Rano wstaję o 4:20 jeszcze przed budzikiem ustawionym na 4:30. Szykuje śniadanie i jedzonko do pracy dla siebie i dla Moniki, która jeszcze ten czas wykorzystuje na dodatkowy sen :). Czynności startowe idą bardzo sprawnie, część została wykonana już wczoraj. Pakuję wszystkie swoje szpargały potrzebne do pracy i jedzonko w sakwy. Dzisiaj kurs w roli rowerowego TIR-a z ekstra kołem, ponieważ po pracy udajemy się na większe zakupy i muszę pojechać do domu po rzeczy na wyjazd (trzeba tylko przygotować checklist-ę aby niczego ważnego nie zapomnieć). Ranek przywitał nas mgłami.
Wyruszamy o 5:45 tradycyjną najszybszą trasą do pracy. Jadę TIR-em więc umiarkowaną prędkością. Na miejscu jesteśmy ok. godziny 7:00. Później solo przez 3stawy, drewutnie (kierowcy się zatrzymują widząc taki długo pojazd próbujący przekroczyć ul. 73PP :)) następnie lasami na Ochojec i Jankego. W pracy jestem chwilę po 7:30, niestety z przyczepką nie da się jechać 30km/h terenem przez las ale też jest fajnie. Pozdrawiam wszystkich czytających!
Komentarze (4)
kosma100: QQłka, będę pamiętał, żeby uważać co piszę tam, gdzie możesz przeczytać :-p Tak. Start w sobotę. Czeladź, Rynek, 8:00 rano. Jakbyście chcieli nas odprowadzić :-) I Wam wzajemnie udanej podróży. Bezpiecznej, przede wszystkim. I z pozytywnymi przygodami. Ciekawe, czy uda nam się wspólny powrót wykonać...
Tak sobie czytam Twój komentarz Adamie i oczom nie wierzę... "Patrzę na Twoją średnią i tak dochodzę" A uważałam Cię za porządnego Chłopaka ;p Pozdrawiam! Kiedy wyruszacie? :D :D :D Jutro? To Was gonimy od niedzieli tylko z małą pętlą w drugą stronę :-) Udanej wyprawki!
Patrzę na Twoją średnią i tak dochodzę do wniosku, że ta przyczepka w niczym Ci nie przeszkadza :-) No może jakbyś miał na niej tak ze 30 kilo. A co do check-listy. I tak się czegoś zapomni. Tylko brak ujawni się dopiero wtedy, kiedy nastąpi potrzeba użycia. To chyba jakaś tam mutacja prawa Murphy-ego.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!