Ruszyliśmy zgodnie z wczorajszymi ustaleniami z wątku sosnowieckiego na forumrowerowe.org o 8:30 spod Baltonu. Praktycznie od razu wjechaliśmy w teren do lasu - prowadził Krzychu (Krzychu22). Takimi ścieżkami przerywanymi jedynie krótkimi odcinkami asfaltu dojechaliśmy do Dąbrowy na Reden. Stamtąd na Pogorię i wjazd terenami kierunku Przeczyc. Na jednym ze zjazdów robimy serwis - Krzychu (Kysu) pokrzywił hak i okazuje się że łańcuch ma pęknięte jedno ogniwo. Chwilę później zjawia się jakiś czarny pies i porywa Krzychowi rękawiczkę :). Krzychu zaczyna go gonić i wyzywać my mamy ubaw z całej sytuacji. Po dłuższej chwili udaje się odzyskać fanty i po smarowaniu napędów ruszamy dalej w tereny. Dalsza podróż serwisówką na lotnisko w Pyrzowicach, kilka fotek i dojazd do opuszczonego budynku z którego fajnie się obserwuje lądujące samoloty. Po wejściu na dach robimy dłuższą chwilę przerwy na uzupełnienie braków energetycznych. Dalej ruszyliśmy na Dębową Górę, później wyjechaliśmy gdzieś w Tucznawie. Stamtąd znów w lasy i teren wzdłuż torów (czarny szlak nawet ktoś tam wytyczył). Dojazd do jednego z wiaduktów i postanawiamy znów wbić do lasu. Wyjeżdżamy z niego ostatecznie gdzieś w Okradzionowie na Rudach. W Błędowie odbijamy na szlak konny i jedziemy do Sławkowa. W okolicach Lasek wbijamy w jakiś teren. Jest tam taka prowizoryczna kładka w postaci dwóch desek. Krzychu przejeżdża pierwszy. Ja za nim - niestety kładka jakoś dziwnie się przechyla powodując, że przednie koło ucieka mi do wody :). Przednie koło zostaje w całości zakryte, ja lecę przez kierę i gryzę glebę - chłopaki mają ubaw. W dalszej trasie jedziemy na terminal w Sławkowie znów w lasy i wyjeżdżamy na Maczkach. Asfaltem do rozgałęzienia na którym po krótszej rozmowie żegnamy się z Krzychem (Kysu) i ruszam z drugim Krzychem na Kazimierz. Jadę tym razem prosto (nie skręcam na Balaton). Krzychu się żegna na jakimś skręcie mówiąc mi gdzie mam jechać żeby dojechać do znanej drogi na Zagórze :). Most nad S1 będzie wkrótce otwarty, widać ostatnie prace do wykonania.
Pyrzowice Airport - Wejście
Marsowe miny - już trochę głodni :)
Fotka zaparkowanych samolotów
Wypuśćcie nas !!
Widok z dachu opuszczonego budynku okiem niedoskonałego aparatu
Przerwa na uzupełnienia paliwa
Komentarze (3)
Mało co kładki nie zniszczył wandal. Ale ta mięta mnie rozwaliła całkowicie.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!