Wpisy archiwalne w kategorii

singiel/OK

Dystans całkowity:9003.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:467:42
Średnia prędkość:19.07 km/h
Liczba aktywności:97
Średnio na aktywność:92.81 km i 4h 52m
Więcej statystyk

Dom-praca-dom

Czwartek, 20 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Pogoda lepsza niż wczoraj. Wreszcie przestało padać i prószyć śniegiem. Na starcie 0C. Wiatry w kierunku do pracy przychylne. Trasa przez Czeladź. Spokojny dojazd do pracy z zapasem czasu.
Do pracy: 52,2km/2:41:00

Na powrocie znów pod wiatr. Temperatura jakoś zauważalnie nie wzrosła. W domku szybko bo mało postojów na trasie.
Prawie jak Bałtyk
Prawie jak Bałtyk © t0mas82

Dom-praca-dom

Środa, 19 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Na starcie całkiem niezłe warunki. Ulice czarne i mokre. Temperatura 0C. Rusza krótszym zimowym wariantem bo nie wiadomo jaki stan nawierzchni na wioskach. Wolę się trzymać głównych dróg. Z racji remontu drogi i zakazu skrętu w lewo muszę kawałek dalej pociągnąć i skręcić dopiero przy Brembo. Dalej standardowo czyli huta i tamtejszy remont wiaduktu, później centrum D.G. osiągnięte od strony dworca PKP. Zaczyna nieco prószyć ale dzisiaj dobrze się ubrałem i przygotowałem. Opona zimowa z przodu, wysokie ciepłe buty i kalesony termo pod spodnie. Spokojny dojazd wbrew temu co miało się dziać. W Sosnowcu też biorą się za mostki na Zagórzu i kładce na Środuli. W pracy z zapasem czasu. Endomondo znów poległo w rejestracji ale dlatego, że telefon musiałem na ładowanie odstawić z powerbanka i schować do plecaka. Pogubił zasięg GPS biedak i złapał jak go wyciągnąłem w Sosnowcu.

Piękna zima tej wiosny :)
Piękna zima tej wiosny :) © t0mas82
Do pracy: DST: 42km/2:12:00

Warunki na powrocie jeszcze lepsze. Wyraźnie cieplej i ulice przeschły. Omijam szlabany wariantem leśnym. Dalej standardowa trasa długa przez Czeladź. Niestety w większości pod silny wiatr. Ledwie idzie wydusić z singla 18km/h na otwartych przestrzeniach. Niezły trening siłowy. W domku wyraźnie później z tego powodu.

Dom-praca-dom

Wtorek, 18 kwietnia 2017 · Komentarze(3)
Rano lekko kropi. W nocy temperatura nie spadła poniżej 2C, więc postanawiam nie zmieniać przodu ze cieniasa miejskiego 35C na wersję zimową z kolcami. Pakuję się i jeszcze zerkam czy prognozy na accuwather się od wczoraj zmieniły. Meteo nadal twierdzi, że pomiędzy 5:00 a 8:00 będzie padał Deszcz/śnieg z prawdopodobieństwem 76% :) Drugi komplet ciuchów spakowany. Ruszam dziś nieco wcześniej o 4:50 i mile się zaskakuje. Nie pada. Na Mariankach to nawet asfalt już suchy. Taki stan utrzymuje się przez całość trasy. O suchej stopie, po odczekaniu swojego na szlabanach melduje się w pracy. Miła niespodzianka. Zobaczymy jak na powrocie. Śnieg chyba nieco przesunął się w czasie ale raczej jest nieunikniony.
Do pracy: DST: 50,92km/2:27:00
Pogoria IV o poranku
Pogoria IV o poranku © t0mas82

Meteo się nie myliło. Ruszam i zaczyna sypać. Na starcie delikatnie ale w miarę upływu trasy się rozkręca. Temperatura coś koło zera, ale nawierzchnia w stanie płynnym. Śnieg się nie załapał na zdjęcie ale tutaj poniżej już nieźle się rozkręciło. 
Bulwary Przemszy przy Zielonej
Bulwary Przemszy przy Zielonej © t0mas82
Po drodze lawety krążą jak sępy czekające na ofiarę. Dzisiaj na pewno brawurowa i nieostrożna jazda zgarnie swoje żniwo. Powrót bez ekscesów. Nieco ekstremalniej robi się pod koniec ale to ze względu na lichy strój w stosunku do warunków. Jutro zakładam zimówkę na przód i wyższe buty :) Znając drogowców i zapowiadany minus w nocy może być ślisko.


5.5/10 czyli wietrzna i deszczowa Zielona Góra

Niedziela, 16 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Wczoraj widziałem po raz pierwszy mecz piłki nożnej na żywo :) Keb i Kudłata jako wierni kibice Zagłębia nie mogli przegapić występu drużyny z Sosnowca. My jako wierni przyjaciele postanawiamy im towarzyszyć w występie trójkolorowych. Całe widowisko zupełnie inaczej wygląda niż mecz w odbiorniku TV. Widać całe boisko, a nie tylko aktualny fragment, który pokazuje kamera.
Stadion Ludowy
Stadion Ludowy © t0mas82

Podobało mi się choć sytuacje, z których mogłaby paść bramka pojawiają się pod koniec meczu. Wynik wielkanocny - jajo do jaja (0:0). Pogoda na powrocie z meczu się psuje, całą drogę leje. Poranek za to wita nas znów słoneczkiem. Po wieczorze spędzonym na Munchkinie i Carcassone ruszamy na kolejną wycieczkę z bazy w Siedlcu. Tym razem kadra zarządcza obiera kierunek Zielona Góra.
Kudłata i Kosma czyli nasza kadra zarządcza w komplecie
Kudłata i Kosma czyli nasza kadra zarządcza w komplecie © t0mas82
Wiemy już jakie kwietniowe słoneczko jest zdradliwe więc wjeżdżają dodatkowe warstwy ciuchów :). Lecimy. Wieje strasznie, miejscami tak, że zmienia to tor jazdy.
Słoneczko ale wieje niemożliwie
Słoneczko świeci ale wieje niemożliwie © t0mas82
W Zrębicach spotykamy na trasie św. Idziego.
Figura św. Idziego
Figura św. Idziego © t0mas82
Błyszczące izolatory i czarne chmury w natarciu
Błyszczące izolatory i czarne chmury w natarciu © t0mas82
W drodze samotny Kochbunker, którego niektórzy eksplorują od wewnątrz. Co się rzadko zdarza jest zupełnie odkopany.
Odsłoniety Kochbunker
Odsłonięty Kochbunker © t0mas82
Keb w Kochbunkrze wypatruje Niemców
Keb w Kochbunkrze wypatruje Niemców © t0mas82

Dalej na Turów. Fajny stary dworzec PKP na trasie Częstochowa-Koniecpol. Niestety jak większość takich na pobocznych liniach zamknięty i niszczeje. W Kusiętach postój nad jeziorkiem.
Postój nad jeziorkiem w Kusiętach
Postój nad jeziorkiem w Kusiętach © t0mas82
Strasznie dmucha i słońce się skryło. Robi się jeszcze zimniej. Po uzupełnieniu kalorii ruszamy dalej. Osiągamy Zieloną Górę, rezerwat tuż pod Częstochową.
Rezerwat Zielona Góra
Rezerwat Zielona Góra © t0mas82
Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Monika rozważa szybszy powrót asfaltami, ale przekonuję, że jednak w lesie będzie cieplej niż na otwartych przestrzeniach. Jedziemy w kierunku niby leśnej autostrady - gruba czarna kreska na papierowej mapie tak nam przynajmniej zasugerowała. Zaczyna padać i wiać. Robi się nieprzyjemnie. Tak na 5.5 w mojej 10 stopniowej skali, którą na szybko opracowałem zapytany przez Kudłatą jakie są dziś warunki jezdne. Zmoknięci dojeżdżamy do wjazdu na tą A4. Złego miłe początki. 500m to wersja demo, ubita droga pożarowa. Dalej zaczynają się typowe piachy, ale za to przestaje padać i wychodzi słońce, a w lesie zaczyna parować ziemia.
Piaszczysta autostrada. Oszukali mnie banda decydentów
Piaszczysta autostrada. Oszukali mnie banda decydentów © t0mas82
Powyżej jeszcze spoko, da się normalnie jechać się jechać. Ale są momenty, że tylko bokiem lub wcale, gdy jest tylko 10m pas kopnego piasku i trzeba prowadzić.
Nasi zwiadowcy raportują, że jeszcze tylko 2km piachów
Nasi zwiadowcy raportują, że jeszcze tylko 2km piachów © t0mas82

Wyjeżdżamy przed Choroniem. Znów pada.
Monika opuszcza strefę piasków
Monika opuszcza strefę piasków © t0mas82
W Choroniu na jakimś placu zabaw postój na jedzonko. Ubieram się w to co mam zgodnie ze starą zasadą. Za chwilę świeci słońce. Taką oto mamy dzisiaj pogodę. Wracamy do Siedlca przez Zaborze i Suliszowice. Pod koniec wyschnęliśmy więc znów mokniemy - taki los. Ruszamy samochodami do domku to rozpoczyna się ulewa i ściana deszczu. Wykorzystaliśmy dzisiejszą pogodę na max. Choć w Czeladzi znów wychodzi słońce i tęcza.

Siedlecki klasyk

Piątek, 14 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pierwsza wycieczka to taki klasyk tamtych stron. Meteo jeszcze wczoraj nie wróżyło nic dobrego ale prognozy szybko zostały zrewidowane z rzeczywistością. Poranek przywitał nas pięknym słoneczkiem.
Pogoda zza okna w Siedlcu
Pogoda zza okna w Siedlcu © t0mas82
Ale to słoneczko nieco zdradliwe. Za ciepło też nie jest, a silne wiatry potęgują uczucie chłodu. Ruszamy z schroniska PTSM w Siedlcu w kierunku Złotego Potoku terenem czyli czerwonym szlakiem.
Fun in motion - czyli Keb na KTM
Fun in motion - czyli Keb na KTM © t0mas82

Na którymś z Wiosennych KoRNO był tam punkt na skrzyżowaniu. Ze Złotego do również bezdrożami do Dworku w Bystrzanowicach. Tam pierwszy postój i popas. Ubieram wiatrówkę bo póki się jechało to jeszcze szło się rozgrzać. Stojąc po prostu marznę. Z Bystrzanowic kierunek Niegowa przez Mzurów. Jest tu trochę asfaltowych podjazdów i można się rozgrzać.
Pogoda trochę niepewna
Pogoda trochę niepewna © t0mas82
Dalej na okoliczne zamki. Fajny szlak rowerowy wiedzie terenem do Bobolic. Sesja zdjęciowa i jedziemy na Mirów.
Postój przed zamkiem w Bobolicach
Postój przed zamkiem w Bobolicach © t0mas82
Zamek Bobolice
Zamek Bobolice © t0mas82
Zamek Mirów
Zamek Mirów © t0mas82
Pogoda nieco się psuje i zaczyna trochę kropić. Wstępujemy do knajpy na jakąś kawę by się rozgrzać. Przestaje padać więc ruszamy. Następny cel to Żarki. Jedziemy asfaltową autostradą rowerową. Znów nie udało nam się wstrzelić w dzień tygodnia by zobaczyć żareckie jarmarki. Są niestety tylko w środy i soboty. W Żarkach wstępujemy do Jurajskiego Gościńca na obiad. Już kilka razy się tam stołowaliśmy i jedzonko mają dobre. Powrót do schroniska przez Jaroszów Suliszowice.
Jurajskie piachy i bikewalking w wykonaniu Moniki
Jurajskie piachy i bikewalking w wykonaniu Moniki © t0mas82

Taka nam pętelka wyszła. Fajny wyjazd w miłym gronie. Dobrze spędzony rowerowo dzień. Jakby słuchać prognoz to nigdzie byśmy się nie ruszyli.

Dom-praca-dom

Czwartek, 13 kwietnia 2017 · Komentarze(3)
Prognozy się sprawdziły. Na starcie kropi ulice mokre. Trzeba trochę powalczyć z wiatrem, ale jakiejś tragedii nie ma. W Katowicach nieco opad słabnie. Punkty kontrole trasy zaliczone w podobnym czasie co wczoraj. Udaje mi się załapać na otwarte szlabany więc w pracy ze sporym zapasem czasu.
Do pracy: 50,8km/2:17:00
Przy powrocie już ładniej. Świeci słonko ale pomimo tego jest nieco chłodno. W Piotrowicach przy V LO została uruchomiona stacja rowerowa CityBike. Początkowo myślałem, że to tylko oryginalne stojaki rowerowe. Zatrzymuje się i robię kilka zdjęć.
Stacja CityBike w Piotrowicach
Stacja CityByBike w Piotrowicach © t0mas82
Stacja CityBike w Piotrowicach2
Stacja CityByBike w Piotrowicach2 © t0mas82
Dalsza część trasy szybko, gdyż zaraz po przyjeździe ruszamy z przyjaciółmi na Jurę spędzić tam weekend świąteczny.

Dom-praca-dom

Środa, 12 kwietnia 2017 · Komentarze(4)
Na starcie chłodniej +4C. Asfalty suche, wiatr raczej średnio przeszkadzający. Po za jakimś nerwowym kierownikiem BMW w Czeladzi to spokojny dojazd. Na Zawodziu szybki alkomat ale bez targetu rowerowego. Jeszcze na Cynkowej impas busów. Jeden drugiego nie chciał puścić na zwężeniu. Ten co miał łatwiej wycofać oczywiście się najwięcej pieklił ale w końcu ustąpił. Endo i gps się trochę pogubił. Km spisany z wczorajszego dojazdu bo trasa bliźniacza.
Do pracy: DST: 50.8/2:14:00
Przy powrocie warunki podobne do tych co rano. Chłodny wiaterek ale z kierunku wspierającego. Gęsta warstwa chmur i chwilowe przebłyski słońca.
Szaro, buro, pochmurno. W tle dymiąca huta
Szaro, buro, pochmurno. W tle dymiąca huta © t0mas82
 Trasa standardowa z wariantem omijającym szlaban. Po drodze mała potyczka z kierowcą Audi. Swoją drogą coś w tym jest, że właściciele tych marek premium to na ogół ludzie pokroju tego dzisiaj napotkanego. Debil się wciskał i chciał mnie zepchnąć do krawężnika. Z drogi śledzie bo panisko w Audi jedzie. Ciekawe czy też macie takie doświadczenia drogowe? Dalej bez ekscesów, a w Grodźcu to nawet kilka aut wyprzedza używając kierunkowskazów i z dużym zapasem. Można - można, da się :)

Dom-praca-dom

Wtorek, 11 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Wstaję 4:00 rano i leje. Szykuję się do roboty. Ubieram opaski na kolana co by nie wychłodzić ich od mokrych spodni. O 5:00 jednak intensywny deszcz przechodzi w mżawkę by niedługo później zaniknąć. Asfalty mokre, temperatura coś w okolicach 8C. Wiatr raczej nie przeszkadzał. Trasa standardowa bez ekscesów. Po pracą oczekuję chwilę pod szlabanami jednak szybko otwierają po 1 pociągu.
Znów szlaban
Znów szlaban © t0mas82

Do pracy: 50,8km/2:20:00
Przy powrocie podobne temperatury ale ulice już przeschły. Omijam szlabany leśnym duktem do tunelowej. Dalej już standard. W Grodźcu spotykam Brata, który wraca również z pracy. Chwilkę gadamy ale czas się zbierać bo chłodno. Dalej bez ekscesów docieram do domku.

Dom-praca-dom

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Chłodno bo tylko +4C. Wiatry nieobecne, asfalty suche i start dnia już 5:30. Fajnie, że coraz wcześniej robi się widno. Wraz ze słoneczkiem nieco cieplej. Na Milowickiej szybki alkotest ale tym razem znów bez targetu rowerowego. Między Jankego a Kościuszki na Armii Krajowej w Piotrowicach ma być niedługo remont nawierzchni. Prace jeszcze nie ruszyły bo dziś skrzyżowanie funkcjonowało normalnie. Ciekawe którędy zrobią objazd. W pracy ze sporym zapasem czasu.
Do pracy: DST: 51km/2:14:00

Powrót na letniaka. Poranne ciuchy lądują w plecaku. Koszulka krótki rękaw spokojnie wystarcza na górę. Standardowo najpierw przez las do ulicy tunelowej. Gdy dojeżdżam do tunelu po torach sunie pociąg TLK. Wiatry korzystne więc jedzie się szybko. Dzisiaj bez ekscesów ze strony kierowców. Z Łagiszy wariantem przez Marianki i PIV. Na bieżni między bajorami śmiga gostek na rolkach z większymi niż zazwyczaj kółkami. Nieźle daje bo miejscami pod 40km/h więc śmigam w tunelu za nim. W Ząbkowicach odbijam na Sikorkę. Przyjemnie się tamtędy wraca i nie trzeba się z TIRami pchać. Za Tucznawą rozbudowują stacje elektryczną, gdzie łączą się linie wysokiego z różnych stron. Pewnie potrzebne jest nowe zasilanie dla SSE.
Pod napięciem
Pod napięciem © t0mas82

II Nadwiślański Maraton na Orientację

Sobota, 8 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Mieliśmy zawitać do bazy Nadwiślańskiego Maratonu na Orientację w Rudzicy w dniu wczorajszym ale z powodu wieczornych korepetycji zajechalibyśmy dopiero na 22:00 / 23:00. Postanawiamy położyć się wcześniej spać i wyruszyć z samego rana. Przez noc warunki pogodowe trochę się klarują i opad praktycznie nieobecny. Po porannej pobudce i szybkim kompletowaniu, pakowaniu przygotowanego potrzebnego sprzętu ruszamy. Zabrakło czasu na złożenie koła, przygotowane koło przednie z bieżnikiem ma kapcia i tu również nie zdążyłem go zrobić do rajdu. Wybieram się zatem na trasę na singlu i slickach w góry - będzie się działo. W drodze nie obywa się bez nieoczekiwanych awarii. Za Tychami zaczyna lać. Na S1 urywa się i odlatuje wycieraczka od strony kierowcy dosłownie chwilę później jak Monika opowiada, że już raz wypadła w taki sposób ale szczęśliwie zatrzymała się pod szybą. Prawa Murphiego działają! Zatrzymujemy się na poboczu i przekładamy lewe pióro na prawą stronę zabezpieczyć je taśmą izolacyjny. Po stronie pasażera zostaje swoisty kikut owinięty w chusteczki do kokpitów. W bazie nieco po 6:00. Spotykamy licznych znajomych, a od progu wita nas Darek i Aramisy. Ciekawe co tym razem przygotował Grzegorz - budowniczy trasy rowerowej. Odprawa na zewnątrz ale z racji opadów przenosi się do środka. Odbieramy rozświetlenia, a Grzegorz wyjaśnia niuanse i drobne korekty ustawienia oraz wskazuje przy niektórych punktach z której strony je zdobywać. Dostajemy mapy i chwilę trwa zanim powstaje pierwsza kreska zaplanowanej trasy zdobywania PK. Monika chce zacząć od dolnej mapki zdobywając na świeżo górskie punktu. Ruszamy zatem na PK17.Witają nas pierwsze asfaltowe podjazdy przy Łazach. Punkt łatwo namierzony. Na punkcie spotykamy Mateusza, który czesząc jar woła, że ma lampion. Następnie ruszamy na PK11. Mierzymy odległości, ciut wcześniej pojawia się wyraźna ścieżka typowa kiepa prosto pod górę. Porzucamy rumaki i wspinamy się na szczyt. To jednak nie tu. W dodatku jak czeszemy teren okazuje się, że jest częściowo ogrodzony. Monika wypatruje lampion po drugiej stronie ogrodzenia. Przedzieramy się wzdłuż siatki. Punkt zaliczony.
PK11 - Koniec dróżki/ścieżki
PK11 - Koniec dróżki/ścieżki © t0mas82
Schodzimy po rowery i chwila na uzupełnienie energii. Zjeżdżamy do drogi i na skrzyżowaniu zastanawiamy się co dalej. Jechać po PK3 czy na PK8. Monika ma target na "tłustą" PK8 - 80pp więc odpuszczamy PK3 i jedziemy od razu po 8. Pilnujemy odległości ale w teren nie koniecznie koreluje z mapą (nowe drogi, skrzyżowania) Na skrzyżowaniu jeszcze potwierdzamy z innym uczestnikiem nasze wyobrażenie o tym, gdzie się znajdujemy i wspólnie ruszamy po punkcior. Kolejne skrzyżowanie i dochodzą do nas Mateusz i Wiki, który twierdzą że jesteśmy w innym miejscu jeszcze pokazując nam, że w terenie i na mapie krzyżują się tu szlaki i wszystko się zgadza. Co jak co ale siła autorytetu wygrywa i robimy z nimi wypych pod górę. Z góry zjeżdża Paweł mówiąc, że za nim są już wioski i to 100% nie tu :) Niezły matrix. Jedziemy po naszym wariancie i trafiamy na PK8 jak po sznurku. Następny punkt to PK4. Droga do niego wiedzie zboczem pasma. Byłyby tu niezłe widoki przy braku chmur :-) Nieco się gubimy, przydałby się kompas. Znajduje się dobra dusza, która ma 2 przy sobie :) Kamieniołom znaleziony z małą pomocą wyjeżdżającego zawodnika, który potwierdza, że to tutaj.
Monika podbija PK4 - Kamieniołom
Monika podbija PK4 - Kamieniołom © t0mas82
Przy Spalonej podstój i planowanie dalszej trasy.
Miejscami przebłyski słońca. W tle pasmo króla Beskidu Małego - Czupla
Miejscami przebłyski słońca. W tle pasmo króla Beskidu Małego - Czupla © t0mas82

Szlak myśliwski ze Spalonej na Czupel
Szlak myśliwski ze Spalonej na Czupel © t0mas82
Wiatraczek
Wiatraczek © t0mas82

Odpuszczamy PK20 i PK29(jak się później okazuje tam był bufet). Ruszamy na PK25 i kamień graniczny Komory Cieszyńskiej. Po drodze zakupy w pobliskim sklepie.
PK25 - Kamień graniczny komory cieszyńskiej
PK25 - Kamień graniczny komory cieszyńskiej © t0mas82
Stamtąd terenem do podnóży Żarnowca i już asfaltami w kierunku PK10. Jest tu sporo stromizn i trzeba włączyć 2-jke. Singiel to tak naprawdę 3-biegowy rower: 1-siedzę, 2-stoję, 3-prowadzę :-) PK10 położony za jakąś willą, trzeba objechać ogrodzone połacie terenu i zanurzyć buty w rasowym błotku.
PK10 - Źródło Karola
PK10 - Źródło Karola © t0mas82
Z PK10 długi przelot na PK9. Jakiś Pepik mocno przegina przy wyprzedzaniu. Może to pseudo Pepik uciekający przed fiskusem i innymi opłatami mający zarejestrowaną działalność w Czechach.
PK9 - Bunkier w Goleszowie
PK9 - Bunkier w Goleszowie © t0mas82

Z PK9 na PK14. Znów podjazdy. Porzucamy rowery i ostatnie 200m z buta. Wykrot namierzony.
PK14 - Wykrot na końcu ścieżki
PK14 - Wykrot na końcu ścieżki © t0mas82
W nagrodę za zdobywanie wysokości długi zjazd do Godziszowa.
Widoki na góry
Widoki na góry © t0mas82
Tam postój i analiza dalszych opcji. Ruszamy na PK23 Grodzisko. Odnajdujemy wały z rozświetlenia i punkt. Fajny teren na punkcior i na jazdę na koniach. Spotykamy parę na rumakach. Koń nieco szaleje bo boi się migającej lampki. Monika wyłącza i bezpiecznie przejeżdża obok nas.
PK23 - Grodzisko w Piekiełku
PK23 - Grodzisko w Piekiełku © t0mas82

Z PK23 na PK1. Monika już nieco zmechacona i zmęczona. Atakujemy drogą od południa, która kończy się bramą. To już zupełnie dobija psychicznie i fizycznie moja Szczypawę, więc wracamy do bazy darując sobie resztę punktów, które są w pobliżu trasy powrotnej. Też mnie nieco zmęczyła ta wspinaczka, ale to pozytywne zmęczenie. Fajnie spędzony rowerowo dzień i pogoda choć nie była słoneczna to stabilna i praktycznie wcale nie padało.