Dom-praca-dom
Pobudka 5:00. Monika jeszcze postawia podrzemać. Zwlekam się z łóżka i pośpiesznie przygotowuje do wyjazdu. Ok 5:35 żegnam się i schodzę na dół. Smarowanie napędu i w drogę. Pogoda nadal wyśmienita. Jedzie się przyjemnie, nie za ciepło i bez wmordewindów. Płynnie pokonuje kolejne km standardowej trasy do pracy. Monika mówiła mi przed wyjściem, że znów będzie mnie ktoś gonił bo ubrałem na wyjazd jej żółtą koszulkę AIRBIKE-a :) Faktycznie w Sosnowcu jakiś biker się spina by mnie wyprzedzić. Nawet mu się to udaje bo blokują mnie samochody, gdyż musiałem zjechać z serwisowego pasa z racji jego zawalenia torami. Jadę swoim tempem dojazdowym, spokojnie doganiam spinacza, mówię mu grzecznie cześć na światłach pod ślimakiem. Ruszam spod świateł z pole position i tyle się widzimy. Dalej standardowo przez Szpopienice (nie spotykam Noibast-y D3S, Brynów Ochojec do pracy na Piotrowice.
Powrót trochę nietypową trasą w celu utrwalenia przez nowo poznaną trasą na Borki, skrótem z Kilińskiego do Parku Żeromskiego (udaje mi się fajnie wyjechać zaraz pod wiadukt), Fakop, Auchan (tu zakupy). Zahaczam o dom rodziców coś odebrać i ruszam dalej. Nie chce mi się jechać oklepaną trasą przez Lidl, więc kieruje się ul.Lenartowicza na Kazimierz, Strzemieszyce. Stamtąd za przejazdem PKP w kierunku na Łosień ale znów inaczej bo odbijam na 790. Koło taśmociągu wbijam na starą drogę przez las (są tam pozostałości asfaltu) i wylatuje przy remizie w Łośniu. Tak sobie oto zmodyfikowałem, a co się będę szczypał...
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!