Przejazd w stronę pracy: DST: 23.57km TIME: 0:53:19 AVG:26.53km/h MAX: 49.73km/h.
W Mysłowicach siadł mi na koło jakiś biker (może też ma konto na BS), a później się przywitał. Trochę się spieszyłem i za bardzo nie było czasu na dłuższy dialog, więc skończyło się na zdawkowym cześć i pocisnąłem dalej zwłaszcza, że znów wyjechałem trochę późno z domu :)
Kierowcy dzisiaj jacyś strasznie rozkojarzeni, na DDR na Jankego kilka razy musiałem zachowawczo hamować bo by mnie nie rozjechali chociaż mam pierwszeństwo. Szczyt dopiero nastąpił na Niwce, gdzie jakiś pajac jadący z naprzeciwka źle ocenił moją prędkość i postanowił sobie nagle skręcić w boczną uliczkę gdy już byłem praktycznie przy nim. Skończyło się ostrym hamowaniem i jednym wielkim piskiem z tarcz, które dzisiaj nieźle przygrywały strasząc wałęsające się psy i przechodniów. W drodze powrotnej już praktycznie przy klatce bloku zdobywam kilka kolejnych punktów EXP w opanowywaniu i wychodzeniu z poślizgów. Łyse Ralphy z tyłu i woda na szosie oraz wysoka prędkość to nie jest dobre połączenie zwłaszcza przy składaniu się w zakręt 90 stopni :) O dziwo wybroniłem się bez szlifowania asfaltów i nawet noga z SPD sama wyskoczyła w celu podparcia. I tak najlepsze były spojrzenia ludzi idących z naprzeciwka, pewnie zastanawiali się jak on to zrobił, że nie glebnął.
Komentarze (4)
Niecałe 2k km i wyłysiały na środku. Kupno Ralphów to był błąd - Samy pod względem żywotności i zachowania w terenie są dużo lepsze. Teraz szukam okazji żeby kupić tanio Nobby Nic-a co by go na tył wpakować ew. Alberta 2.25 i raczej będzie to drut.
A Ignitory czekają na przekładkę :) Wszystko przez oszczędność - takiego łysego Ralpha powinienem dawno wywalić ale szkoda, jeździ się dopóki go nie przetnie tak, że nie da rady nareperować :)
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!