Do pracy: DST: 41.71km TIME: 1:38:35 Pobudka 4:45. Monika tylko na chwilę otwiera oczko i idzie dalej spać. Jeszcze kilka razy mnie kontroluje co bym nie przysnął, bo jakoś ciężko jest mi się zebrać. Zbieram się do pracy, szykuje jedzonko i czas w drogę. Żegnam się, wychodzę. Znów ciut późno bo jest już 5:40. Na dworze +11C, troszkę chłodno dlatego jadę w bluzie biegowej. Dół jeszcze na krótko, ale pewnie niedługo trzeba będzie się przeprosić z jakimiś nogawkami. Jadę standardową trasą. W Sosnowcu w okolicy ślimaka jakiś spaliniarz na poznańskich blachach wyprzedza mnie na centymetry. Podjeżdżam bo jest czerwone. Pierwsza myśl zmieszać z błotem dziada, ale decyduję się na spokojniejszy przebieg rozmowy. Pytam się standardowo o to jaką należy zachować odległość i tłumacze, że minął mnie zdecydowanie za blisko stwarzając niebezpieczną sytuację. Otrzymuje nawet przeprosiny... Może to jest sposób bardziej trafiający do wyobraźni, może skuteczniejszy od soczystej wiąchy :) Dalej bez ekscesów, na Murckowskiej daje znać, że wszystko ok i jadę przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice do pracy. Powrót przez Giszowiec, Niwkę i Zagórze. Po drodze odbieram zamówienie dla Rowerowej Norki Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.23km TIME: 1:39:11 Pobudka 4:45. Niedługo później dzwoni Monika by sprawdzić jak mi idzie wstawanie - dziękuje :* Składam pościel i okazuje się, że Musta nie jest sama. Urodziła małego kotka w nocy. Ale on fajny, łapka wygląda trochę jak u szczurka zupełnie niepodobna do kociej. Jak to bywa u kotów małe są ślepe. Sierść jest taka ciemnoszara, kotek będzie chyba czarny jak Musta :) Monika instruuje mnie co i jak mam przygotować. Tygryska ląduje odseparowana w Cat Room-ie. Pośpiesznie zbieram się i suma sumarum wyruszam do pracy o 5:45. Temperatura +13C, zakładam wiatrówkę bo trochę mi zimno. Jadę standardową trasą, w zasadzie bez ekscesów (tylko jakiś idiota wyprzedza mnie z dużą prędkością i małym marginesem błędu na wysokości Zagórza) docieram na Murckowską. Tam daję znać, że wszystko ok i cisnę dalej przez Brynów, Ochojec na Piotrowice. Powrót standardową trasą, w domku już czeka Monika i kolejny malutki kotek :) Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 41.69km TIME: 01:38:43 Rano nic nie jest w stanie mnie dobudzić. Przesypiam ustawiony budzik i kolejne drzemki. Dopiero o 5:05 budzi mnie telefon. Monika dzwoni sprawdzić czy się zebrałem do pracy - dziękuje :* Zbieram się pośpiesznie i w drogę. Wyruszam 5:48, chłodno +13C. Trasa standardowa, bez ekscesów dostaje się do pracy. Po pracy wracam do domku trasą przez Zagórze. Wstępuje do Leśnego po support i dalej prosto na Łosień. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 42.51km TIME: 1:45:02 Pobudka 4:00, gdyż w planach serwis ostrego. Szykuję jedzonko, pakuję się. Monika przedłuża pobyt u Młynarzy, ja niestety po przedłużonym weekendzie muszę jechać do pracy. Schodzę na dół, skracam łańcuch, napinam i mocno dokręcam koło. Wyjeżdżam o 5:40. Na dworze w miarę ciepło +13C, więc jadę w opcji na letniaka. Po drodze zakup ciasta urodzinowego w piekarni niedaleko Murckowskiej (jak się okazuje bardzo dobrego). Na Murckowskiej daje znać, że wszystko OK i ruszam dalej przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice. Po pracy do rodziców na Zagórze w odwiedziny. Z Zagórza przez Expo. Po drodze spotykam Marcina, który postanawia towarzyszyć mi do Łośnia. Wstępujemy do Lidla na zakupy. Tam z ciekawych piw uwagę zwracają dwa. Zakupujemy Trybunalskie i Łomżę oraz po Kasztelanie :) W domku o 20:00, degustujemy złocisty trunek przegryzając kabanosami. Wieczorek mija szybko na rozmowach, Marcin się zbiera do domu ja idę spać, gdyż jutro znów do pracy. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 41.7km TIME: 1:44:50 Pobudka 4:30. Wczoraj udało się jakimś cudem wykręcić objechany support z ramy, serwis ostrego przebiegł sprawnie więc dzisiaj jazda na nim :)Zakładam co prawda stary wkład o dł. osi 110, więc linia łańcucha jest trochę nie taka jak powinna powodując jego spadanie. Trzeba będzie uważać i jechać OSTROżnie. Szykuję śniadanko i pakuję plecak do pracy. Spojrzenie na termometr i szok. Na dworze tylko 10C, przepraszam się z i ubieram rękawki oraz bluzę. Cóż małymi krokami nadchodzi jesień, a chłodne poranki to jeden z jej znaków. Monika jeszcze korzysta z drzemki. Żegnam się i wychodzę. Ruszam standardową trasą w programie której znalazły się roboty drogowe w Szopienicach i zamknięta D3s z racji jakiegoś koncertu. Na Murckowskiej daje znać, że wszystko OK i bez ekscesów docieram do pracy. A po pracy ruszamy na rowerach w kierunku Żar :) Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.21km TIME: 1:29:28 MAX: 49.3km Późna pobudka o 5:10. Wczoraj grzebie w ostrzaku przy wymianie supportu. Wkręcam Kinexa z ALU miskami. Niestety z uwagi na kijowy klucz, bez możliwości jego zamocowania, obrabia mi się miska, a później kolejne próby wykręcenia kończą się zupełną katastrofą :( Rama zostaje z nie do końca wkręconym wkładem i urwaną miską :( Jadę więc dzisiaj na fullu. Monika jeszcze przedłuża sen, żegnam się więc i ruszam. Dziwnie się jeździ, ostre wyrobiło nawyk ciągłego kręcenia, a zatrzymanie korb podczas jazdy roweru wydaje mi się wręcz czymś niepokojącym :) Trasa standardowa, bez ekscesów. Przejeżdżam przez środek robót drogowych w Szopienicach, mogę sobie na to pozwolić z pełną amortyzacją. Na Murckowskiej daje znać, że wszystko ok i ruszam przez D3S (tu niespodzianka, jest jakiś koncert i zamknięte, muszę objechać terenem bokami przy ogrodzeniu), Brynów na Piotrowice. Powrót przez Giszowiec, Niwkę, Dańdówkę, Zagórze. Dalej już standardowo na Expo, Real, Tworzeń do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Pobudka 4:40. Monika postanawia jeszcze trochę pospać. Zbieram się i pakuję do pracy. Na dworze +14C i pada od rana, więc zakładam wiatrówkę i nogawki. Żegnam się i wychodzę. Okazuje się, że przestaje padać. Po drodze podrzucam aparat do Taty Moniki, gdyż z Henią wybierają się na wycieczkę. Jadę standardową trasą i w zasadzie bez ekscesów dojeżdżam na Murckowską (oprócz kilku gazeciarzy). W Katowicach nawet ulice są suche. Daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej przez d3s, Brynów, Ochojec do pracy na Piotrowice. Powrót standardową trasą bez ekscesów :) Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!