Wpisy archiwalne w kategorii

KMC-Z9000-2

Dystans całkowity:7116.57 km (w terenie 409.80 km; 5.76%)
Czas w ruchu:312:23
Średnia prędkość:22.78 km/h
Maksymalna prędkość:59.43 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:128 (67 %)
Suma kalorii:28576 kcal
Liczba aktywności:94
Średnio na aktywność:75.71 km i 3h 19m
Więcej statystyk

Testowo, serwisowo i poremontowo

Niedziela, 15 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50km, KMC-Z9000-2
Po pracowitym weekendzie remontowym, dzisiaj wieczorkiem postawiłem zabrać się za serwis i regulację przedniej przerzutki, która od zlotu BS w Stargańcu nie potrafiła zrzucić na małą tarczę, a ze środkowego blatu osiągalne z tyłu były bez ocierania przełożenia 1-5 :) Najpierw zmieniam łańcuch na drugi z zestawu (powinienem to zrobić jakieś 500km temu, ale jakoś nie było czasu i okazji :). Wstępna regulacja przodu i jazda testowa. Na dworze non stop pada, ciekawe czy jutro dojazd do pracy również będzie deszczowy jak piątkowy powrót. W trakcie jazdy poprawiam baryłkami przy manetkach i ustawiam śruby H oraz L. Po dzisiejszym serwisie wszystkie blaty na korbie da się zmienić, ze środkowego blatu mam osiągalną całą kasetę bez ocierania. W ramach przygotowań do urlopu montuje też Monice bagażnik w Kellysku.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Sosnowiec -> D.Górnicza Łośień

Sobota, 30 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Późnym rankiem zbieram się i jadę w kierunku Mysłowic na spotkanie z Moniką, która wraca z wczorajszej wizyty u Ewy w Tychach. Mam misje kupić coś co ugasi pragnienie, dzień jest masakrycznie upalny :) Spotykamy się za rondkiem na Niwce koło kościoła i wspólnie ruszamy w kierunku Łośnia. Po drodze małe zakupy w Lewiatanie. W Strzemieszycach zupełnie przypadkowo spotykamy Krzycha i już w większym gronie jedziemy dalej. Tym razem darujemy sobie przejazd zwałką hucianą jednomyślnie postanawiamy pojechać wariantem w kierunku koksowni. W pewnym momencie droga się kończy i śmigamy terenem, aż do asfaltu którym jechaliśmy ostatnio. W drodze okazuje się, że Monika łapię kapcia z tyłu. Dopompowując raz po raz jedziemy naprzód. Krzychu postanawia uderzyć na Błędów i tamtejsze lasy. Żegnamy się z nim na rozstaju dróg. W domu u Moniki wymieniamy Kellyska na Meridkę i jedziemy do sklepu po izobroniki i zakupy do obiadu.
Po obiadku bierzemy się za robotę, Monika sprząta piwnicę ja z racji ostatnich problemów zaczynam serwisować rowery :) Narzędzia profilaktycznie wziąłem z domu. Częściowo z pomocą Moniki udaje się skasować luzy na korbie, wyczyścić wszystkie napędy i załatać część kapci. Łatanie pozostałych i serwis piasty zostawiamy na kolejny dzień :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) + eskortowo na Tychy

Piątek, 29 czerwca 2012 · Komentarze(10)
Przejazd do pracy: DST: 23.67km TIME: 0:55:45 AVG:25.48km/h MAX:53.89km/h
Pogoda idealna do jazdy. Wyruszam z domu nieco wcześniej o 6:10. Nie śpieszę się specjalnie. W lasach zielono i chłodno. Fajnie jest znów powrócić do jazdy rowerem :) Wykonuje też parę fotek typowo miejskich.
Zaparkowany radiowóz przed klubem Old Timers Garage w Piotrowicach © t0mas82

Mostek tramwajowy na Niwce © t0mas82

Ścieżka w lesie w Giszowcu © t0mas82


Po pracy w dniu dzisiejszym zamierzałem sobie zrobić wycieczkę na Tychy, przy okazji towarzyszyć Monice w drodze do koleżanki Ewy i wrócić solo leśnymi ścieżkami. Wczoraj Adam proponował w komentarzu wypad na masę katowicką więc dzwonie do niego czy nie chciałby dołączyć do mnie. Właściwie to człowieka opętanego cyklozą nie było trzeba długo przekonywać :)
Niespodziewanie po 15:00 dzwoni Krzychu, że wraz z drugim Krzyśkiem też dołączą do planowanego przejazdu . Zbiera się całkiem pokaźna ekipa.
Zaraz po pracy ruszam do punktu spotkania w lesie na Ochojcu, skąd zamierzamy wyruszyć. Szlabany są otwarte więc tym razem nie jadę skrótem, którym ostatni przejazd tak fatalnie się dla mnie skończył. Do skrętu na ul. Szenwalda towarzyszy mi jak zwykle Krzysiek . Po drodze na ul. Z.W.Jankego spotykamy 2 kandydatów do karnego k.... Nie możemy tak tego zostawić. Krzychu nalepia karniaki a ja focę :)
Kandydat do karnego © t0mas82

Kandydat do karnego k... © t0mas82

Na punkcie zbornym jestem pierwszy, rozkładam się, czekam i delektuje się odgłosami lasu i świerczących napędów bikerów którzy tamtędy przejeżdżają :) Po jakimś czasie zjawa się Adam i Monika. Dzwoni też Kysu i przekazuje, że jeszcze im trochę zejdzie z dojazdem. Postanawiamy wyruszyć do sklepu na małe zakupy, gdyż co tu ukrywać jestem głodny :)
Zakupy przedwyjazdowe w sklepie na ul. Szenwalda © t0mas82

Wracamy i konsumujemy obiadek delektując się smakiem serów pleśniowych :)
Krzyśki też już są więc jest komplet na wyjazd. Dłuższa chwila rozmów, śmiechów i oglądam nie widzianego na żywo Krzyśkowego fulla.
Ekipa wycieczkowa © t0mas82

Ekipa wyjazdowa © t0mas82

Krzychu gotowy do drogi © t0mas82

Na Tychy ruszamy standardowo na azymut, leśnymi ścieżkami w kierunku Lędzin raz po raz kojarząc mijane miejsca :) Ślad rejestruje Garmin Adama, sam jestem ciekawy jak jechaliśmy. W lesie jedzie się bardzo przyjemnie, teren nie jest wymagający więc moja nie w pełni sprawna ręka radzi sobie całkiem dobrze.
W końcu udaje się dotrzeć do miejsca docelowego. Od Ewy otrzymujemy zaproszenie aby wejść do środka i chwilę zostać, ale głodni jazdy podziękowawszy odmawiamy i ruszamy w drogę powrotną. Jeszcze tylko żegnam się z Moniką, zostawiając ją na pogaduchach :) Jednomyślnie postanawiamy uzupełnić paliwo. Najpierw zakupy w Tesco (mają tam też Krzyśkowy specjał w postaci piernika) i konsumpcja koło fontanny.
Chwila odpoczynku i uzupełnienie zapasów energii © t0mas82

Nie ma jak piernik z Tesco :) © t0mas82

Po dłuższej chwili spoczynku ruszamy do domu zmodyfikowaną trasą, która też wiedzie leśnymi ścieżkami. Zahaczamy o hałdę murckowską - podjeżdżam bezpieczną boczną drogą i obserwujemy stamtąd ładne widoczki. Po dłuższym kręceniu jesteśmy w Giszowcu na Janinie :) i robimy kolejny postój. Dalej już standardowo. W Mysłowicach żegnamy Krzyśka, pod komendą w Klimontowie drugiego Krzycha i na rondku na Rydza Śmigłego Adama. W domu podobnie jak wczoraj jestem około 0:00 :). Dzięki za towarzystwo i wspólną wycieczkę.

Pozdrawiam piątkowo-weekendowo !

Dom-praca-dom nietypowo

Czwartek, 28 czerwca 2012 · Komentarze(12)
Dzisiaj nietypowy przejazd :) Wczoraj się nieco zasiedziałem u Moniki więc postanawiam, że zostanę i wyruszymy wspólnie do pracy. Pobudka 4:00, szybkie śniadanko i w drogę. Wyruszamy ok 5:20 trasą Moniki, która jak się później okazuje jest o 7 km krótsza od tej którą znam :) Rano na zewnątrz warunki niezbyt sprzyjające, mżawka na zmianę przechodząca w deszczyk. W okolicy byłej Huty Katowice spory ruch blachosmrodów, zagapiwszy się zostaje na skrzyżowaniu i mam problemy ze znalezieniem luki w sznurze samochodów w którą mógłbym się wcisnąć :) W końcu się udaje i przypadkiem załapuje się na pierwszą fotkę z dojazdu do pracy.
W drodze do pracy w okolicach huty © t0mas82

Od Zagórza obejmuję prowadzenie, w końcu to moja część trasy do pracy więc znam tu każdą dziurę :) Jedziemy równym tempem do lasów w Giszowcu. Tam wreszcie można spokojnie porozmawiać rozkoszując się leśnymi odgłosami i zapachem roślinności. Na punkcie postojowym sesja zdjęciowa. Najpierw rowery, które nas tu przywiozły:
Kellysek i Krosik w punkcie spoczynkowym na Ochojcu © t0mas82

Następnie wspólne zdjęcie:
Kosma i T0mas w drodze do pracy © t0mas82

Żegnamy się na rozstaju dróg, ja jadę na Piotrowice, Monika do siebie przez 3 stawy na Murckowską :) W pracy ludzie zszokowani, że przyjechałem rowerem patrzyli jak na wariata, który jeszcze wczoraj paradował w ortezie :)

Przejazd do pracy: DST:41.77km TIME: 1:43:41 AVG: 24.17km/h MAX: 51.60km/h

Droga powrotna z pracy znów w towarzystwie Moniki :) Wracamy znaną mi trasą przez lasy na Giszowiec, Mysłowice i Niwkę. Na Niwce odwiedzamy Trójkąt 3 Cesarzy (nie miałem okazji jeszcze tam być chodź jest tak blisko mojej trasy do pracy) :) Chwila odpoczynku,parę zdjęć.
Trójkąt Trzech Cesarzy i Monika. © t0mas82

Później ruszamy w kierunku zwałki hucianej przez Kazimierz i Strzemieszyce. Tam zmiana planów i zamiast drogą wzdłuż torów jedziemy nieznanymi mi wertepami, aby się odnaleźć na asfalcie prowadzącym do koksowni w Łośniu :)
Kominy koksowni w Łośniu przy zachodzącym słońcu. © t0mas82

Na miejscu u Moniki zjadam pyszną kolację (dziękuje była naprawdę rewelacyjna), chwilę jeszcze zabawiam i czas się zbierać do domu. Zostaje eskortowany poza granicę osiedla Łosień do Okradzionowa. Stamtąd już samotny rajd do domu. Jedzie się przyjemnie, czuć miły chłód nocy.

Pozdrawiam czytających !

Pożegnanie z ortezą

Środa, 27 czerwca 2012 · Komentarze(8)
Kategoria KMC-Z9000-2
W końcu nadeszła ta długo oczekiwana chwila. Po dzisiejszej kontroli u ortopedy i wraz z sesja zdjęciową rtg barku, na którym wszystko ładnie się pozrastało otrzymuje zgodę na oficjalne zdjęcie ortezy. Pytam lekarza o rekreacyjną jazdę rowerem po asfaltach, czy są jakieś przeciwwskazania. Jedyne to ryzyko ponownego połamania i unieruchomienia ręki na kolejne 5 tygodni, co powoduje jeszcze większy zanik mięśni i problematyczną rehabilitację (i tak już jest problematyczna bo kontrakty się wyczerpały z NFZ i ciężko będzie wolne miejsca znaleźć w placówkach oferujących takie zabiegi).
Postanawiam podjąć to ryzyko. Głód jazdy jest większy, kto nie jeździ nie zrozumie tego. Po ponad 6 tygodniowej przerwie ruszam w testową jazdę. Skręcane gripy zastępujące stare potargane zamontowałem już w dniu wczorajszym nastawiając się z góry na jedynie słuszny pozytywny dla mnie wariant na kontroli lekarskiej :) Zupełnie przypadkiem postanawiam się udać w kierunku Łośnia w Dąbrowie Górniczej. Jadę znaną trasą wiodącą przez Kazimierz, Strzemieszyce. Następnie hucianą zwałką na Okradzionów. Z początku jedzie się jakoś dziwnie, ale po jakimś czasie jest już lepiej, chodź są objawy braku regularnej jazdy.
Dobrze jest znów stanąć na koła i wrócić do rowerowania :)
To już koniec, porzucam cię ... © t0mas82

Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(11)
Kategoria KMC-Z9000-2, Praca
Przejazd do pracy: DST: 23.98km TIME:0:53:17 AVG: 27.01km/h MAX: 55.23km/h.

Ostatnio wstaje wcześniej niż budzik, dzisiaj znów o 4:40. Dziwne bo chodzę spać coraz później. Wyrabiam się, ze wszystkimi porannymi czynnościami z duża rezerwą czasu, starcza jeszcze na nakarmienie łańcucha kolejną porcją Sterwins-a. Wyjeżdżam o normalnej porze. Nigdzie nie muszę się spieszyć. Pogoda równie dobra co wczoraj. Przede wszystkich ciepło. Po wczorajszym kręceniu noga już praktycznie wróciła do normalności. 2-3 dni i zacznę znów biegać (wreszcie) :)
Na skrzyżowaniu w Giszowcu pełna kultura. Samochód z pierwszeństwem przejazdu zatrzymuje się i mnie puszcza dając mi możliwość lewoskrętu :) Dziękuje lekkim skinieniem kasku.
W lasach w okolicach Ochojca postanawiam się zatrzymać w punkcie postojowym dając sobie chwilę odpoczynku. Ptaki ładnie śpiewają, wszędzie zielono, absolutna cisza i spokój.
Ochojec: Punkt spoczynkowy na rozstaju ścieżek rowerowych © t0mas82

Na Jankego brak kandydatów do karnych i nikt nie chciał mnie rozjechać :)

Powrót z pracy i nieoczekiwana zmiana planów.

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(83)
Wyjeżdżam z pracy punktualnie, szlabany jak zwykle zamknięte. Cofam się aby ominąć je szutrową dziurawą drogą prowadzącą do niestrzeżonego przejazdu. Na jednej z dziur, która okazuje się dość głęboka nieszczęśliwie skręca mi koło i ląduje na lewym boku szorując po glebie. Szybko się zbieram, ocena strat sprzętu (trochę obdarte gripy, manetki i klamki - można jechać dalej) Straty w ciele to nieźle przyszorowana lewa noga i bolące lewe ramię. Myślę, że znów je obtłukłem i tydzień jazdy z glowy. Ruszam i jakoś dojeżdżam do skrzyżowania Jankego z Armii Krajowej. Tam ramie boli coraz silniej. Wycofuje się na chodnik. Dzwonię do Moniki, że planowany spontaniczny wspólny powrót z pracy na rowerach może nie dojść do skutku. Przechodzień zaczepia mnie i pyta czy wszystko ok. Okazuje się, że tez rowerzysta wracający do jazdy po urazie kręgosłupa. Robi mi sie ciemno przed oczami, wzywamy karetkę. Ostatecznie ląduje z rowerem na izbie przyjęć (sanitariusze byli ok i nie robili problemów aby rower pojechał ze mną - jeszcze sobie żartowali na izbie, że to ich nowa karetka :)). Tam obmywają mi rany i wykonują rtg. Wkrótce moje nadzieje na szybki powrót na rower zostaja rozwiane, kość jest złamana w perspektywie śruby zespalające jak się okaże w poniedziałek na kontroli, że się przesuwa :( Czas zrastania kości to minimum 12 tygodni, później pewnie jeszcze rehabilitacja. Wkrótce zjawia się Monika przyjeżdżając niezawodną Cytrynką, pakuje sprzęt i jedziemy do mnie go odstawić. Postanawiam skorzystać z zaproszenia na imprezę u Moniki, gdzie wraz z Amigą do kompletu przy pewnej dozie znieczulaczy gramy w Dixita. Niestety tasowanie kart to nie moja mocna strona :)
Monika jeszcze raz dzięki za pomoc, nie wiem jak bym sobie poradził bez Ciebie logistycznie i za fajnie spędzony czas :)

PS. Niesamowite ile z pozoru błahych czynności stało się niemożliwych do wykonania np. wiązanie butów :( Cóż przez najbliższe 3 miesiące będę miał okazję potrenować te czy inne :) Pozostaje mi śledzić BS, za jakiś czas wrócę.

Przymusowa przerwa w rowerowaniu © t0mas82


Updejt:

13.05 Znalazłem diagnozę: Wieloodłamowe złamanie nasady bliższej kości ramiennej lewej. Oderwał się tez guzek większy.

14.05 Perspektywa szpilek i operacji coraz bardziej realna, wszystko zależy od wyniku dzisiejszej tomografii komputerowej (o dziwo wszystko to załatwiłem w ramach NFZ - szok :) )

15.05 Mam wynik TK, ale to ciekawie wygląda - zwłaszcza w 3D kości. Konsultacja z lekarzem jutro o 11:30.
Obraz z tomografu :) © t0mas82

16.05 Po pechowym początku (bład crc na płycie z wynikami uniemożliwiający ich otwarcie) oraz późniejszym miłym zaskoczeniu i odzyskaniu wiary w ludzi i nfz udaje mi się jakimś cudem (to chyba jakieś czary) dowiedzieć jak będzie wyglądał przebieg dalszego leczenia. Obeszło się bez szpilek i operacji. Czeka mnie orteza (6tygodni) i tutaj tez tylko 30 stopni odchyłu więc nie będę nokautował ludzi w autobusie obracając się :) Następnie 6tyg rehabilitacji.

26.05.2012 Ja w nowej sytuacji i moja orteza :)
Orteza © t0mas82


30.05.2012r. - wizyta kontrolna i zdjęcie RTG - A-P + Y mojego ramienia. Po długim wyczekiwaniu (lekarz miał być na 8 - był po 10:30) dowiaduje się, że guzek się praktycznie zrósł ale jakiś inny odłamek się przesunął. Na szczęście całość kości jest w osi a sprawdzenie ruchomości ramienia daje dobre rokowania. Orteze ściągam już 13.06.2012r. i rozpoczynam rehabilitacyjne ćwiczenia. Trzymajcie kciuki za bezproblemowe zrośniecie :)

12.06.2012r. - Doczekałem to już jutro, wielki dzień :) Na samą myśl już się cieszę. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i pozbędę się ortezy oraz nie będą mnie musieli ponownie łamać :) Z ręką jest dobrze (sprawdzałem wczoraj), trochę sztywna i miejscami boli ale to przy dziwnych zakresach ruchu. Myślę, że rehabilitacja powinna pomóc. Mimo wszystko pokusa spróbowania aby wsiąść na rower jest bardzo duża i nie wiem czy będę w stanie się jej oprzeć :D Skonsultuje to z lekarzem może jeszcze ale nie wiem czy zdoła mnie powstrzymać :)

13.06.2012r. - Lekarz ostudził mój zapał do jazdy :(. Nastawiłem się już na pozbycie się dodatkowego rusztowania. Na miejscu na kontroli okazuje się jednak, że 5 tygodni ma się jednak liczyć od chwili wpakowania w ortezę a nie jak ostatnio zostało to przedstawione od chwili złamania. Pozostaje jeszcze 2 tygodnie do następnej kontroli, która przypada na 27.06.2012r (mam nadzieje, że tym razem ostatniej przed rozpoczęciem rehabilitacji). Pocieszające jest to, że wszystko się ładnie zrasta a wystający odłamek nie przesunął bardziej niż był :)

27.06.2012r. - już po kontroli. Ręka zrośnięta - orteza zdjęta ląduje w reklamówce - nareszcie. Kość zrosła się w osi z delikatnym naddatkiem kostnym (może będzie przez to mocniejsza). Mam zalecenie chodzenia w temblaku przez tydzień gdybym odczuwał ból ręki ale po krótkim rekonesansie w gabinecie lekarz był zaskoczony, że ręka w tak szerokim zakresie się bez bólu porusza może to przez to, że czasem w warunkach domowych zdejmowałem ortezę jak mi wybitnie przeszkadzała i ręka sobie działała swobodnie :)

Sprawy rowerowe - kość zrośnięta, jazda na własne ryzyko głównie związane z upadkiem i możliwością ponownego złamania (przy takim wypadku jeszcze dłuższy czas ręki unieruchomionej = jeszcze większy zanik mięśni, które ma odbudować rehabilitacja). Próba spokojnej jazdy po asfaltach już dzisiaj :)

Dostałem też skierowanie na rehabilitacje ale znów pokonał mnie system NFZ i wyczerpane limity w ramach kontraktu (rozmawiałem z kierownikiem zakładu i być może coś się znajdzie po 3 lipca, została jeszcze duża liczba innych placówek świadczących takie usługi ale podobno też bez szans - coś ci ludzie się łamią za często niż przewidział to NFZ). Z zabiegów lasery i pole magnetyczne wszystko x10 + jakieś ćwiczenia mięśni. Jak się nie uda załapać to trudno. Zrehabilituje się sam wykonując ćwiczenie zalecone przez lekarza (czyli coś z kanonu NFZ: Pacjencie radź sobie i lecz się sam)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) + Niegowonicki spontan

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(20)
Przejazd do pracy: DST: 24.18km TIME: 01:01:06 AVG: 23.74km/h MAX: 46.36.
Wyruszyłem dużo wcześniej, za radami postanowiłem nie przemęczać stopy, która jeszcze trochę jest napuchnięta i czasem daje o sobie znać :) Jechało się fajnie, rano ciepło, strój full letniak. Plecak wypchany do granic możliwości, dzisiaj wiozę wszystko łącznie z ciuchami :)
W drodze z Mysłowic na Giszowiec © t0mas82

Na Giszowcu wbijam na ścieżkę i podjeżdżam z trochę innej strony stawu Janina. Mam dużo czasu to chwile tam kątem pluję (kontempluje :) ) wsłuchując się w odgłosy przyrody i oglądając cieszące oko zielone widoki. Pstrykam przy okazji parę zdjęć.
Staw Janina na Giszowcu z innej perspektywy © t0mas82

Miejsce kontemplacji przy stawie na Giszowcu. Ale tu zielono © t0mas82

Intensywna zieleń vs suche liście przy ściółce © t0mas82

Na Jankego na DDR znajduję kandydata do karnego, niestety szybko uciekł i nie otrzymał zasłużonej nagrody :) Mam tylko pamiątkowe zdjęcie wykonane podczas jazdy.
Katowice ul. Jankego: DDR i kolejny kandydat do karnego © t0mas82

Z pracy wychodzę grubo ponad 30 minut później niż normalnie, trafia mi się pilna robota i muszę zostać po godzinach :) W drodze powrotnej wykorzystuje sposób na ominięcie szlabanów podsunięty przez Amigę - dzięki :). Po drodze na Ochojcu odbieram pewne zamówienie. Jadę przez 3 stawy, w okolicach ul. Murckowskiej zupełnie przypadkiem spotykam Monikę. Postanawiamy się trochę wspólnie poszwędać po okolicy. Najpierw jedziemy przez Markiefki do Czeladzi, gdzie mam okazje pooglądać ciekawe malunki. Macam się po kieszeniach ale nie mam aparatu więc nici ze zdjęć. Kradnę jedno poglądoweod Moniki:
Goła baba © kosma100

Następnie ruszamy na Grodziec - Zieloną - Pogorię - Brodway (tutaj Monika załatwia sprawy na poczcie) - Manhattan (małe zakupy w Lidlu) - Mittal Steel (industrialne klimaty) - Łosień. Trochę zgłodniałem więc posilamy się kultowymi już w kręgach rowerowych naleśnikami amerykańskimi (tym razem z dżemem :)). Pada propozycja wypadu na skałki w Niegowonicach. Słońce niestety już zaszło więc pozostaje jazda z oświetleniem. Na miejscu okazuje się, że jakaś ekipa wpadła tam poimprezować. Gramolimy się na samą górę i testuje jak się sprawdza mój kompakt przy robieniu nocnych zdjęć (ehh jednak zapomniałem ze go przełożyłem do malej kieszonki plecaka).
Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Widoki stamtąd fajne. Szczególnie światła w oddali na horyzoncie. Wracamy podobną drogą jaką się tam dostaliśmy. Na pewnym skrzyżowaniu żegnamy się, akurat przejeżdża mój tunel w postaci autobusu więc bez ogródek pakuje się za nim :) Tunel jednak okazuje się nieco za szybki jak na moje warunki. Doganiam go w połowie Okradzionowa i utrzymuje dystans zapewniający minimalne opory jazdy. Niestety tunel postanawia skręcić na Błędów. Dalej gramolę się pod górkę i jadę terenami zwałki. Po drodze pstrykam fotkę nieopodal nastawni, a później jeszcze jedną na skrzyżowaniu w Strzemieszycach.
Okradzionów: Tereny zwałki Huty. © t0mas82

Strzemieszyce skrzyżowanie © t0mas82

Później już szablonowo przez Kazimierz, Lenartowicza do domu.
Fajny spontaniczny wypadzik, Monika dzięki za towarzystwo :) Moja kostka dochodzi do siebie, opuchlizna praktycznie zeszła po tym dzisiejszym kręceniu.

Tereny z Krzyśkami

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(26)
Z racji sobotniego szału remontowego nic nie zdążyłem porobić przy rowerze. W sobotę wieczorem odczytuje wpis Krzyśka, który proponuję jakąś trasę zrobić, zbiórka planowana o 9:00. Jest 22:00 chcę się zabrać za napęd ale styrany postanawiam się położyć spać. W niedzielę rano zabawa, rozwalam 2 imbusy przy próbie odkręcenia lewego SPD :( Idę do Leroy-a po jakiś lepszy, w międzyczasie sms wysyła Krzysiek czy jadę, ale z racji rozgrzebanego roweru umawiamy się na 14:00.
Graffiti na Zagórzu w drodze pod Auchan/Leroy Merlin © t0mas82
Graffiti na Zagórzu w drodze na Auchan/Leroy Merlin © t0mas82

Nowo zakupiony imbus prosto z U.S.A też ulega (gwint się zapiekł i nie chce puścić za Chiny Ludowe). Zrezygnowany serwisuje bez odkręcania od korby, czyszczę napęd i zakładam nowy łańcuch. Na miejscu zbiórki pod Balatonem jestem o czasie. Przywitanie i praktycznie od razu wjazd w las. Śmigamy na Sosinę opcją full teren :) Na maczkach badamy jeszcze jedna ścieżkę wjazdową w las. Pod lokomotywownią czekamy na drugiego Krzycha. Spóźnia się bo zatrzymują go patyki na przejeździe kolejowym przy Sosinie. Już razem jedziemy terenami na Bukowno. Fajne leśne ścieżki, cała trasa terenem aż do skrętu na Bukowno z długiej prostej :) Takie jeżdżenie mi się podoba, od tego w końcu są rowery MTB.
Leśnie ścieżki na Bukowno © t0mas82

Leśnie ścieżki na Bukowno © t0mas82

W Bukownie podjazd pod sklep po uzupełnienie paliwa i za 0,5kg piernikiem (niestety nie mają :)). Przy fontannie pierwszy popas i jak to bywa kiedy się spotykamy duża dawka śmiechu.
Bukowno fontanna - pierwszy postój © t0mas82

Następnie znów pakujemy się do lasu, w planach dojazd na Płoki full teren :). Na początku eksploracja nieznanych ścieżek, trafiamy na kilka fajnych odcinków. Na jednej z wąskich ścieżek tracę równowagę wypinam SPD i chce się awaryjnie podeprzeć. Jakoś nieszczęśliwie przód mi się obsuwa i zamiast podeprzeć się trafiam kostką centralnie w pedał haratając ją nieźle. Jest trochę krwi ale tamuje chusteczkami. Właściwie ignoruje to bo nic nie boli tylko trochę krwawi. Wprowadzamy rowery po niezłej stromiźnie i dostajemy się do jakiegoś rozgałęzienia szlaków.
Wypych pod górkę :) © t0mas82

Ruszamy w kierunku Złamanej, później Kysu kojarzy ścieżki leśne i jedziemy terenem na Płoki.
Widok na okolice Płoków © t0mas82

Blue sky - nic więcej nie trzeba © t0mas82

Stamtąd czerwonym rowerowym na Tenczyn, super zjazdy - totalna dominacja terenu i kilka manewrów na granicy upadku ale udaje się wyjść bez gleby :D Odwiedzamy też "Brata Alberta" z rodziny Schwalbe :)
Spotkanie z Bratem Alberta :) © t0mas82

Asfaltowy podjazd z Psar © t0mas82

Z zamku zjazd żółtym pieszym, ludzie uciekają w popłochu. Krzychu prawie ląduje w drzewie a na końcu dużo nie brakuje do spotkania z maską terenówki. Na dole kolejny popas, tym razem nowe doznania kulinarne - moje naleśniki amerykańskie ze ścieżką czekolady (nie miałem w domu drzemu :)).
Naleśniki amerykańskie z czekoladą :) © t0mas82

Naleśniki z czekoladą powodują niekotrolowane ataki śmiechu :) © t0mas82

Powrót realizujemy przez Trzebinie tamtejszy Zalew Chechło (pod sanktuarium wciągamy 90-konny towar z Krakowa, nieźle wykrzywia ale potrzeba mocy) , Chrzanów oraz Luszowskie ścieżki.
Zalew Chechło © t0mas82

Oklica Luszowa - W kierunku zachodzącego słońca. © t0mas82

Wbijamy na niebieski szlak i znów lasami. Trafiamy później na czerwony do Ciężkowic, i ostatecznie czarny na Sosinę. Tutaj noga zaczyna pobolewać. Powrót przez Betony, żegnamy się z Kysem i ruszamy na Balaton. Klimontów robię solo. Kiedy wypinam się z SPD pod blokiem ból się nasila. Jakoś udaje mi się wstawić rower do garażu, obmyć rany. Nie wygląda to ciekawie, liczyłem, że jakoś się dokulam w poniedziałek do pracy. Robię okłady z altacetu, noga trochę napuchła. Później każdy ruch powoduje jej ból, nie mogę normalnie chodzić. Do 2:00 godziny męcze się i nie mogę zasnąć oraz znaleźdź takiej pozycji aby nie bolało. Dzisiaj rano dzwonię do pracy, że biorę urlop (mam trochę zaległego a szkoda mi na L4 siedzieć).
>> Reszta zdjęć <<
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.

UPDEJT: Jednak maści i Altacet dużo nie dały więc postanowiłem dla świętego spokoju wieczorem pojechać i sprawdzić czy coś mi nie strzeliło w kościach. Najpierw telefony do kumpli - wszyscy pracują więc lipa. Pozostaje taxa. Najbliższa urazówka w centrum na Zegadłowicza. Na miejscu na izbie przyjęć trochę się wyczekałem, najpierw w kolejce do chirurga aby dostać skierowanie na RTG. Później na samego chirurga, aby obejrzał zdjęcie. Oglądam razem z nim, najpierw lampa nie chce się włączyć (sprzęt w takiej kondycji jak cały NFZ :)), po chwili słyszę uwagi dot. dalszego leczenia: zimne okłady i leki przeciwbólowe, Ja tu nic nie widzę :). Chyba najlepsza wiadomość tego dnia.
Na koniec fotka z wypadu do szpitala :)
RTG opuchniętej stopy po spotkaniu z SPD © t0mas82

Dom-praca-masa-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Katowice-Siemianowice-Czeladź-Będzin-D.G.-Sosnowiec) czyli MK w Katowicach + powrót

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(25)
Przejazd do pracy: DST: 23.87km TIME: 1:02:24 AVG:22.96km/h MAX: 44.57km/h.
Dzisiaj bardzo spokojnie bo na czczo i z rana oddać krew na badania. Wyjazd też dużo wcześniej niż zwykle. Po drodze kilka fotek:
Mysłowice: ul. Grunwaldzka © t0mas82

Giszowiec: Las i ciekawe drzewko :) © t0mas82

Z pracy wypisuje się w księdze wyjść i wsiadam do zbiorkoma nr. 11. Dawno nie byłem w centrum, okazuje się że pod wiaduktem na Mikołowskiej powstało całkiem niedawno nowe graffiti i to dość okazałe (kumpel mi mówił, że jakoś wczoraj malowali). W drodze powrotnej korki, wracam ponad 1h do Piotrowic i robię się naprawdę głodny :)

Po pracy w planach bezpośredni kurs na katowicką masę, wstępnie umówiłem się już wczoraj z Ryśkiem (avacs). Rano odzywa się Monika (Kosma) czy nie mam ochoty gdzieś się poszwendać przed masą. Wczoraj obiecałem też Krzyśkowi (Bl4dy), że podjadę z nim na Centrum i popilnuje mu bike-a na czas odbioru przesyłki w Skarbku. Łączę i synchronizuje w czasie te 3 wątki w jeden wypadowo-szwendaczowy:) Wyjazd z pracy standardowo o 15:40. Szlabany jak zwykle zamknięte, dzisiaj wyjątkowo długo. Patyki podnoszą się chwilę przed 16:00. Jadę na Ochojec do ul. Szenwalda gdzie zgarniamy Monikę i ruszamy dalej ścieżka przez lasy na 3 stawy. Stamtąd wyjazd na Brynów koło PKP Cargo i przez Park Kościuszki oraz ścieżką w kierunku ul. Mikołowskiej. W mieście korki, przebijamy się bokami i chodnikami. Oglądam też nowe graffiti pod wiaduktem na Mikołowskiej. Następnie przejazd terenami budowy dworca, trochę wąsko i kilka technicznych elementów ale pokonanych bez przeszkód. Pod Skarbkiem chwila odpoczynku, Krzychu szybko załatwia sprawę, żegnamy się i jedziemy już w 3-jkę wraz z Ryśkiem, który dołączył do nas w kierunku poczty. Monika wysyła przesyłkę i kręcimy na 3 stawy. Tam duża ilość kandydatów do karniaków, przy jednym sesja zdjęciowa, naklejam mu "dziewiczego" karnego na szybę a wszystko zostaje udokumentowane :) Następnie wracamy znów do lasów na Giszowcu do punktu postojowego i po przerwie na mały serwis(dopompowanie koła w rowerze) udajemy się na masę (aby było inaczej niż za pierwszym razem jedziemy na 3stawy i ulicą Francuską do 3maja. Na miejscu na rynku pod teatrem spotykamy resztę ekipy Adama (Limit) i Damiana (Doms). Wkrótce dołącza Marcin Gozdi89i Filip Gizmo201, Grzegorz (Olo81) i Rafał (Nekor).

Ekipa z bikestats silnie reprezentowana :)
Katowice: Masa Krytyczna © t0mas82

Katowice: Masa Krytyczna. © t0mas82

Katowice: Masa Krytyczna. © t0mas82

Objazd masy mija standardowo na niekończących się rozmowach. Po drodze do kompletu dołącza Darek (Amiga).
Fajnie było spotkać się w tak licznym gronie i poznać osobiście oraz porozmawiać. Powrót przez Siemianowice. Wjeżdżamy w tereny, którymi wracaliśmy z masy w Zabrzu w nocy. Wyglądają zupełnie inaczej. Jedziemy z pominięciem hałdy i dojeżdżamy do miejsca, które dobrze zapamiętałem. To sławna Siemianowicka ścianka, gdzie połamałem swój kask na zjeździe. Damian chce się założyć, że zjedzie stamtąd. Opowiadam mu co nieco jak to wygląda. Wspomniany przeze mnie sypki grunt w postaci żwirku, niepozwalający zatrzymać skutecznie roweru w początkowym etapie zjazdu odwodzi go od tego zamiaru.
Siemianowice: Pionowa ścianka gdzie w ubiegłym sezonie połamałem kask. © t0mas82

Następnie po chwili odpoczynku udajemy się na Czeladź.
Siemianowice: Chwila postoju przed ścianką © t0mas82

Na postoju Olo daje mi dosiąść swoje ostre koło. Moje bloki Shimano nie są kompatybilne z Crank-ami więc bez wpinania. Wrażenia z jazdy ciekawe ale chętnie bym wypróbował jazdę z wpięciem i poćwiczył hamowanie :) Później dostajemy się na Grodziec, Będzin i Dąbrowe Górniczą - prowadzi Kosma jakimiś bocznymi drogami. Oczywiście zapowiadana przez Monikę w komentarzach tzw. "powolna jazda" to tylko fortel :) Jedziemy dobrym, mocnym tempem. Bardzo fajna trasa, większość pokonuje podnosząc skill-a w jeździe bez trzymanki :) Damian prezentuje swój oświetlacz, kierowcy mrugają aby wyłączył długie :) Przy molo na Pogorii Olo daje pokaz jazdy na ostrym i postanawia tam pozostać.
Dąbrowa Górnicza: Pogoria Molo © t0mas82
Dąbrowa Górnicza: Pogoria Molo © t0mas82

Chwila odpoczynku, żegnamy się z Adamem i Grzegorzem. Jedziemy już w 3-jkę z Moniką na Manhattan podjeżdżając niemal pod sam blok. Późniejszy powrót planowany lasami. Plany jednak ulegają zmianie i w pobliżu Real-a odbijamy na halę Expo, Zagórze. Na starym Zagórzu żegnam Marcina i Damiana - ruszam solo i wykonuję podjazd pod Mec i zjazd do domku.
Dzięki za wspólny wypad w doborowym towarzystwie. Mam nadzieję, że wkrótce znów gdzieś wspólnie wyruszymy.

Reszta zdjęć na których coś widać