Dom-praca-dom
Monika z racji Norkowych obowiązków wstaje dziś o 3:00. Ja zamulam do 4:50 bo wczoraj trochę dłużej posiedziałem. Wieczorem dostałem jakiegoś zastrzyku energii, ogarnąłem trochę bałagan, przyszykowałem jedzonko na jutro i zająłem się o rowerkami, dokonując należytej konserwacji amortyzatorów oraz kasując luzy na sterach w Krosie (jeszcze ciut za długa jest sterówka bo się kapsel opiera o nią, trzeba będzie ciut przyciąć) prowizorycznie na czas skręcania wykorzystując łożysko w roli podkładki :) Czynności startowe idą sprawnie i wyruszamy punkt 5:30. Jedziemy bez napinania, wreszcie nie trzeba nigdzie gonić. Na dworze w miarę ciepło, coś koło +9C. Jadę w wersji full krótkiej. Spokojnie bez ekscesów dojeżdżamy na Murckowską o 6:52. Dalej ruszam przez D3S, Brynów do pracy na Piotrowice.
Zachód słońca nad Gołonogiem© t0mas82
PS. Ostatnio dodając Trance-a do rowerów zorientowałem się, że odkąd zacząłem intensywniej jeździć na rowerze w kwietniu 2011r. stuknęło mi już okrągłe 30k km ;) Średnio wychodzi 10k km w sezonie.
Monika kończy pracę normalnie więc rusza solo. Umawiamy się, że zjedziemy się w Dąbrowie Górniczej pod Realem. Ruszam i śmigam bez zbędnych przystanków. Zmiana planów i podjeżdżam pod blok Mariusza, gdzie czeka już Monika i Martusia. Pedalimy do Meridy bo chciałem się przyjrzeć ofercie laczków. Marta śmiga na hulajnodze :) W sklepie mają tylko MAXXIS-y i nie ma nic za bardzo fajnego, z cięższych oponek jest HIGH ROLLER. Później na lody do Mac-a. Siadam i odjeżdżam, wychodzi mało snu w ostatnich dniach.... Później odprowadzamy Martę do domu i z Moniką wracamy standardową trasą. W Łośniu w sklepiku zakupy na jutro.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!