazy Błędowskie , Okradzionów i Strzemieszyce, Kazimierz. Jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy. Trasę na Chechło pokonaliśmy ekspresem z uwagi na równy asfalcik. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na Pustynię Błędowską na Bunkry. Powrót w okolicach zwałki Huty Katowice i późniejsza jazda na batmana (trochę źle czas rozłożyliśmy i zdążyło się ściemnić) w kierunku Balatonu (Młodego podprowadziliśmy praktycznie pod samą chatę). Na Balatonie pożegnawszy się z Krzyśkiem ruszyłem w kierunku Zagórza utrzymując wysoką kadencję, równe i płynne obroty korby. Jechało mi się nadwyraz lekko, przez górkę na Klimontowie przemknąłem jak po prostej.


Fotki z wycieczki piaskowym szlakiem

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec). Po drodze wypad na baze nurków.

Czwartek, 28 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Praca
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.86km, TIME: 0:49:29, AVG: 28.94km/h, MAX: 59.68

Po robocie ugadałem się z Krzyśkiem na Niwce na 16:40 pod Kościołem. Miałem w planach uderzyć na bazę nurków lub przez Bór i tamtejszą kopalnie piasku na Kazimierz. Udałem się najpierw po nowy zestaw pancerzy do rowerowego w Piotrowicach, sprawę zakupów załatwiłem szybko i na Niwce byłem zawczasu. Młody dojechał jakieś 20 minut później, witając się zauważył nas Łukasz (Kiki) (kolega, który namówił mnie na start w tegorocznym Silesia MTB Cup). Razem w trójkę poczekaliśmy chwilę na Krzyśka (Kysu) ale wkrótce odpisał,że odpuszcza dzisiejszą jazdę (w Mysłowicach już ostro lało). Nie zważając na zmieniające się warunki uderzyliśmy na bazę nurkową lasami przez Bór. W Jaworznie zaczęło już nieźle kropić. Zrobiliśmy rundkę wokół bazy i po mokrych asfaltach rozpoczęliśmy powrót przez Maczki.

Licznik znów zaczął mi szwankować i przestał w połowie trasy w największym deszczu zliczać km. Może to ten łączony kabel do podstawki po ostatnim urwaniu jak wjechałem w krzaczory. :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Środa, 27 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Praca
Pogoda nadal bez zmian, niebo zachmurzone i widmo opadów wisi w powietrzu.
Przejazd w stronę pracy: DST: 24.21km, TIME:0:50:45, AVG: 28.64km/h, MAX: 60.88km/h.

Dzisiaj jednak się nie udało wrócić suchym. Powrót z roboty w popołudniowych intensywniejszych opadach deszczu, buty całkiem mokre choć starałem się oszczędzać i nie jechać za szybko mokrymi ulicami:). Jestem jednak coraz bliżej kupna ochraniaczy z neoprenu lub drugiej pary butów do spd :D

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) - Wizyta w rowerowym na Mikołowskiej.

Wtorek, 26 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Praca
Przejazd w stronę pracy: DST:24,2km , TIME:0:52:55, AVG:27,45km/h, MAX: 64,01 km/h
W drodze powrotnej na wysokości Dańdówki spostrzegłem i pozdrowiłem Młodego, pewnie wybierał się na trening MTB. Ja niestety dzisiaj musiałem załatwić trochę spraw około-urlopowych. Byłem dzisiaj także w rowerowym na Mikołowskiej, oddałem w końcu moją mocniejszą obręcz do FR celem zaplecenia nowego koła. Udało się także załatwić darmowe centrowanie :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Praca
Pogoda z rana nie rozpieszczała. Trochę się ochłodziło i lekko mży. Podobno ma być tak cały tydzień.
Przejazd w stronę pracy: DST: 24,24km TIME: 0:50:18 AVG: 28,94km/h MAX: 58,54km/h.
Po robocie znów czeka mnie czyszczenie napędu i zmiana łańcucha.

Wypad do Zakopca w Czernej.

Niedziela, 24 lipca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 101-200km
Wypad rozpoczęliśmy z placu papieskiego w składzie jak w ubiegłym tygodniu tj. Andrzej (Andi333) , młody (Krzychu22), Damian (Doms) i moja skromna osoba. Po wczorajszych rozjazdach obiecałem nie szaleć zbytnio na trasie i trzymać się z góry ustalonej prędkości maks w okolicy 30km/h :). Trasa w znacznej części przez nas objechana przy tripach na Tenczyn czy też Dolinkę Minkowską lub Kraków. W początkowym etapie obejmowała stałe elementy jak przejazd przez betony na Sosinę, długa prosta na Bukowno (to dałem popis samokontroli i przejechałem całość w równym tempie 32km/h bez ostrego młynkowania), Czyżówka i tamtejsza elektrownia, Płoki i trochę mocniejszy podjazd w kierunku Lgoty. Pod domem kultury, lokalnym centrum spotkań społeczności i koła gospodyń wiejskich w Lgocie postanowiliśmy zrobić pierwszą przerwę na posiłek. W końcu do Zakopca jeszcze kawał drogi i trochę górek po drodze. Po spożyciu darów Bożych ruszyliśmy w kierunku na Krzeszowice. Niestety młodemu nie było dane poznać smaku zjazdów z korony szczytów Miękińskich ponieważ odbiliśmy w Ostrężnicy w lewo na Czerną. Po przejechaniu kilkuset metrów zaczęło się zjazdowe szaleństwo :). Równy i stromy zjazd rozbujał moją maszynę do nowej prędkości maksymalnej 72,48km/h i przebił Miękińskie szczyty (szkoda, że nie włączyłem wtedy kamerki ale kto by się spodziewał). W Czernej rozpoczął się ostry podjazd pod Klasztor Karmelitów Bosych - tutaj w ruch poszła jedynka z przodu. Z klasztoru ruszyliśmy do Zakopca (dzielnica Czernej) wpadając na chwilę na Diableski Most, okoliczną grotę skalną oraz na agroturystyczne gospodarstwo aby nakarmić tamtejszego stałego bywalca - sympatycznego osiołka. W drodze powrotnej znów podjazdy, na jednym 9% wrzuciłem jedynkę za co zostałem zrugany przez Andrzeja i uznany za heretyka. Suma sumarum Andrzej pewnie wjechał na podobnej kombinacji z tym,że na przodzie miał 2-kę :). Aby nie być wyklętym muszę za pokutę odprawić dzień jazdy z blat-a. W okolicy Lgoty padł pomysł rzucony przez Damiana aby wracać przez Olkusz. W Żuradzie odbiliśmy na Kolonie aby dojechać do znanej nam szutrówki z Olkusza na Bukowno (tutaj zaliczyłem wiraż na koleinie zrobionej przez młodego (opanowany i bez gleby). Andrzej nie miał tyle szczęścia i chwilę później zaliczył glebę na głębszym piachu. Powrót z Bukowna długą prostą na Sosinę (tu znowu rozganiałem wiatr na przodzie utrzymując stałą prędkość przelotową). Na sam koniec w okolicach Klimontowa złapał nas lekki deszczyk. Trasa naprawdę fajna i ekipa też liczna. Dzięki za wspólną jazdę.





Moje fotki z wypadu
Fotki Andrzeja

Filmiki z kamerki MD80 dostępne w moim albumie z fotkami. Miłego oglądania.

Rozjazdowe koło z młodym.

Sobota, 23 lipca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 101-200km
Po niesprzyjającej pogodzie w ostatnich dniach i całkowitym odpuszczeniu jazdy na rowerze w piątkowych deszczach postanowiłem się gdzieś ruszyć. Trzeba było również przetestować w bojach nowo zakupione siodło. Krzysiek odezwał się rankiem i zaproponował wypad. Czas wolny miałem dopiero po południu - umówiliśmy się na kontakt via SMS. Próbowałem zadzwonić ale młody się włóczył po jakiś wioskach bez zasięgu więc wsiadłem na sprzęta i ruszyłem pomału w stronę Sosiny. Gdy byłem na wysokości placu papieskiego usłyszałem dzwonek telefonu i udało się nam zgadać w Strzemieszycach pod hutą szkła - Securit Saint Gobain. Stamtąd, po uprzednim smarowaniu łańcucha w fullu młodego (nie chciał skorzystać z mojego przecinaka do pilarek i musieliśmy się wrócić pod jego włości aby łańcuch skosztował motorex-a) ruszyliśmy w kierunku terenów zwałki Huty Katowice. Tam rozpoczęliśmy tytułowe rozjazdowe koło, które objęło takie tereny jak Okradzionów, Rudy, Łazy, Chechło (wstąpiliśmy po drodze na Pustynie Błędowską na bunkry), Klucze, Bolesław, obrzeża Bukowna. Z prostej wiodącej na Sosinę odbiliśmy w teren na Ryszkę jadąc po lasach. Naprawdę fajne miejsce do pośmigania. I tak lasami dojechaliśmy praktycznie na Kazimierz - Ostrowy. Po drodze jechaliśmy też torem krossowym z hopami. Pożegnawszy się na Kazimierzu ruszyłem w stronę Balatonu, młynkując jak to zwykle czynię z dużą kadencją (jaką niestety nie wiem bo nie mam licznika :) ). Na Klimontowie podczepiłem się pod autobus, gdy wyłoniłem się zza niego na światłach koło Komendy spostrzegłem sylwetkę znanego bikera na czarno-czerwonej maszynie :). Okazał się nim Andrzej wracający z Sosiny. Pokręciliśmy pod jego dom i postaliśmy jeszcze chwilę gadając. Czas było się pożegnać i wrócić, bo żołądek domagał się już jedzonka :)
A jutro jak pogoda dopisze w planach wypad na Zakopane :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Czwartek, 21 lipca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Praca
Rankiem koło 5:20 zaczęło mocno padać. Właściwie pod znakiem zapytania stał dzisiejszy wyjazd. Na szczęście w porze wyjazdu już tylko lekko mżyło. Wziąłem ze sobą przeciwdeszczową kurtkę rowerową ale zdaje się niepotrzebnie. W chwili pisania wpisu na dworze świeci słoneczko. Oby tak dalej do 15:30.

Przejazd do pracy: DST: 24,19km , TIME: 0:52:06, AVG: 27,86km/h, MAX 56,90km

Niestety nie udało się po robocie wyskoczyć z Krzyśkiem na szybkiego tripa. Nie zdążył odczytać zostawionej wiadomości, a telefon miał wyłączony. Planowałem zrobić bazę nurków lub poszukać przejazdu przez Bór przez tereny kopalni piachu na Kazimierz (może jutro się uda zgadać). Ostatnie km trasy z roboty zrobiłem przez Klimontów. Coraz bardziej mi się podoba ten podjazd w prawo na rondzie na Dańdówce.

W drodze zauważyłem, że coś mi skrzypi. Myślałem, że to sztyca a jednak połamałem niedawno zakupione siodło :( Ma może ktoś na zbyciu jakiś bardziej sportowy model typu twarda deska ?