Dom Moniki - >Praca: wspólnie z Moniką, impreza wydziałowa w Ornontowicach i powrót (Łosień -> Katowice -> Ornontowice->Łosień)
Rano pobudka 4:20 co z uwagi na wczorajsze późne ułożenie się do snu o 1:20 daje niecałe 3h :). Zwlekam się z łóżka parzę kawę i podaje częściowo przygotowane wczoraj w nocy śniadanie do stołu(czuje, że tej pierwszej będzie potrzeba hektolitrów w dniu dzisiejszym). Następnie szybkie pakowanie i szykowanie jedzonka do pracy. Wraz z Moniką wyglądamy jak para narkoleptyków :) Procedury startowe przebiegają nadzwyczaj sprawnie.
Monika w blokach startowych :)© t0mas82
Wyjeżdżamy o 5:30 jadąc znaną trasą na Tworzeń, Kasprzaka, Real w D.G, Expo, Zagórze. Od pewnego momentu obejmuje prowadzenie i obieram właściwe spokojne tempo.
D.Górnicza - okolice huty, tym razem ja w roli fotografa :)© t0mas82
Jedzie się całkiem przyjemnie. Zza chmur wygląda słoneczko. Później śmigamy moją dobrze znaną trasą na Niwkę, Mysłowice, Giszowiec, lasami do Ochojca. Na punkcie postojowym się żegnamy. Monika jedzie do pracy na Murckowską ja ruszam na Jankego.
Po pracy jadę rowerem na imprezę grillową u Naczelnika wydziału do Ornontowic ciekawą zaplanowaną trasą (Amiga z góry dzięki za pomoc). W Piotrowicach przyjmuję dawkę szybkiej energii w postaci 64konnej czekolady. Dojeżdżam do Stargańca i szukam dalszej drogi. Pakuje się omyłkowo w fajna terenową ścieżkę, która się nagle kończy bagnem i pniami w poprzek. Trzeba się wrócić do jej punktu początkowego. Odnajduje jak mi się wydaje dłuższy odcinek właściwej drogi i nie zwracam zbytniej uwagi na mapkę :). Kończy się to tym, że ląduje jakieś 20min później w Rudzie Śląskiej na granicy z Panewnikami :) Trochę mało czasu jest, właściwie to już jestem spóźniony na oficjalne rozpoczęcie. Jadę więc asfaltami i usiłuje odszukać jakiś punkt nawigacyjny. Jadę ul. Owsianą, znów mijam Starganiec i dalej tą drogą do przejazdu kolejowego. Przed przejazdem w lewo pakuje się do lasu i następnie mknę szutrówką. Dojeżdżam do opisanego punktu postojowego i jadę częściowo drogą, która jest na wydrukowanej mapie. Cały czas mam włączony gps w służbowej komórce, który od tego czasu próbuje namierzyć sygnał z satelit :) Udaje mu się to dopiero w centrum Mikołowa. Wyznaczam trasę po asfaltach bo jestem już grubo spóźniony. GPS niedługo później pada ale droga jest prosta i prowadzi w kierunku Orzesza. Fajne asfalty, serpentynki i szybkie zjazdy. Odcinek 14km pokonuje praktycznie niezauważenie i jestem w Ornontowicach nadkładając jakieś 20 pozaprogramowych kilometrów. Później telefon do Naczelnika i dzięki Ryśkowi, który czeka na skrzyżowaniu trafiam bez błądzenia na miejsce grilla. Na grillu sporo smakołyków oprócz standardowych skrzydełek i nóżek kuraków oraz kiełbasek np. pyszny krupniok grillowany z zółtym serem. Znalazły się też sery w postaci Cammembert-ów, jeden poszedł na ruszt i ser z niebieską pleśnią lecz tak delikatnego i rozpływającego się w środku nie jadłem jeszcze :) Do tych specjałów 2 malutkie Grolsch-e.
Czas już sie zbierać...© t0mas82
Wyruszam o 22:00 w drogę powrotną z Ornontowic. Ruch praktycznie zerowy, klimatyczne przejazdy nieoświetlonymi drogami. Z Mikołowa bez ogródek tarabanię się na DK81 i jestem bardzo szybko w Piotrowicach pod miejscem pracy. Stamtąd to już standardowo przez lasy na Giszowiec, Mysłowice, Niwkę. Zahaczam o Zagórze, aby uzupełnić zapasy wody. Następnie na Kazimierz, Strzemieszyce. Pod wiaduktem dozbrajam się w dodatkowe oświetlenie w postaci czołówki od Moniki i wymieniam akumulatorki w przednim oświetlaczu. W Łośniu jestem ok 1:00. Jeszcze tylko zakupy 2 izobroników w nocnym i jestem na miejscu. Zmęczony dniem zasypiam jak niemowlak :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!