Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:16731.51 km (w terenie 559.00 km; 3.34%)
Czas w ruchu:737:18
Średnia prędkość:22.69 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:128 (67 %)
Suma kalorii:15342 kcal
Liczba aktywności:197
Średnio na aktywność:84.93 km i 3h 44m
Więcej statystyk

Lubsko - Żary - Lubsko czyli okolica z Młynarzem rowerowo i remontowo

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Trasa: Lubsko - Budziechów - Jasień - Jabłoniec (k) - Golin - Jaryszów - Pietrzyków (k) - Siecijów - Brzostowa (k) - Górka - Grabik - Żary - Grabik - Drożków - Świbna - Jasień - Budziechów - Lubsko.

Wyjeżdżamy wraz z Moniką i Młynarzem po południu po 14:00 bocznymi drogami w kierunku Żar. Młynarz oprowadza nas po okolicznych wioskach i jest okazja do zrobienia zdjęć. Udajemy się też nad fajne jeziorko w środku lasu, pozostałość po działalności wydobywczej. Dalej na zakupy do Lidla by uzupełnić zapasy jedzonka oraz po izobroniki :) Następnie udajemy się na konsumpcje obiado-kolacji do mieszkanka będącego remontowym celem dzisiejszego wyjazdu. Cel remontowy to pokrycie i wyrównanie jednej ze ścian. Po konsumpcji zabieramy się za pracę, choć trochę starając się pomóc mu w tych czynnościach. Robota idzie sprawnie, a efekty są widoczne gołym okiem. Powrót do Lubska najkrótszą drogą po asfaltach przy zachodzącym słońcu.

Pozdrawiam wszystkich czytających!

Od Moniki do pracy rowerowym TIR-em, powrót przez Sosnowiec (Łosień - Katowice Piotrowice - Sosnowiec - Łosień))

Piątek, 27 lipca 2012 · Komentarze(4)
Przejazd do pracy: DST: 42.79km TIME: 1:40:49 AVG: 24.47km/h MAX: 41.13km/h HRavg: 122bpm HRmax:174bpm CAL: 1048

Rano wstaję o 4:20 jeszcze przed budzikiem ustawionym na 4:30. Szykuje śniadanie i jedzonko do pracy dla siebie i dla Moniki, która jeszcze ten czas wykorzystuje na dodatkowy sen :). Czynności startowe idą bardzo sprawnie, część została wykonana już wczoraj. Pakuję wszystkie swoje szpargały potrzebne do pracy i jedzonko w sakwy. Dzisiaj kurs w roli rowerowego TIR-a z ekstra kołem, ponieważ po pracy udajemy się na większe zakupy i muszę pojechać do domu po rzeczy na wyjazd (trzeba tylko przygotować checklist-ę aby niczego ważnego nie zapomnieć). Ranek przywitał nas mgłami.
Łosień: Mglisty wczesny poranek wyglądający zupełnie jak noc :) © t0mas82

Wyruszamy o 5:45 tradycyjną najszybszą trasą do pracy. Jadę TIR-em więc umiarkowaną prędkością. Na miejscu jesteśmy ok. godziny 7:00. Później solo przez 3stawy, drewutnie (kierowcy się zatrzymują widząc taki długo pojazd próbujący przekroczyć ul. 73PP :)) następnie lasami na Ochojec i Jankego. W pracy jestem chwilę po 7:30, niestety z przyczepką nie da się jechać 30km/h terenem przez las ale też jest fajnie.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Taniec na mokrych asfaltach czyli trasa od Moniki do pracy + deszczowy powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Czwartek, 26 lipca 2012 · Komentarze(6)
Przejazd do pracy: DST: 43.06km TIME: 1:27:47 AVG: 29.44km/h MAX: 51.60km/h HRmax: 172bpm HRavg:117bpm CAL:964


Radio - live transmission
Radio - live transmission
Listen to the silence, let it ring on
Eyes, dark grey lenses, frightened of the sun
We would have a fine time living in the night
Left to blind destruction, waiting for our sight

We would go on as though nothing was wrong
And hide from these days to remain all alone
Staying in the same place, staying out the time
Touching from a distance, further all the time

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio
Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

I could call out when the going gets tough
The things that we learned are no longer enough
No language, just sound, that's all we need know
To synchronize love to the beat of the show
And we could daaaaaance
Dance, dance, dance, dance, dance to the radio
Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

*
Rano wstajemy późno, nawet bardzo późno. Jest 4:50, o tej godzinie wstaje jak jadę do pracy od siebie. Szykuję na szybko śniadanie i jedzenie na posiłki w pracy. Wszystkie czynności poranne zajmują nam czas do 5:50. Dodatkowo mnie rozkłada przeziębienie, od wczoraj zużyłem tony chusteczek i naszprycowałem się wszystkim czym można na grypę włączając naturalne wspomagacze bogate w witaminę C :) Jedzie mi się fatalnie, Monikę też coś łamie i boli ją głową. Z konieczności ruszamy, w sklepie w Łośniu zakupuję warzywa do obiadku i kręcimy dalej w kierunku Tworznia. Monika nie daje rady jechać moim tempem, które jest ciut za wysokie. Ja też nie chce się spóźnić do pracy. Jedynym rozsądnym wyjściem jest to abym dalszą drogę jechał solo. Żegnamy się i ruszam na max swoim możliwości. W Dąbrowie Góniczej w Centrum zaczyna kropić. Ubieram przeciwdeszczówkę i śmigam dalej. Przy wyjeździe z Konopnickiej na główną ulicę redukuję prędkość i mój tył zaczyna tańczyć. Jakoś opanowuje ten taniec i ratuję się przed nieuniknioną glebą. Później jeszcze w kilku miejscach odczuwam uślizg koła :) Nooby Nic na tyle jednak jest już na grzebiecie prawie łysy, przegapiłem moment przekładki przód->tył. Na Murckowskiej jestem w czasie poniżej 1h i jeszcze przed 7:00. Dalej już spokojniej ruszam przez 3stawy. Na Muchowcu wyjmuję aparat i robię parę zdjęć.
Okolice Muchowca © t0mas82
Okolice Muchowca. Rzeźby w parku. © t0mas82
Okolice Muchowca. Rzeżby w parku. © t0mas82



Następnie przejazdy kolejowe, drewutnia, lasy w Ochojcu i Jankego do pracy. Szlabany zamknięte więc od razu omijam je terapeutyczną ścieżką wiodącą do niestrzeżonego przejazdu kolejowego. W pracy jestem kilka minut przed czasem :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!
*) Joy Division - Transmission

Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(4)
Przejazd do pracy: DST: 42.65km TIME: 1:33:17 AVG: 27.44km/h MAX:42.62km/h HRMAX: 162bpm HRavg: 118bpm.

Wczoraj szprycuje się specyfikami na przeziębienie i ból gardła, przyjmuję końskie dawki witaminy C i wapna zarówno w postaci naturalnej (owoce) jak i sztucznej (chemia z apteki, której zwykle staram się unikać jak ognia ale czego się nie robi żeby szybko stanąć na nogi przed urlopem). Rano wstaję 4:35 lekko rozbity i zakatarzony, spoczynkowy puls też o 15 jednostek wyższy więc organizm przemęczony. Dzielimy się obowiązkami: Monika w roli zmywareczki (zostało trochę naczyń m.in po wczorajszej kolacji :), a ja dzisiaj znów mam okazję przyrządzić dla nas pyszne śniadanko i jedzonko do pracy. Udaje się wyjechać w miarę wcześnie bo 5:40. Jedziemy znaną już trasą, od wczoraj Kellysek posiada licznik - Sigmę BC509 - wreszcie koniec z przeliczaniem km z google maps czy podobnych usług :) Na ul. Murckowskiej pod pracą Moniki jesteśmy około godz. 7:00. Tam się żegnamy i bez większego pośpiechu ruszam przez 3 stawy do pracy. Konie na stadninie paradują już na wybiegu.
Koń jaki jest każdy widzi :) © t0mas82

Dalsza droga przez drewutnię, lasy w Ochojcu na Jankego. W pracy jestem pierwszy raz ze sporym zapasem czasu. Połykam kolejne dawki specyfików z apteki. Czuję się już trochę lepiej :)
Powrót z Krzyśkiem. Omijamy zamknięty przejazd skrótową ścieżką terapeutyczną :) Dalej już standardowo ścieżką rowerową wzdłuż Jankego aż do skrzyżowania z Szenwalnda. Tam się żegnam i odłączam. Śmigam przez lasy w Ochojcu na 3 stawy (taką samą trasą jak rano). Później rolkostradą na Murckowską po Monikę. Następnie ruszamy umiarkowanym tempem do domu przez Szopienice, Stawiki, Kilińskiego, Roweckiego na Pogoń. Dalej na hutę Buczka, Fakop, Środula Północna, Auchan aż do Lidla w okolicy Huty Bankowej w Dąbrowie Górniczej. Tam zakupuje prowizoryczną kolację bo już jestem mocno głodny :). Podjeżdżamy do oddziału banku by Monika mogła coś odebrać, ja siadam na ławeczce i konsumuje posiłek. Dalej już standard, najkrótszą drogą na Łosień przez Bronx, Tworzeń. Na miejscu robię zdjęcie z postępów budowy ronda w centrum.
Łosień - Rondko w Centrum © t0mas82

Pozdrawiam wszystkich czytających!

Od Moniki do pracy i powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(1)
Przejazd do pracy: DST: 42.97km TIME: 1:29:11 AVG:28.91km/h MAX: 46.04km/h HRMAX: 166bpm HRavg: 121bpm CAL: 991

Wczoraj ustawiamy budzik na 4:30. Wstaję trochę wcześniej, słonko też pomału już się budzi :)
Łosień: Wschód słońca o 4:20 © t0mas82

W dniu dzisiejszym podwójne święto: Monika obchodzi urodziny, które hucznie uczciliśmy w sobotę na organizowanym grillu i ognisku. Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego :*. Dzisiaj też ogólnopolska impreza resortowa w miejscu gdzie pracuję.
Po pierwszym budziku i drzemce zabieram się za szykowanie dla nas śniadanka oraz jedzonka do pracy :) Zakładaliśmy wyjazd 5:30 lecz czas bardzo szybko leci, a czynności porannych przybywa. Ruszam pierwszy jakieś 15 min później po zakładanym czasie do sklepu w Łośniu po warzywa do obiadku, Monika w tym czasie smaruje "świerszcza" oleum i siodła Kellyska. Spotykamy się idealnie synchronizując w czasie te czynności na światłach w centrum przy nowo powstającym rondzie. Ruszamy w dalszą drogę szybkim tempem. Autostrada na Tworzeń pozwala na ciągłą jazdę przy prędkościach oscylujących w okolicach 40. Ciśniemy mocno w pedały bo nie chce się spóźnić i nie lubię się spóźniać :) Żegnamy się ciut wcześniej, przed ciastkarnio-piekarnią w Katowicach w okolicach AE, gdyż Monika zakupuje tradycyjne ciacho do pracy z powodu dzisiejszego święta :) Dalej solo przez ul.Murckowską, 3 stawy, lasy do Ochojca i na Jankego. Tam spotykam Marcina, dzięki któremu mogłem odbyć rehabilitację w Poliklinice. Zamieniamy jeszcze 2 słowa i ruszam dalej. Szlabany kolejowe pod pracą zamknięte więc znów skrótem przez niestrzeżony przejazd w ramach terapii wstrząsowej ;)

Po pracy wracam z Krzychem. Żegnamy się koło Lidla na Jankego i ruszam w kierunku drewutni i 3 stawów by podjechać pod pracę Moniki na Murckowską. Następnie już wspólnie udajemy się na ławeczkę by skonsumować kilka kawałków urodzinowego sernika, które przypadkiem się ostały. Dopadło mnie jakieś przeziębienie, cały dzień drapie mnie masakrycznie w gardle i jakoś brakuje mi ochoty na szybszą jazdy zwłaszcza, że w pracy zostałem skutecznie zdemotywowany przez bezsensowne odgórne decyzje, które niweczą dzień solidnej pracy nad konfiguracją pewnej usługi. Wracamy przez Szopienice (mijamy po drodze Marcina śmigającego z Tatą), później stawiki. Tam pewnej dziewczynie się nie podoba, że jedziemy zaledwie 23km/h dodatkowo rozmawiając. Myślałem, że to wolny kraj i można jeździć jak się chce :) Dodatkowo kilka razy zostajemy obtrąbieni pomimo wolnego przeciwnego pasa, gdzie swobodnie można nas wyminąć - przecież nie będziemy po dziurach napierdzielać przy samej krawędzi. Masakra.
Później przez Kilińskiego, Grota Roweckiego na Pogoń. Nagle dostrzegam jednokierunkową w prawo i wytracam prędkość aby puścić gościa na składaku i wykonać manewr skrętu w prawo. Niestety skuteczność moich hamulców jest ciut lepsza niż V-ek w Kellysie i Monika tylko jakimś cudem nie pakuje się we mnie pancernym mułem, co później mi wypomina :P Po takim spotkaniu mogłoby niewiele zostać z mojej delikatnej ramy w Kross-ie :) Następnie z małym kluczeniem po podwórkach kamiennic dostajemy się na ul.Chemiczną, Staszica i kierujemy się na Środulę (to w ramach uniknięcia przejazdu przez Centrum) do Lidla na zakupy. Wchodzę i kupuje najpotrzebniejsze rzeczy. Przy okazji urodzin kupuję też diabelsko dobre winko rodem z Chile do kolacji i kilka serów pleśniowych :)
Wieczorne planowanie trasy przy urodzinowym winku i desce pysznych serów © t0mas82

Później jeszcze wizyta w aptece, odbieram maść i przy okazji biorę wszystko co mają najmocniejszego na przeziębienie i ból gardła. Dalej ruszamy najkrótszą drogą na Łosień.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Od Moniki na rehabilitacje i do pracy czyli być jak demon prędkości :) + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Piątek, 20 lipca 2012 · Komentarze(5)

I'm on a mission, I'm gonna' break the speed of sound
My pulse is racing, I'm gonna have to hunt you down
Acceleration gotta', gotta go faster
Give me more speed
They say I'm crazy I'm crazy and I'm headed for disaster
Give me more speed
No competition, left in my dust - they'll never learn
This is my rocket, my aviation fule is set to burn
acceleration gotta', gotta go faster
Give me more speed
They say I'm crazy I'm crazy and I'm headed for disaster
Give me more speed
You wonna rock and roll at a million miles an hour
Jest put your foot to the floor, c'mon and feel the power
I know exactly what I'm after
I know exactly what I need
I need the speed
I'm on a mission, I'm gonna' break the speed of sound
My pulse is racing, I'm gonna have to trace you down
Acceleration gotta', gotta go faster
Give me more speed
They say I'm crazy I'm crazy and I'm headed for disaster
Give me more speed *



Przejazd do pracy: DST: 50.72km TIME: 1:46:03 AVG: 28.70km/h MAX: 49.91km/h HRAVG: 135bpm HRMAX: 182bpm CAL: 1750
Rano pobudka o 5:00, Monika szykuje mi pyszne śniadanie i jedzonko do pracy. Sama ma dzisiaj urlop, który spędzać będzie remontowo :) Pogoda z rana przedstawia się optymistycznie.
Poranne widoki ze znanej lokalizacji © t0mas82

Ja po wczorajszym elastycznym czasie pracy do 20:00, muszę niestety znów wyruszyć najpierw na rehabilitację (dzisiaj ostatni dzień i zapowiadane zwiększenie seryjek aby mnie zmęczyć) a następnie do pracy. Czas szybko ucieka, czynności startowych przybywa (smarowanie łańcucha bo straszny świerszczu po wczorajszej jeździe itp.). W końcu udaje mi się wyruszyć chwilę po 6:30. Wiem, że muszę jechać szybko - co najmniej tak szybko jak wczoraj goniąc Monikę :) Jadę tyle ile fabryka dała, lekkie górki biorę z blata nie zmieniając nawet przełożeń przy cięższych trochę zrzucam. Staram się utrzymać prędkość >30km/h co mi się udaje z nielicznymi fragmentami :). Monika wspominała kiedyś o zejściu poniżej godziny w czasie dojazdu do pracy. Czuję, że uda się złamać ten czas i zadedykować ten wyczyn urodzinowo. Na finiszu przy ul. Murckowskiej kontroluje licznik i średnią i widzę to:
Trochę mi się śpieszyło - part 2 © t0mas82

Autostradę na 3 stawach też pokonuje dobrym tempem. Mijam powalone drzewo w wyniku wczorajszych wichur.
Powalone drzewo na ścieżce na dolinę 3-ch stawów © t0mas82

W Poliklinice stawiam się o czasie i przechodzę do rutynowych zabiegów rehabilitacyjnych. Na sali ćwiczeń dostaje wycisk bo dzisiaj 3 seryjki każdego z ćwiczeń. Droga powrotna do pracy to standard przez lasy w Ochojcu.

W drodze powrotnej wracamy wspólnie z Krzychem, jedziemy do centrum. Najpierw ja wstępuje do Tomka do sklepu na Mikołowskiej na drobne zakupy rowerowe i urodzinowe. Później Krzychu idzie po prezent dla szwagra na Słowackiego do sklepu kibica Gieksy, a ja pilnuje mu bike-a.
Katowice: ul. Słowackiego © t0mas82

Katowice: Pod sklepem kibica GKS © t0mas82

Żegnamy się i ruszam do siebie do domu załatwić kilka spraw (testy tunera DVD-T z nową anteną itp.). Ale najpierw postawnawiam wstąpić na zakupy do Auchan. Jadę Sokolską pod spodek, później ścieżką wzdłuż DK86 na Szopki. Stamtąd dalszą trasą przez Stawiki na Kilińskiego, Grota, Huta Buczka, Środula Północna. W Auchan dalsza część urodzinowych zakupów :). W domu jestem koło 18:00. Testuje tuner dla brata (działa wyśmienicie, obraz żyleta) - pozostała jeszcze kwestia instalacji i konfiguracji na Linuksie ale to później. Po załatwieniu spraw jadę wieczorkiem do Moniki obejrzeć poczynione postępy w remoncie i pomóc w przygotowaniach do imprezy urodzinowej.
Pozdrawiam wszystkich czytających!



*) Annihilator - Speed

Od Moniki na rehabilitacje i do pracy i powrót do Moniki (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Czwartek, 19 lipca 2012 · Komentarze(0)
Przejazd do pracy: DST: 51.10km TIME: 1:55:46 AVG:26.48km/h MAX: 48.15km/h HRMAX: 186bpm HRAVG: 131bpm CAL:1728

Opis później (sporo pracy), dzisiaj muszę pokazać elastyczność bo firma też była elastyczna umożliwiając mi realizowanie rehabilitacji więc siedzę do oporu jak wszyscy opuszczą stanowiska pracy przy zmianach w adresacji sieci wewnętrznej i serwerów :)
Piotrowice - Ul. Gen.Z.W.Jankego © t0mas82


Dziki na trzech górkach © t0mas82




Przejazdy kolejowe na ścieżce Ochojec->Dolina 3-ch Stawów © t0mas82

Mural fanowski Zagłębia © t0mas82


Okolice AE przy świetle zachodzącego słońca © t0mas82

Pozdrawiam wszystkich czytających!

Od Moniki na rehabilitacje i do pracy + zakupowy powrót z podprowadzeniem do Strzemieszyc (Łosień - Katowice Piotrowice)

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · Komentarze(5)
Przejazd do pracy: DST: 52.45km TIME: 2:04:57 AVG: 25.19km/h MAX: 42.78km/h HRMAX: 174bpm HR AVG: 114bpm

Rano pobudka o 5:00. Część czynności startowych odpada, gdyż zostały wykonane wczoraj, głównie w zakresie kulinarnym (ugotowany przez Monikę makaron i przygotowana pyszna pasta z soczewicy). Jest szansa,że wyjedziemy o czasie i jazda odbędzie się bez zbędnego pośpiechu. Czynności startowe przedłuża szukanie sakw, ja zawczasu wyruszam do sklepu po owoce i warzywa do pracy :) Jak wracam zauważam, że muł pancerny został osakwiony i jest gotowy do drogi.Ostatecznie wyjazd rozpoczynamy 6:15 więc znów późno :) Na rondzie w Łośniu zmiana organizacji ruchu. Tym razem zamknęli inną część ronda.
W drodze do pracy. Monika na mule pancernym :) © t0mas82

Łosień: Zmiana organizacji ruchu na budowanym rondzie w Centrum © t0mas82

Jedziemy standardową trasą przez Tworzeń, Centrum, Mydlice, Centrum Sosnowca, Stawiki, Szopki i Zawodzie. Na Murckowskiej jesteśmy chwilę po 7:30. Żegnamy się i ruszam dalej przez 3 stawy. Po drodze jadąc swoim tempem mijam bikera i witam się. Za jakiś czas ów biker mnie dogania i dziękuje za motywację do jazdy bo przysypiał ;) Zamieniamy parę słów, też śmiga codziennie do pracy. On skręca koło Muchowca w prawo na Francuską, ja jadę w lewo na Brynów. Pod Polikliniką jestem 5 min przed czasem. Szlabany zamknięte i Pana odźwiernego nie ma jeszcze. Przebijam się z rowerem przez izbę przyjęć. Na rehabilitacji od razu pakują mnie na pole magnetyczne a później wpadam prosto w wir ćwiczeń. Serie liczą już 14powtórzeń. Jeszcze tylko laserek i do pracy przez Park Kościuszki oraz lasami na Ochojec.
Katowice: Ścieżka na obrzeżu Parku Kościuszki. © t0mas82


Po pracy jadę na małe zakupy do Lidla, gdyż trochę zgłodniałem. Po drodze na Jankego znajduje kandydata do karniaka :)
Katowice ul. Jankego - kolejny kandydat do karniaka © t0mas82

W Lidlu biorę trochę owoców i czekoladę. Ruszam przez 3 stawy i na ul. Murckowską pod pracę Moniki. Wspólnie udajemy się na znaną z poprzednich dojazdów ławeczkę. Tam następuje konsumpcja zakupionych smakołyków :) Zaczyna tez kropić. Ruszamy na Szopki. Monika sugeruje, że tam w oddali się przejaśnia i nie pada. Na przystanku w Szopienicach pod Rockwell-em zakładamy w końcu przeciwdeszczówki. Następnie uderzamy przez Stawiki na Sobieskiego i prosto ul. Kilińskiego, a następnie Grota Roweckiego na Pogoń. Pod kościołem skręcamy w prawo na Hutę Buczka, a stamtąd koło Fakopu na Środulę Północną i Auchan. Tam muł zostaje załadowany zakupami, a ja dymam tylne koło :) Dalej koło Marko na Expo i Strzemieszyce. Odprowadzam Monikę do głównej drogi na Łosień a sam wracam przez Kazimierz do domu. Po drodze kolejne większe zakupy w E.Leclerc-u.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Wspólny dojazd do pracy i powrót (D.Górnicza Łosień - Katowice Piotrowice - D.Górnicza Łosień)

Wtorek, 3 lipca 2012 · Komentarze(7)
Przejazd do pracy: DST: 54km TIME: 2:11:25 AVG: 24.65km/h MAX: 43.90km/h

Wczoraj z racji trochę późniejszego powrotu z pracy postanawiam pozostać u Moniki. Szkoda wracać do domu aby późno zajechać i położyć się od razu spać. Wieczorkiem szybka kolacja, trochę czasu spędzonego wspólnie oraz przy dodawaniu wpisów i trzeba niestety już kłaść się spać. Rano pobudka o 4:50 + 2 drzemki po 5min ;). Przygotowuje śniadanko i wyruszamy spokojnie kawałek po godzinie 6:00.
Uśmiechnięta Monika podczas rowerowego dojazdu do pracy :) © t0mas82

Dzisiaj nie muszę się śpieszyć do pracy, gdyż załatwiam sprawy związane z rehabilitacją ręki. Udało mi się po znajomości dostać do Poliklinki (naprawiając kompa znajomemu znajomych okazało się, że sąsiad jest rehabilitantem :)- ach te przypadki). Jedziemy najkrótszą drogą na Zagórze (muszę z domu odebrać zamykanie do roweru). Pogoda naprawdę super do jazdy. Nie jest za ciepło i wieje rześki wiaterek. Szybko odnajduje potrzebne rzeczy w domu i jeszcze wykonuje telefon do pracy aby przekazać co działo się w dniu wczorajszym gdyż Arek miał urlop. Do centrum Sosnowca dostajemy się nietypowo ul. Zaruskiego, Kosynierów na Wawel ;) Nagle zaczyna brakować czasu. Jadę z przodu za lokomotywę i ciągnę Monikę by nie spóźniła się do pracy :) Ostatecznie na ul. Murckowskiej w Katowicach jesteśmy 2 minuty przed czasem. Żegnamy się i ruszam do Centrum Katowic w kierunku Polikliniki. Po drodze pod pracą Moniki nagle ktoś mi mówi "Cześć Tomek", odpowiadam i dopiero później kojarzę fakty kto to i skąd się znamy hihi ;) Do Centrum jadę na około przez 3 Stawy i Park Kościuszki. W Poliklinice przypinam rower do stojaka (jednak są pro rowerowi, jest jeszcze opcja aby przypiąć naprzeciwko portierni - nota bene bardzo miły stróż i pewnie na dłuższy pobyt skorzystam aby na widoku zostawić przed stróżówką :).
Z duszą na ramieniu porzucam na chwilę zapiętego w wyrwikółko Kross-a :) © t0mas82

Robię fotkę śmigłowca, który tam wylądował jakiś czas temu :)
Poliklinika w Katowicach: Black hawk down :) © t0mas82

Załatwienie spraw rehabilitacji idzie gładko i szybko, pierwsze zabiegi już 09.07 :) Fajnie wszystko się poukładało co mnie niezmiernie cieszy. Powrót z Polikliniki nad A4 do Parku Kościuszki, później na Brynów i tam ruszam ścieżką rowerową w kierunku drewutni i lasów na Ochojcu. Po 50km w nogach jedzie się naprawdę dobrze ;)
Przejazd nad A4 © t0mas82


Po pracy jadę po Monikę. Szlabany jak zwykle zamknięte. W ramach terapii znów jadę dziurawą drogą omijającą strzeżony przejazd PKP. Później równym tempem przez lasy na Ochojcu na 3 stawy i ul. Murckowską.
Dolina 3 Stawów: Lotnisko Muchowiec © t0mas82

Docieram tam sprawnie, parę minut po 16:00 i wspólnie ruszamy załatwić sprawunki na Dąb ścieżką rowerową wzdłuż ul. Chorzowskiej.
Katowice ul. Murckowska - Koniec zmiany, szczęśliwi udają się do domu :) © t0mas82

Z Dębu udajemy się na Siemianowice, tam przejeżdżamy przez Park i terenem na Czeladź. Od Czeladzi prowadzę na Sosnowiec, gdyż muszę jeszcze zahaczyć o dom. W pewnym momencie robi się ciemno i zaczyna się błyskać. Docieramy do mnie i zaczyna już kropić. Szybko załatwiam co mam załatwić i jedziemy dalej w kierunku Łośnia. Niedługo później rozpoczyna się regularna ulewa. Jestem cały mokry i nie zależy mi już na omijaniu kałuż wody :) Docieramy do przejścia podziemnego w okolicach Real-a w Dąbrowie. Tam chwila odpoczynku, Monika dzwoni do brata Mariusza, że nie zdążymy na umówioną godzinę zajechać na Łosień. Dalszy powrót realizowany z podpórką, rowery w samochód a ja dostaje miejsce w 2 klasie na pace :D
Chwila odpoczynku w przejściu podziemnym w okolicy Reala © t0mas82

Rowery w przejściu podziemny też odpoczywają :) © t0mas82

Na miejscu u Moniki niebawem zjawiają się Kudłata z Keb-em i prace porządkowe w pomieszczeniach na parterze u Moniki ruszają pełną parą. Ja tłumacząc się niesprawną ręką biorę się za przyrządzanie kolacji, gdyż zgłodniałem już na maksa. Później konsumpcja przyrządzonego posiłku, nawet jest to jadalne i smakuje :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!