II Nadwiślański Maraton na Orientację

Sobota, 8 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Mieliśmy zawitać do bazy Nadwiślańskiego Maratonu na Orientację w Rudzicy w dniu wczorajszym ale z powodu wieczornych korepetycji zajechalibyśmy dopiero na 22:00 / 23:00. Postanawiamy położyć się wcześniej spać i wyruszyć z samego rana. Przez noc warunki pogodowe trochę się klarują i opad praktycznie nieobecny. Po porannej pobudce i szybkim kompletowaniu, pakowaniu przygotowanego potrzebnego sprzętu ruszamy. Zabrakło czasu na złożenie koła, przygotowane koło przednie z bieżnikiem ma kapcia i tu również nie zdążyłem go zrobić do rajdu. Wybieram się zatem na trasę na singlu i slickach w góry - będzie się działo. W drodze nie obywa się bez nieoczekiwanych awarii. Za Tychami zaczyna lać. Na S1 urywa się i odlatuje wycieraczka od strony kierowcy dosłownie chwilę później jak Monika opowiada, że już raz wypadła w taki sposób ale szczęśliwie zatrzymała się pod szybą. Prawa Murphiego działają! Zatrzymujemy się na poboczu i przekładamy lewe pióro na prawą stronę zabezpieczyć je taśmą izolacyjny. Po stronie pasażera zostaje swoisty kikut owinięty w chusteczki do kokpitów. W bazie nieco po 6:00. Spotykamy licznych znajomych, a od progu wita nas Darek i Aramisy. Ciekawe co tym razem przygotował Grzegorz - budowniczy trasy rowerowej. Odprawa na zewnątrz ale z racji opadów przenosi się do środka. Odbieramy rozświetlenia, a Grzegorz wyjaśnia niuanse i drobne korekty ustawienia oraz wskazuje przy niektórych punktach z której strony je zdobywać. Dostajemy mapy i chwilę trwa zanim powstaje pierwsza kreska zaplanowanej trasy zdobywania PK. Monika chce zacząć od dolnej mapki zdobywając na świeżo górskie punktu. Ruszamy zatem na PK17.Witają nas pierwsze asfaltowe podjazdy przy Łazach. Punkt łatwo namierzony. Na punkcie spotykamy Mateusza, który czesząc jar woła, że ma lampion. Następnie ruszamy na PK11. Mierzymy odległości, ciut wcześniej pojawia się wyraźna ścieżka typowa kiepa prosto pod górę. Porzucamy rumaki i wspinamy się na szczyt. To jednak nie tu. W dodatku jak czeszemy teren okazuje się, że jest częściowo ogrodzony. Monika wypatruje lampion po drugiej stronie ogrodzenia. Przedzieramy się wzdłuż siatki. Punkt zaliczony.
PK11 - Koniec dróżki/ścieżki
PK11 - Koniec dróżki/ścieżki © t0mas82
Schodzimy po rowery i chwila na uzupełnienie energii. Zjeżdżamy do drogi i na skrzyżowaniu zastanawiamy się co dalej. Jechać po PK3 czy na PK8. Monika ma target na "tłustą" PK8 - 80pp więc odpuszczamy PK3 i jedziemy od razu po 8. Pilnujemy odległości ale w teren nie koniecznie koreluje z mapą (nowe drogi, skrzyżowania) Na skrzyżowaniu jeszcze potwierdzamy z innym uczestnikiem nasze wyobrażenie o tym, gdzie się znajdujemy i wspólnie ruszamy po punkcior. Kolejne skrzyżowanie i dochodzą do nas Mateusz i Wiki, który twierdzą że jesteśmy w innym miejscu jeszcze pokazując nam, że w terenie i na mapie krzyżują się tu szlaki i wszystko się zgadza. Co jak co ale siła autorytetu wygrywa i robimy z nimi wypych pod górę. Z góry zjeżdża Paweł mówiąc, że za nim są już wioski i to 100% nie tu :) Niezły matrix. Jedziemy po naszym wariancie i trafiamy na PK8 jak po sznurku. Następny punkt to PK4. Droga do niego wiedzie zboczem pasma. Byłyby tu niezłe widoki przy braku chmur :-) Nieco się gubimy, przydałby się kompas. Znajduje się dobra dusza, która ma 2 przy sobie :) Kamieniołom znaleziony z małą pomocą wyjeżdżającego zawodnika, który potwierdza, że to tutaj.
Monika podbija PK4 - Kamieniołom
Monika podbija PK4 - Kamieniołom © t0mas82
Przy Spalonej podstój i planowanie dalszej trasy.
Miejscami przebłyski słońca. W tle pasmo króla Beskidu Małego - Czupla
Miejscami przebłyski słońca. W tle pasmo króla Beskidu Małego - Czupla © t0mas82

Szlak myśliwski ze Spalonej na Czupel
Szlak myśliwski ze Spalonej na Czupel © t0mas82
Wiatraczek
Wiatraczek © t0mas82

Odpuszczamy PK20 i PK29(jak się później okazuje tam był bufet). Ruszamy na PK25 i kamień graniczny Komory Cieszyńskiej. Po drodze zakupy w pobliskim sklepie.
PK25 - Kamień graniczny komory cieszyńskiej
PK25 - Kamień graniczny komory cieszyńskiej © t0mas82
Stamtąd terenem do podnóży Żarnowca i już asfaltami w kierunku PK10. Jest tu sporo stromizn i trzeba włączyć 2-jke. Singiel to tak naprawdę 3-biegowy rower: 1-siedzę, 2-stoję, 3-prowadzę :-) PK10 położony za jakąś willą, trzeba objechać ogrodzone połacie terenu i zanurzyć buty w rasowym błotku.
PK10 - Źródło Karola
PK10 - Źródło Karola © t0mas82
Z PK10 długi przelot na PK9. Jakiś Pepik mocno przegina przy wyprzedzaniu. Może to pseudo Pepik uciekający przed fiskusem i innymi opłatami mający zarejestrowaną działalność w Czechach.
PK9 - Bunkier w Goleszowie
PK9 - Bunkier w Goleszowie © t0mas82

Z PK9 na PK14. Znów podjazdy. Porzucamy rowery i ostatnie 200m z buta. Wykrot namierzony.
PK14 - Wykrot na końcu ścieżki
PK14 - Wykrot na końcu ścieżki © t0mas82
W nagrodę za zdobywanie wysokości długi zjazd do Godziszowa.
Widoki na góry
Widoki na góry © t0mas82
Tam postój i analiza dalszych opcji. Ruszamy na PK23 Grodzisko. Odnajdujemy wały z rozświetlenia i punkt. Fajny teren na punkcior i na jazdę na koniach. Spotykamy parę na rumakach. Koń nieco szaleje bo boi się migającej lampki. Monika wyłącza i bezpiecznie przejeżdża obok nas.
PK23 - Grodzisko w Piekiełku
PK23 - Grodzisko w Piekiełku © t0mas82

Z PK23 na PK1. Monika już nieco zmechacona i zmęczona. Atakujemy drogą od południa, która kończy się bramą. To już zupełnie dobija psychicznie i fizycznie moja Szczypawę, więc wracamy do bazy darując sobie resztę punktów, które są w pobliżu trasy powrotnej. Też mnie nieco zmęczyła ta wspinaczka, ale to pozytywne zmęczenie. Fajnie spędzony rowerowo dzień i pogoda choć nie była słoneczna to stabilna i praktycznie wcale nie padało.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]