Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:16731.51 km (w terenie 559.00 km; 3.34%)
Czas w ruchu:737:18
Średnia prędkość:22.69 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:128 (67 %)
Suma kalorii:15342 kcal
Liczba aktywności:197
Średnio na aktywność:84.93 km i 3h 44m
Więcej statystyk

Dom-praca-dom

Wtorek, 16 lipca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
DST: 43.40km TIME: 1:36:23
Pobudka 4:50 lub nawet później po seryjce drzemek :) Wstaję, pakuję się i szykuje jedzonko dla nas. Monika jeszcze śpi, gdyż ostatni miesiąc dojeżdża do pracy samochodem. Pakuję do plecaka również czołówkę jaką zakupił jeden z klientów Rowerowej Norki, który zapisał się na nocny rajd :) Sprawdzony model, gdyż nie sprzedajemy czegoś, czego sami nie przetestujemy.
Pogoda dzisiaj zapowiada się pięknie. Żegnam się i ruszam. Wyjazd 5:40 po szybkim smarowanku napędu i goleni. Jadę standardową trasą. Dziś płynnie bez ekscesów dostaję się na Murckowską. Tam szybki sms do Moniki, że wszystko ok i ruszam dalej. Na 3 stawach spotykam Filipa i przejeżdżamy przez nie wspólnie aż do Brynowa. Okazuje się, że jedzie na pociąg do Ligoty, gdyż wybiera się w góry na Baranią i Skrzyczne. Dalej przez Ochojec do pracy na Piotrowice.
Powrót z pracy standardową trasą jaką ostatnimi czasy wracam. Po drodze odbiór zamówienia dla Rowerowej Norki. W domku przed 18:00, gdzie czeka już Monika z pyszną kolacją :)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Poniedziałek, 15 lipca 2013 · Komentarze(2)
Do pracy: DST: 43.41km TIME: 1:45:31

Pobudka 4:50 po serii drzemek. Słyszę jak deszcz dzwoni o parapet. Monika przyszykowała wczoraj jedzonko - dziękuje :*, więc czynności startowe przebiegają sprawnie. Pakuje wszystko, zabezpieczam kluczowe rzeczy w plecaku przed przemoknięciem i tak przygotowany, żegnam się. Schodzę na dół do garażu i ruszam o 5:40. Jadę standardową trasą dopracową. Na początek pogoda serwuje lekki deszczyk, który po 1km trasy przeobrażą się w lokalną ulewę. Później już jest tylko lepiej, by w Katowicach ujrzeć zupełnie suchą nawierzchnię. Dojazd bez niespodzianek i ekscesów.
Powrót standardową trasą przez Kilińskiego i Fakop oraz Centrum Dąbrowy. Nie wiem ale jakoś polubiłem ten wariant powrotny :) Po drodze bez przystanków, oprócz jednego za Fakopem na serwis korby. Na środuli lekko kropi, później na Tworzniu już trochę bardziej więc znów wracam mokry. W domku czeka już na mnie Monika z przygotowaną kolacją. Wieczorkiem wspominamy stare seriale jakie się kiedyś oglądało :)
Serdecznie zapraszamy do zapisów na Dębowy Orient.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Piątek, 12 lipca 2013 · Komentarze(5)
Do pracy: 43.44km TIME: 1:39:50
Pobudka 4:50. Jedzonko gotowe, gdyż Monika przyszykowała je wczoraj. Pakuję się i zbieram pośpiesznie. Dzień zaczyna się pechowo. Rano bezskuteczna próba wykonania poprawnego eksportu projektu banera z Inkscape-a do EPS, plik po eksporcie się nie otwiera. Żegnam się i wychodzę, trochę późno 5:40. Wyruszam, pogoda stabilna choć niebo zachmurzone i wydaje się, że zaraz zacznie kropić. Asfalty w Łośniu suche. Z pośpiechu zostawiam telefon na dachu cytryny, orientuje się pod Tworzniem - trudno, może wytrzyma opad deszczu. Trasa standardowa, w sosnowcu niedaleko wiaduktu i zjazdu na Pogoń, tam gdzie jest jeden pas i oddzielony słupkami pas serwisowy jakiś idiota wyprzedza mnie na centymetry. Jadę za nim bo widzę, że zjechał na parking przy wiadukcie. Stukam w okienko i pytam się grzecznie jaki odstęp należy zachować przy wyprzedzaniu. Później puszczają mi nerwy i jadę z koksem, mam ochotę wytargać go przez okno, ale śpieszę się więc odjeżdżam zostawiając gościa w lekkim szoku. Może przy kolejnych manewrach się zastanowi. Dalej już bez niespodzianek, jedynie co to dosięga mnie deszczyk na 1km przed dojazdem.
Po pracy standardową trasą ruszam do Sosnowca. Odbieram w drukarni wydruki plakatów na Dębowy Orient. Nie mogę sobie odmówić przejazdu skrótem z Kilińskiego pod wiadukt.
Dalej standardowo przez Fakop, Auchan, centrum D.G, Gołonóg i Tworzeń.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Środa, 10 lipca 2013 · Komentarze(5)
Do pracy: DST: 43.47km TIME:1:36:47
Pobudka 5:00. Monika jeszcze postawia podrzemać. Zwlekam się z łóżka i pośpiesznie przygotowuje do wyjazdu. Ok 5:35 żegnam się i schodzę na dół. Smarowanie napędu i w drogę. Pogoda nadal wyśmienita. Jedzie się przyjemnie, nie za ciepło i bez wmordewindów. Płynnie pokonuje kolejne km standardowej trasy do pracy. Monika mówiła mi przed wyjściem, że znów będzie mnie ktoś gonił bo ubrałem na wyjazd jej żółtą koszulkę AIRBIKE-a :) Faktycznie w Sosnowcu jakiś biker się spina by mnie wyprzedzić. Nawet mu się to udaje bo blokują mnie samochody, gdyż musiałem zjechać z serwisowego pasa z racji jego zawalenia torami. Jadę swoim tempem dojazdowym, spokojnie doganiam spinacza, mówię mu grzecznie cześć na światłach pod ślimakiem. Ruszam spod świateł z pole position i tyle się widzimy. Dalej standardowo przez Szpopienice (nie spotykam Noibast-y D3S, Brynów Ochojec do pracy na Piotrowice.
Powrót trochę nietypową trasą w celu utrwalenia przez nowo poznaną trasą na Borki, skrótem z Kilińskiego do Parku Żeromskiego (udaje mi się fajnie wyjechać zaraz pod wiadukt), Fakop, Auchan (tu zakupy). Zahaczam o dom rodziców coś odebrać i ruszam dalej. Nie chce mi się jechać oklepaną trasą przez Lidl, więc kieruje się ul.Lenartowicza na Kazimierz, Strzemieszyce. Stamtąd za przejazdem PKP w kierunku na Łosień ale znów inaczej bo odbijam na 790. Koło taśmociągu wbijam na starą drogę przez las (są tam pozostałości asfaltu) i wylatuje przy remizie w Łośniu. Tak sobie oto zmodyfikowałem, a co się będę szczypał...
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Wtorek, 9 lipca 2013 · Komentarze(4)
Do pracy: 43.18km TIME: 1:37:16
Pobudka 4:40 po 10min drzemce. Wstaję i szykuje jedzenie do pracy. Monika przygotowuje przyczepki bagażowe Extrawheel do odbioru przez klientów naszej wypożyczalni. Żegnam się i ruszam o 5:40. Warunki podobne do tych wczorajszych, jedzie się bardzo dobrze i płynnie. Trasa standardowa, w Sosnowcu udaje mi się przejechać wszystko na zielonych światłach :) W Szopienicach położyli 1 warstwę asfaltu na dziurawym odcinku więc jadę przetestować. Dalej przez D3S, Brynów do pracy na Piotrowice, gdzie jestem ze sporym zapasem.
Po pracy umawiam się z Marcinem na wspólny powrót. Jako, że Marcin musi coś podrzucić koledze na Mariacką ruszam w tamtą stronę. Gdy już jestem na miejscu dostaje info, że jednak mam jechać pod AE. Wracam i spotykam na miejscu zbornym nieoczekiwania Ryśka. Chwila rozmowy i trzeba ruszać do domku bo szkoda czasu. Jedziemy trasą wzdłuż DK86 pod IKEA i dalej nową opcją dojazdu na Borki, którą prezentuje Marcin. Później standart i skrócik przez Kilińskiego do Parku Żeromskiego. Odnajduje przejazd przez tory po płytach więc nie trzeba schodzić z bike-a. W okolicach Makro żegnamy się i ruszam solo prosto do domku, gdzie czeka na mnie Monika.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Poniedziałek, 8 lipca 2013 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Do pracy: DST: 43.52km TIME: 1:37:55
Pobudka 4:30, Monika wstaje pierwsza i przygotowuje paczki do wysyłki dla klientów Rowerowej Norki. Szukuje śniadanko i jedzonko do pracy, pakowanie. Monika żegna się i wyrusza 5:30 po samochód do brata na Manhattan. Ja jeszcze się guzdrzę, więc wyruszam jakieś 6min później standardową trasą. Pogoda doskonała do jazdy, od rana ładnie operuje słonko. Jadę. W okolicy huty udaje mi się chociaż na chwilę złapać Monikę. Dalej już solo, mam wrażenie, że coś dziwnie się układa nowo założony łańcuch, który kiedyś śmigał w Kellys-ku (był najkrótszy z tych co posiadam w częściach zamiennych). Co chwilę coś ociera i tak jakby przeskakuje na korbie. W Sosnowcu przekonuje się, że to odchodząca blaszka ogniwa tak haruje. Zatrzymuje się i przy jeszcze dokładniejszych oględzinach wychodzi na to, że blaszka jest pęknięta przy sworzniu. Wywalam 2 ogniwa z łańcucha, skuwam dokładnie co by niemieć niespodzianki w dalszej jeździe i ruszam. Muszę gonić, ale sprawnie dostaje się do pracy. W Szopienicach znów nie udaje się spotkać z Noibastą :( Dalej klasycznie przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice. Noga dobrze zapodaje.
Po pracy ugaduje się z Marcinem na wspólny powrót. Marcin jeszcze musi co nie co załadować na dostawczaka więc w międzyczasie czekając na niego koryguje ustawienia przedniej zmieniarki :)
Dalej wspólnie przez Kilińskiego, eksplorujemy drogę pod ślimak i wychodzi, że można praktycznie dojechać do Parku Żeromskiego. Dalej klasycznie pod Fakop na Środule i Auchan. W Auchan zakupy, Marcin dowiaduje się co było przyczyną pikania bramek - a mianowicie kask. Pod Auchan przegryzamy owoce i czekoladę. Jadę z Marcinem jeszcze pod Decathlon, gdzie usuwają tag-a RFID. Dalej ścieżką pod Makro, gdzie w połowie żegnamy się. Marcin pedali do domku, ja też tyle, że mam ciut dalej. Jadę przez centrum D.G, kontrapasikiem na Gołonóg i Tworzeń. W domku już czeka na mnie Monika :)

Już niedługo Dębowy Orient. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Piątek, 5 lipca 2013 · Komentarze(4)
Do pracy: 43.46km TIME: 1:36:05
Pobudka 4:30, standard poranny. Monika rusza później samochodem więc żegnam się, drzwi zostają zahaczykowane i ruszam. Pogoda dalej wyśmienita do jazdy, trasa standardowa. Jedzie się bardzo przyjemnie. Noibasty nie udaje się spotkać w Szopienicach. Na Murckowskiej telefon do Moniki, odbiera Ewa i mówi, że są w okolicy mostka, wiec dzisiaj jestem ciut szybciej ;) Dalej przez D3S w kierunku Brynowa. Nagle w tylnym kole robi się miękko. Przymusowy przystanek i łatanie kapciocha - przyczyna to jakiś kawałek drutu się wbił. Łatam gdyż jak już poświęciłem czas na szukanie dziury i wyjmowanie dinksa z opony to czemu nie nakleić łatki. Następnie ruszam szybkim tempem do pracy by jako tako dojechać w czasie. Pomaga mi w w tym tunel aerodynamiczny za busem 297 dzięki któremu w tempie ekspresowym podjeżdżam na Ochojec by później dostać się do roboty na Piotrowice.
Po pracy ruszam standardową trasą. Monika jest już w domku więc jadę solo. Udaje się zsynchronizować powrót z Marcinem więc od Szopienic bokami jedziemy w stronę Auchan. Morawa zablokowana cieżarówkami i ciężkim sprzętem, gdyż drogowcy wreszcie wzięli się porządnie za robotę. Jedziemy okrężnie przez centrum Szopienic. Późnej skrót przez Kilińskiego, Pogoń - tutaj Marcin prezentuje skrót przez basen i Żeromskiego. Dalej huta Buczka, Fakop, Środula. Wstępujemy do Auchan, ja po jakieś zakupy na wieczór a Marcin pooglądać plecaki turystyczne. Na miejscu w pasażu ciekawa wystawa, naprawdę robi wrażenie. Polecam odwiedzenie. Przed Auchan wcinamy owoce, bo już doskwiera brak paliwa i ruszamy koło Makro na stare Zagórze. Tam się żegnam z Marcinem i dalej solo mknę do domku. W oddali widmo burzy i czarne niebo. Przejeżdżam Tworzeń, długa prosta i załapuje się na deszczyk na ostatnich 5km. Na szczęście to tylko namiastka tego co przeszło niedawno przez Łosień. W domku o 18:40.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Czwartek, 4 lipca 2013 · Komentarze(0)
Do pracy: DST: 43.14km TIME: 1:34:42
Pobudka 4:30, Monika wstaje niewiele później choć nie musi z racji dojazdów samochodem. Szykuje jedzonko, pakowanie. Żegnam się i schodzę na dół. Tam szybkie smarowanie łańcucha i w drogę. Ruszam o 5:44. Warunki super, słonko z rana i wysokie temperatury wróciły. Jedzie się dobrze. W Szopienicach udaje mi się wstrzelić czasowo by wymienić pozdrowienia z Noibastą :) Na Murckowskiej dzwonię do Moniki, okazuje się, że widziała jak przejeżdżałem ścieżką tylko nie skojarzyła od razu, że to ja. Podwójnie ustrzelony jadę do pracy przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice.
Po pracy ruszam do rodziców skrótem przez Kilińskiego (spodobało mi się). Po drodze zakup jakiegoś drobnego upominku z racji tego, że brat obchodzi dziś urodziny. Jadę do domu rodziców, w domu remont pokoju gościnnego trwa w najlepsze. Skłam życzenia solenizantowi, który jest też na miejscu. Zostaje dłuższą chwilę by posiedzieć i pogadać. Powrót z Zagórza wieczorkiem. W Łośniu o 19:30.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-dom

Środa, 3 lipca 2013 · Komentarze(3)
Do pracy: DST: 43.08km TIME: 1:33:05.
Pobudka 4:30. Czynności poranne przebiegają sprawnie gdyż część jedzonka do pracy została przygotowana już wczoraj. Monika jeszcze śpi, po kilku próbach pobudki decyduje się na dojazd do pracy na późniejszą godzinę. Szykuję wszystko do wyjazdu, koty też dostają porcję jedzonka co by przestały miauczeć. Żegnam się i schodzę na dół. A na dole niespodzianka bo w tylnym kole jest pana. Przekładam dętki i przy okazji zakładam coś co ma jakiś bieżnik. Hutchinson Rock, którego miałem na tyle to praktycznie gładki slick na środku. Zabieram się za pompowanie i tu druga niespodzianka - przekładany do zmiany z Presty na Schredera dinks się wyrobił, tak, że pompka nie puszcza wentyla. Powrót na górę po inną pompkę, pompowanie i ze sporym opóźnieniem ruszam o 5:50. Pogoda doskonała do jazdy, jest zdecydowanie cieplej niż wczoraj. Jadę standardową trasą. W drodze na Murckowskiej telefon do Moniki aby zorientować się jak jej idzie wstawanie. Dalej przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice.
Po pracy kilka spraw do załatwienia, najpierw po przenośny magazyn danych w postaci dysku USB do Proline, poźniej po Monikę na Murckowską. Wracamy wspólnie na Zagórze, gdzie Monika odbiera pożyczony od brata samochód. Po drodze spotykamy (chyba, że się omyliłem w rozpoznaniu) Damiana i wymieniamy pozdrowienia :). Monika wraca samochodem, ja jadę rowerem na zakupy w Lidlu i do dom.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!

Dom-praca-giełda-dom

Wtorek, 2 lipca 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
DST: 43.57km TIME: 2:00:13
Pobudka 4:20. Monika pakuje sakwy bo jedziemy dziś wystawić Rowerową Norkę na Katowickiej Giełdzie rowerowej. Ja zajmuje się przygotowaniem jedzonka do pracy. Ruszamy wspólnie o 5:25. Temperatura wyraźnie mniejsza niż wczoraj, ale słonko zaczyna przygrzewać promykami więc nie ma źle. Trasa standardowa, mijamy dziury na Morawie w Szopienicach równoległą ulicą. Na Murckowskiej o 6:55. Żegnam się i ruszam TIR-em do pracy.
Po pracy ruszam odebrać zamówienie Rowerowej Norki i jadę na Katowicką Giełdę Rowerową, gdzie rozstawiona jest już Monika. Na miejscu spotykamy Olgę i innych znajomych. Rozglądam się za jakimś rowerem na dojazdy do pracy w budżetowej kwocie, nawet udaje się jakąś ramę dopasować. Może na następnej giełdzie skompletuje resztę. Powrót pociągiem do Ząbkowic i stamtąd na kołach do domku, gdzie jesteśmy ok 20:30.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!