Dom-praca-dom
Pobudka 4:30, Monika wstaje pierwsza i przygotowuje paczki do wysyłki dla klientów Rowerowej Norki. Szukuje śniadanko i jedzonko do pracy, pakowanie. Monika żegna się i wyrusza 5:30 po samochód do brata na Manhattan. Ja jeszcze się guzdrzę, więc wyruszam jakieś 6min później standardową trasą. Pogoda doskonała do jazdy, od rana ładnie operuje słonko. Jadę. W okolicy huty udaje mi się chociaż na chwilę złapać Monikę. Dalej już solo, mam wrażenie, że coś dziwnie się układa nowo założony łańcuch, który kiedyś śmigał w Kellys-ku (był najkrótszy z tych co posiadam w częściach zamiennych). Co chwilę coś ociera i tak jakby przeskakuje na korbie. W Sosnowcu przekonuje się, że to odchodząca blaszka ogniwa tak haruje. Zatrzymuje się i przy jeszcze dokładniejszych oględzinach wychodzi na to, że blaszka jest pęknięta przy sworzniu. Wywalam 2 ogniwa z łańcucha, skuwam dokładnie co by niemieć niespodzianki w dalszej jeździe i ruszam. Muszę gonić, ale sprawnie dostaje się do pracy. W Szopienicach znów nie udaje się spotkać z Noibastą :( Dalej klasycznie przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice. Noga dobrze zapodaje.
Po pracy ugaduje się z Marcinem na wspólny powrót. Marcin jeszcze musi co nie co załadować na dostawczaka więc w międzyczasie czekając na niego koryguje ustawienia przedniej zmieniarki :)
Dalej wspólnie przez Kilińskiego, eksplorujemy drogę pod ślimak i wychodzi, że można praktycznie dojechać do Parku Żeromskiego. Dalej klasycznie pod Fakop na Środule i Auchan. W Auchan zakupy, Marcin dowiaduje się co było przyczyną pikania bramek - a mianowicie kask. Pod Auchan przegryzamy owoce i czekoladę. Jadę z Marcinem jeszcze pod Decathlon, gdzie usuwają tag-a RFID. Dalej ścieżką pod Makro, gdzie w połowie żegnamy się. Marcin pedali do domku, ja też tyle, że mam ciut dalej. Jadę przez centrum D.G, kontrapasikiem na Gołonóg i Tworzeń. W domku już czeka na mnie Monika :)
Już niedługo Dębowy Orient. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!