Dom-praca-dom
Rano pobudka 4:30, szykuję się do pracy. W blokach startowych o 6:05. Żegnam się z Moniką i wychodzę. Pogoda za oknem niezbyt zachęcająca do jazdy. Od rana ciągle leje rzęsisty deszcz. Ass-saver założony chroni przed zmoczeniem 4 liter :) Niestety całą strugę przejmuję plecak. Na Al.Zagłębia Dąbrowskiego wypadek, motocyklista dostaję strumieniem wody spod kół autobusu, odruchowo zaciska klamki i w momencie leży na drodze. Zatrzymuje się, pytam czy wszystko ok. Widzę też strużkę krwi. Na szczęście to tylko rozcięty nos u nasady. Pomagam ściągnąć Suzuki Intrudera z pasa ruchu. Zatrzymuje się też jadąca z naprzeciwka Pani. Chcemy wezwać karetkę, bo w takich sytuacjach nigdy nie wiadomo czy coś dolega, adrenalina powoduje, że nie odczuwa się bólu. Motocyklista jednak upiera się, że pojedzie pomału dalej bo ma już niedaleko do pracy. Patrzę jak odjeżdża i też ruszam dalej mocno już spóźniony.
Nadal leje i wieje z kierunku wmordewind. Dalsza droga bez żadnych zdarzeń, przez Sosnowiec, Szopienice, Zawodzie, D3S na Piotrowice. W pracy szybka kąpiel i wypłukanie piasku z ciuchów rowerowych.
Po pracy ruszam na zakupy do L.Eclerka i mały popas przed nim, gdyż nieco zgłodniałem. Następnie Brynów, D3S, Zawodzie, Szopienice. Omijam centrum i kieruję się na Dańdówkę. Po drodze gubię klocek z tyłu i muszę wspomagać hamowanie butem :) U Świrów nie mają klocków do mechanika Tectro, w Magnesie też, a Krossa w pobliżu nie odwiedzam z zasady ;) Przekładam z przodu na tył, reguluje użyczonym dla wygody imbusem serwisowym i w drogę. Śmigam przez Kazimierz, Strzemieszyce i pakuje się na tereny zwałki. Później terenowo przez las w kierunku płomienia na Koksowniczej i do domku, gdzie Monika przygotowała już pyszną kolację - dziękuje :* Powrót o suchej stopie :)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!