Wpisy archiwalne w kategorii

KMC-Z9000-1

Dystans całkowity:5663.13 km (w terenie 351.00 km; 6.20%)
Czas w ruchu:244:37
Średnia prędkość:23.15 km/h
Maksymalna prędkość:69.28 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:133 (69 %)
Suma kalorii:22667 kcal
Liczba aktywności:67
Średnio na aktywność:84.52 km i 3h 39m
Więcej statystyk

Poremontowo po Kasztelany

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(6)
Dzisiaj spędzam przypadkiem cały dzień u Moniki pomagając w remoncie parteru. Mam też okazję przejechać się pojazdem Glebożercy z ramą w ładnym czerwonym kolorze. Prowadzi się trochę niestabilnie, być może z powodu niskiego ciśnienia w przednim kole.
Testowa jazda pojazdem Glebożercy :) © t0mas82

Wieczorkiem, po zachodzie słońca, w totalnej ulewie, ze świadomością dobrze wykonanej pracy, wyruszamy do sklepu w Łośniu zakupić Kasztelany. Na miejscu spotykamy wesołą ekipę imprezującą na zewnątrz.

Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom Moniki - >Praca: wspólnie z Moniką, impreza wydziałowa w Ornontowicach i powrót (Łosień -> Katowice -> Ornontowice->Łosień)

Piątek, 6 lipca 2012 · Komentarze(7)
Przejazd do pracy: DST: 41.80km TIME: 1:46:42 AVG:23.50km/h MAX: 45.74km/h.
Rano pobudka 4:20 co z uwagi na wczorajsze późne ułożenie się do snu o 1:20 daje niecałe 3h :). Zwlekam się z łóżka parzę kawę i podaje częściowo przygotowane wczoraj w nocy śniadanie do stołu(czuje, że tej pierwszej będzie potrzeba hektolitrów w dniu dzisiejszym). Następnie szybkie pakowanie i szykowanie jedzonka do pracy. Wraz z Moniką wyglądamy jak para narkoleptyków :) Procedury startowe przebiegają nadzwyczaj sprawnie.
Monika w blokach startowych :) © t0mas82

Wyjeżdżamy o 5:30 jadąc znaną trasą na Tworzeń, Kasprzaka, Real w D.G, Expo, Zagórze. Od pewnego momentu obejmuje prowadzenie i obieram właściwe spokojne tempo.
D.Górnicza - okolice huty, tym razem ja w roli fotografa :) © t0mas82

Jedzie się całkiem przyjemnie. Zza chmur wygląda słoneczko. Później śmigamy moją dobrze znaną trasą na Niwkę, Mysłowice, Giszowiec, lasami do Ochojca. Na punkcie postojowym się żegnamy. Monika jedzie do pracy na Murckowską ja ruszam na Jankego.

Po pracy jadę rowerem na imprezę grillową u Naczelnika wydziału do Ornontowic ciekawą zaplanowaną trasą (Amiga z góry dzięki za pomoc). W Piotrowicach przyjmuję dawkę szybkiej energii w postaci 64konnej czekolady. Dojeżdżam do Stargańca i szukam dalszej drogi. Pakuje się omyłkowo w fajna terenową ścieżkę, która się nagle kończy bagnem i pniami w poprzek. Trzeba się wrócić do jej punktu początkowego. Odnajduje jak mi się wydaje dłuższy odcinek właściwej drogi i nie zwracam zbytniej uwagi na mapkę :). Kończy się to tym, że ląduje jakieś 20min później w Rudzie Śląskiej na granicy z Panewnikami :) Trochę mało czasu jest, właściwie to już jestem spóźniony na oficjalne rozpoczęcie. Jadę więc asfaltami i usiłuje odszukać jakiś punkt nawigacyjny. Jadę ul. Owsianą, znów mijam Starganiec i dalej tą drogą do przejazdu kolejowego. Przed przejazdem w lewo pakuje się do lasu i następnie mknę szutrówką. Dojeżdżam do opisanego punktu postojowego i jadę częściowo drogą, która jest na wydrukowanej mapie. Cały czas mam włączony gps w służbowej komórce, który od tego czasu próbuje namierzyć sygnał z satelit :) Udaje mu się to dopiero w centrum Mikołowa. Wyznaczam trasę po asfaltach bo jestem już grubo spóźniony. GPS niedługo później pada ale droga jest prosta i prowadzi w kierunku Orzesza. Fajne asfalty, serpentynki i szybkie zjazdy. Odcinek 14km pokonuje praktycznie niezauważenie i jestem w Ornontowicach nadkładając jakieś 20 pozaprogramowych kilometrów. Później telefon do Naczelnika i dzięki Ryśkowi, który czeka na skrzyżowaniu trafiam bez błądzenia na miejsce grilla. Na grillu sporo smakołyków oprócz standardowych skrzydełek i nóżek kuraków oraz kiełbasek np. pyszny krupniok grillowany z zółtym serem. Znalazły się też sery w postaci Cammembert-ów, jeden poszedł na ruszt i ser z niebieską pleśnią lecz tak delikatnego i rozpływającego się w środku nie jadłem jeszcze :) Do tych specjałów 2 malutkie Grolsch-e.
Czas już sie zbierać... © t0mas82

Wyruszam o 22:00 w drogę powrotną z Ornontowic. Ruch praktycznie zerowy, klimatyczne przejazdy nieoświetlonymi drogami. Z Mikołowa bez ogródek tarabanię się na DK81 i jestem bardzo szybko w Piotrowicach pod miejscem pracy. Stamtąd to już standardowo przez lasy na Giszowiec, Mysłowice, Niwkę. Zahaczam o Zagórze, aby uzupełnić zapasy wody. Następnie na Kazimierz, Strzemieszyce. Pod wiaduktem dozbrajam się w dodatkowe oświetlenie w postaci czołówki od Moniki i wymieniam akumulatorki w przednim oświetlaczu. W Łośniu jestem ok 1:00. Jeszcze tylko zakupy 2 izobroników w nocnym i jestem na miejscu. Zmęczony dniem zasypiam jak niemowlak :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom Moniki - Praca: Solo z wysokimi kandencjami + spotkanie BS na stargańcu + powrót

Czwartek, 5 lipca 2012 · Komentarze(19)
Przejazd do pracy: DST: 42.52km TIME: 1:37:28 AVG: 26.17km/h MAX: 45.74km/h HR AVG: 133bpm, HR MAX: 175bpm.

Rano pobudka chwilę po 4:00.
Poranne mgły © t0mas82

Szykuję śniadanie i jedzonko do pracy dla siebie i dla Moniki. Dzisiaj jadę solo, gdyż Monika załatwia rano swoje sprawy korzystając z elastyczności tym razem firmy ;). Blokada prędkości dalej założona (środkowa tarcza w korbie i max 6 z tyłu z tarciem o klatkę :)). Jedzie mi się dziwnie, aby rozpędzić się do normalnych prędkości trzeba kręcić z szaleńczą kadencją :) Gdy dojeżdżam do huty postawiam poświęcić chwilę na smarowanie świszczącego łańcucha i wykonuję kolejne zdjęcie miejskie :)
Dąbrowa Górnicza Tworzeń: Skrzyżowanie © t0mas82

Dalej z małym błądzeniem (źle mi się skręciło na real w D.G i musiałem trochę nadłożyć) dostaje się na Zagórze. Następnie już standardowo jak do pracy bez ekscesów :)

opis później, na razie zdjęcia ..
Najpierw obiadek, później czas na pracę :) © t0mas82

Blokada prędkośći :) © t0mas82

Starganiec: Zlot Bikestats © t0mas82

Starganiec: Zlot Bikestats © t0mas82

Starganiec: Uczestnicy zlotu BS i ognisko. © t0mas82


Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom Moniki-Praca-Dom-Praca Moniki-Dom Moniki: Włóczęgowo, eskortowo do/(po)pracowo :)

Środa, 4 lipca 2012 · Komentarze(7)
Rano po wczorajszych burzach praktycznie ani śladu, asfalty względnie suche. Tylko pranie nie wyschło w 100%. Wstajemy wcześnie parę minut po 4:00 bo Monika ma dzisiaj wyjazd w delegację. Przygotowuje na szybko śniadanie, przepakowuje niezbędne rzeczy do małego i suchego :) plecaka z bukłakiem, którego kiedyś zostawiłem u Moniki (wystarczyło miejsca chodź łatwo nie było). Jeszcze tylko szybkie smarowanie napędów i ruszamy w kierunku Katowic. Jedziemy standardową trasą dopracową Moniki (tym razem nie musimy przejechać przez Zagórze). Najpierw pod hutę, później w kierunku Centrum Dąbrowy i Mydlic. W trakcie proponuję i uskuteczniam wymianę plecaków, biorę cięższy delegacyjny pozostawiając swój Monice. Dzisiaj też testuje pulsometr z nową opaską jak się sprawuje podczas jazdy. Wskazania w zakresie 90-160bpm. Nareszcie działa to jak powinno bez gubienia sygnału. Docieramy praktycznie pod Auchan. Później już standardowo przez Centrum Sosnowca, Stawiki, Zawodzie. Na ul. Murckowskiej żegnamy się jeszcze chwilę rozmawiając. Ruszam dalej solo przez 3 stawy w kierunku lasów w Ochojcu znaną mi już doskonale ścieżką - zupełnie przypadkiem często tamtędy jeżdżę :) Po drodze na kawałku prostej jadę na max możliwości aby zobaczyć do jakiej wartości jestem w stanie podnieść puls - wychodzi 192bpm :) W miarę sprawnie znajduje się na ul. Jankego i w pracy. Tam od samego rana czekają już pilne zgłoszenia i odprawa wydziałowa. Z pośpiechu zapominam przepakować telefonu do cywilnych ciuchów i wychodzę na wydział, wracając zahaczając o kompanie i terminale. Po powrocie po 1,5h okazuje się, że Ktoś o mnie się bardzo martwił - przepraszam za brak info czy wszystko ok.
Przejazd do pracy: 43.11km TIME: 01:38:00 AVG: 26.39km/h MAX: 40.7km/h

Po pracy jakoś dobrze mi się kręci i nie odczuwam zmęczenia. Wg. pulsometru pracuje w 91% HR MAX wyliczonego z wieku ;) Na Jankego trafiam kandydata do Karnego k... Niestety nie mam przy sobie wlepek.
Katowice ul.Jankego: Kandydat do karnego k... © t0mas82

Na Niwce załapuje się na tunel w postaci tira i tam wg. wskazań właśnie przeżywam zawał i włącza się alarm - 192bpm :) W domu jestem o 16:35, chyba nowy rekord powrotu z pracy :) Dzwoni Monika i umawiamy się, że odbiorę ją z ul.Murckowskiej jak wróci z delegacji więc jak to mówią w amerykańskich filmach to be continued ... :)

W kierunku pracy Moniki wyruszam ciut późno z racji czynności serwisowych u sąsiada (za to jest dobra kawa w podziękowaniu :)). Jadę ile fabryka dała, na prostej na Sosnowiec nawet koło 40 :) W centrum na światłach przy ślimaku jakiś baran mija mnie na gazetę oraz wyprzedza wężykiem samochody startujące ze świateł (a myślałem, że Monika wyolbrzymia zdolności sosnowieckich mistrzów kierownicy :)). Dalej przez Stawiki, Szopki (tutaj 4 razy umieram wg. pulsometru na zawał :)) oraz Zawodzie. Później ścieżką rowerową na ul. Murckowską. Wspólnie z Moniką wyruszamy na 3stawy oraz w lasy na Ochojcu mijając tory, drewutnie. Następnie jedziemy na Janinę - tam chwila postoju i rozmów ;) W Mysłowicach tuż przed rondkiem spada mi łańcuch i dziwnie się zawija. Dodatkowo widzę, że przerzutka przednia trzyma się na 1 nitce linki :)
Awaria... © kosma100

Po wrzuceniu łańcucha na właściwe tryby, ruszam i nagle strzela linka. Ustawiam śruba regulacyjna L tak ze jest wkręcona na max. i klatka przerzutki ustawia się zgodnie ze środkowym blatem. Osiągalne przełożenia z tyłu bez ocierania to 1-5 (6 ociera już sporo). Jest to chyba wspomniana przez Monikę "blokada prędkości". Z większymi kadencjami kręcę na prowadząc na Zagórze, Lenartowicza, Kazimierz, Strzemieszyce. Tam najkrócej na Łosień. Na koniec małe zakupy na kolację i po jednym kasztelańskim izobroniku :) Na miejscu jesteśmy grubo po 22:00, więc zaraz po konsumpcji lulu.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Wspólny dojazd do pracy i powrót (D.Górnicza Łosień - Katowice Piotrowice - D.Górnicza Łosień)

Wtorek, 3 lipca 2012 · Komentarze(7)
Przejazd do pracy: DST: 54km TIME: 2:11:25 AVG: 24.65km/h MAX: 43.90km/h

Wczoraj z racji trochę późniejszego powrotu z pracy postanawiam pozostać u Moniki. Szkoda wracać do domu aby późno zajechać i położyć się od razu spać. Wieczorkiem szybka kolacja, trochę czasu spędzonego wspólnie oraz przy dodawaniu wpisów i trzeba niestety już kłaść się spać. Rano pobudka o 4:50 + 2 drzemki po 5min ;). Przygotowuje śniadanko i wyruszamy spokojnie kawałek po godzinie 6:00.
Uśmiechnięta Monika podczas rowerowego dojazdu do pracy :) © t0mas82

Dzisiaj nie muszę się śpieszyć do pracy, gdyż załatwiam sprawy związane z rehabilitacją ręki. Udało mi się po znajomości dostać do Poliklinki (naprawiając kompa znajomemu znajomych okazało się, że sąsiad jest rehabilitantem :)- ach te przypadki). Jedziemy najkrótszą drogą na Zagórze (muszę z domu odebrać zamykanie do roweru). Pogoda naprawdę super do jazdy. Nie jest za ciepło i wieje rześki wiaterek. Szybko odnajduje potrzebne rzeczy w domu i jeszcze wykonuje telefon do pracy aby przekazać co działo się w dniu wczorajszym gdyż Arek miał urlop. Do centrum Sosnowca dostajemy się nietypowo ul. Zaruskiego, Kosynierów na Wawel ;) Nagle zaczyna brakować czasu. Jadę z przodu za lokomotywę i ciągnę Monikę by nie spóźniła się do pracy :) Ostatecznie na ul. Murckowskiej w Katowicach jesteśmy 2 minuty przed czasem. Żegnamy się i ruszam do Centrum Katowic w kierunku Polikliniki. Po drodze pod pracą Moniki nagle ktoś mi mówi "Cześć Tomek", odpowiadam i dopiero później kojarzę fakty kto to i skąd się znamy hihi ;) Do Centrum jadę na około przez 3 Stawy i Park Kościuszki. W Poliklinice przypinam rower do stojaka (jednak są pro rowerowi, jest jeszcze opcja aby przypiąć naprzeciwko portierni - nota bene bardzo miły stróż i pewnie na dłuższy pobyt skorzystam aby na widoku zostawić przed stróżówką :).
Z duszą na ramieniu porzucam na chwilę zapiętego w wyrwikółko Kross-a :) © t0mas82

Robię fotkę śmigłowca, który tam wylądował jakiś czas temu :)
Poliklinika w Katowicach: Black hawk down :) © t0mas82

Załatwienie spraw rehabilitacji idzie gładko i szybko, pierwsze zabiegi już 09.07 :) Fajnie wszystko się poukładało co mnie niezmiernie cieszy. Powrót z Polikliniki nad A4 do Parku Kościuszki, później na Brynów i tam ruszam ścieżką rowerową w kierunku drewutni i lasów na Ochojcu. Po 50km w nogach jedzie się naprawdę dobrze ;)
Przejazd nad A4 © t0mas82


Po pracy jadę po Monikę. Szlabany jak zwykle zamknięte. W ramach terapii znów jadę dziurawą drogą omijającą strzeżony przejazd PKP. Później równym tempem przez lasy na Ochojcu na 3 stawy i ul. Murckowską.
Dolina 3 Stawów: Lotnisko Muchowiec © t0mas82

Docieram tam sprawnie, parę minut po 16:00 i wspólnie ruszamy załatwić sprawunki na Dąb ścieżką rowerową wzdłuż ul. Chorzowskiej.
Katowice ul. Murckowska - Koniec zmiany, szczęśliwi udają się do domu :) © t0mas82

Z Dębu udajemy się na Siemianowice, tam przejeżdżamy przez Park i terenem na Czeladź. Od Czeladzi prowadzę na Sosnowiec, gdyż muszę jeszcze zahaczyć o dom. W pewnym momencie robi się ciemno i zaczyna się błyskać. Docieramy do mnie i zaczyna już kropić. Szybko załatwiam co mam załatwić i jedziemy dalej w kierunku Łośnia. Niedługo później rozpoczyna się regularna ulewa. Jestem cały mokry i nie zależy mi już na omijaniu kałuż wody :) Docieramy do przejścia podziemnego w okolicach Real-a w Dąbrowie. Tam chwila odpoczynku, Monika dzwoni do brata Mariusza, że nie zdążymy na umówioną godzinę zajechać na Łosień. Dalszy powrót realizowany z podpórką, rowery w samochód a ja dostaje miejsce w 2 klasie na pace :D
Chwila odpoczynku w przejściu podziemnym w okolicy Reala © t0mas82

Rowery w przejściu podziemny też odpoczywają :) © t0mas82

Na miejscu u Moniki niebawem zjawiają się Kudłata z Keb-em i prace porządkowe w pomieszczeniach na parterze u Moniki ruszają pełną parą. Ja tłumacząc się niesprawną ręką biorę się za przyrządzanie kolacji, gdyż zgłodniałem już na maksa. Później konsumpcja przyrządzonego posiłku, nawet jest to jadalne i smakuje :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom-praca-dom Moniki (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-D.Górnicza Łosień)

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · Komentarze(4)
Przejazd do pracy: DST: 23.72km TIME: 0:53:42 AVG: 26.50km/h MAX: 54.27km/h.
Z rana trochę pokropiło. Na szczęście w godzinie wyjazdu przestało a zza chmur zaczęło wyglądać słoneczko. Jedzie się lekko i przyjemnie - to przez ten chłód :)
Po drodze robię kilka fotek.
Giszowiec: A tak dzisiaj wyglądała Janina :) © t0mas82

Ścieżka w lesie na Giszowcu i efekty wczorajszych burz © t0mas82

W Katowicach na Jankego dwukrotnie ktoś próbuje we mnie wjechać tarabaniąc się z podporządkowanej, stosując ograniczone zaufanie profilaktycznie hamuje przed każdym takim wyjazdem gdy widzę nadjeżdżający blachosmród :)
Po pracy jadę na spotkanie z Moniką. Przejazd jak zwykle zamknięty, w ramach terapii wstrząsowej omijam go dziurawa drogą na której 6 tygodni temu połamałem rękę. Oczywiście jadę wolniej niż wtedy :). Następnie dojeżdżam do ul. Szenwalda i wjeżdżam do lasów. Czuć przyjemny chłód. Jadę ścieżką przez lasy w Ochojcu, drewutnie, 3 stawy i docieram na ul. Murckowską.
Czarny wojownik na rondku na ul. Murckowskiej © t0mas82

Wspólnie jedziemy w kierunku Łośnia trasą Moniki w kierunku Czeladzi, Grodźca terenami na Łagiszę by ostatecznie dostać się na Pogorię. Tam chwila leniuchowania na trawce :) Następnie udajemy się do Lidla na małe zakupy, kupuję okulary biegowe oraz pulsometr. Postanawiamy usiąść chwilę pod szkołą plastyczną i zjadamy część owoców oraz pysznego grejpfruta :) Później pod Hutę na Tworzeń i asfaltami do Łośnia, gdzie w sklepie kupuje to czego nie było w Lidlu. W domu u Moniki przyrządzamy kolację a później testy pulsaka (działa wyśmienicie :)) oraz przekładka szkieł w okularach. Czas szybko leci i trzeba się pomału kłaść spać. Jutro dość wczesna pobudka by zdążyć do pracy.
Pozdrawiam czytających!

D.Górnicza Łosień -> Sosnowiec

Niedziela, 1 lipca 2012 · Komentarze(8)
Z rana po śniadanku dalsza część walki z serwisem rowerów. Napędy już błyszczą, czas na serwis piasty w Kellysie i końcowe ustawienia (SAG w First-cie u Moniki, smarowanie Brunoxem goleni itp.). Wszystko idzie sprawnie i niedługo później wszystkie są gotowe do jazdy (no może nie wszystkie, bo w moim tarcza z przodu pokiereszowana ale nie miałem dłuższego klucza rozsuwanego ze sobą aby dobrze podprostować). Po 13:00 krótka jazda testowa na obiadek w rodzinnym gronie u Taty Moniki, wyczyszczone napędy pracują z precyzją godną szwajcarskich zegarków :).
Równiotkie asfalty w okolicach Łośnia. © t0mas82

Meridka po serwisie po jednej z dzisiejszych jazd testowych © t0mas82

Żegnam się z Moniką i po 16:30 wyruszam do domu.
Czas się pożegnać. Dobrze, że tylko do jutra :) © t0mas82

Początkowo miałem wracać przez Okradzionów ale kuszący zacieniony asfalt w kierunku koksowni wygrał z tą opcją. Prawie przy koksowni skręcam w lewo do lasu i terenem dostaje się na początek drogi na zwałkę.
Lasy w okolicach Koksowni - jest bezpiecznie nawet dla ex-inwalidy :) © t0mas82

Stamtąd już standardowo na Strzemieszyce koło Securita, Kazimierz, Lenartowicza i do domu :) Wychodzi o 5km mniej jak przez Okradzionów więc jest to ciekawa opcja powrotu mniej ruchliwymi drogami z Łośnia. Monika dziękuje za mile spędzony weekend ;)
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Piątek, 4 maja 2012 · Komentarze(8)
Kategoria KMC-Z9000-1, Praca
Przejazd do pracy DST: 23.78km TIME: 0:50:06 AVG:28.49km/h MAX: 50.09km/h.
Po wczorajszym większym dystansie tak jak się spodziewałem jedzie się lekko i niesamowicie płynnie :) Noga sama zapodaje, trasę jadę prawie w całości z blata a czuję tak jakbym miał wrzucony środek. Podjazdy łykam sprawnie i szybko.

Dzisiaj planowaliśmy wypad na masę do Gliwic, niestety pogoda się mocno zepsuła i nic z tego nie wyszło. Po 15:00, na pół godziny przed końcem pracy zaczęło ostro lać i nie przestawało. Po przebraniu z cywilnych ciuchów w rowerowe, zaopatrzony w wiatrówkę na górę z dołem na letniaka ruszyłem w kierunku domu. Szybko odczułem brak błotnika z tyłu, którego ściągnąłem ostatnimi czasy :)
Katowice: ul.Szenwalda - wjazd w lasy ścieżkami na Giszowiec © t0mas82

Przejazd nieco wolniejszy ze względu na rzekę płynącą po ulicach. Dzisiejszy przejazd wraz z ostatnimi kilometrażem domknął kolejne 500km na KMC-Z9000-1. Jutro czyszczenie napędu i zmiana łańcucha.

Przedmasowa wycieczka na Bukowno + Zagłębiowska Masa Krytyczna + after na Siewierz + towarzysko na około do domu :)

Czwartek, 3 maja 2012 · Komentarze(16)
Kategoria >200 km, KMC-Z9000-1
Przepraszam wszystkich liczących na kompletny opis ale nie mam dziś weny, jutro trzeba wcześnie do roboty wstać więc napiszę później :) Mam nadzieję, że wybaczycie...

Update:
Postanowiłem napisać od nowa

Plany wypadu przed V ZMK powstają dużo wcześniej, gdzieś w okolicach ostatniej masy krytycznej w Katowicach. Wczoraj po sms-ie z miejscem spotkania umawiam się z Adamem (limit) na dojazd do Moniki(kosma100) na Łosień. Niespodziewanie rano dzwoni Krzychu (krzychu22) i postanawia się podłączyć do nas. Zjeżdżamy się na Pogorii przy molo. Smaruję na szybko napęd i w drogę. Rozpoczynamy od objazdu pogorii 3,2 oraz 1.
W drodze na Łosień przez Pogorie. Humor dopisuje od samego rana :) © t0mas82

Krzychu prowadzi częściowo po terenach gdzie tradycyjnie wyjeżdzam z ubłoconą łydką :) Przejazd mija głównie na rozmowach, bo dawno nie mieliśmy okazji pojeździć razem. Wyjeżdżamy na asfalty i śmigamy w kierunku Łośnia. U Moniki ostatecznie pojawiamy się na styk o ustalonej porze, zastając ją praktycznie gotową do wyjazdu. Na miejscu okazuje się, że jest to ostateczny skład planowanej na dziś wycieczki. Jedziemy najpierw na Błędów aby przyozdobić ramy obiecanym błotkiem :). Na początku asfaltami, później odbijamy w lasy na szlak w kierunku Lasek. Monika pokazuje nam dziwną konstrukcję w środku lasu finansowaną przez fundusze UE, jest to coś w rodzaju drewnianych podestów ciągnących się na dość sporym obszarze. Wskakujemy na nie i Krzychu demonstruje jak należy prawidłowo wchodzić w zakręty na ręcznym :) Następnie chwila przerwy i rozpakowuje pierwszą partię naleśników częstując innych. Gdzieś niepostrzeżenie rodzi się pomału alternatywny plan terenowej trasy, Krzychu proponuje pojechać w większości po terenach na Ryszkę, następnie Bukowno i Cieżkowice oraz Dolinę Żabnika. Ruszamy na Laski przez Krzykawkę. Nawiedzamy miejsce chrztu mojego F1rst-a, lecz ktoś obok cienkiej deski zbudował szeroki przejazd. Po drodze trochę zdjęć, wykonywanych czasem w "biegu".
W drodze na Ryszkę - coś chyba poszło nie tak przy jeździe na jednym kole :) © t0mas82

Następnie ruszamy z Krzykawki w kierunku Sławkowa. Na trasie odbywa się test skuteczności hamowania V-ki vs Tarcze w wykonaniu Moniki po gwałtownym zatrzymaniu maszyny Adama przy zjeździe w teren (całe szczęście obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie) oraz całkiem spory i fajny podjazd szuterkiem, na którym nie odmawiam sobie podkręcenia tempa.
Szutrowy podjazd © t0mas82


W dalszej kolejności z Bukowna udajemy się na Przymiarki. Trasa to głównie błotko,piasek oraz korzenie i zalegające luźno patyki oraz szyszki czyli ulubione miejsce dla rowerów MTB i na spędzenie wolnego dnia :)
W drodze na Ryszkę © t0mas82

Szlakiem prowadzonym przez Krzycha docieramy ostatecznie na Ryszkę. Tam znów chwila postoju, czekamy na drugiego Krzyśka (Kysu), który ma niebawem dojechać. Czas upływa na rozmowach i wesołych klimatach jak to bywa w zgranej ekipie. Ruszamy dalej na Bukowno, Krzychowi wkręca się jakiś większy patyk i zaciąga przerzutkę krzywiąc hak w Giant-cie. Gdy już wszyscy się poddają Kysu wpada na genialny pomysł. Zdejmuje przednie koło z ośką i w taki sposób postanawia wykonać narzędzie do prostowania haka :)
Ryszka - serwis haka w Giant-cie. Dwa koła z tyłu, ciekawe czy jakiś producent by się odważył na taką opcję :) © t0mas82

Udaje się przywrócić pierwotną sprawność napędowi i ruszamy dalej. Spodziewam się, że wyjedziemy w okolicach mostku na prostej na Bukowno, lecz Krzychu ma inną ciekawszą opcję, przecinamy tylko asfalt i śmigamy dalej ostatecznie lądując pod mostem.
W drodze na Bukowno terenową trasą Krzyśka. Ostatni odcinek kończy się pod mostem. © t0mas82

Dalej już asfaltami pod sklep i fontannę, w międzyczasie orientuje się, że przebiłem przód (jak się później okazuje kolcem akacji). W sklepie zakupy, uzupełnienia zapasów płynów oraz energii - jest też wysokooktanowa czekolada 90%, którą postanawiam zakupić na jakiś większy kryzys energetyczny - nigdy nie wiadomo czy się nie przyda. Zmieniam na zapas a Monika pomaga odszukać miejsce przebicia. Testy mojego nowego zestawu naprawczego (klej okazał się do kitu) więc posiłkujemy się zestawem Kysa.
Naprawa kapcia © kosma100

Dętka zaklejona ale okazuje się, że do masy mało czasu. Zbieramy się szybko spod fontanny, aby nie tracić zbędnego czasu jadę wcześniej by załatwić potrzebę i zmniejszyć zagrożenie pożarowe w lasach :) Później dołączam do składu jadącego do Jaworzna nad zalew Sosinę robiąc za lokomotywę. Gdzieś w połowie trasy zrobionej szybkim tempem, zmienia mnie Krzychu, ale widzę, że się męczy bez blata więc znów go podmieniam. Pod Sosine nasze InterCity dojeżdża bez opóźnień i zerwanych "wagonów" :) Skracamy drogę przez tory, następnie przez lokomotywownie (tam odłącza się Kysu) oraz betony na Maczki, Kazimierz (na Balatonie żegnamy drugiego Krzyśka). Dalej w 3-jkę z Klimontowa przez Kukułek jedziemy na V ZMK do Centrum Sosnowca. Na 5 minut przed oficjalnym startem Monika otrzymuję informację, że masa właśnie wyruszyła. Gdy docieramy na miejsce peleton zawija w okolicach dworca oraz dowiadujemy się, że masowych kamizelek odblaskowych brak (rozdano 1500 sztuk).
V Zagłębiowska Masa Krytyczna © t0mas82
Na miejscu spotykam Damiana (doms), Jacka (accjacek), Ryśka (avacs), Grzegorza (olo81) na ostrym. Monika dzwoni do Darków (Amiga i Djk71), lecz są gdzieś w przodzie. Postanawiamy ich dogonić lecz do końca przejazdu się to nie udaje. Po drodze na poboczach masę ludzi łata dętki, to chyba jakieś zawody :) Masa bardzo dobrze zorganizowana, zabezpieczona przez służby mundurowe. Jest też karetka.
Na parkingu udaje się wkońcu spotkać ze znajomymi z sieci. Po przywitaniu jest czas zamienić kilka słów z Hose (na temat Mistrzostw MTB w Dąbrowie Górniczej :)), zobaczyć sprzęt Amigi, którym robi te wszystkie genialne zdjęcia oraz atrakcję dnia w postaci wypasionego 29'' Superiora na świetnym osprzęcie na którego przez ostatnie 2 tygodnie oddawałem głos w konkursie (co ja teraz będę robił przy kawie w pracy?).
V Zagłębiowska Masa Krytyczna - djk71 i amiga © t0mas82

V Zagłębiowska Masa Krytyczna - finisz © t0mas82

Mam okazję dosiąść maszynę Darka i zrobić parę kółek po placu.
T0mas82 na Twenty Niner-rze © amiga

Rozmiar ramy odpowiedni jak na mnie więc jedzie się dobrze, trudno coś więcej powiedzieć po jeździe na płaskim przydałoby się zorganizować jakąś wycieczkę by móc przejechać się w terenie np. na jakiejś okolicznej hałdzie :)
Grupa się rozdziela, jedni uskuteczniają powrót drudzy myślą o jakiejś dokrętce :) Wykonuje telefon do Krzyśka i pytam czy przyjadą z Kysem. U nich zbiera się na burzę więc rezygnują. Powstaje plan aby uderzyć na Siewierz a winą w razie niesprzyjających warunków obarczyć Adama :) Postanowione więc przekładamy plany w czyn. Pod sklepem na Pogorii postój i uzupełnienie zapasów (niesamowite ile tej wody schodzi, już 3 litry wypiłem). W dalszej części trochę terenu na Przeczyce i skacze sobie na małych hopkach. Później malowniczą szutrową ścieżka na zamek w Siewierzu (tam pamiątkowe zdjęcie).
Wesoła ekipa pod zamkiem w Siewierzu © kosma100

Postanawiamy udać się na rynek, Adam wrzuca coś na ciepło, ja z Damianem ruszamy pod Żabkę - kupuję trochę owoców. Biorę też czekoladę bo nie wiadomo co się wykluje później a rezerwę paliwa warto wozić :)
Powrót lasami przez zupełnie nieznane mi tereny, jesteśmy w końcu na Pogorii i tu znów następuje podział grupy. Jedni wracają do domów, drudzy planują zajechać do bazy imprezowej Ghostbikersów. Mnie jest ciągle mało więc postanawiam odstawić Monikę do domu, po wycofaniu się z tego pomysłu przez Damiana :) Oczywiście, nie jedziemy wprost do celu tylko szerokim łukiem. Monika załatwia jeszcze sprawy biznesowe w Ząbkowicach. W dalszej części trasy gadając przejeżdżamy właściwy skręt na Ujejsce i Tucznawę (łuk się jeszcze poszerza), ostatecznie lądujemy w Chruszczobrodzie, później na Łękę. Na jednym ze skrzyżowań się żegnamy. Po obraniu właściwego kierunku na tzw. zwałkę huty bedącej swoistym skrótem Okradzionów -> Strzemieszyce ruszam solo własnym tempem. Wieczór jest chłodny i nie ma silnych wiatrów. Jedzie mi się bardzo dobrze. Górkę na końcu Okradzionowa przejeżdżam bardzo sprawnie. Długa prosta zwałką to tempo jak z Bukowna. Właściwie to wydaje mi się, że non-stop jest z góry. Szybko jestem już w Strzemieszycach, stamtąd na Kazimierz i podjazd pod Lenartowicza. W domu jestem jeszcze sporo przed 23:00 więc nie jest źle.
Dzięki za wspólny wypad. Było czadowo i fajnie było spotkać znajomych z BS na żywo. Mam nadzieję, że najbliższa okazja do wspólnej jazdy już niedługo.

Reszta zdjęć

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(13)
Kategoria Praca, KMC-Z9000-1
Przejazd do pracy: DST: 23.87km TIME: 0:50:14 AVG: 28.51km/h MAX: 50.09km/h.
Dzisiaj jakoś ciężko mi się wstawało bo położyłem się około 1:00 :) Poranna kąpiel, przepakowanie plecaków z wypadowego do dopracowego, śniadanie, śniadanie do pracy a tu czas leci :) Na sam koniec końców został łańcuch do przesmarowania bo wczoraj wypłukało z niego resztki Sterwins-a :) Wyjazd spod bloku grubo po 6:30 więc trzeba gonić aby dojechać na czas. Postanawiam wziąć mp3, dawno nie jeździłem z muzyką. Na zdjęcia nie ma czasu więc jadę na ile pozwalają nogi. Najpierw wycinanki asfaltowe trochę mnie spowalniają, nadrabiam na prostych. W tle leci odgrzebany punkowy klasyk lat 80 - jeden z albumów U.K. Subs, towar importowany prosto z Angli :) Jedzie się nieźle, pod górę na Giszowcu wypada mój ulubiony ze wspomnianej płytki "Emotional blackmail" dając do normalnej prędkości podjazdu +10 km/h :) Lasy w Giszowcu przecięte z blata w niespełna 10min. Pod "garażem" w pracy ściągam licznik i jestem zaskoczony średnią, dawno tak dobrze nie kręciłem.

Powrót dużo spokojniejszy :) Przy końcu szychty rozpadało się ale gdy już się przebrałem z cywilnych ciuchów w rowerowe i założyłem wiatrówkę nagle przestało. Taki stan utrzymał się podczas całej trasy powrotu :) Na Niwce silne "wmordewindy" pod Dańdówkę wtoczyłem się naprawdę pomalutku. W domu szybka kolacja i na zakupy do Leroy-a.