Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:680.30 km (w terenie 141.30 km; 20.77%)
Czas w ruchu:31:13
Średnia prędkość:21.79 km/h
Maksymalna prędkość:69.28 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:85.04 km i 3h 54m
Więcej statystyk

Powrót z pracy i nieoczekiwana zmiana planów.

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(83)
Wyjeżdżam z pracy punktualnie, szlabany jak zwykle zamknięte. Cofam się aby ominąć je szutrową dziurawą drogą prowadzącą do niestrzeżonego przejazdu. Na jednej z dziur, która okazuje się dość głęboka nieszczęśliwie skręca mi koło i ląduje na lewym boku szorując po glebie. Szybko się zbieram, ocena strat sprzętu (trochę obdarte gripy, manetki i klamki - można jechać dalej) Straty w ciele to nieźle przyszorowana lewa noga i bolące lewe ramię. Myślę, że znów je obtłukłem i tydzień jazdy z glowy. Ruszam i jakoś dojeżdżam do skrzyżowania Jankego z Armii Krajowej. Tam ramie boli coraz silniej. Wycofuje się na chodnik. Dzwonię do Moniki, że planowany spontaniczny wspólny powrót z pracy na rowerach może nie dojść do skutku. Przechodzień zaczepia mnie i pyta czy wszystko ok. Okazuje się, że tez rowerzysta wracający do jazdy po urazie kręgosłupa. Robi mi sie ciemno przed oczami, wzywamy karetkę. Ostatecznie ląduje z rowerem na izbie przyjęć (sanitariusze byli ok i nie robili problemów aby rower pojechał ze mną - jeszcze sobie żartowali na izbie, że to ich nowa karetka :)). Tam obmywają mi rany i wykonują rtg. Wkrótce moje nadzieje na szybki powrót na rower zostaja rozwiane, kość jest złamana w perspektywie śruby zespalające jak się okaże w poniedziałek na kontroli, że się przesuwa :( Czas zrastania kości to minimum 12 tygodni, później pewnie jeszcze rehabilitacja. Wkrótce zjawia się Monika przyjeżdżając niezawodną Cytrynką, pakuje sprzęt i jedziemy do mnie go odstawić. Postanawiam skorzystać z zaproszenia na imprezę u Moniki, gdzie wraz z Amigą do kompletu przy pewnej dozie znieczulaczy gramy w Dixita. Niestety tasowanie kart to nie moja mocna strona :)
Monika jeszcze raz dzięki za pomoc, nie wiem jak bym sobie poradził bez Ciebie logistycznie i za fajnie spędzony czas :)

PS. Niesamowite ile z pozoru błahych czynności stało się niemożliwych do wykonania np. wiązanie butów :( Cóż przez najbliższe 3 miesiące będę miał okazję potrenować te czy inne :) Pozostaje mi śledzić BS, za jakiś czas wrócę.

Przymusowa przerwa w rowerowaniu © t0mas82


Updejt:

13.05 Znalazłem diagnozę: Wieloodłamowe złamanie nasady bliższej kości ramiennej lewej. Oderwał się tez guzek większy.

14.05 Perspektywa szpilek i operacji coraz bardziej realna, wszystko zależy od wyniku dzisiejszej tomografii komputerowej (o dziwo wszystko to załatwiłem w ramach NFZ - szok :) )

15.05 Mam wynik TK, ale to ciekawie wygląda - zwłaszcza w 3D kości. Konsultacja z lekarzem jutro o 11:30.
Obraz z tomografu :) © t0mas82

16.05 Po pechowym początku (bład crc na płycie z wynikami uniemożliwiający ich otwarcie) oraz późniejszym miłym zaskoczeniu i odzyskaniu wiary w ludzi i nfz udaje mi się jakimś cudem (to chyba jakieś czary) dowiedzieć jak będzie wyglądał przebieg dalszego leczenia. Obeszło się bez szpilek i operacji. Czeka mnie orteza (6tygodni) i tutaj tez tylko 30 stopni odchyłu więc nie będę nokautował ludzi w autobusie obracając się :) Następnie 6tyg rehabilitacji.

26.05.2012 Ja w nowej sytuacji i moja orteza :)
Orteza © t0mas82


30.05.2012r. - wizyta kontrolna i zdjęcie RTG - A-P + Y mojego ramienia. Po długim wyczekiwaniu (lekarz miał być na 8 - był po 10:30) dowiaduje się, że guzek się praktycznie zrósł ale jakiś inny odłamek się przesunął. Na szczęście całość kości jest w osi a sprawdzenie ruchomości ramienia daje dobre rokowania. Orteze ściągam już 13.06.2012r. i rozpoczynam rehabilitacyjne ćwiczenia. Trzymajcie kciuki za bezproblemowe zrośniecie :)

12.06.2012r. - Doczekałem to już jutro, wielki dzień :) Na samą myśl już się cieszę. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i pozbędę się ortezy oraz nie będą mnie musieli ponownie łamać :) Z ręką jest dobrze (sprawdzałem wczoraj), trochę sztywna i miejscami boli ale to przy dziwnych zakresach ruchu. Myślę, że rehabilitacja powinna pomóc. Mimo wszystko pokusa spróbowania aby wsiąść na rower jest bardzo duża i nie wiem czy będę w stanie się jej oprzeć :D Skonsultuje to z lekarzem może jeszcze ale nie wiem czy zdoła mnie powstrzymać :)

13.06.2012r. - Lekarz ostudził mój zapał do jazdy :(. Nastawiłem się już na pozbycie się dodatkowego rusztowania. Na miejscu na kontroli okazuje się jednak, że 5 tygodni ma się jednak liczyć od chwili wpakowania w ortezę a nie jak ostatnio zostało to przedstawione od chwili złamania. Pozostaje jeszcze 2 tygodnie do następnej kontroli, która przypada na 27.06.2012r (mam nadzieje, że tym razem ostatniej przed rozpoczęciem rehabilitacji). Pocieszające jest to, że wszystko się ładnie zrasta a wystający odłamek nie przesunął bardziej niż był :)

27.06.2012r. - już po kontroli. Ręka zrośnięta - orteza zdjęta ląduje w reklamówce - nareszcie. Kość zrosła się w osi z delikatnym naddatkiem kostnym (może będzie przez to mocniejsza). Mam zalecenie chodzenia w temblaku przez tydzień gdybym odczuwał ból ręki ale po krótkim rekonesansie w gabinecie lekarz był zaskoczony, że ręka w tak szerokim zakresie się bez bólu porusza może to przez to, że czasem w warunkach domowych zdejmowałem ortezę jak mi wybitnie przeszkadzała i ręka sobie działała swobodnie :)

Sprawy rowerowe - kość zrośnięta, jazda na własne ryzyko głównie związane z upadkiem i możliwością ponownego złamania (przy takim wypadku jeszcze dłuższy czas ręki unieruchomionej = jeszcze większy zanik mięśni, które ma odbudować rehabilitacja). Próba spokojnej jazdy po asfaltach już dzisiaj :)

Dostałem też skierowanie na rehabilitacje ale znów pokonał mnie system NFZ i wyczerpane limity w ramach kontraktu (rozmawiałem z kierownikiem zakładu i być może coś się znajdzie po 3 lipca, została jeszcze duża liczba innych placówek świadczących takie usługi ale podobno też bez szans - coś ci ludzie się łamią za często niż przewidział to NFZ). Z zabiegów lasery i pole magnetyczne wszystko x10 + jakieś ćwiczenia mięśni. Jak się nie uda załapać to trudno. Zrehabilituje się sam wykonując ćwiczenie zalecone przez lekarza (czyli coś z kanonu NFZ: Pacjencie radź sobie i lecz się sam)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(11)
Kategoria KMC-Z9000-2, Praca
Przejazd do pracy: DST: 23.98km TIME:0:53:17 AVG: 27.01km/h MAX: 55.23km/h.

Ostatnio wstaje wcześniej niż budzik, dzisiaj znów o 4:40. Dziwne bo chodzę spać coraz później. Wyrabiam się, ze wszystkimi porannymi czynnościami z duża rezerwą czasu, starcza jeszcze na nakarmienie łańcucha kolejną porcją Sterwins-a. Wyjeżdżam o normalnej porze. Nigdzie nie muszę się spieszyć. Pogoda równie dobra co wczoraj. Przede wszystkich ciepło. Po wczorajszym kręceniu noga już praktycznie wróciła do normalności. 2-3 dni i zacznę znów biegać (wreszcie) :)
Na skrzyżowaniu w Giszowcu pełna kultura. Samochód z pierwszeństwem przejazdu zatrzymuje się i mnie puszcza dając mi możliwość lewoskrętu :) Dziękuje lekkim skinieniem kasku.
W lasach w okolicach Ochojca postanawiam się zatrzymać w punkcie postojowym dając sobie chwilę odpoczynku. Ptaki ładnie śpiewają, wszędzie zielono, absolutna cisza i spokój.
Ochojec: Punkt spoczynkowy na rozstaju ścieżek rowerowych © t0mas82

Na Jankego brak kandydatów do karnych i nikt nie chciał mnie rozjechać :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) + Niegowonicki spontan

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(20)
Przejazd do pracy: DST: 24.18km TIME: 01:01:06 AVG: 23.74km/h MAX: 46.36.
Wyruszyłem dużo wcześniej, za radami postanowiłem nie przemęczać stopy, która jeszcze trochę jest napuchnięta i czasem daje o sobie znać :) Jechało się fajnie, rano ciepło, strój full letniak. Plecak wypchany do granic możliwości, dzisiaj wiozę wszystko łącznie z ciuchami :)
W drodze z Mysłowic na Giszowiec © t0mas82

Na Giszowcu wbijam na ścieżkę i podjeżdżam z trochę innej strony stawu Janina. Mam dużo czasu to chwile tam kątem pluję (kontempluje :) ) wsłuchując się w odgłosy przyrody i oglądając cieszące oko zielone widoki. Pstrykam przy okazji parę zdjęć.
Staw Janina na Giszowcu z innej perspektywy © t0mas82

Miejsce kontemplacji przy stawie na Giszowcu. Ale tu zielono © t0mas82

Intensywna zieleń vs suche liście przy ściółce © t0mas82

Na Jankego na DDR znajduję kandydata do karnego, niestety szybko uciekł i nie otrzymał zasłużonej nagrody :) Mam tylko pamiątkowe zdjęcie wykonane podczas jazdy.
Katowice ul. Jankego: DDR i kolejny kandydat do karnego © t0mas82

Z pracy wychodzę grubo ponad 30 minut później niż normalnie, trafia mi się pilna robota i muszę zostać po godzinach :) W drodze powrotnej wykorzystuje sposób na ominięcie szlabanów podsunięty przez Amigę - dzięki :). Po drodze na Ochojcu odbieram pewne zamówienie. Jadę przez 3 stawy, w okolicach ul. Murckowskiej zupełnie przypadkiem spotykam Monikę. Postanawiamy się trochę wspólnie poszwędać po okolicy. Najpierw jedziemy przez Markiefki do Czeladzi, gdzie mam okazje pooglądać ciekawe malunki. Macam się po kieszeniach ale nie mam aparatu więc nici ze zdjęć. Kradnę jedno poglądoweod Moniki:
Goła baba © kosma100

Następnie ruszamy na Grodziec - Zieloną - Pogorię - Brodway (tutaj Monika załatwia sprawy na poczcie) - Manhattan (małe zakupy w Lidlu) - Mittal Steel (industrialne klimaty) - Łosień. Trochę zgłodniałem więc posilamy się kultowymi już w kręgach rowerowych naleśnikami amerykańskimi (tym razem z dżemem :)). Pada propozycja wypadu na skałki w Niegowonicach. Słońce niestety już zaszło więc pozostaje jazda z oświetleniem. Na miejscu okazuje się, że jakaś ekipa wpadła tam poimprezować. Gramolimy się na samą górę i testuje jak się sprawdza mój kompakt przy robieniu nocnych zdjęć (ehh jednak zapomniałem ze go przełożyłem do malej kieszonki plecaka).
Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Widoki stamtąd fajne. Szczególnie światła w oddali na horyzoncie. Wracamy podobną drogą jaką się tam dostaliśmy. Na pewnym skrzyżowaniu żegnamy się, akurat przejeżdża mój tunel w postaci autobusu więc bez ogródek pakuje się za nim :) Tunel jednak okazuje się nieco za szybki jak na moje warunki. Doganiam go w połowie Okradzionowa i utrzymuje dystans zapewniający minimalne opory jazdy. Niestety tunel postanawia skręcić na Błędów. Dalej gramolę się pod górkę i jadę terenami zwałki. Po drodze pstrykam fotkę nieopodal nastawni, a później jeszcze jedną na skrzyżowaniu w Strzemieszycach.
Okradzionów: Tereny zwałki Huty. © t0mas82

Strzemieszyce skrzyżowanie © t0mas82

Później już szablonowo przez Kazimierz, Lenartowicza do domu.
Fajny spontaniczny wypadzik, Monika dzięki za towarzystwo :) Moja kostka dochodzi do siebie, opuchlizna praktycznie zeszła po tym dzisiejszym kręceniu.

Tereny z Krzyśkami

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(26)
Z racji sobotniego szału remontowego nic nie zdążyłem porobić przy rowerze. W sobotę wieczorem odczytuje wpis Krzyśka, który proponuję jakąś trasę zrobić, zbiórka planowana o 9:00. Jest 22:00 chcę się zabrać za napęd ale styrany postanawiam się położyć spać. W niedzielę rano zabawa, rozwalam 2 imbusy przy próbie odkręcenia lewego SPD :( Idę do Leroy-a po jakiś lepszy, w międzyczasie sms wysyła Krzysiek czy jadę, ale z racji rozgrzebanego roweru umawiamy się na 14:00.
Graffiti na Zagórzu w drodze pod Auchan/Leroy Merlin © t0mas82
Graffiti na Zagórzu w drodze na Auchan/Leroy Merlin © t0mas82

Nowo zakupiony imbus prosto z U.S.A też ulega (gwint się zapiekł i nie chce puścić za Chiny Ludowe). Zrezygnowany serwisuje bez odkręcania od korby, czyszczę napęd i zakładam nowy łańcuch. Na miejscu zbiórki pod Balatonem jestem o czasie. Przywitanie i praktycznie od razu wjazd w las. Śmigamy na Sosinę opcją full teren :) Na maczkach badamy jeszcze jedna ścieżkę wjazdową w las. Pod lokomotywownią czekamy na drugiego Krzycha. Spóźnia się bo zatrzymują go patyki na przejeździe kolejowym przy Sosinie. Już razem jedziemy terenami na Bukowno. Fajne leśne ścieżki, cała trasa terenem aż do skrętu na Bukowno z długiej prostej :) Takie jeżdżenie mi się podoba, od tego w końcu są rowery MTB.
Leśnie ścieżki na Bukowno © t0mas82

Leśnie ścieżki na Bukowno © t0mas82

W Bukownie podjazd pod sklep po uzupełnienie paliwa i za 0,5kg piernikiem (niestety nie mają :)). Przy fontannie pierwszy popas i jak to bywa kiedy się spotykamy duża dawka śmiechu.
Bukowno fontanna - pierwszy postój © t0mas82

Następnie znów pakujemy się do lasu, w planach dojazd na Płoki full teren :). Na początku eksploracja nieznanych ścieżek, trafiamy na kilka fajnych odcinków. Na jednej z wąskich ścieżek tracę równowagę wypinam SPD i chce się awaryjnie podeprzeć. Jakoś nieszczęśliwie przód mi się obsuwa i zamiast podeprzeć się trafiam kostką centralnie w pedał haratając ją nieźle. Jest trochę krwi ale tamuje chusteczkami. Właściwie ignoruje to bo nic nie boli tylko trochę krwawi. Wprowadzamy rowery po niezłej stromiźnie i dostajemy się do jakiegoś rozgałęzienia szlaków.
Wypych pod górkę :) © t0mas82

Ruszamy w kierunku Złamanej, później Kysu kojarzy ścieżki leśne i jedziemy terenem na Płoki.
Widok na okolice Płoków © t0mas82

Blue sky - nic więcej nie trzeba © t0mas82

Stamtąd czerwonym rowerowym na Tenczyn, super zjazdy - totalna dominacja terenu i kilka manewrów na granicy upadku ale udaje się wyjść bez gleby :D Odwiedzamy też "Brata Alberta" z rodziny Schwalbe :)
Spotkanie z Bratem Alberta :) © t0mas82

Asfaltowy podjazd z Psar © t0mas82

Z zamku zjazd żółtym pieszym, ludzie uciekają w popłochu. Krzychu prawie ląduje w drzewie a na końcu dużo nie brakuje do spotkania z maską terenówki. Na dole kolejny popas, tym razem nowe doznania kulinarne - moje naleśniki amerykańskie ze ścieżką czekolady (nie miałem w domu drzemu :)).
Naleśniki amerykańskie z czekoladą :) © t0mas82

Naleśniki z czekoladą powodują niekotrolowane ataki śmiechu :) © t0mas82

Powrót realizujemy przez Trzebinie tamtejszy Zalew Chechło (pod sanktuarium wciągamy 90-konny towar z Krakowa, nieźle wykrzywia ale potrzeba mocy) , Chrzanów oraz Luszowskie ścieżki.
Zalew Chechło © t0mas82

Oklica Luszowa - W kierunku zachodzącego słońca. © t0mas82

Wbijamy na niebieski szlak i znów lasami. Trafiamy później na czerwony do Ciężkowic, i ostatecznie czarny na Sosinę. Tutaj noga zaczyna pobolewać. Powrót przez Betony, żegnamy się z Kysem i ruszamy na Balaton. Klimontów robię solo. Kiedy wypinam się z SPD pod blokiem ból się nasila. Jakoś udaje mi się wstawić rower do garażu, obmyć rany. Nie wygląda to ciekawie, liczyłem, że jakoś się dokulam w poniedziałek do pracy. Robię okłady z altacetu, noga trochę napuchła. Później każdy ruch powoduje jej ból, nie mogę normalnie chodzić. Do 2:00 godziny męcze się i nie mogę zasnąć oraz znaleźdź takiej pozycji aby nie bolało. Dzisiaj rano dzwonię do pracy, że biorę urlop (mam trochę zaległego a szkoda mi na L4 siedzieć).
>> Reszta zdjęć <<
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.

UPDEJT: Jednak maści i Altacet dużo nie dały więc postanowiłem dla świętego spokoju wieczorem pojechać i sprawdzić czy coś mi nie strzeliło w kościach. Najpierw telefony do kumpli - wszyscy pracują więc lipa. Pozostaje taxa. Najbliższa urazówka w centrum na Zegadłowicza. Na miejscu na izbie przyjęć trochę się wyczekałem, najpierw w kolejce do chirurga aby dostać skierowanie na RTG. Później na samego chirurga, aby obejrzał zdjęcie. Oglądam razem z nim, najpierw lampa nie chce się włączyć (sprzęt w takiej kondycji jak cały NFZ :)), po chwili słyszę uwagi dot. dalszego leczenia: zimne okłady i leki przeciwbólowe, Ja tu nic nie widzę :). Chyba najlepsza wiadomość tego dnia.
Na koniec fotka z wypadu do szpitala :)
RTG opuchniętej stopy po spotkaniu z SPD © t0mas82

Bieganie #37

Piątek, 4 maja 2012 · Komentarze(5)
Kategoria bieganie
Damian od dłuższego czasu mówił mi abym zrobił jakieś większe wybieganie i spokojnie mógłbym wystartować na dystansie maratońskim. Ten pomysł chodził mi po głowie ale nie miałem go kiedy zrealizować. Dzisiaj postanowiłem podjąć wyzwanie. Najpierw na 1,5h przed wyjściem na przebieżkę postanawiam załadować glikogenowy bak. Dzisiaj lekki eksperymentalny posiłek przedtreningowy w postaci 2 bananów i całej 65 konnej czekolady :) Wybiegam z domu około 22:00. Rozgrzewka i rozciąganie tym razem solidniejsze, zabieram też ze sobą malutką buteleczkę mineralnej. Biegnie się dobrze, nie żyłuje czasów - idę raczej na dystans. Po zrobieniu dystansu półmaratonu organizm przestawia się w dziwny tryb. Oddech się stabilizuje, tempo chyba nieco siada ale biegnie się lekko bez oporów. Wydaje mi się, że mógłbym takim tempem zrobić cały maraton, ale żeby nie przeciążać zbytnio stawów (nie są chyba przyzwyczajone do takich dystansów na raz, zwłaszcza że dla odmiany śmigałem po twardej nawierzchni) kończę na tych 10 kółkach ze sprintem na ostatnim. Czasy przedstawiają się następująco:

10 kółeczek po 3km = 30km
0 (dobieg): 00:01:35
1: 00:15:07
2: 00:15:34
3: 00:15:39
4: 00:15:58
5: 00:16:14
6: 00:16:03
7: 00:16:16
8: 00:16:13
9: 00:16:17
10: 00:15:03 (ostatni 1km to szybsze tempo z mocnym finiszem)

RAZEM z dobiegiem: 02:40:03 ciągłego biegu :)

Przesłuchanych albumów 3 w tym jeden 2-krotnie. Przezornie wziąłem mp3 bo przez 2h40min chyba bym się zanudził. W parku nic takiego się nie działo odwrotnie proporcjonalnie do wysłanych patroli policji mijanych podczas biegu.
PS. Uzupełnienie energii przed treningiem się sprawdziło, żadnych sensacji ze strony brzucha nie doświadczyłem :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Piątek, 4 maja 2012 · Komentarze(8)
Kategoria KMC-Z9000-1, Praca
Przejazd do pracy DST: 23.78km TIME: 0:50:06 AVG:28.49km/h MAX: 50.09km/h.
Po wczorajszym większym dystansie tak jak się spodziewałem jedzie się lekko i niesamowicie płynnie :) Noga sama zapodaje, trasę jadę prawie w całości z blata a czuję tak jakbym miał wrzucony środek. Podjazdy łykam sprawnie i szybko.

Dzisiaj planowaliśmy wypad na masę do Gliwic, niestety pogoda się mocno zepsuła i nic z tego nie wyszło. Po 15:00, na pół godziny przed końcem pracy zaczęło ostro lać i nie przestawało. Po przebraniu z cywilnych ciuchów w rowerowe, zaopatrzony w wiatrówkę na górę z dołem na letniaka ruszyłem w kierunku domu. Szybko odczułem brak błotnika z tyłu, którego ściągnąłem ostatnimi czasy :)
Katowice: ul.Szenwalda - wjazd w lasy ścieżkami na Giszowiec © t0mas82

Przejazd nieco wolniejszy ze względu na rzekę płynącą po ulicach. Dzisiejszy przejazd wraz z ostatnimi kilometrażem domknął kolejne 500km na KMC-Z9000-1. Jutro czyszczenie napędu i zmiana łańcucha.

Przedmasowa wycieczka na Bukowno + Zagłębiowska Masa Krytyczna + after na Siewierz + towarzysko na około do domu :)

Czwartek, 3 maja 2012 · Komentarze(16)
Kategoria >200 km, KMC-Z9000-1
Przepraszam wszystkich liczących na kompletny opis ale nie mam dziś weny, jutro trzeba wcześnie do roboty wstać więc napiszę później :) Mam nadzieję, że wybaczycie...

Update:
Postanowiłem napisać od nowa

Plany wypadu przed V ZMK powstają dużo wcześniej, gdzieś w okolicach ostatniej masy krytycznej w Katowicach. Wczoraj po sms-ie z miejscem spotkania umawiam się z Adamem (limit) na dojazd do Moniki(kosma100) na Łosień. Niespodziewanie rano dzwoni Krzychu (krzychu22) i postanawia się podłączyć do nas. Zjeżdżamy się na Pogorii przy molo. Smaruję na szybko napęd i w drogę. Rozpoczynamy od objazdu pogorii 3,2 oraz 1.
W drodze na Łosień przez Pogorie. Humor dopisuje od samego rana :) © t0mas82

Krzychu prowadzi częściowo po terenach gdzie tradycyjnie wyjeżdzam z ubłoconą łydką :) Przejazd mija głównie na rozmowach, bo dawno nie mieliśmy okazji pojeździć razem. Wyjeżdżamy na asfalty i śmigamy w kierunku Łośnia. U Moniki ostatecznie pojawiamy się na styk o ustalonej porze, zastając ją praktycznie gotową do wyjazdu. Na miejscu okazuje się, że jest to ostateczny skład planowanej na dziś wycieczki. Jedziemy najpierw na Błędów aby przyozdobić ramy obiecanym błotkiem :). Na początku asfaltami, później odbijamy w lasy na szlak w kierunku Lasek. Monika pokazuje nam dziwną konstrukcję w środku lasu finansowaną przez fundusze UE, jest to coś w rodzaju drewnianych podestów ciągnących się na dość sporym obszarze. Wskakujemy na nie i Krzychu demonstruje jak należy prawidłowo wchodzić w zakręty na ręcznym :) Następnie chwila przerwy i rozpakowuje pierwszą partię naleśników częstując innych. Gdzieś niepostrzeżenie rodzi się pomału alternatywny plan terenowej trasy, Krzychu proponuje pojechać w większości po terenach na Ryszkę, następnie Bukowno i Cieżkowice oraz Dolinę Żabnika. Ruszamy na Laski przez Krzykawkę. Nawiedzamy miejsce chrztu mojego F1rst-a, lecz ktoś obok cienkiej deski zbudował szeroki przejazd. Po drodze trochę zdjęć, wykonywanych czasem w "biegu".
W drodze na Ryszkę - coś chyba poszło nie tak przy jeździe na jednym kole :) © t0mas82

Następnie ruszamy z Krzykawki w kierunku Sławkowa. Na trasie odbywa się test skuteczności hamowania V-ki vs Tarcze w wykonaniu Moniki po gwałtownym zatrzymaniu maszyny Adama przy zjeździe w teren (całe szczęście obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie) oraz całkiem spory i fajny podjazd szuterkiem, na którym nie odmawiam sobie podkręcenia tempa.
Szutrowy podjazd © t0mas82


W dalszej kolejności z Bukowna udajemy się na Przymiarki. Trasa to głównie błotko,piasek oraz korzenie i zalegające luźno patyki oraz szyszki czyli ulubione miejsce dla rowerów MTB i na spędzenie wolnego dnia :)
W drodze na Ryszkę © t0mas82

Szlakiem prowadzonym przez Krzycha docieramy ostatecznie na Ryszkę. Tam znów chwila postoju, czekamy na drugiego Krzyśka (Kysu), który ma niebawem dojechać. Czas upływa na rozmowach i wesołych klimatach jak to bywa w zgranej ekipie. Ruszamy dalej na Bukowno, Krzychowi wkręca się jakiś większy patyk i zaciąga przerzutkę krzywiąc hak w Giant-cie. Gdy już wszyscy się poddają Kysu wpada na genialny pomysł. Zdejmuje przednie koło z ośką i w taki sposób postanawia wykonać narzędzie do prostowania haka :)
Ryszka - serwis haka w Giant-cie. Dwa koła z tyłu, ciekawe czy jakiś producent by się odważył na taką opcję :) © t0mas82

Udaje się przywrócić pierwotną sprawność napędowi i ruszamy dalej. Spodziewam się, że wyjedziemy w okolicach mostku na prostej na Bukowno, lecz Krzychu ma inną ciekawszą opcję, przecinamy tylko asfalt i śmigamy dalej ostatecznie lądując pod mostem.
W drodze na Bukowno terenową trasą Krzyśka. Ostatni odcinek kończy się pod mostem. © t0mas82

Dalej już asfaltami pod sklep i fontannę, w międzyczasie orientuje się, że przebiłem przód (jak się później okazuje kolcem akacji). W sklepie zakupy, uzupełnienia zapasów płynów oraz energii - jest też wysokooktanowa czekolada 90%, którą postanawiam zakupić na jakiś większy kryzys energetyczny - nigdy nie wiadomo czy się nie przyda. Zmieniam na zapas a Monika pomaga odszukać miejsce przebicia. Testy mojego nowego zestawu naprawczego (klej okazał się do kitu) więc posiłkujemy się zestawem Kysa.
Naprawa kapcia © kosma100

Dętka zaklejona ale okazuje się, że do masy mało czasu. Zbieramy się szybko spod fontanny, aby nie tracić zbędnego czasu jadę wcześniej by załatwić potrzebę i zmniejszyć zagrożenie pożarowe w lasach :) Później dołączam do składu jadącego do Jaworzna nad zalew Sosinę robiąc za lokomotywę. Gdzieś w połowie trasy zrobionej szybkim tempem, zmienia mnie Krzychu, ale widzę, że się męczy bez blata więc znów go podmieniam. Pod Sosine nasze InterCity dojeżdża bez opóźnień i zerwanych "wagonów" :) Skracamy drogę przez tory, następnie przez lokomotywownie (tam odłącza się Kysu) oraz betony na Maczki, Kazimierz (na Balatonie żegnamy drugiego Krzyśka). Dalej w 3-jkę z Klimontowa przez Kukułek jedziemy na V ZMK do Centrum Sosnowca. Na 5 minut przed oficjalnym startem Monika otrzymuję informację, że masa właśnie wyruszyła. Gdy docieramy na miejsce peleton zawija w okolicach dworca oraz dowiadujemy się, że masowych kamizelek odblaskowych brak (rozdano 1500 sztuk).
V Zagłębiowska Masa Krytyczna © t0mas82
Na miejscu spotykam Damiana (doms), Jacka (accjacek), Ryśka (avacs), Grzegorza (olo81) na ostrym. Monika dzwoni do Darków (Amiga i Djk71), lecz są gdzieś w przodzie. Postanawiamy ich dogonić lecz do końca przejazdu się to nie udaje. Po drodze na poboczach masę ludzi łata dętki, to chyba jakieś zawody :) Masa bardzo dobrze zorganizowana, zabezpieczona przez służby mundurowe. Jest też karetka.
Na parkingu udaje się wkońcu spotkać ze znajomymi z sieci. Po przywitaniu jest czas zamienić kilka słów z Hose (na temat Mistrzostw MTB w Dąbrowie Górniczej :)), zobaczyć sprzęt Amigi, którym robi te wszystkie genialne zdjęcia oraz atrakcję dnia w postaci wypasionego 29'' Superiora na świetnym osprzęcie na którego przez ostatnie 2 tygodnie oddawałem głos w konkursie (co ja teraz będę robił przy kawie w pracy?).
V Zagłębiowska Masa Krytyczna - djk71 i amiga © t0mas82

V Zagłębiowska Masa Krytyczna - finisz © t0mas82

Mam okazję dosiąść maszynę Darka i zrobić parę kółek po placu.
T0mas82 na Twenty Niner-rze © amiga

Rozmiar ramy odpowiedni jak na mnie więc jedzie się dobrze, trudno coś więcej powiedzieć po jeździe na płaskim przydałoby się zorganizować jakąś wycieczkę by móc przejechać się w terenie np. na jakiejś okolicznej hałdzie :)
Grupa się rozdziela, jedni uskuteczniają powrót drudzy myślą o jakiejś dokrętce :) Wykonuje telefon do Krzyśka i pytam czy przyjadą z Kysem. U nich zbiera się na burzę więc rezygnują. Powstaje plan aby uderzyć na Siewierz a winą w razie niesprzyjających warunków obarczyć Adama :) Postanowione więc przekładamy plany w czyn. Pod sklepem na Pogorii postój i uzupełnienie zapasów (niesamowite ile tej wody schodzi, już 3 litry wypiłem). W dalszej części trochę terenu na Przeczyce i skacze sobie na małych hopkach. Później malowniczą szutrową ścieżka na zamek w Siewierzu (tam pamiątkowe zdjęcie).
Wesoła ekipa pod zamkiem w Siewierzu © kosma100

Postanawiamy udać się na rynek, Adam wrzuca coś na ciepło, ja z Damianem ruszamy pod Żabkę - kupuję trochę owoców. Biorę też czekoladę bo nie wiadomo co się wykluje później a rezerwę paliwa warto wozić :)
Powrót lasami przez zupełnie nieznane mi tereny, jesteśmy w końcu na Pogorii i tu znów następuje podział grupy. Jedni wracają do domów, drudzy planują zajechać do bazy imprezowej Ghostbikersów. Mnie jest ciągle mało więc postanawiam odstawić Monikę do domu, po wycofaniu się z tego pomysłu przez Damiana :) Oczywiście, nie jedziemy wprost do celu tylko szerokim łukiem. Monika załatwia jeszcze sprawy biznesowe w Ząbkowicach. W dalszej części trasy gadając przejeżdżamy właściwy skręt na Ujejsce i Tucznawę (łuk się jeszcze poszerza), ostatecznie lądujemy w Chruszczobrodzie, później na Łękę. Na jednym ze skrzyżowań się żegnamy. Po obraniu właściwego kierunku na tzw. zwałkę huty bedącej swoistym skrótem Okradzionów -> Strzemieszyce ruszam solo własnym tempem. Wieczór jest chłodny i nie ma silnych wiatrów. Jedzie mi się bardzo dobrze. Górkę na końcu Okradzionowa przejeżdżam bardzo sprawnie. Długa prosta zwałką to tempo jak z Bukowna. Właściwie to wydaje mi się, że non-stop jest z góry. Szybko jestem już w Strzemieszycach, stamtąd na Kazimierz i podjazd pod Lenartowicza. W domu jestem jeszcze sporo przed 23:00 więc nie jest źle.
Dzięki za wspólny wypad. Było czadowo i fajnie było spotkać znajomych z BS na żywo. Mam nadzieję, że najbliższa okazja do wspólnej jazdy już niedługo.

Reszta zdjęć

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(13)
Kategoria Praca, KMC-Z9000-1
Przejazd do pracy: DST: 23.87km TIME: 0:50:14 AVG: 28.51km/h MAX: 50.09km/h.
Dzisiaj jakoś ciężko mi się wstawało bo położyłem się około 1:00 :) Poranna kąpiel, przepakowanie plecaków z wypadowego do dopracowego, śniadanie, śniadanie do pracy a tu czas leci :) Na sam koniec końców został łańcuch do przesmarowania bo wczoraj wypłukało z niego resztki Sterwins-a :) Wyjazd spod bloku grubo po 6:30 więc trzeba gonić aby dojechać na czas. Postanawiam wziąć mp3, dawno nie jeździłem z muzyką. Na zdjęcia nie ma czasu więc jadę na ile pozwalają nogi. Najpierw wycinanki asfaltowe trochę mnie spowalniają, nadrabiam na prostych. W tle leci odgrzebany punkowy klasyk lat 80 - jeden z albumów U.K. Subs, towar importowany prosto z Angli :) Jedzie się nieźle, pod górę na Giszowcu wypada mój ulubiony ze wspomnianej płytki "Emotional blackmail" dając do normalnej prędkości podjazdu +10 km/h :) Lasy w Giszowcu przecięte z blata w niespełna 10min. Pod "garażem" w pracy ściągam licznik i jestem zaskoczony średnią, dawno tak dobrze nie kręciłem.

Powrót dużo spokojniejszy :) Przy końcu szychty rozpadało się ale gdy już się przebrałem z cywilnych ciuchów w rowerowe i założyłem wiatrówkę nagle przestało. Taki stan utrzymał się podczas całej trasy powrotu :) Na Niwce silne "wmordewindy" pod Dańdówkę wtoczyłem się naprawdę pomalutku. W domu szybka kolacja i na zakupy do Leroy-a.

Bieganie #36

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(3)
Kategoria bieganie
Dzisiaj krótki i lekki trening. Krótki z uwagi na to, że wybiegłem grubo po 23:00 bo się zasiedziałem nad dodawaniem wpisu z dzisiejszego rowerowania. Wykonane marne podtrzymujące - mam nadzieję :) - formę 3 kółka po 3km = 9km. Tempo rekreacja:
0 (dobieg): oo:o1:42
1: 00:15:52
2: 00:15:53
3: 00:15:47

Majówka z klubem Cykloza - rekreacyjny wypad na Babice i Rudno.

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(5)
Zamek Lipowiec © t0mas82
Zamek Tenczyński © t0mas82

Dzisiaj wstałem dość wcześnie tak jak zwykle wstaję do pracy (może dlatego, że nie wyłączyłem budzika :)). Postanowiłem poranny czas wykorzystać produktywnie na montaż zregenerowanego supportu Shimano. Po głowie chodził mi też wypad organizowany przez klub rowerowy "Cykloza" przy sosnowieckim PTTK, którego prezesem jest nota bene Marcin Gozdi89.
Montaż idzie sprawnie, zostaje tylko przyszykowanie prowiantu w postaci fury naleśników amerykańskich z dżemem (smaczne i pożywne) oraz zalanie bukłaka (nie mam mineralnej więc ląduje tam owocowa herbata). Czas szybko leci i robi się już pomału godzina 7:45 czyli 15 minut do odjazdu grupy z Sosnowca spod fontanny na ul. Dęblińskiej. Wsiadam na rower i gnam w kierunku Centrum Sosnowca, jedzie mi się bardzo dobrze, nic nie stuka i korba chodzi lekko bez luzów. Potwierdza to też uzyskana średnia na 5km - nieco ponad 31km/h - dojechałem szybciej niż autobus. Na miejscu zastaje sporą ekipę w tym ludzi z będzińskiego Ghostbikers, ze znajomych jest Gozdi89,Limit,Olo81,Doms,Avacs wraz z kolegą. Przywitanie i chwila rozmów na różne tematy :) Czekamy jeszcze sporo czasu na ew. spóźnialskich i ruszamy.
Tempo rekreacyjne, ale nie jest ważne żeby trasę szybko przejechać ale aby spotkać się i pogadać :) Podąża z nami również rodzina z dzieckiem w foteliku montowanym na bagażnik więc bez szaleństw.
Sosnowiec: Peleton wycieczki pod patronatem Cyklozy © t0mas82

Na początku dostajemy się na Mysłowice później w kierunku chyba Dziećkowic. Tam gdzieś po drodze kolega Ryśka łapie panę. Demonstruję mu jak szybko zmienić dętkę i pompuje 3 bary ciśnienia. Zakładam koło szczególnie nie zwracając uwagi czy dobrze, okazuje się później, że odwrotnie bo licznik nie działa, ach te koła pod V-ki, z tarczą to od razu widać jak należy założyć i nie ma innej możliwości :D Damian na jednym podjeździe postanawia poćwiczyć jazdę na tylnym kole ale za ostro rusza do przodu i ląduje na 4 literach nie mając nawet okazji wypiąć się z SPD-ków :) Przerw w czasie jazdy sporo, ale po to są robione aby złączyć peleton, który ma tendencje do rozrywania :) Dalej jedziemy jakimiś szlakami przez lasy Chrzanowskie, koło jeziorka. Ogólnie jest fajnie, co kawałek przerwa aby się nie zmęczyć zanadto.
Jeden z postojów. W tle olo81 - dzisiaj znów miałem okazję pojeździć. © t0mas82

Przejazd przez lasy chrzanowskie © t0mas82

W końcu udaje się wyjechać w okolice zamku Lipowiec.
Już niedaleko do sławnego zamku Lipowiec w Babicach. © t0mas82

Tam znany podjazd wykonany niemal w całości (ostatnie metry koło się zrywa bo bardzo stromo). Na zamku przesiadujemy duży kawałek czasu. Z nudów zjeżdżam na dół i znów próbuję podjechać całość. Niestety ponownie koło przednie ucieka. Następnie kręcimy na Zamek Tenczynek. Zjeżdżamy całą grupą na dół. Dostaje się nam ochrzan za trochę zbyt agresywną jazdę na dół od starszego jegomościa, może miał trochę racji ale margnes błędu był dość duży. Szlak na Tenczyn prowadzi ostro do góry. Parę osób wyjeżdża część podjazdu, później coraz więcej prowadzi. Filip wraz z innymi bikerami blokuje mi drogę przechodząc nagle do marszu. Muszę się zatrzymać i wypiąć spd-ki. Nauka wpinania w górach nie poszła w las, sprawnie ruszam i wpinam się na sporym podjeździe. Dalej wyjeżdżam całość robiąc innym zdjęcia jak dzielnie walczą bądź idą. Później sporo szutrów w lesie aż natrafiamy na zółty szlak pieszy, którym mamy dostać się na Tenczynek. Rozpoczyna się bez ekstremy, jadąc zaraz za pierwszym uczestnikiem rajdu czyli Adamem (limit), mówię mu aby nieco agresywniej zaczął atakować teren (niech tez ma radochę ze zjazdu). Niedługo później zaczyna się bardziej technicznie, Adama gdzieś na moment stopuje na zjeździe. Wykorzystuje to i wysuwam się na prowadzenie agresywnie atakując uskoki, korzenie, dziury (super zjazd). Na dole czas na schłodzenie w strumyku. Okazuje się, że są 2 pany na trasie, więc czekamy na resztę.
Chłodzenie rozgrzanego przez adrenaline ciała po zjeździe żółtym szlakiem © t0mas82

Tutaj znów wyjeżdżam do góry aby sobie ponownie zjechać :) Po wyjeździe do cywilizacji zakupy (uzupełnienie płynów, 70 konna czekolada na braki energetyczne).
Sklep opanowany przez "Cyklozę" © t0mas82

Następnie asfaltami z kilkoma mniejszymi, większymi podjazdami dostajemy się pod ruiny zamku Tenczyńskiego.

Pod zamkiem zagaduje do bikerki na Ghost-cie :) Ma z przodu RST First-a więc czas rozstrzygnąć czy Damian ma rację, że mam uwaloną blokadę bo da się przy mocnym pompowaniu ugiąć sporo amortyzator. Sprawdzam u niej w rowerze i zachowuje się identycznie jak mój. Cieszy mnie to, że jednak z moim sprzętem wszystko w porządku (chyba mamy inne tłumiki, bo rocznikowo się różnią te nasze First-y). Wraz z Damianem robimy objazd okolicy i robię fotki zamku z każdej możliwej strony. Pokazuje też Damianowi zjazd Kosmy(r), ale przekładamy próbę na później.
Ciekawy i kuszący stromizną zjazd z zamku Tenczyńskiego © t0mas82

Na parkingu przy zamku wspólna pamiątkowa fotka. Potem zjazd asfaltami (dzisiejszy max to właśnie tam) do Puszczy dulowskiej. Następnie znów zwiedzamy Pałacyk oraz Balaton w Trzebini.
Okolice Jaworzna. Zanosi się na burzę. © t0mas82

Powrót na Sosinę, tam zaczyna padać. Dalej betonami (leje jak z cebra). Później mi wszystko jedno jadę prędkością 30+ do domu na Zagórze. Na przystanku czekam na resztę aby się pożegnać. W domu jestem koło 19:00.
Znalezisko przyrodnicze. Czy ktoś wie co to za gatunek? © t0mas82


>>> Wszystkie zdjęcia w galerii na forumrowerowe.org <<<