Weekend upływa pod znakiem wspólnych z Moniką przygotowań strony nocnego rajdu wiosennego. Znajduję trochę czasu na szybki serwis. Zmieniam w Krosie laczka z tyłu, gdyż użytkowany do tej pory NN wyglądał już biednie i dodatkowo przedarł się z boku. Z uwagi na to, że Kross niedługo przejmie rolę roweru dojazdowego do pracy montuję jakąś tanią oponę Accent-a. Z racji wyczerpania zapasów ruszam na drobne zakupy do Lidla. Z drobnych zakupów robią się większe. W drodze powrotnej nieco wolniej ze względu na spory ładunek. Reklamówka przywiązana do plecaka daje, sam się dziwię, że nie przerwała się. W domku wieczorkiem, gdzie czeka na mnie Monika oznajmiając mi, że są już pierwsi uczestnicy.
Do pracy: DST: 41.925km MXS: 42.1km/h AVS: 24.8km/h TIME: 1:41:21 Pobudka 4:15. Monika jeszcze smacznie sobie śpi. Pakuję rzeczy do pracy, na spokojnie jem śniadanko. Dzisiaj mam misję jako kurier rowerowy dostarczyć 2 przesyłki na Murckowską, więc też dodatkowo lądują w plecaku. Budzę Monikę, żegnam się i wychodzę. Jest 5:40. Warunki na drogach dobre, temperatura oscyluje w okolicach 0C, ale za to wzmagają się silne podmuchy wiatru z kierunku wmordewind, nie ma lekko. W drodze powrotnej jak to zwykle bywa, pewnie też będzie wiał w tym kierunku :) Na Tworzniu punkt 6:00, centrum DG 6:14, ślimak w Sosnowcu osiągam o 6:32. Bez większych ekscesów ze strony kierowców dostaje się o 6:58 na Murckowską. Następnie standardowo przez D3S, Ochojec na Piotrowice do pracy. W drodze powrotnej zawożę przesyłki na Murckowską, następnie do Tomka po odbiór koła i zakup taniego laczka do Kross-a. Na miejscu ostatnie dociąganie szprych i gotowe. Montuje wszystko i wracam najkrótszą drogą do domku bez zbędnych przystanków. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 41.032 MXS: 41.4km/h AVS: 26.4 TIME: 1:33:22 Rano pobudka 4:25. Przygotowuje śniadanko i jedzonko do pracy. Monika od wczorajszego wieczora nie czuje się najlepiej, więc jedzie o późniejszej godzinie busem na umówiona wizytę do lekarza. Żegnam się więc i ruszam solo. Warunki do jazdy nadal dobre, temperatury lekko powyżej 0 i asfalty suche. Jest więc bezpiecznie. Wyruszam ciut później z racji tego, że czekam jak gps złapie fix-a :-) Na plecaku ląduje przyczepione przednie koło, które po pracy mam oddać do przeplotu na piastę pod QR15. Tworzeń osiągam o 6:00, centrum DG - 6:15, Sosnowiec ślimak lekko po 6:30 więc dalej już spokojniej kulam się do pracy. Na Murckowskiej jestem jeszcze przed 7:00, daje znać, że wszystko ok i ruszam dalej, przez D3S, Ochojec do pracy. Po pracy z kołem do serwisu na Mikołowską do Tomka, następnie do rodziców, przy okazji zabieram trochę gratów rowerowych, może uda się z tego coś przełożyć do Kross-a. Jeszcze drobne zakupy i w domku w Łośniu /2049199 /2049199 Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.802km MXS: 42.1km/h AVS: 26.1km/h TIME: 1:38:20 Rano z racji wczorajszego wieczoru filmowego ciężko jest się zebrać. W końcu wstaję o 4:40 i zabieram się za szykowania śniadania i wiktu do pracy. Rano okazuje się, że telefon padł więc znów bez rejestracji w Endomondo. Monika jeszcze chwilę leży w łóżeczku, gdyż postanawia, że pojedzie na późniejszą godzinę do pracy. Szybkie śniadanko, zbieram plecak, żegnam się i wyruszam o 5:42. Warunki takie jak wczoraj, asfalty mokrawe i w powietrzu czuć wilgoć, temp. +2C. Z racji późniejszego wyjazdu trzeba się trochę sprężyć. Na Tworzniu jestem o 6:00, w centrum DG 6:15, Sosnowiec pod ślimakiem 6:30. Nie jest źle, pod wiaduktem jakaś przysłowiowa "baba" za kółkiem wykonuje niewłaściwy manewr wpychając się z lewego pasa przez ciągłą przede mnie, ale i tak łapie ją czerwone. Ech gdzie tym ludziom się tak śpieszy, jakby nie można było wyjechać ciut wcześniej... W Szopienicach slalom między dziurami, a "wyszło" ich trochę po zimie :) Na Murckowską docieram o 6:55 i daje znać Monicę, że jestem w jednym kawałku. Później przez D3S, na przejeździe rowerowym przez 73PP spory ruch. Uprzejmy kierowca zatrzymuje się i przepuszcza mnie (jednak tacy też się zdarzają) - dziękuje i ruszam dalej w lasy Ochojeckie. Śniegu coraz mniej, więcej błotka. Następnie w kierunku Piotrowic do pracy. Po pracy po ruszam na Murckowską po Monikę i już wspólnie kulamy się do domku, załatwiając po drodze sprawunki w Realu i Lidlu. Wieczorkiem cieplej niż rano, na punkcie pomiarowym na Tworzniu okazuje się, że jest +6C. Warunki do jazdy w porządku, tylko kierowcy trochę bez wyobraźni - po drodze kilku gazeciarzy i mistrzyni kierownicy, która OMC nie wjeżdża w wysepkę na jezdni ze znakiem całe szczęście unikając stratowania nas. /2049199 Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.788km MAX: 36.7km/h AVS:23.0km/h TIME: 1:51:27
Rano pobudka 4:30, Monika wstaje wcześniej i kompletuje strój na rower, mój z racji wczorajszego testu jest prawie kompletny więc pozwalam sobie jeszcze na chwilę leniuchowania :) Wreszcie wstaje i zabieram się za szykowania śniadanka i jedzonka do pracy. Wszystko idzie sprawnie i 5:30 wyruszamy. Droga bez ekscesów ze strony kierowców, warunki super, temp. +2C, asfalty suche. Fajnie znów wrócić na koła i do wspólnych dopracowych dojazdów. Na Murckowskiej jesteśmy punkt 7:00. Żegnam się i ruszam przez D3S na Ochojec. W lasach odnajduję ostatnie ślady Pani zimy. W powietrzu czuć już wiosnę. Przyjeżdżam do pracy rozbudzony i pełen energii. Czuję, że żyje.... Po pracy ruszam w kierunku Mikołowskiej odwiedzić Tomka i zorientować się w cenach piast pod QR15. Włączam też Endomondo dla rejestracji trasy. Udaje się wyhaczyć leżaka Dartmoor-a X15 w fajnej cenie. Kółko zawiozę do przeplotu pojutrze. Ograbiam Tomka z zużytych łańcuchów, kaset itp., które zostaną z powodzeniem ponownie wykorzystane przez Rowerową Norkę - dzięki. Jeszcze chwila pogawędki i w drogę. Jedzie się przyjemnie, choć pod koniec dają o sobie znać braki energetyczne. Od huty lekko mży, ale przyjemnie się kręci. W domku trochę później niż zwykle, zastaje Monikę szykującą pyszny gulasz na jutro do pracy :* /2049199 Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Na dworze robi się wiosennie, pogoda sprzyja rowerowaniu więc postanawiam dzisiaj ogarnąć trochę zaniedbanego rumaka. Serwisuję piastę w zapasowym kole, łatam dziurę w dętce. W weekend przełożyłem już stary kokpit z fabrycznego setu Kross-a i zapasowe koła. Wyruszam w końcu na krótką testową jazdę do sklepu by sprawdzić całość przed jutrzejszym planowanym dojazdem do pracy. Jedzie się jakoś dziwnie, wąska kierownica 580mm wydaje się teraz jeszcze mniejsza :-) Cóż, nie mam nic innego do zamontowania więc trzeba będzie się znów przyzwyczaić. A zdemontowane części z Krossa lądują tutaj:
Wczoraj ugaduje się z Andrzejem na niedzielną pętelkę. Rano warunki są w porządku, wiec ruszam na spotkanie na Zagórze na Plac Papieski. Na miejscu chwila rozmowy i ruszamy. Najpierw na P3, tam Andrzej dzwoni do Adama czy by nie miał ochoty gdzieś pokręcić, wyrywając go przy okazji ze snu. Dalej na P4 i w kierunku Dębowej Góry. Trochę jazdy terenowej, na górze szybki popas i Andrzej postanawia odstawić mnie do domku na Łosień. Zaczyna sypać śnieżek. Ruszamy więc przez Ujejsce, Ząbkowice, Tucznawę. Drogi coraz bardziej białe i śliskie. Na miejscu na zmarzniętych bikerów czeka już Monika z kawą. Gadamy dłuższą chwilę, Andrzej ocenia efekty remontu i kubaturę sali do tenisa :) Jak wszystko będzie skończone fajnie będzie rozegrać tam jakiś turniej. Czas się pożegnać, Andrzej rusza do siebie - dzięki za odwiedziny. A popołudnie spędzamy remontowo kończąc ćwiczeniami z łopatą przy odśnieżaniu chodnika. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Monika jedzie z rana do Taty. Ja trochę grzebie się z rozkręcaniem piasty i wyruszam później ok. 12:00 z przygotowaną uprzednio checklist-ą zakupów do zrobienia. Najpierw do Bikeatelier w Dąbrowie na Manhatanie. Tam zakupuję konusy, lampkę, dętkę i klocki do hamulca (Ashima - takich nie testowałem jeszcze). W środku trochę tłoczno, bo przyszła spora ekipa by pokręcić na trenażerze TacX na wirtualnej trasie prezentowanej na ekranie. Fajna zabawka, wygląda to dość realistycznie, ale ja wolę pokręcić w normalnych warunkach. Później do Reala i Lidla po większe zakupy spożywcze. Wracam do domku i widzę efekty pracy Moniki z szablonami. Remontowane pokoje nabierają charakteru :)
Do pracy: DST:41.998km MXS:38km/h TIME: 1:41:38 AVG: 24.8km/h Pobudka o 4:20, ciężko się zebrać. Dzisiaj pierwszy wyjazd w nowym sezonie :) Szykuję się do pracy podczas, gdy Monika jeszcze śpi, gdyż nie musi tak wcześnie wyjechać by zdążyć. Żegnam się i ruszam. Warunki na drogach dobre - temperatura 0C. Miejscami szklący się asfalt, ruch na drogach też mniejszy. Jadę standardowo do pracy. Po pracy ruszam przez D3S po Monikę. Dzień coraz dłuższy. Po opuszczeniu murów fabryki jest wreszcie jasno - oby tak dalej. Na rolkostradzie ślisko i gdzieniegdzie cienka warstwa lodu. Jadę ostrożnie i nie wykonuje gwałtownych manewrów. Dalej już wspólnie z Moniką przez Zawodzie, Szopienice do centrum Sosnowca. Tam nieoczekiwanie na skrzyżowaniu spotykamy Marcina, który zrobił wieczorną rundkę po bilet. Jest okazja pogadać w trasie, właściwie to jedziemy wspólnie aż pod Real w Dąbrowie Górniczej. W Realu drobne zakupy. Żegnamy się z Marcinem, który wraca do siebie również okrężną trasą, a my dalej na Tworzeń i do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Chociaż cyferki nie są ważne, ale z drugiej strony być tak blisko osiągnięcia kolejnego przejechanego tysiąca i nie dokręcić tych kilkunastu km w tym sezonie byłoby grzechem :) Wczoraj się nie udało, nie chciałem na siłę wydłużać trasy, ale przecież dzisiaj też jest dzień i okazja by się ruszyć. Wyjeżdżam chwilę po 11:00. Świeci słonko i jest w miarę ciepło. Ruszam w kierunku Niegowonic i tamtejszej skałki - pierwszego charakterystycznego punktu mówiącego, że znajdujemy się na Jurze. Trochę kręcenia i jeden podjazd, który dziś z lenistwa pokonuje w siodle z zapiętym z przodu blatem. Pamiętam jak kiedyś ktoś w zamierzchłych czasach mnie nim straszył podczas wycieczki na Ogrodzieniec :) Na miejscu krótka sesja foto i z powrotem do domku.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!