Rano po wczorajszych burzach praktycznie ani śladu, asfalty względnie suche. Tylko pranie nie wyschło w 100%. Wstajemy wcześnie parę minut po 4:00 bo Monika ma dzisiaj wyjazd w delegację. Przygotowuje na szybko śniadanie, przepakowuje niezbędne rzeczy do małego i suchego :) plecaka z bukłakiem, którego kiedyś zostawiłem u Moniki (wystarczyło miejsca chodź łatwo nie było). Jeszcze tylko szybkie smarowanie napędów i ruszamy w kierunku Katowic. Jedziemy standardową trasą dopracową Moniki (tym razem nie musimy przejechać przez Zagórze). Najpierw pod hutę, później w kierunku Centrum Dąbrowy i Mydlic. W trakcie proponuję i uskuteczniam wymianę plecaków, biorę cięższy delegacyjny pozostawiając swój Monice. Dzisiaj też testuje pulsometr z nową opaską jak się sprawuje podczas jazdy. Wskazania w zakresie 90-160bpm. Nareszcie działa to jak powinno bez gubienia sygnału. Docieramy praktycznie pod Auchan. Później już standardowo przez Centrum Sosnowca, Stawiki, Zawodzie. Na ul. Murckowskiej żegnamy się jeszcze chwilę rozmawiając. Ruszam dalej solo przez 3 stawy w kierunku lasów w Ochojcu znaną mi już doskonale ścieżką - zupełnie przypadkiem często tamtędy jeżdżę :) Po drodze na kawałku prostej jadę na max możliwości aby zobaczyć do jakiej wartości jestem w stanie podnieść puls - wychodzi 192bpm :) W miarę sprawnie znajduje się na ul. Jankego i w pracy. Tam od samego rana czekają już pilne zgłoszenia i odprawa wydziałowa. Z pośpiechu zapominam przepakować telefonu do cywilnych ciuchów i wychodzę na wydział, wracając zahaczając o kompanie i terminale. Po powrocie po 1,5h okazuje się, że Ktoś o mnie się bardzo martwił - przepraszam za brak info czy wszystko ok. Przejazd do pracy: 43.11km TIME: 01:38:00 AVG: 26.39km/h MAX: 40.7km/h
Po pracy jakoś dobrze mi się kręci i nie odczuwam zmęczenia. Wg. pulsometru pracuje w 91% HR MAX wyliczonego z wieku ;) Na Jankego trafiam kandydata do Karnego k... Niestety nie mam przy sobie wlepek.
Na Niwce załapuje się na tunel w postaci tira i tam wg. wskazań właśnie przeżywam zawał i włącza się alarm - 192bpm :) W domu jestem o 16:35, chyba nowy rekord powrotu z pracy :) Dzwoni Monika i umawiamy się, że odbiorę ją z ul.Murckowskiej jak wróci z delegacji więc jak to mówią w amerykańskich filmach to be continued ... :)
W kierunku pracy Moniki wyruszam ciut późno z racji czynności serwisowych u sąsiada (za to jest dobra kawa w podziękowaniu :)). Jadę ile fabryka dała, na prostej na Sosnowiec nawet koło 40 :) W centrum na światłach przy ślimaku jakiś baran mija mnie na gazetę oraz wyprzedza wężykiem samochody startujące ze świateł (a myślałem, że Monika wyolbrzymia zdolności sosnowieckich mistrzów kierownicy :)). Dalej przez Stawiki, Szopki (tutaj 4 razy umieram wg. pulsometru na zawał :)) oraz Zawodzie. Później ścieżką rowerową na ul. Murckowską. Wspólnie z Moniką wyruszamy na 3stawy oraz w lasy na Ochojcu mijając tory, drewutnie. Następnie jedziemy na Janinę - tam chwila postoju i rozmów ;) W Mysłowicach tuż przed rondkiem spada mi łańcuch i dziwnie się zawija. Dodatkowo widzę, że przerzutka przednia trzyma się na 1 nitce linki :)
Po wrzuceniu łańcucha na właściwe tryby, ruszam i nagle strzela linka. Ustawiam śruba regulacyjna L tak ze jest wkręcona na max. i klatka przerzutki ustawia się zgodnie ze środkowym blatem. Osiągalne przełożenia z tyłu bez ocierania to 1-5 (6 ociera już sporo). Jest to chyba wspomniana przez Monikę "blokada prędkości". Z większymi kadencjami kręcę na prowadząc na Zagórze, Lenartowicza, Kazimierz, Strzemieszyce. Tam najkrócej na Łosień. Na koniec małe zakupy na kolację i po jednym kasztelańskim izobroniku :) Na miejscu jesteśmy grubo po 22:00, więc zaraz po konsumpcji lulu. Pozdrawiam wszystkich czytających!
Komentarze (7)
Pewnie nawet jakby Ci 1:1 zostało to byś miał średnią ze 25km/h :-p
Kosma100 Nie jeżdżę dla średniej tylko dla przyjemności. Ale nie musiałaś mi blokady zakładać. Co się nakręciłem z wysoką kadencją to moje :) Po pracy może linkę kupię w rowerowym na Jankego i przeserwisuję na Stargańcu na zlocie.
Barney Pamiętam, dlatego jeżdżę ostrożnie i zachowawczo bo nie chce znów się połamać :( Czytałem wpis, zdrowiej tam i oby wszystko poszło gładko wg. planu :) Pozdrawiam
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!