Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:877.67 km (w terenie 30.50 km; 3.48%)
Czas w ruchu:42:27
Średnia prędkość:20.68 km/h
Maksymalna prędkość:49.30 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:73.14 km i 3h 32m
Więcej statystyk

Ostatni raz na rowerze w 2012 - dokrętka do 17k km w sezonie

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · Komentarze(8)
Chociaż cyferki nie są ważne, ale z drugiej strony być tak blisko osiągnięcia kolejnego przejechanego tysiąca i nie dokręcić tych kilkunastu km w tym sezonie byłoby grzechem :) Wczoraj się nie udało, nie chciałem na siłę wydłużać trasy, ale przecież dzisiaj też jest dzień i okazja by się ruszyć. Wyjeżdżam chwilę po 11:00. Świeci słonko i jest w miarę ciepło. Ruszam w kierunku Niegowonic i tamtejszej skałki - pierwszego charakterystycznego punktu mówiącego, że znajdujemy się na Jurze. Trochę kręcenia i jeden podjazd, który dziś z lenistwa pokonuje w siodle z zapiętym z przodu blatem. Pamiętam jak kiedyś ktoś w zamierzchłych czasach mnie nim straszył podczas wycieczki na Ogrodzieniec :) Na miejscu krótka sesja foto i z powrotem do domku.
Niegowonicka skałka © t0mas82

Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Niedzielna setka z Andrzejem i Krzychem

Niedziela, 30 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Wczorajsze przed i popołudnie upływa pod znakiem remontu. Wspólnie z Moniką malujemy ściany, a na suficie pojawia się dodatkowe oświetlenie :). W międzyczasie umawiam się z Andrzejem na dzisiejszy wypad. Do późnego wieczora schodzi na serwisie bike-a. Rano ciężko jest mi się zebrać, w pośpiechu wyruszam o 8:20. Po drodze regulacja przerzutek i na 9:00 stawiam się na placu papieskim, gdzie Andrzej już kręci kółeczka. Plany pomału się klarują, mamy zamiar uderzyć na Rabsztyn. Ruszamy standardowo przez Klimontów, Maczki, betony na Sosinę. Tam jakieś remonty kanalizacji, widocznie miasto wyskrobało oszczędności z przetargów.
Jaworzno: Postój na Sosinie © t0mas82

Jaworzno i Sosina © t0mas82

Chwila postoju na ogrzanie przy ciepłej herbatce i ruszamy dalej długą prostą na Bukowno, zmieniając się raz po raz na prowadzeniu. Nagle robi się jakoś cieplej i przyjemnie się kręci, może dlatego, że grzejemy ponad 30km/h :) Kolejny postój pod fontanną, odzywa się Krzychu22 i wracamy na spotkanie na Ryszkę jadąc terenem.
W drodze na Ryszkę © t0mas82

W drodze na Ryszkę © t0mas82

W lesie znacznie cieplej i nie wieje tak jak na asfaltach, dużo przyjemniej się kręci. Wszystko nieco zmrożone, pokryte cienką warstwą szronu i gdzieniegdzie spotykamy duże lodowe połacia. Zimowe kowadło na przodzie w postaci RS Dart-a robi się trochę twardy i jadę jak na sztywnym widle. Pod Ryszką Krzychu zjeżdża z góreczki na której się wygrzewał w zimowym słoneczku składanym fullem Kross-a. Komponenty pozbierane od znajomych, poznaje nawet swoje siodło WTB, Torę i klamki Kysa :-) Znów dłuższa chwila rozmów i postanawiamy jechać na kamieniołom w Jaworznie. Trasa oczywiście terenem, ale tym razem nie 300%-towym :) Najpierw pod piaskownie, przeskakujemy Bukowską autostradę i śmigamy dalej na Dolinę Żabnika. Krzychu gubi główną ścieżkę, ale za to znajduje ciekawy singielek. Jest sporo śmiechu i kilka awaryjnych podpórek i niegroźnych glebek na śliskich korzeniach :) Krzychu demonstruje również jak należy jeździć po lodzie, ku zdziwieniu naszym i spacerowiczów. Pod zamarzniętym jeziorkiem chwila postoju.
Zamarznięte jeziorko w Dolinie Żabnika © t0mas82

Krzychu i Andi © t0mas82

Odcinek, gdzie Krzychu demonstruje lodowe drifty © t0mas82

Dalej na Cięzkowice, w lokalnym sklepie zakupuje towar ale tym razem jakiś lipny bo 45%. W ciągamy kilka ścieżek czekolady i uderzamy w kierunku bazy nurków.
Darujemy sobie jej rekonesans - to każdy już z nas już zna i śmigamy na składnicę dynamitu, którą Krzychu zwiedził na wypadzie Ghost-ów. Zaopatrzeni w latarki wchodzimy do środka, porzucając nasze rumaki przed wejściem. Labirynty korytarzy wydrążonych w kamiennej ścianie robią wrażenie. Na rozwidleniu jednego z nich spotykamy pieska, który pewnie schronił się tam przed zimnem. W środku trochę śmieci, jakieś kartki z sylabami, stłuczone butelki i spalone opony. Na ścianach strzałki i mroczne napisy rodem z jakiegoś thrillera "On cię widzi", pentagramy - strach się bać ;-) Zastanawiamy się jakie było faktyczne przeznaczenie tego obiektu. Po zwiedzaniu czas wracać w kierunku domu. Dalej już tylko asfaltami w kierunku Jaworzno i Kazimierza. Żegnamy Krzycha nad Balatonem, składając życzenia i ruszamy z Andrzejem na Zagórze. Jeszcze chwila rozmów, żegnam się i ruszam dalej solo ścieżką rowerową przez hale Expo do Dąbrowy na Manhattan. W Lidlu robię większe zakupy. Decyduję, że wracam prosto do domku, choć kusi dokręcenie do okrągłej liczby 17kkm w sezonie. Załadowany zakupami jakoś nie mam na to ochoty, jutro przecież też jest dzień. Wieczorek spędzamy z Moniką rozrywkowo przy piwku i grze w Robale i Scrabble.

Ostatnio moje rowerowanie ogranicza się praktycznie do dojazdów do/z pracy. Fajnie było znów razem się gdzieś się pokręcić po okolicach. Szkoda, że Monika nie dała się dziś przekonać na wypad w ramach odskoczni od remontowego weekendu, ale może następnym razem....
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

W odwiedziny do rodziców

Środa, 26 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Monika od rana nie czuje się najlepiej, kładzie się więc do łóżeczka by się wygrzać. Wczoraj też przeleżałem cały dzień, to musi być jakiś wirus. Po 12:00 ruszam więc sam odwiedzić rodziców by złożyć od nas życzenia i przekazać drobne upominki.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Poniedziałek, 24 grudnia 2012 · Komentarze(5)
Rano pobudka o 4:00 po wczorajszych opadach śniegu jestem przygotowany na spacer na autobus. Ulicę rano jednak są czarne, temperatura +2C, więc łatwo uzyskuje zgodę od Moniki na dzisiejszy dojazd rowerem Wypiekam naleśniki, szykuję jedzonko do pracy i na śniadanie. Żegnam się i ruszam. Dzisiaj postanawiam przetestować jak sprawdza się w takich temperaturach jesienna bluza i zarzucona na to ortalionowa wiatrówka, którą wczoraj naprawiła mi Monika, wymieniając uszkodzony zamek na kultowy YKK, teraz na pewno będzie nie do zdarcia - dziękuje :* Na dzisiejszą temperaturę jest w sam raz. Ruszam o 5:40, jadę ostrożnie na tyle na ile pozwalają warunku. Warunki nie są tragiczne, ale wszędzie ciapa pośniegowa i woda, która szybko przenika przez ochraniacze na SPD. Im mniej ruchliwa droga tym więcej ciapy. Ruch na drogach za to znikomy. Na Tworzniu o 6:00, centrum D.G 6:20, centrum Sosnowca 6:45. Na Stawikach postój na wyrównanie poziomów płynów :) Dzwonię do Moniki, gdzie już jest - okazuje się, że całkiem niedawno wyruszyła. Jadę dalej. Na Murckowskiej o 7:12. Później jeszcze oblodzone 3stawy, ale oponki znów dają radę. Niestety muszę mocno zwolnić. Na przejeździe kolejowym na 3 stawach mam problem by wprowadzić do góry rower, gdyż jest tam sam lód. Notuję w pamięci, żeby tam nie próbować czasem zjeżdżać w czasie powrotu bo może się to źle skończyć. Następnie przez lasy w Ochojcu na Piotrowice, gdzie znów czeka dłuższy kawałek ostrożniejszej jazdy by dojechać do pracy. Mokre ciuchy suszą się w szafach serwerowych :)
Z pracy wyjeżdżam trochę wcześniej, gdyż puszczają nas już o 14:00. Wracam standardową trasą zmieniając ją tylko o przejazd przez Brynów. Miejscami jeszcze zostało trochę lodu, ale to głównie na DDR na Jankego i D3S. Prawie bez ekscesów, jedynie na Środuli jakiś taksiarz i inny samochód na drugim pasie mijają mnie na centymetry z dużą prędkością. Czuję się jak w kleszczach, jeden niepewny ruch kierownicą i mogłoby się to źle skończyć. Droga zajmuje nieco mniej czasu niż rano, a w domku czeka już na mnie Monika i gwiazdkowy prezent - dziękuje :* Udajemy się razem na kolację do Taty, a późny wieczorek spędzamy na grze w scrabble przy winku.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających życząc Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Piątek, 21 grudnia 2012 · Komentarze(8)
Do pracy: DST: 42.184km MXS: 42.4km/h AVG: 24.7 TIME: 1:42:21

Rano pobudka 4:30, szykuje się do pracy, pakuję wszystko do plecaka i zabieram ze sobą zamówienie dla jednego z klientów Rowerowej Norki. Monika postanawia jechać na późniejszą godzinę. Żegnam się i zbieram do wyjścia. Po wczorajszych mroźnych doświadczeniach dzisiaj ubieram się znacznie cieplej, a na buty SPD zakładam ochraniacze. Ruszam o 5:37, na dworze -6C. Asfalty nadal suche więc liczę na bezpieczny dojazd. Weekend zbliża się wielkimi krokami. Na Tworzniu o 5:50. Zjeżdżam z górki spod huty w kierunku Gołonoga, na liczniku >30km/h. Ulica szeroka na 2 pasy są więc warunki do tego by bezpiecznie wykonać manewr wyprzedzania. Widoczność dobra, ulica także oświetlona latarniami. Ja sam prawidłowo oświetlony, na plecaku kamizelka odblaskowa, na ręce odblask. Mija mnie kilka samochodów i nagle kolejny wyprzedzający zahacza mnie lusterkiem, trafia w róg kierownicy. Udaje się jakimś tylko cudem wybronić od gleby. Niestety nie dostrzegłem numerów rejestracyjnych, gdyż nieźle zapi..... Palant w białym Audi nawet się nie zatrzymał i na najbliższym rondku spier...l w prawo. Całe szczęście nic mi się nie stało, a mogło się to różnie skończyć. Na pamiątkę po zdarzeniu zostało mu rozwalone prawe lusterko, nie wiem może nie poczuł nawet, że właśnie kogoś nim trącił. Jadę dalej, do Sosnowca nie wydarza się nic szczególnego i w jednym kawałku dojeżdżam do świateł przed wiaduktem. Jest zielone, ruszam. Wystawiam rękę do skrętu w lewo i kolejny debil w trabancie postanawia, że wyprzedzi sobie zamulającego rowerzystę z lewej, aby zdążyć przejechać na następnych światłach. Zdążyć - zdążył, co prawda już na wczesnym czerwonym, ale kto by się przejmował, ważne że jest te kilka minut postoju do przodu. Tylko przewidując takie zachowanie udaje mi się nie wkomponować w karoserię. Dalej już bez żadnych niemiłych zdarzeń. Na Murckowskiej jestem o 6:50, dzwonię do Moniki aby sprawdzić jak daleko jest ze zbieraniem się do pracy. Okazuje się, że jeszcze daleko :-) Następnie przez D3S i lodowy odcinek specjalny - bez gleby, łyse NN i terenowa Kenda dają radę ;-) . Jeden rowerzysta po dojechaniu do lodowego specjala postanowił się wycofać :) Dalej przez lasy w Ochojcu na Piotrowice.
Bezpiecznej drogi, uważajcie na siebie podczas wycieczek rowerowych.
Po pracy wracam standardową trasą do domku. Warunki nie najgorsze. Asfalty tylko gdzieniegdzie pokryte cienką warstwą śniegu.Po drodze na Murckowska by spotkać się na chwilę z Moniką i dostarczyć smar do łańcucha. Dalej przez Szopienice, gdzie jakiś dostawczak wyprzedza mnie na przejezdzie przez torowisko zajezdzajac drogę. Na Zagórzu uciekam na ścieżkę rowerową do expo. Mam na dzisiaj dość śpieszących się na świąteczny wyjazd kierowców. W lidlu zakupy na wieczór. W Łośniu o 18:30, gdzie niespodziewanie czeka już na mnie Monika.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Od Moniki do pracy + mroźny powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Czwartek, 20 grudnia 2012 · Komentarze(4)
Do pracy: DST: 42.192km MXS: 44.1km/h AVS: 24.1km/h TIME: 1:45:01

Rano pobudka 4:30, szybkie zbieranie do pracy. Monika korzysta z ostatnich chwil drzemki nad ranem, gdyż zamierza jechać busem. Żegnam się i wychodzę. Udało się ze wszystkim wyrobić i o 5:32 ruszam spod domu. Warunki dobre, asfalty wyglądają na suche, temperatura -2C. Jadę standardowo, na Tworzniu o 5:48. Na Alei Zagłębia w Gołonogu chodniki i część drogi przykryte cieniutką warstewką śniegu i gdzieniegdzie zamarznięte kałuże przy krawędzi jezdni. Jadę ostrożnie bo nie wiem co jest pod śnieżkiem. W centrum Sosnowca o 6:30, Murckowska o 6:48. Dzwonię do Moniki i dowiaduje się,że jest gotowa do wyjazdu Białą Perłą :) Następnie przez oblodzoną D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice.
Po pracy ruszam na zakupy do Lidla na Jankego, a później po Monikę. Temperatura wyraźnie niższa niż rano. Czekając chwilę na Murckowskiej trochę marznę. Jadąc jeszcze bardziej się wychładzam ze względu na pęd powietrza i wiatr. Temperatura odczuwalna jak -10C :) Wracamy standardową trasą do Środuli, tam odbijamy na Zagórze i tamtejszą ścieżkę rowerową. Koło parku postój. Postanawiam się trochę rozgrzać, czekając jak to uczynię Monika zaczyna marznąć. Pod Realem w przejściu znów się próbujemy rozgrzać. Na Tworzniu termometr wskazuje -6C. W sklepiku w Łośniu zakup głównego składnika na grzańca i do cieplutkiego domku.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Środa, 19 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Do pracy: DST: 42.484km MXS: 37.9km/h AVS: 23.4km/h TIME: 1:49:12.
Rano pobudka 4:30, szykowanie jedzonka i pakowanie. Monika jeszcze śpi, gdyż jedzie dzisiaj bus-em. Żegnam się i wychodzę dziś wcześniej, aby spokojnie dojechać do pracy. Jest 5:31, warunki na drogach świetne jak na tą porę roku, wreszcie asfalty przeschły. Nie ubieram więc neoprenowych ochraniaczy na spd-ki bo nie ma takiej potrzeby. Jedynie co mi dzisiaj przeszkadza to zawalone tłoczki w obu hamulcach powodujące, że klocki nie odbijają i jadę z niezłym spowalniaczem z akompaniamentem harowania tarcz. Przednie koło puszczone luzem robi 1/4 obrotu i staje :-) Cóż dzisiaj czeka mycie i smarowanie brunoxem oraz doprowadzenia do stanu używalności. Dzisiejszy dojazd do pracy bez ekscesów standardową trasą, na Tworzniu jestem o 5:50, Sosnowiec Centrum o 6:30, Murckowska 6:48. Dzwonię do Moniki by dowiedzieć się jak idzie jej zbieranie się do pracy i ruszam dalej przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice. Tak sobie myślę, że D3S to wyznacznik najgorszych warunków jakie można spotkać na drodze. Panuje tam swoisty mikroklimat, temperatury są tam wyraźnie niższe i na sporym odcinku leżała dziś lekko zmrożona pośniegowa breja.
Wakacyjna wyprawa 2012: Bytów © t0mas82

Po pracy najkrótszą drogą do domku przez lasy w Ochojcu, D3S, Sosnowiec, Auchan Po drodze zakupy w Realu. Warunki nadal są ok, wieczorem +2C mimo prognozowanych przymrozków. W Łośniu o 18:50.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Wtorek, 18 grudnia 2012 · Komentarze(4)
DST: 42.950 MXS: 34.0 AVG: 22.6km/h TIME: 1:53:58
Z racji nocnych kocich harców i późnego położenia się do łóżeczka, rano ciężko się wstaje. Koniec końców zwlekam się o 4:30 i zaczynam działać. Szykuje śniadanko i pakuję wczoraj przyszykowane jedzonko dla nas do pracy. Monika postanawia jeszcze przedłużyć sobie i tak krótki sen. Żegnam się więc, drzwi zostają zahaczykowane i wyruszam do pracy. Jest 5:40. Warunki na dworze dobre, +3C, brak opadów, asfalty mokre ale bez większych kałuż. Dzisiaj jadę na innym zestawie kapci. Terenowa oponka 1.95 na przodzie nie budzi mojego zaufania więc podchodzę ostrożnie do manewrów. Tworzeń osiągam o 5:58, Sosnowiec 6:40, Murckowska 7:00. Dzwonię do Moniki upewnić się, że zdążyła wybrać się do pracy i nie leży jeszcze w łóżeczku. Dalej przez D3S - lód zniknął, pozostały gdzieniegdzie odcinki bogate w mokry roztopiony śnieg. Dalej przez lasy na Ochojec - tutaj błotko i śnieżek. W lesie przekonuje się, że oponka z przodu pomimo tego,że jest tak wąska radzi sobie całkiem fajnie trzymając z góry obrany tor jazdy (to chyba zasługa większych klocków). Ruszam dalej ścieżką wzdłuż Jankego do pracy.
Wakacyjna wyprawa 2012: Kościerzyna © t0mas82

Po pracy najkrótszą drogą i zarazem standardową trasą do domku. W Lidlu w Dąbrowie Górniczej robię większe zakupy. W Łośniu o 18:30.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Od Moniki do pracy + powrót przez Zagórze (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Poniedziałek, 17 grudnia 2012 · Komentarze(8)
Do pracy: DST: 41.269km MXS: 37.1km/h AVS: 21.4km/h TIME: 1:55:35.
Rano pobudka 4:30, Monika szykuje mi śniadanko i jedzonko do pracy - dziękuje :*. Czynności startowe przebiegają sprawnie, żegnam się, gdyż Monika jedzie dziś do pracy bus-em z racji nieodebrania roweru i spraw do załatwienia przed pracą. Wczoraj poczyniłem pierwsze kroki do "uzimowienia" bike'a, na przodzie zamiast First-a ląduje kowadło RS Dart2. Zmieniam też kapcie na mniej zdarte Smart Sam-y i Racing Ralph-y w szerokości 2.1 Ruszam o 5:35, warunki na drogach w porządku, wszędzie czarno i miejscami kałuże. Temperatura +4C. Jadę nie śpiesząc się zanadto, na Tworzniu jestem o 5:50, Centrum Sosnowca 6:27, Murckowska 6:55. Następnie przez D3S i tu niemiła niespodzianka. Po kilku piruetach na oblodzonej ścieżce mam okazję przejechać się na prawym boku. Przenoszę się grzecznie na chodnik. Tam również nie za wesoło. Tańce na lodzie nie mają końca, na szczęście bez późniejszych gleb. Tu nachodzi mnie refleksja, że gdyby zorganizowali konkurs na najgorsze dostosowanie opon do warunków to ten zestaw by zdecydowanie wygrał - M.A.S.A.K.R.A. Dzisiaj wieczorem zmieniam na poprzednio używane szerokie Nooby Nic 2.25 ze zdartym grzbietem i całkiem pokaźnymi klockami na bokach. Mam wrażenie, że jadąc ostatnio na nich po śliskiej nawierzchni koła tak nie uciekały. W śniegu też beznadziejny jest zestaw RR/SS :(
Po pokonaniu D3S decyduje się jechać przez Brynów, gdzie drogi są czarne by dojechać do pracy do Piotrowic. Powrót też zrealizuje pewnie przez Centrum Katowic.
Po pracy ruszam przez lasy w Ochojcu na Giszowiec. Jazda na tych kapciach po śniegu to męka, przód non-stop ujeżdża a tył lata na boki jak chce. Tylko chyba jakimś cudem udaje mi się wybronić od gleby, a sam przejazd zajmuje mi prawie z 25 minut :-) Następnie przez Mysłowice, Niwkę, Dańdówkę na Zagórze po oponę z nieco agresywniejszym bieżnikiem i kilka szpejów serwisowych. Dalej do Leroy Merlin po wkręty na kolce do opon. Zaczyna mżyć. Wracam przez Expo, Real, na Tworzeń. W Łośniu trochę zmoknięty ok. 19:00.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Odebrać rower z depozytu...

Sobota, 15 grudnia 2012 · Komentarze(4)
Po 12:00 ruszam busem na Manhattan do Mariusza - brata Moniki odebrać rower po mikołajkowym extreeme. Po tygodniu nie jeżdżenia zdążyły mi pordzewieć bloki w SPD-kach. Na miejscu wstrzeliwuje się akurat w końcówkę przedświątecznych porządków w piwnicy. Rower na szczęście jeszcze nie sprzedany :) Załatwiam sprawnie odbiór i jeszcze tylko drobne zakupy w Realu. Powrót w lekkiej mżawce.
Wakacyjna wyprawa 2012: Lokalny browar Kaszubska korona w Szymbarku © t0mas82

Pozdrawiam wszystkich przeglądających!