Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1621.59 km (w terenie 237.00 km; 14.62%)
Czas w ruchu:70:12
Średnia prędkość:23.10 km/h
Maksymalna prędkość:63.02 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:70.50 km i 3h 03m
Więcej statystyk

Jaworznickie ścieżki z Andrzejem

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · Komentarze(13)
W planach wypad na Dolinę Żabnika w okolicach Cieżkowic. Andrzej daje znać, że jedzie o 9:00. Szybko się zbieram i podjeżdżam na plac papieski. Pogoda za oknem ładna więc jadę w wersji na letniaka, krótkie spodenki i koszulka z krótkim rękawem. Uderzamy najpierw standardowo na Sosinę przez betony. Po drodze Andrzej pozbywa się poszczególnych części ubioru, najpierw nogawki na Balatonie, później bluza na Sosinie :)
Andrzej ściągający ciuchy © t0mas82

Następnie śmigamy czarnym szlakiem na Cięzkowice. Mamy go tam zmienić na zielony, ale mylimy kierunki i orientujemy się na Górze Wielkanocnej :) Robimy nawrót i obranie właściwego kierunku na dolinkę. Szybko znajdujemy się na miejscu. Widoki bajeczne.
Ciężkowice: Dolina Żabnika © t0mas82

Ciężkowice: Dolina Żabnika. Widok od drugiej strony © t0mas82

Ciężkowice: Dolina Żabnika.. Andrzej w roli fotografa :) © t0mas82

Opieram rower o jakąś skałkę, niestety obsuwa się (rower nie skałka :)) i moja nowiutka rama zalicza pierwsze mocne szlify (słaby ten lakier w Krossie) i uzyskuje rasowy wygląd. Trudno, ale przynajmniej nie będzie tak szkoda jak się znów gdzieś obije na górskich szlakach :) Robimy objazd wokół po terenach. Fajnie się tam śmiga, wreszcie mogę przetestować szeroką kierę w takich warunkach, sprawdza się idealnie.
Powracamy do Ciężkowic i lecimy czerwonym. Po drodze mały stawik i chwila na popas i sesję foto.
Jeziorko na czerwonym szlaku z Ciężkowic © t0mas82

Jeziorko na czerwonym szlaku z Cięzkowic © t0mas82

Mija nas jakiś dzieciak na zdezelowanym Wigry3 z zawieszonym kluczem na szyi, wyjęty tak jakby z lat 90 mojego dzieciństwa (może to jakiś podróżnik w czasie :)). W dalszej trasie spotykamy nieprzejezdne bagienko w lesie. Próbujemy je minąć z każdej strony, ale tylko zaliczamy szlify na nogach od ciernistych pnączy, których tu masa.
Bagienko w lesie. Andrzej testuje głębokość. © t0mas82

Jakoś dostajemy się na Cezarówkę.
Okolice Cezarówki © t0mas82

Okolice Cezarówki © t0mas82

Następnie na Byczynę.Tam znów podążamy trochę nie w tą stronę i musimy się nieco cofnąć. Powrót czerwonym w okolice Śródmieścia w Jaworznie
Okolice Śródmieścia w Jaworznie © t0mas82

a później czarnym na Wilkoszyn. W okolicy w terenie łapię pierwszego w tym sezonie snejka (efekty agresywniejszej jazdy na niskim ciśnieniu). Szybka zmiana i jedziemy dalej na Niedzieliska i okolice Dąbrowy Narodowej. Wstępujemy też po do kanionu na Sodowej Górze.
Kamieniołom na Sodowej Górze © t0mas82

Później niebieskim na Długoszyn, pod rurę i na Maczki. Powrót po asfaltach pod wiatr. Nie przeszkadza mi to cisnąć 30+ km/h. Pod komendą na Klimontowie czekam chwilę na Andrzeja. Później już przez Gwiezdną i pod niebieskie pawilony na osiedlu w pobliżu chaty Andrzeja. Tam się żegnamy. Dzięki za wspólny wypad.
Wszystkie zdjęcia z dzisiejszego wypadu

Po powrocie czyszczenie napędu, pomiary i zmiana łańcucha
1. KMC Z9000-1: 173,5mm (przebieg 1019 km )
2. KMC Z9000-2: 173,5mm (przebieg 644.99 km)
Nowy nieśmigany KMC Z9000: 172.9mm
W napędzie ląduje dla odmiany KMC Z9000-2 chociaż wyciągnięcie mają takie samo :)

Zmieniłem też zacisk z przodu na zakupiony ostatnio BR-M525, zalałem układ olejem od Shimano także mam porównanie LHM+ vs Shimano na tym samym sprzęcie :). Klamka ma mały skok bo tak sobie wyregulowałem podczas zalewania. Wypaliłem też klocki nad palnikiem kuchenki i odtłuściłem tarczę. Liczę na jakąś drastyczną zmianę bo ostatnio mój przedni hebel praktycznie był spowalniaczem.

Bieganie #32

Sobota, 21 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
Dzisiaj w planach standardowe 5 kółeczek=15km po parku na Środuli w stronę długiego podbiegu. Rozpoczynam spokojnie bo chcę zwiększać stopniowo tempo. Na 3 kółku coś mnie zaczyna gnieść po brzuchu, to pewnie ze względu na wrzuconą kolację bezpośrednio przed treningiem :) Muszę jednak odpuścić ten rodzaj zaplanowanego treningu i nieco zwolnić. Czasy przedstawiają się następująco:
dobieg: 00:01:23
1: 00:15:17
2: 00:15:29
3: 00:14:46
4: 00:15:04
5: 00:15:01 (tutaj było by znacznie słabiej ale zdobyłem się na szaleńczy sprint od Zaruskiego do świateł koło monopolowego)
wszystko razem: 01:23:05

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) +Nocny rajd z NOL Tychy

Piątek, 20 kwietnia 2012 · Komentarze(11)
Przejazd w stronę pracy: DST:23.87km TIME: 0:56:40 AVG: 25.27km/h MAX: 52km/h.
Do pracy wyruszam stosunkowo wcześnie. Rower uwalony w błocie po wczorajszej wycieczce, łańcuch zaczyna popiskiwać. Na górce przy Dańdówce robię pierwszą fotkę z cyklu dojazd do pracy.
Sosnowiec: Dańdówka - góreczka gdzie zawsze wykręcam Vmax przy dojeździe do pracy © t0mas82

W Mysłowicach przymusowy postój na przesmarowanie łańcucha Sterwins-em - nie miałem sumienia go katować na całym dystansie do pracy bo już dźwięki się nasiliły :) Kolejna okazja do zdjęć.
Mysłowice: ul. Mikołowska © t0mas82

Mysłowice ul. Mikołowska © t0mas82

Przez las w Giszu na odcinku asfaltowym robię sobie chilout i spokojnym tempem śmigam bez trzymanki, daje to fajne wrażenie prawie jakby biec a nie jechać na rowerze. Na DDR na Jankego wysyp karnych "parkingowych" ale tych z gatunku uciekających. Najpierw dziadek przy kiosku na awaryjnych, jak jestem na już blisko to się otrząsnął i nerwowo dołączył się do ruchu robiąc mi miejsce.
Praktycznie pod koniec dojazdu do pracy widzę kolejnego kandydata. Wyciągam aparat, ten orientuje się co jest grane wsiada i odpala blachosmroda :) Udaje mi się ustrzelić karnego "parkiningowego" tuż przed tym jak chowa się w bramę.
Katowice ul. Z.W. Jankego: Uciekający kandydat do karnego K © t0mas82

Droga powrotna na letniaka w krótkich spodenkach i koszulce. Na dworze lato :) Miejscami ciepły deszczyk. Na Niwce kandydat do karnego za ch... jazdę. Jakiś bus-iasz miał problem z wyprzedzeniem, strąbił i minął mnie na gazetę. Przecież nie będę po dziurach jeździł, jak chce wyprzedzić niech robi to poprawnie z zachowaniem właściwego odstępu. Nie spodziewał się, że go dogonię a przyznam, że musiałem się nieźle sprężyć aby tego dokonać. Górkę na Dańdówce wyjechałem z blata. Po prostu trafił na mój kiepski dzień. Nie odpuściłem baranowi. Na przystanku w pobliżu placu papieskiego go mijam, potem czekam jak wyjedzie, przesuwam się na środek pasa i czekam jak zatrąbi, po czym gestem środkowego palca pokazuje mu aby s..... Kolejne światła też go zatrzymują, mam okazję zamienić z nim kilka "miłych" słów. Tłumaczył się, że jaki z niego światowiec i że jeździł w wyścigach kolarskich, tak się robi w peletonie kolarskim aby ostrzec innych krótkim trąbnieciem. Pal licho trąbniecie, jeszcze bym to przebolał ale minięcie na gazetę mnie wku.....ło sakramencko :)
Może to wpływ czytania bikeloga Kosmy, zmieniłem się i stałem się walczącym o swoje prawa bikerem oraz nawracającym "mistrzów" kierownicy :D

Przejazd do/z pracy: 47.88km TIME: 1:51:00

Nocny rajd NOL Tychy
Kumpel się nie odzywa więc z imprezy chyba nici. Zaczynam szykować się do wyjazdu na Tyski Nocny rajd organizowany przez NOL. Miejsce zbiórki to Mac na al. Bielskiej g. 22:30. Wyjeżdżam ze sporym zapasem czasu o 20:20. Najpierw standard pod Janinę. Jedzie się jakoś lekko, bez problemu wykręcam prędkości oscylujące wokół 34km/h. Na Janinę dostaję się w 25min :). Włączam oświetlacz i śmigam lasem. W lesie raz po raz dziwne odgłosy zwierzyny nieznanej, czasem coś zaszeleści lub słychać odgłos złamanej gałęzi. Wole nie sprawdzać co czai się krzakach - zwłaszcza,że jadę solo :). Dalsza trasa to jak w "Dziadach" - wielka improwizacja. Mniej więcej wygląda tak staw Janina -> czarny szlak na Murcki -> Park w Murckach. Dotąd kojarzę mniej więcej trasę z kilku przejazdów na Tychy. Dalej śmigam długą szutrowa droga pożarowa. Po drodze spotykam w środku lasu zaparkowany samochód, nie wnikam co tam robi :) Wkrótce dostaje się w miejsce gdzie leci czarny szlak na Lędziny i nim podążam (nie odbijam z niego jak podczas ostatniej wycieczki zrobił to Krzychu). Droga ta to niezły szybki zjazd, fajny klimat mknąć tak przy stosunkowo nikłym świetle lampki. Wkrótce okazuje się, że jestem na tym skrzyżowaniu gdzie ostatnio skręcaliśmy na chwilę postoju przy piekarni ( a może to inne skrzyżowanie było :)). Spotykam jakiś ludzi i wskazują kierunek którędy na Tychy po asfaltach z adnotacją, że jest tam ok. 12km. Gnam ile pary w nogach bo czasu coraz mniej. Pozostaje 40min do wyjazdu rajdu. Znak Tychy faktycznie pojawia się mniej więcej po takim dystansie, ale to jakieś obrzeża. Na skrzyżowaniu z główniejszą drogą jadę w prawo. Widzę później wiadukt i jakiś zjazd chyba na 1, gdzie nie bardzo można się rowerem poruszać. Zawracam, spotykam pieszego rowerzystę (chyba za dużo izotonika wchłonął w postaci browaru i teraz musi prowadzić sprzęt, w koszyku miał jeszcze 3 dodatkowe butelki :)). Nie pociesza mnie mówiąc, że kierunek który obrałem to droga na Bieruń. Czasu coraz mniej, pozostaje niecałe 30min do startu. Naginam znów na wiadukt i skrzyżowanie z 1.
Zgodnie ze wskazówkami ów rowerzysty skręcam w prawo aby dostać się na centrum Tychów. Drogi strasznie rozkopane i pasy wyłączone z ruchu, ale widać po zabudowie, że pomału dojeżdżam do centrum. Kolejni zapytani o drogę przechodnie okazują się ekipą wracającą z imprezy. Zdanie są podzielone: Panowie, którzy wchłonęli więcej % mówią, że cały czas jak w mordę strzelił prosto :). Pani, że trzeba odbić w lewo za Tesco i prawo za piekarnią. Jakoś nie bardzo ufam takim wskazówkom więc podpytuję kolejnych przy Tesco oraz dodatkowo rowerzystę, który dokładnie nakreśla gdzie jest ten punkt. Okazuje się, że całkiem blisko. Na miejsce docieram 10min przed czasem. Szybko uzupełniam zapas energii wciągając 2 ścieżki 74 konnej czekolady. Nikogo tam nie znam, zagaduje więc do bikera stojącego nieopodal, który przyjechał na rajd na fajnym Radonie ZR. Okazuje się, że jest nim Krzysiek mieszkający w Tychach i zjawił się tam pierwszy raz, podobnie jak ja nie wie czego się spodziewać.
Jeszcze tylko wpisuję się na listę uczestników rajdu, rzucam okiem ale chyba innych rowerowo zakręconych z Sosnowca nie ma :). Zostaję też pomylony z Piotrkiem, przez jednego z bikerów z Mikołowa. Rajd rusza spod Mac-a.
Z Krzyśkiem gadamy przez cały objazd rajdu, na różne tematy odnośnie sprzętu, maratonów, jazdy w górach itp. czas leci niepostrzeżenie. Trasa rajdu przebiega przez Paprocany i dalej w kierunku jakiegoś pola do paintball-a, gdzie czeka palenisko i zapasy drewna pozyskanego z połamanych palet Euro.
Gdzieś w trasie rajdu © t0mas82
W trasie nocnego rajdu © t0mas82
Krzysiek ma chleb ja mam 4 kawałki kiełbasy. Łączymy zapasy i chwilę później mamy kolacje gotową.
Ognisko po zakończeniu rajdu. © t0mas82

Rajd NOL Tychy: Ognisko © t0mas82

Rajd NOL Tychy: Ognisko © t0mas82

Zaczyna trochę kropić ale zaraz przestaje. Zwijamy się niewiele później po konsumpcji. Jeszcze tylko wykonuje pamiątkową fotkę w Tychach i podaje namiary na BS.
Krzysiek i jego Radon © t0mas82

Pamiątkowe wspólne zdjęcie po zakończeniu rajdu. © t0mas82

Bez ogródek pakuję się na DK86 na Katowice (znaki mówią, że nie wolno) i jadę poboczem, które jest dość szerokie. Na wysokości Giszowca przenoszę się na chodnik, wjeżdżam do miasta i szukam znanej mi ul. Mysłowickiej. W odnalezieniu pomaga mi znów przechodzień :) Później to standard jak przy powrocie z pracy przez Mysłowice, Niwkę, Dańdówkę, Gwiezdną. Ulice mokre (chyba u nas więcej padało), jedzie się lekko. W domu jestem punkt 2:00. Impreza całkiem fajna, frekwencja sporawa. Myśle, że na kolejny nocny przejazd też się wybiorę - może tym razem ktoś się dołączy.
Na koniec trochę danych statystycznych.

Bieganie #31

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Kategoria bieganie
Spokojne luźne tempo, dystans 5 kółek = 15km w ulubioną stronę z długim podbiegiem
Czasy:
1 z dobiegiem spod kościoła: 00:17:33
2: 00:15:59
3: 00:16:21
4: 00:16:42
5: 00:16:05 ( w tym nieco szybciej pod koniec ze sprintem na ostatnich 200m)
Razem: 01:22:41
Na koniec kilka przebieżek i do domciu.

Dom-praca-wycieczka-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Lędziny-Sosnowiec)

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · Komentarze(11)
Kategoria KMC-Z9000-1, Praca
Przejazd do pracy: DST: 23.82km TIME: 0:53:06, AVG: 26.42km/h MAX:52.80km/h.
Pogoda z rana zaskoczyła, ciepło i przyjemnie się śmigało - dzisiaj w samej bluzie rowerowej. Po drodze robię kilka shotów unoszącej się delikatnej mgiełki nad Janiną :)
Giszowiec: Staw Janina © t0mas82

Giszowiec: Staw Janina © t0mas82

W pracy zostawiam wiadomość na BS, że zamierzam się pokręcić po lasach w kierunku na Tychy. Odczytuje tez plany Adama (limit) i Domsa (Damian) na dojazd do Siemianowic. Postanawiamy się ustawić na rynku w Katowicach na 16:30. Do wypadu w ostatnim momencie dołącza się Krzychu (Kysu) spóźniony z 10min. Chłopaki nie bardzo są chętni na opcję Tychy. Jest 2:1 przy wstrzymującym się od głosu Damianie :) Aby było sprawiedliwie postanawiamy rzucić monetą o wybór trasy, los się uśmiecha, wypada orzeł i jedziemy na Tychy.
Zaraz po losowaniu trasy przejazdu. Zwycieska opcja lasów i kierunku na Tychy. © t0mas82

Ruszamy najpierw remontowaną drogą pod wiadukt (nie do końca legalnie) koło starego dworca w Katowicach i dalej do Parku Kościuszki. Ścieżką wzdłuż niego na Brynów, zahaczamy o 3 stawy odbijając na drewutnie i w kierunku znanego punktu postojowego w lesie na Giszowcu. Później pełna improwizacja po ścieżkach leśnych znając mniej więcej kierunek (mniej więcej kojarzymy z Krzychem lokacje) Dostajemy się w okolicę hałdy na Murckach. Dalej terenami na Lędziny,
Las w drodze na Lędziny © t0mas82
Słóńce chyli się ku zachodowi © t0mas82

prowadzi Krzychu. Tam postój pod piekarnią, wcinam zubużoną 46 konną czekoladę. Powrót asfaltami przez wioski na Mysłowice i pod elektrownie w Jaworznie.
Elektrownia w Jaworznie © t0mas82

Stamtąd terenem pod Fashion Hause przejeżdżając przez znany super singielek między drzewami.
LImit i Kysu © t0mas82
Damian (Doms) © t0mas82
Na wyjeździe na DK79 żegnamy się z Krzychem, który wraca do siebie. Dalej przez Niwkę, Klimontów. Na Zagórzu koło Magnetti żegnamy się z Adamem, który kawałek ma jeszcze do domu i z Damianem ruszamy ścieżką rowerową. Odłączam się koło targu na Zagórzu. Fajny dystansik wyszedł po leśnych terenach. Trzeba się czasem dotlenić czystym leśnym powietrzem a nie tylko asfalty :)

PS. Pewnie Adam mnie i Kysa obsmaruje w swoim wpisie i będzie coś pisał o błocie i prędkościach ponad 30km/h pod górkę :)

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Środa, 18 kwietnia 2012 · Komentarze(7)
Kategoria KMC-Z9000-1, Praca
Przejazd do pracy: DST: 23.85km TIME: 0:54:24 AVG:26.31km/h MAX: 46.04km/h.
Kilka postojów na fotki z kategorii dojazd do pracy.
Mysłowice - wiadukt © t0mas82

Ścieżka rowerowa w lesie w Giszowcu © t0mas82

Ścieżka rowerowa w lesie na Giszowcu © t0mas82

Las w Giszowcu - Bagienko - trochę się rozlało tu i ówdzie :) © t0mas82

Ścieżka rowerowa w lesie w Giszowcu - Tutaj zawsze jest ta kałuża :) © t0mas82

Pogoda piękna, słonko świeci. Nieco chłodno jak wiaterek wieje ale nie jest źle. Na Jankego tradycyjnie fotka kandydata do karnego K.
Katowice ul. Z.W.Jankego - Tradycyjnie kandydat do karnego K © t0mas82

Powrót nieco później i już niestety nie na letniaka. Po robocie fucha się trafiła w okolicy przy kompie i się nieco zasiedziałem. Z Piotrowic wyjeżdżam dopiero o 18:50 i trafiam standardowo na zamknięty szlaban kolejowy :). Słonko zaczyna zachodzić. Jedzie się całkiem przyjemnie. Po drodze robię kilka dodatkowych zdjęć.
Giszowiec: Zachód słońca nad KWK Wieczorek © t0mas82
Giszowiec: Wiadukt nad A4 © t0mas82
Sosnowiec - Klimontów © t0mas82

Bieganie #30

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
Dzisiaj wieczorkiem drzemka, wstałem trochę późno i wyskoczyłem ok. 21:30 pobiegać do parku. Dzisiaj lekko w ramach rozbiegania po półmaratonie. Zrobiłem 4 kółeczka (12km) lajtowym tempem:
dobieg: 00:01:31
1: 00:16:03
2: 00:15:31
3: 00:15:30
4: 00:15:47
razem: 01:04:24

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · Komentarze(9)
Kategoria KMC-Z9000-1, Praca
Przejazd do pracy: DST: 23.95km TIME: 0:54:06 AVG: 26.56km/h MAX:55.62km/h. Późny wyjazd z domu (musiałem na szybko doprowadzić zabłocony napęd do porządku). Szybka przecierka i nakładam porcję STERWINS-a, nowe bio oleum do pilarek :) Nie ma czasu na przetarcie po wniknięciu nowego smarowidła więc jadę. Z obserwacji wynika, że jest trochę gęściejszy niż EKOPILAR i nie wypływa tak znacznie. Przeciorałem go po lasach i w sumie nie tak bardzo się oblepił. Wg endurorider.pl wspomniane oleum ma ciekawą właściwość, błotko się wykrusza i odpada wraz ze smarem oraz otrzymało znak jakości - rekomendację "Mountain tested" :) Po wyjeździe z lasu robię fotkę z cyklu "dojazdy do pracy".
Katowice - Ulica Szenwalda © t0mas82

Pogoda robi się coraz lepsza i nieśmiało wygląda słonko. Już myślałem, że nic ciekawego się nie wydarzy. Na DDR na Jankego jakiś baran zastawia całą ścieżkę, włącza awaryjne i wypakowuje warzywa z dostawczaka. Mijam go prawie zaczepiając kierą o rowerzystę, który wykonuje tą samą czynność jadąc z naprzeciwka. Obaj jak na zawołanie równocześnie wyzywamy idiotę parkingowego. Oj przydałyby się karne K już dzisiaj. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł oznaczyć takich "mistrzów kierownicy" :) Mimo tego, że dojadę pewnie na styk do pracy obracam się i na maksymalnym zoomie robię zdjęcie ww. kandydata do karnego (przy 14Mpx matrycy widać nawet numery na blachach :) ).
Katowice ul. Z.W. Jankego - kolejny kandydat do karnego K © t0mas82


Droga powrotna bez niespodzianek. Na DK79 korki w stronę Katowic, mijałem całkiem pokaźny sznureczek blachosmrodów ciągnący się od strony Niwki aż po granicę Mysłowic z Giszowcem :)Trochę wiatr się wzmógł i na Niwce dzielnie z nim walczyłem na długiej prostej. Jeszcze małe spostrzeżenie odnośnie obiektu dzisiejszych testów czyli STERWINS-a - jak zwiększyłem kadencję to zalatuje przepalonym olejem z frytek :D

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Praca, KMC-Z9000-1
DST: 23.8km TIME: 0:56:07 AVG: 25.45km/h MAX: 50.84km/h
Rano deszczyk ale nie tak ekstremalny jak w piątek po masie w Zabrzu. Rękawiczek nie musiałem wykręcać więc najgorzej nie było. Dopiero jak przyjechałem zaczęła się prawdziwa ulewa i trwa do teraz.
Powrót przy niegroźnej mżawce w suchych ciuchach i butach. Na Jankego znów kandydat do karnego K za parkowanie ale padają mi akumulatorki w aparacie i nie robię dzisiaj żadnych zdjęć. W lesie nowo umyty łańcuch zebrał błotko i piach, dzisiaj tylko lekka przecierka i testy STERWINS-a jako nowego oleum. W okolicach Mysłowic kolejni kandydaci tym razem w kategorii karne K za wyprzedzanie na gazetę. Najpierw rozpędzony TIR, później dostawczak. Dogonić byłoby trudno bo najbliższe światła hektary dalej :(

Bieganie #29 - V Półmaraton Dąbrowski

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · Komentarze(24)
Kategoria bieganie
Wczoraj odebrałem pakiecik startowy (koszulka, brelok CSIR,numer startowy i chip oraz jakieś talony na posiłek). Podskoczyłem jeszcze do Decathlonu po dobre biegowe nakrycie na głowę. Stanęło na tym, że wziąłem buffa - wersja letnia. Udało się też wyhaczyć jedyną dostępną sztukę ustnika do bukłaka rockrider-a za całe 14.99zł. Na dziale rowerowym po ostatnim wpisie Funia przy okazji sprawdzam jak wyglądają ceny części (delikatnie mówiąc tanie to one nie są jak na standardy innych sklepów). Oglądam też opony i mój mózg po chwili zaskakuje, że obok mnie stoi Zetor (on mnie od razu poznał ale sprawdzał mnie po jakim czasie się zorientuje - jakby miał ciuchy rowerowe na sobie to czas byłby napewno lepszy :) ). Chwila rozmowy, Dominik w końcu decyduje się na model Saguaro GEAX-a jako napędówkę na dzisiejszy ścig, mającego zastąpić zjechaną Kendę. W drodze powrotnej zaglądam też do LEROY MERLIN i kupuję przetestowany przez endurorider.pl bio olej do pilarek STERWINS - podobno nie łapie tyle syfu co Ekopilar.

Na miejsce zbiórki dzisiejszego półmaratonu do Hali Centrum postanawiam się przejść z buta. Z domu wychodzę trochę za późno więc dystans od Mec-u pokonuję truchtem w ramach rozgrzewki. Na miejscu okazuje się, że niepotrzebnie gdyż autobusy PKM podstawione dla biegaczy mają odjazd przesunięty o 40 min. W busie dosiada się Łukasz (chyba nie przekręciłem imienia), który jest tu gościnnie. Gadamy na różne tematy, okazuje się, że startuje z myślą o czasie ok. 2h na pokonanie trasy. Przed metą wspólna rozgrzewka amatorów do jakich należymy, na pytanie bardziej doświadczonego kolegi czy są jacyś pacemakerzy na 1:40 pada propozycja abym biegł za Kenijczykiem, który nagle pojawia się na widoku :)
Na starcie ustawiam się w środku stawki, biegnie się dobrze równym tempem.

Na początku mijam sporo osób aż dochodzę grupkę, która biegnie podobnym tempem do mnie. Zrównuje tempo z nimi i kontroluje co km. Wychodzi przeważnie ok. 4:50.
V Półmaraton Dąbrowski - biegnę sobie, pytanie tylko gdzie :) Źródło: dg.pl © t0mas82

Biegnie mi się coraz lepiej więc przyśpieszam, a może to moja grupka zwalnia. Doganiam kogoś w koszulce Kellys-a (wkońcu jakiś rowerzysta :)). Zagaduje okazuje się, że kiedyś ścigał się w maratonach teraz tylko biega.
V Półmaraton Dąbrowski - biegacz w koszulce Kellys-a. Pozdrawiam Źródło: dg.pl © t0mas82

Dalej przyśpieszam i dochodzę zawodnika który biegnie tym przyśpieszonym tempem. Na 15km mój brzuch zaczyna się buntować. W okolicy Pogorii III pakuje się do knajpy i od razu w kierunku toalety. Załatwiam potrzebę i trochę lżejszy, ze stratą dobrych 5 min biegnę dalej :). Na trasie mijam sporo biegaczy, jest motywacja aby przyśpieszyć. Mój bieg przy ich wygląda jak sprint :) Łapie się też na sesję foto profesjonalnych fotografów rozstawionych na trasie. Mijam znów biegacza-ex-rowerzystę (pyta się gdzie się podziewałem :)) Mijam dalej grupki biegaczy, zaczyna się jedyny podbieg na trasie, ludzie siadają i idą - ja nauczony jak należy takie coś pokonywać idę jak po prostej :) Non stop kogoś doganiam, na Redenie dochodzę zasapanego mocnego zawodnika, z którym wbiegłem na 15km. Gdy przekraczam 20km zaczynam ostro rwać w przód. Mijam niedobitki pragnące się dokulać do mety. Ciągle przyśpieszam, finisz robię na sprincie - czas brutto ok 01:43 (miejsce mnie nie interesuje, jak się pojawią w necie wyniki to sobie sprawdzę), w głośnikach słyszę swoje nazwisko i miejscowość - fajne uczucie przebiec taki dystansik :D Dostaje też pamiątkowy medal.
Pierwszy w kolekcji :) © t0mas82

Na hali ktoś zupełnie obcy podchodzi i mi gratuluję, widocznie musiałem go minąć na ostatnich metrach do mety i docenił mój finisz.
Później wcinam posiłek regenarycjny i oczekuję na wręczenie nagród (o dziwo zwycięża Węgier Laszlo Toth z czasem 01:04:14 ) i maratońską teletombole. Do wygrania dziś 10 pulsometrów SIGMY, 4 skutery, bon na 500zł w sklepie dla biegaczy i weekend z mazdą oraz pełnym bakiem paliwa :) Standardowo nic nie wygrywam pomimo tego, że sporo numerów wypada i wyciągane są kolejne obecne lub nie na sali. Do domu w ramach rozciągnięcia mięśni wracam z buta.

Trochę statystyki:
OPEN:235 z 647 M30:93
Czas startu: 00:00:28
Międzyczasy: 10km - 00:48:00, 15km - 01:15:28, Czas netto: 01:42:27 Wynik: 01:42:55

A teraz rowerowo-serwisowy wątek:
Dzisiaj wykonałem czyszczenie KMC-Z9000-2 i pomiary:
1. KMC Z9000-1: 173,4mm (wyciągnął się od leżenia :) - poprzedni pomiar mi wyszedł 173.3mm - przebieg 561km )
2. KMC Z9000-2: 173,5mm (przebieg 644.99 km)
Nowy nieśmigany KMC Z9000: 172.9mm
Jutro w napędzie ląduje KMC Z9000-1.