Dystans całkowity: | 15065.63 km (w terenie 315.30 km; 2.09%) |
Czas w ruchu: | 826:18 |
Średnia prędkość: | 18.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 99.90 km/h |
Suma podjazdów: | 241 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 133 (69 %) |
Suma kalorii: | 44497 kcal |
Liczba aktywności: | 205 |
Średnio na aktywność: | 73.49 km i 4h 03m |
Więcej statystyk |
Do pracy: DST: 43.36km TIME: 1:33:26 AVG: 27.84km/h MAX: 45.48km/h
Rano wstaję o 4:10 wyciągam wyrośnięte chleby i załączam piec. Kładę się jeszcze na chwilę i tak poleguję do 4:35 tj. pierwszej poalarmowej drzemki.
Monika postanawia pospać do 4:50, ja zabieram się za przygotowywanie śniadania i jedzonka do pracy. Wszystko w miarę sprawnie ogarniam, wyjmuję wypieczone chlebki i jestem gotów. Monika jednak oznajmia mi, że pojedzie na 9:00. Więc po śniadanku zbieram się. Zbieranie idzie mi opornie bo szukam ładowarek (okazuje się,że padł mi telefon :(), uwalniam przygniecione łóżkiem buty SPD po wczorajszym klejeniu :) W końcu udaje się, żegnam się i ruszam solo. Wyruszam o 5:50. Na dworze +5C a teren spowity gęstą mgłą. Widoczność to jakieś 100m.
Poranne mgły w okolicy Stawików
© t0mas82
Ubranie windstopera nie było dziś przesadą i nie jest mi wcale za gorąco. Na Tworzniu o 6:05, Murckowska 6:58. Chce zadzwonić i zobaczyć co słychać u Moniki ale orientuje się, że mam tylko naładowany telefon służbowy, gdzie nie mam wpisanego numeru - trudno zadzwonię jak będę na miejscu. Ruszam dalej przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice.
Po pracy ruszam z
Krzychem. Omijamy zamknięte przejazdy i jedziemy nową trasą powrotną równoległą do Jankego, nie stojąc dzięki temu na światłach na skrzyżowaniu z Armii Krajowej. Żegnamy się na Szenwalda i ruszam przez D3S na Murckowską po Monikę. Następnie już wspólnie w stronę rynku po jakiś ciuch (nic ciekawego nie znajdujemy) więc wracamy się z powrotem i już standardową trasą do domku w wariancie przez Środulę Północną. Tam obserwujemy piękny zachód słońca. Jeszcze tylko zakupy w Lidlu w Dąbrowie i w miejscowym sklepie w Łośniu. Rumaki odstawiamy do garażu chwilę po 19:00.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Rano wstaję o 4:40. Przygotowuje śniadanko i jedzonko do pracy dla
Moniki do pracy, gdyż dziś odrabia dzień wolny. Rano straszne mgły i tylko +5C. Jemy wspólne śniadanko i żegnamy się ale tylko na chwilę, gdyż Monika wraca po wkrętarkę i ciepłą opaskę polarową pod kask. Monika wyrusza ponownie do pracy, a ja zabieram się pomału za zaplanowany na dzisiaj serwis rowerka ze szczególnym uwzględnieniem hamulców. Przy serwisie wyskakuje trochę nieprzewidzianych rzeczy do zrobienia, w międzyczasie ogarniam temat prania :) Udaje się wszystko poskładać do 14:00, szybki obiadek i jadę przetestować w praktyce jak to działa udając się do pracy po Monikę. Tłoczki po wyczyszczeniu i tylny hamulec po przelaniu powoduje, że wreszcie nie słyszę ocierania tarczy o klocki i wszystko chodzi bezgłośnie. Jałowy skok klamki też skróciłem dolewając ciut więcej oleju do układu. Pogoda o tej porze dnia wyśmienita. Jadę w wersji full na letniaka. Po drodze zdjęcia Stawików.
Katowice - Stawiki
© t0mas82
Katowice - Stawiki
© t0mas82
Monika wychodzi punktualnie i ruszamy w drogę powrotną.
Katowice: Kompleks biurowy na Murckowskiej
© t0mas82
Katowice: Kompleks biurowy na Murckowskiej
© t0mas82
Trasa standardowa bez unikania szybko mknących samochodów poprzez objazd przez Środulę Pólnocną. Nad stawikami chwila postoju na sesję zdjęciową.
Monika kończy focenie Stawików i w drogę :)
© t0mas82
Jeszcze zahaczamy o Real i Lidla, gdzie robimy sprawunki. Słońce zachodzi i robi się chłodniej, ubieram przeciwdeszczówkę. Wstępujemy po towarzyszkę dla Musty do Taty Moniki, ale dalej ma pchełki w futerku więc zostaje jeszcze do następnego tygodnia. W dodatku nieźle urosła. W domku późno bo po 20:00. Mam chęć na coś dobrego na kolację w postaci pysznego spaghetti i ta moja zachcianka zostaje spełniona przez Monikę - dziękuje :*
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Do pracy: DST: 43.51km/h TIME: 1:45:31 AVG: 24.74km/h MAX: 41.81km/h
Rano o 4:30 dzwoni budzik, ignoruję go i czekam na kolejny. W końcu członkostwo w klubie
Amigi zobowiązuje :) Znów ciężko się jakoś zebrać. Wczoraj
Monika przygotowała pyszne roladki, a ja zająłem się resztą posiłków na dzisiaj więc mogę jeszcze trochę poleniuchować. W końcu wstaję i zabieram się za szykownie śniadania oraz pakowanie jedzonka do pracy. Co jakiś czas budzę Monikę co by wyjechać o normalnej porze i nie gonić do pracy. Niestety znów nie poszło zgodnie z planem :) Jemy śniadanko i szykujemy się do wyjścia. Ruszamy późno bo jest już 5:44. Na dworze +6C ale wiatr powoduje, że odczuwalna temperatura jest dużo niższa. Jedziemy standardową trasą, na Tworzniu jesteśmy o 6:06. Na trasie kilku "gazeciarzy" tak to bez większych ekscesów. Centrum Sosnowca udaje się sprawnie przejechać bez wyczekiwania na zielone światła. Na Sobieskiego koniec obijania się, wysuwam się na przód i walczę z wiatrem, a Monika odkrywa na nowo uroki jazdy na kole :-) Na Murckowskiej jesteśmy o 7:05. Żegnam się i dalej solo przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice.
Po pracy jadę sam, gdyż
Krzychu urywa się wcześniej z roboty. Pogoda idealna, słoneczko ładnie świeci i ciepło. Jadę w krótkich. Pierwszy spowalniacz w postaci zamkniętych szlabanów omijam niestrzeżonym przejazdem. Dalej jadę trochę nietypowo, bo równoległą do Jankego (nie ma tam świateł więc nie trzeba stać i czekać) i docieram aż pod samo skrzyżowanie z Armii Krajowej. Później standardowo na D3S przez lasy w Ochojcu. Na Murckowskiej Monika już czeka na mnie gotowa do drogi więc ruszamy wspólnie standardową trasą. Po drodze wysłanie przesyłek
Rowerowej Norki w Realu i drobne zakupy w Lidl-u. W domku jesteśmy o 18:35.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Do pracy: 43.80km TIME: 1:29:17 AVG: 29.44km/h MAX: 48.44km/h
Rano znów mam problem z rozruchem chyba z racji tego, że późno się kładziemy spać. Dobrze, że wczoraj wieczorkiem zapobiegawczo przygotowuję część jedzonka na dzisiaj. Zwlekam się o 4:50.
Monika postanawia, że wyruszy później do pracy na 9:00. Szykuje dla nas śniadanko i jedzonko do pracy. Konsumuje najważniejszy posiłek dnia, żegnam się i w drogę. Jest późno - nawet później niż wczoraj. Wyruszam o 5:55. Na dworze rześki poranek - +5C. Ubieram się ciepło i zakładam polarowe rękawiczki, które otrzymałem ostatnio w prezencie :) Rozkręcam młynek i śmigam równym tempem. Na Tworzniu o 6:06, Środula 6:32. Nie jest źle, dzisiaj nóżka dobrze zapodaje. Światła też sprzyjają, Sosnowiec przejechany tylko z 20 sec postojem na Sobieskiego. Na Murckowskiej jestem o 6:55, dzwonię do Moniki w roli budzika :) Dalej przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowicę, gdzie dopiero tam zaliczam dłuższy postój na czerwonym na skrzyżowaniu z Armii Krajowej.
Po pracy ruszamy z
Krzychem w drogę powrotną. Pogoda wyśmienita, w miarę ciepło i słonecznie. Przejeżdżamy całą ulicę Jankego i żegnamy się pod Lidlem. Mykam na zakupy, wyhaczam m.in. nowe hiszpańskie winko, którego jeszcze nie próbowałem - będzie jak znalazł do kolacji. Monika z racji późniejszego dotarcia do pracy zostaje dziś do 17:00. Mam trochę czasu więc jadę przez Brynów. Tam kilka zdjęć i czas śmigać na D3S i Murckowską.
Brynów pętla
© t0mas82
Brynów wiadukt
© t0mas82
Jesiennie
© t0mas82
Jesiennie
© t0mas82
Jesiennie
© t0mas82
Stamtąd już wspólnie wracamy prosto do domku standardową trasą z pominięciem objazdu przez Środulę Północną. W okolicach kąpieliska na Sielcu spotykamy
Noibastę, który najwyraźniej wybrał się w poszukiwaniu kolejnej rury :) W Łośniu jesteśmy o 18:50.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Do pracy: DST: 43.84km TIME: 1:45:57 AVG: 24.82km/h MAX: 40.25km/h
Rano nie mogę się zwlec z łóżka. Po pierwszym budziku wyleguje się przez kilka drzemek.
Monika dzisiaj wstaje wcześniej by przygotować pyszne śniadanko i jedzonko do pracy. Udaje mi się w końcu zebrać o 5:06. Wyruszamy o 5:40, na starcie mżawka przechodząca w późniejszej fazie w lekkie opady. Temperatura +10C ale odczuwalna wydaje się dużo niższa przez panującą wilgoć. Jedziemy standardową trasą, w drodze na Tworzeń jakiś drogowy bezmózg wyprzedza TIR tak, że jadąc przeciwległym pasem o mało mnie nie przyhacza. Dalej bez większych zdarzeń na drodze. Na Tworzniu punkt 6:00, Murckowska 7:00, gdzie żegnam Monikę i ruszam solo przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice. W pracy odwiedza mnie
Marian by odebrać zamówienie z
Rowerowej Norki. Jest okazja się spotkać i chwilę pogadać.
Po pracy ruszamy z
Krzychem w drogę powrotną. Od kilku godzin mocno pada, pogoda raczej nie sprzyjająca. Krzychu dzisiaj bez błotników zostawia za sobą strumień wody. Żegnamy się przy ul.Szenwalda i ruszam po Monikę na Murckowską. Gdy jestem na miejscu jestem już zupełnie mokry a w butach ekstrema. Ruszamy w drogę powrotną, zaraz za tunelem orientuje się, że znów pęka mi linka przerzutki z przodu. Jestem chyba jakimś killerem linek załatwiłem już z 4 sztuki w przeciągu pół roku :-) Ustawiam tak by na 2-jce z przodu mieć dostępny zestaw mniejszych koronek bez ocierania i nie zajechać się przy kręceniu. Robi się naprawdę zimno. W Sosnowcu stajemy przy Meridzie w plastrach i zakupuję potrzebne części serwisowe. Dalej środkiem pasa po przykrych doświadczaniach z blachosmrodami mijającymi na gazetę i chlapiącymi hektolitrami wody ruszamy w kierunku Lidla w Dąbrowie, gdzie Monika załatwia sprawunki. Stojąc w sklepie zaczyna mną trzepać. Po spakowaniu zakupów za przyzwoleniem ruszam solo mocnym tempem by się rozgrzać. W domku jestem o kąpiel pod prysznicem przed Moniką, a na kolacje powtórka z obiadku - przepyszny pęczak ze Strogonowem i do tego znane i lubiane winko z Lidla :) Po kolacji trochę dłubania z wymianą linki i regulacją.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Wstaję o 4:10, szykuje jedzonko i śniadanko. Pakuję się i budzę
Monikę. Wspólne śniadanie i czas wyjechać do pracy. Wyruszamy razem o 5:45 - trochę późno. Na dworze ciepło +9 stopni. Trasa standardowa, w okolicach Auchan ze względu na to, że jest dość późno muszę się odłączyć :( Na Murckowskiej jestem o 7:02, dalej przez D3S na Ochojec lasami, gdzie wstaje słoneczko. Następnie na Piotrowice do pracy. W pracy okazuje się, że licznik zalicza reset (muszę go kiedyś osuszyć i uszczelnić klejąc wszystkie szlify powypadkowe). Dystans spisuję z innego przejazdu a czas orientacyjnie odejmując postoje na światłach.
Z pracy: DST: 45.45km TIME: 2:11:39 AVG: 20.71km/h MAX: 41.52km/h
Po pracy jadę po Monikę na Murckowską, gdzie Straż Miejska kara niesfornych kierowców zakładając im blokady na koła. Ruszamy wspólnie na zakupy do Auchan omijając niebezpieczny odcinek ul. 3maja w Sosnowcu zjeżdżając na chodnik za ślimakiem i skręcając na Plac Kościuszki, Fakop przez Środulę Północną. Zakupy zajmują trochę czasu. Gdy wyruszamy robi się już ciemno, w domku późno bo koło godziny 19:00. Monika szykuje na kolację pyszną rybkę - dziękuje :*
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Aby nie dymać codziennie koła dzisiaj postanawiam usunąć problem, którym okazuje się kolec akacji :-)
Monika w tym czasie udaje się do kuzynki by zmienić nieco
fryzurę :) Po obiadku ruszamy wspólnie na zakupy po drodze wstępujemy do Mariusza i Ewy w odwiedziny, gdzie czas nam szybko mija na rozmowach i oglądaniu efektu końcowego po remoncie. Następnie szybko do Reala, Lidla i do domku.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Do pracy: DST: 43.18km/h TIME: 1:41:38 AVG: 25.49km/h MAX: 41.71km/h
Wstajemy wspólnie z
Moniką o 4:30. Monika jedzie pierwszy raz po tygodniu chorobowego. Dzielimy się czynnościami przedstartowymi i wszystko idzie w miarę sprawnie (jest nawet czas na wypiek naleśników :)). Wyprowadzam rumaki z garażu. Jeszcze tylko nadymać koło z przodu i w drogę. Kiedyś się dziwiłem jak można jeździć z dziurą w dętce i nie załatać jej tyle czasu - dziś mnie już to nie dziwi, bo sam już tak od miesiąca śmigam :) Dziura się powiększyła albo powstała nowa bo teraz przed każdą jazdą trzeba niestety powtarzać czynność dymania. Na dworze rześko, zaledwie +5C. Startujemy o 5:42. Trasa standardowa. Pomimo rękawiczek jak zwykle najbardziej marzną mi dłonie. Na Tworzniu jesteśmy o 6:02, na skrzyżowaniu w Mydlicach jest już 6:24. Monika sugeruje abym jechał własnym tempem by się nie spóźnić do pracy. Żegnam się więc i ruszam pod górkę na maks swoich możliwości, aby się porządnie rozgrzać. W centrum Sosnowca zielona fala, jadę bez zbędnych postojów na obu światłach. Na Murckowskiej jestem o 6:58, później już standardowo przez D3S, lasy w Ochojcu. W końcu wychodzi słoneczko i robi się cieplej. Następnie na Piotrowice, gdzie przez Skrzyżowanie też przejeżdżam bez czekania.
Po pracy wyjeżdżam trochę później niż zwykle, gdyż zatrzymują mnie tzw. obowiązki służbowe :) Jadę do Moniki pod Murckowską i już wspólnie ruszamy do Auchan na zakupy. Tam spędzamy trochę czasu ale udaje się wszystko załatwić, a dzięki Monice i jej nieustępliwości dostajemy marynarkę po cenie z półki sklepowej, gdyż na kasach okazało się nagle, że jest droższa o 50zł :) Sklep początkowo jako jedyną możliwość wskazywał zwrot marynarki i całej kwoty, ale bardzo szybko mięknie i zwraca różnicę. Wracamy po zmroku. W domku jesteśmy późno bo ok. 20:00.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
Do pracy: DST: 43.08km TIME: 1:28:35 AVG: 29.18km/h MAX: 46.36km/h.
Po wczorajszych emocjach na wyścigu i w ogóle mile spędzonym rowerowo weekendzie w gronie przyjaciół
XII Zabrzański Szosowy Wyścig Rowerowy
© t0mas82
czas powrócić do codziennej rzeczywistości.
Wstaje rano o 4:30, szykuję śniadanie i jedzenie do pracy. Po wczorajszym wyścigu i solidnym wymarznięciu podczas powrotu
Monika nie czuje się dziś najlepiej i postanawia pojechać na spokojnie o późniejszej porze. Żegnam się i ruszam solo późno, bo dopiero o 5:54. Na dworze +8C więc temperatura nie rozpieszcza. Doł na krótko w opaskach na kolana, góra w wersji jesień (rękawiczki, rękawki, bielizna termo). Ruszam od razu ostrym tempem aby się rozgrzać i poprawić komfort termiczny. Nie odpuszczam mocnego tempa. Jadę standardową trasą, mały incydent drogowy z gazeciarzem w Sosnowcu pod Auchan. Na Murckowskiej jestem o 6:52. Po drodze kilka razy sprawdzam co u Moniki i czy już wstała. Ostatecznie w pracy jestem sporo przed czasem.
Po pracy jadę z
Krzychem do centrum Katowic. Żegnamy się na Mikołowskiej i ruszam na Chorzowską, gdzie Monika ma dojechać na wizytę u lekarza. Podczas wizyty pilnuję rowerków, ale nie trwa to tyle czasu co w NFZ. Nie ma jak prywatna opieka zdrowotna i wizyty umawiane na konkretną godzinę. Lekarz stawia diagnozę zapalenia oskrzeli i daje tydzień zwolnienia. Ruszamy więc spokojnym tempem do domku. Najpierw ścieżką rowerową wzdłuż DK86 i na Zawodzie. Dalej już standardowo. Po drodze robię zakupy w Lidlu. Na miejscu w Łośniu ok. 20:00.
Pozdrawiam wszystkich czytających!