II Nadwiślański Maraton na Orientację
Uczestnicy
Mieliśmy zawitać do bazy
Nadwiślańskiego Maratonu na Orientację w Rudzicy w dniu wczorajszym ale z powodu
wieczornych korepetycji zajechalibyśmy dopiero na 22:00 / 23:00.
Postanawiamy położyć się wcześniej spać i wyruszyć z samego rana. Przez
noc warunki pogodowe trochę się klarują i opad praktycznie nieobecny. Po
porannej pobudce i szybkim kompletowaniu, pakowaniu przygotowanego
potrzebnego sprzętu ruszamy. Zabrakło czasu na złożenie koła,
przygotowane koło przednie z bieżnikiem ma kapcia i tu również nie
zdążyłem go zrobić do rajdu. Wybieram się zatem na trasę na singlu i
slickach w góry - będzie się działo. W drodze nie obywa się bez nieoczekiwanych awarii. Za Tychami zaczyna lać. Na S1 urywa się i
odlatuje wycieraczka od strony kierowcy dosłownie chwilę później jak
Monika opowiada, że już raz wypadła w taki sposób ale szczęśliwie
zatrzymała się pod szybą. Prawa Murphiego działają! Zatrzymujemy się na
poboczu i przekładamy lewe pióro na prawą stronę zabezpieczyć je
taśmą izolacyjny. Po stronie pasażera zostaje swoisty kikut owinięty w chusteczki do kokpitów. W bazie nieco po 6:00. Spotykamy licznych
znajomych, a od progu wita nas
Darek i
Aramisy . Ciekawe co tym razem
przygotował Grzegorz - budowniczy trasy rowerowej. Odprawa na zewnątrz
ale z racji opadów przenosi się do środka. Odbieramy rozświetlenia, a
Grzegorz wyjaśnia niuanse i drobne korekty ustawienia oraz wskazuje
przy niektórych punktach z której strony je zdobywać. Dostajemy mapy i
chwilę trwa zanim powstaje pierwsza kreska zaplanowanej trasy zdobywania
PK. Monika chce zacząć od dolnej mapki zdobywając na świeżo górskie
punktu. Ruszamy zatem na PK17.Witają nas pierwsze asfaltowe podjazdy
przy Łazach. Punkt łatwo namierzony. Na punkcie spotykamy Mateusza,
który czesząc jar woła, że ma lampion. Następnie ruszamy na PK11.
Mierzymy odległości, ciut wcześniej pojawia się wyraźna ścieżka typowa
kiepa prosto pod górę. Porzucamy rumaki i wspinamy się na szczyt. To
jednak nie tu. W dodatku jak czeszemy teren okazuje się, że jest
częściowo ogrodzony. Monika wypatruje lampion po drugiej stronie
ogrodzenia. Przedzieramy się wzdłuż siatki. Punkt zaliczony.
PK11 - Koniec dróżki/ścieżki © t0mas82
Schodzimy
po rowery i chwila na uzupełnienie energii. Zjeżdżamy do drogi i na
skrzyżowaniu zastanawiamy się co dalej. Jechać po PK3 czy na PK8. Monika
ma target na "tłustą" PK8 - 80pp więc odpuszczamy PK3 i jedziemy od
razu po 8. Pilnujemy odległości ale w teren nie koniecznie koreluje z
mapą (nowe drogi, skrzyżowania) Na skrzyżowaniu jeszcze potwierdzamy z
innym uczestnikiem nasze wyobrażenie o tym, gdzie się znajdujemy i
wspólnie ruszamy po punkcior. Kolejne skrzyżowanie i dochodzą do nas
Mateusz i Wiki, który twierdzą że jesteśmy w innym miejscu jeszcze
pokazując nam, że w terenie i na mapie krzyżują się tu szlaki i wszystko
się zgadza. Co jak co ale siła autorytetu wygrywa i robimy z nimi
wypych pod górę. Z góry zjeżdża Paweł mówiąc, że za nim są już wioski i
to 100% nie tu :) Niezły matrix. Jedziemy po naszym wariancie i trafiamy
na PK8 jak po sznurku. Następny punkt to PK4. Droga do niego wiedzie
zboczem pasma. Byłyby tu niezłe widoki przy braku chmur :-) Nieco się
gubimy, przydałby się kompas. Znajduje się dobra dusza, która ma 2 przy
sobie :) Kamieniołom znaleziony z małą pomocą wyjeżdżającego zawodnika,
który potwierdza, że to tutaj.
Monika podbija PK4 - Kamieniołom © t0mas82
Przy Spalonej podstój i planowanie
dalszej trasy.
Miejscami przebłyski słońca. W tle pasmo króla Beskidu Małego - Czupla © t0mas82
Szlak myśliwski ze Spalonej na Czupel © t0mas82
Wiatraczek © t0mas82
Odpuszczamy PK20 i PK29(jak się później okazuje tam był
bufet). Ruszamy na PK25 i kamień graniczny Komory Cieszyńskiej. Po drodze zakupy w pobliskim sklepie.
PK25 - Kamień graniczny komory cieszyńskiej © t0mas82
Stamtąd
terenem do podnóży Żarnowca i już asfaltami w kierunku PK10. Jest tu
sporo stromizn i trzeba włączyć 2-jke. Singiel to tak naprawdę 3-biegowy
rower: 1-siedzę, 2-stoję, 3-prowadzę :-) PK10 położony za jakąś willą,
trzeba objechać ogrodzone połacie terenu i zanurzyć buty w rasowym
błotku.
PK10 - Źródło Karola © t0mas82
Z PK10 długi przelot na PK9. Jakiś Pepik mocno przegina przy
wyprzedzaniu. Może to pseudo Pepik uciekający przed fiskusem i innymi
opłatami mający zarejestrowaną działalność w Czechach.
PK9 - Bunkier w Goleszowie © t0mas82
Z PK9 na PK14.
Znów podjazdy. Porzucamy rowery i ostatnie 200m z buta. Wykrot
namierzony.
PK14 - Wykrot na końcu ścieżki © t0mas82
W nagrodę za zdobywanie wysokości długi zjazd do Godziszowa.
Widoki na góry © t0mas82
Tam postój i analiza dalszych opcji. Ruszamy na PK23 Grodzisko.
Odnajdujemy wały z rozświetlenia i punkt. Fajny teren na punkcior i na
jazdę na koniach. Spotykamy parę na rumakach. Koń nieco szaleje bo boi
się migającej lampki. Monika wyłącza i bezpiecznie przejeżdża obok nas.
PK23 - Grodzisko w Piekiełku © t0mas82
Z
PK23 na PK1. Monika już nieco zmechacona i zmęczona. Atakujemy drogą od
południa, która kończy się bramą. To już zupełnie dobija psychicznie i
fizycznie moja Szczypawę, więc wracamy do bazy darując sobie resztę
punktów, które są w pobliżu trasy powrotnej. Też mnie nieco zmęczyła ta
wspinaczka, ale to pozytywne zmęczenie. Fajnie spędzony rowerowo dzień i
pogoda choć nie była słoneczna to stabilna i praktycznie wcale nie
padało.
DST
78.00 km
Czas
06:06
VAVG
12.79 km/h
Temp.
8.0 °C
Sprzęt Trekingowa zimówka
Aktywność Jazda na rowerze
t0mas82
Dąbrowa Górnicza
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!
Dystans całkowity 150253.40 km
Dystans w terenie
2561.80 km (1.70%)
Czas w ruchu
325d 16h 28m
Suma w górę
390409 m
Prędkość średnia: 19.19 km/h
Baton statystyk
Profil Profil bikera
Więcej statystyk Statystyki rowerowe
Wykres roczny