Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) +Nocny rajd z NOL Tychy
Do pracy wyruszam stosunkowo wcześnie. Rower uwalony w błocie po wczorajszej wycieczce, łańcuch zaczyna popiskiwać. Na górce przy Dańdówce robię pierwszą fotkę z cyklu dojazd do pracy.
Sosnowiec: Dańdówka - góreczka gdzie zawsze wykręcam Vmax przy dojeździe do pracy© t0mas82
W Mysłowicach przymusowy postój na przesmarowanie łańcucha Sterwins-em - nie miałem sumienia go katować na całym dystansie do pracy bo już dźwięki się nasiliły :) Kolejna okazja do zdjęć.
Mysłowice: ul. Mikołowska© t0mas82
Mysłowice ul. Mikołowska© t0mas82
Przez las w Giszu na odcinku asfaltowym robię sobie chilout i spokojnym tempem śmigam bez trzymanki, daje to fajne wrażenie prawie jakby biec a nie jechać na rowerze. Na DDR na Jankego wysyp karnych "parkingowych" ale tych z gatunku uciekających. Najpierw dziadek przy kiosku na awaryjnych, jak jestem na już blisko to się otrząsnął i nerwowo dołączył się do ruchu robiąc mi miejsce.
Praktycznie pod koniec dojazdu do pracy widzę kolejnego kandydata. Wyciągam aparat, ten orientuje się co jest grane wsiada i odpala blachosmroda :) Udaje mi się ustrzelić karnego "parkiningowego" tuż przed tym jak chowa się w bramę.
Katowice ul. Z.W. Jankego: Uciekający kandydat do karnego K© t0mas82
Droga powrotna na letniaka w krótkich spodenkach i koszulce. Na dworze lato :) Miejscami ciepły deszczyk. Na Niwce kandydat do karnego za ch... jazdę. Jakiś bus-iasz miał problem z wyprzedzeniem, strąbił i minął mnie na gazetę. Przecież nie będę po dziurach jeździł, jak chce wyprzedzić niech robi to poprawnie z zachowaniem właściwego odstępu. Nie spodziewał się, że go dogonię a przyznam, że musiałem się nieźle sprężyć aby tego dokonać. Górkę na Dańdówce wyjechałem z blata. Po prostu trafił na mój kiepski dzień. Nie odpuściłem baranowi. Na przystanku w pobliżu placu papieskiego go mijam, potem czekam jak wyjedzie, przesuwam się na środek pasa i czekam jak zatrąbi, po czym gestem środkowego palca pokazuje mu aby s..... Kolejne światła też go zatrzymują, mam okazję zamienić z nim kilka "miłych" słów. Tłumaczył się, że jaki z niego światowiec i że jeździł w wyścigach kolarskich, tak się robi w peletonie kolarskim aby ostrzec innych krótkim trąbnieciem. Pal licho trąbniecie, jeszcze bym to przebolał ale minięcie na gazetę mnie wku.....ło sakramencko :)
Może to wpływ czytania bikeloga Kosmy, zmieniłem się i stałem się walczącym o swoje prawa bikerem oraz nawracającym "mistrzów" kierownicy :D
Przejazd do/z pracy: 47.88km TIME: 1:51:00
Nocny rajd NOL Tychy
Kumpel się nie odzywa więc z imprezy chyba nici. Zaczynam szykować się do wyjazdu na Tyski Nocny rajd organizowany przez NOL. Miejsce zbiórki to Mac na al. Bielskiej g. 22:30. Wyjeżdżam ze sporym zapasem czasu o 20:20. Najpierw standard pod Janinę. Jedzie się jakoś lekko, bez problemu wykręcam prędkości oscylujące wokół 34km/h. Na Janinę dostaję się w 25min :). Włączam oświetlacz i śmigam lasem. W lesie raz po raz dziwne odgłosy zwierzyny nieznanej, czasem coś zaszeleści lub słychać odgłos złamanej gałęzi. Wole nie sprawdzać co czai się krzakach - zwłaszcza,że jadę solo :). Dalsza trasa to jak w "Dziadach" - wielka improwizacja. Mniej więcej wygląda tak staw Janina -> czarny szlak na Murcki -> Park w Murckach. Dotąd kojarzę mniej więcej trasę z kilku przejazdów na Tychy. Dalej śmigam długą szutrowa droga pożarowa. Po drodze spotykam w środku lasu zaparkowany samochód, nie wnikam co tam robi :) Wkrótce dostaje się w miejsce gdzie leci czarny szlak na Lędziny i nim podążam (nie odbijam z niego jak podczas ostatniej wycieczki zrobił to Krzychu). Droga ta to niezły szybki zjazd, fajny klimat mknąć tak przy stosunkowo nikłym świetle lampki. Wkrótce okazuje się, że jestem na tym skrzyżowaniu gdzie ostatnio skręcaliśmy na chwilę postoju przy piekarni ( a może to inne skrzyżowanie było :)). Spotykam jakiś ludzi i wskazują kierunek którędy na Tychy po asfaltach z adnotacją, że jest tam ok. 12km. Gnam ile pary w nogach bo czasu coraz mniej. Pozostaje 40min do wyjazdu rajdu. Znak Tychy faktycznie pojawia się mniej więcej po takim dystansie, ale to jakieś obrzeża. Na skrzyżowaniu z główniejszą drogą jadę w prawo. Widzę później wiadukt i jakiś zjazd chyba na 1, gdzie nie bardzo można się rowerem poruszać. Zawracam, spotykam pieszego rowerzystę (chyba za dużo izotonika wchłonął w postaci browaru i teraz musi prowadzić sprzęt, w koszyku miał jeszcze 3 dodatkowe butelki :)). Nie pociesza mnie mówiąc, że kierunek który obrałem to droga na Bieruń. Czasu coraz mniej, pozostaje niecałe 30min do startu. Naginam znów na wiadukt i skrzyżowanie z 1.
Zgodnie ze wskazówkami ów rowerzysty skręcam w prawo aby dostać się na centrum Tychów. Drogi strasznie rozkopane i pasy wyłączone z ruchu, ale widać po zabudowie, że pomału dojeżdżam do centrum. Kolejni zapytani o drogę przechodnie okazują się ekipą wracającą z imprezy. Zdanie są podzielone: Panowie, którzy wchłonęli więcej % mówią, że cały czas jak w mordę strzelił prosto :). Pani, że trzeba odbić w lewo za Tesco i prawo za piekarnią. Jakoś nie bardzo ufam takim wskazówkom więc podpytuję kolejnych przy Tesco oraz dodatkowo rowerzystę, który dokładnie nakreśla gdzie jest ten punkt. Okazuje się, że całkiem blisko. Na miejsce docieram 10min przed czasem. Szybko uzupełniam zapas energii wciągając 2 ścieżki 74 konnej czekolady. Nikogo tam nie znam, zagaduje więc do bikera stojącego nieopodal, który przyjechał na rajd na fajnym Radonie ZR. Okazuje się, że jest nim Krzysiek mieszkający w Tychach i zjawił się tam pierwszy raz, podobnie jak ja nie wie czego się spodziewać.
Jeszcze tylko wpisuję się na listę uczestników rajdu, rzucam okiem ale chyba innych rowerowo zakręconych z Sosnowca nie ma :). Zostaję też pomylony z Piotrkiem, przez jednego z bikerów z Mikołowa. Rajd rusza spod Mac-a.
Z Krzyśkiem gadamy przez cały objazd rajdu, na różne tematy odnośnie sprzętu, maratonów, jazdy w górach itp. czas leci niepostrzeżenie. Trasa rajdu przebiega przez Paprocany i dalej w kierunku jakiegoś pola do paintball-a, gdzie czeka palenisko i zapasy drewna pozyskanego z połamanych palet Euro.
Gdzieś w trasie rajdu© t0mas82
W trasie nocnego rajdu© t0mas82
Ognisko po zakończeniu rajdu.© t0mas82
Rajd NOL Tychy: Ognisko© t0mas82
Rajd NOL Tychy: Ognisko© t0mas82
Zaczyna trochę kropić ale zaraz przestaje. Zwijamy się niewiele później po konsumpcji. Jeszcze tylko wykonuje pamiątkową fotkę w Tychach i podaje namiary na BS.
Krzysiek i jego Radon© t0mas82
Pamiątkowe wspólne zdjęcie po zakończeniu rajdu.© t0mas82
Bez ogródek pakuję się na DK86 na Katowice (znaki mówią, że nie wolno) i jadę poboczem, które jest dość szerokie. Na wysokości Giszowca przenoszę się na chodnik, wjeżdżam do miasta i szukam znanej mi ul. Mysłowickiej. W odnalezieniu pomaga mi znów przechodzień :) Później to standard jak przy powrocie z pracy przez Mysłowice, Niwkę, Dańdówkę, Gwiezdną. Ulice mokre (chyba u nas więcej padało), jedzie się lekko. W domu jestem punkt 2:00. Impreza całkiem fajna, frekwencja sporawa. Myśle, że na kolejny nocny przejazd też się wybiorę - może tym razem ktoś się dołączy.
Na koniec trochę danych statystycznych.