Wpisy archiwalne w kategorii

101-200km

Dystans całkowity:7741.56 km (w terenie 1195.00 km; 15.44%)
Czas w ruchu:338:38
Średnia prędkość:21.84 km/h
Maksymalna prędkość:72.48 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:133 (69 %)
Suma kalorii:21572 kcal
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:119.10 km i 5h 27m
Więcej statystyk

Od Moniki na rehabilitacje i do pracy + deszczowy powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Piątek, 13 lipca 2012 · Komentarze(9)
Przejazd do pracy: DST: 50.83km TIME: 1:50:55 AVG: 27.50km/h MAX: 47.16km/h HRMAX: 174bpm HR AV:130bpm HR LOW: 40bpm (chyba wypocząłem w końcu bo spoczynkowy się obniżył :))

Rano wstajemy o 4:00. Szykuję śniadanie i jedzonko do pracy. Poranne czynności startowe idą sprawnie, zakłócone jedynie strzaskaniem przeze mnie szkła i sprzątaniem po tej małej katastrofie :) (nie jestem przesądny ale dzisiaj piątek 13 rozpoczął się niezbyt szczęśliwie). Udało się wyjść dopiero o 6:20 więc na starcie wiadomo, że będzie szybkie tempo. Monika profilaktycznie bierze z "garażu" króla szos czyli Kellyska, ostatnio zmodyfikowanego w zakresie ogumienia (założone ultraszybkie slick-i). Jedziemy najkrótszą trasą przez Tworzeń, Centrum, Mydlice, Sosnowiec, Stawiki, Szopki, Zawodzie. Średnie prędkości oscylują w okolicach 30km/h, aby na ul. Murckowskiej osiągnąć 28.80 km/h :) - mamy też bardzo ładny czas zwłaszcza, że jestem tam już o 7:40. Żegnam się z Moniką i dalej tym samym mocnym tempem gnam do Polikliniki. Dawno tak szybko nie jeździłem na takim dystansie :). Na rehabilitację docieram w samą porę punkt 8:00 i zaczynam 20minutowy relaks w polu magnetycznym. Tym razem krótsze przerwy bo tylko 0,5 sec, ale dalej kwadrat 40Hz :) Później sala ćwiczeń i wyciągi, gumy, hantelki. Z ręką coraz lepiej, już nie czuję bólu przy pewnej grupie ćwiczeń przy których ostatnio bolało. Zwiększyła się też liczba serii i powtórzeń w pojedynczej serii. Na koniec masaż laserkiem i ruszam standardową drogą do pracy już na lajcie i relaksie :)
Brak fotek bo karta została w pracy, wczoraj zabrałem w aparacie plastikową zaślepkę gniazda :)

Po pracy jadę po Monikę na Murckowską przez 3 stawy. Szlabany jak zwykle zamknięte, więc śmigam skrótem po wertepkach terapeutyczną ścieżką :) Na miejscu jestem chwilę po godzinie 16:00. Okazuje się, że Monika musi jeszcze zostać w pracy bo wypadła nieoczekiwanie telekonferencja. Trochę zgłodniałem, więc postanawiam podskoczyć do Centrum po jakieś owoce i porcję szybko przyswajalnej energii w postaci 70 konnej czekolady. W centrum spory ruch w związku z TdP. Ludzie poruszają się tłumami w sposób chaotyczny w dodatku pełno rowerzystów chcących zobaczyć wyścig. Wygląda na to, że przejazd ul. Francuską się już zakończył :(
TdP: Chyba się trochę spóźniłem :) © t0mas82

TdP: Na trasie wyścigu © t0mas82

Po zakupach wracam na Murckowską i czekam... Czekanie umila odsłuch dwóch płytek Złych Psów, które przypadkiem trafiły do mojego player-a :) Po 17:15 wyruszamy w kierunku domu. Na ławeczce pod przejściem podziemnym z graffiti w okolicach AE spędzamy dłuższą chwilę na rozmowie i konsumpcji czekolady :) Nie chce się za bardzo jechać do domu ale trzeba. Zaczyna też już kropić. Ubieramy kurtki przeciwdeszczowe i spokojnym tempem bez napinania wracamy w kierunku Łośnia przez Zawodzie, Szopki, Stawiki. Zamiast do Centrum proponuje jechać ul. Kilinśkiego. Odwiedzamy tamtejszą cerkiew. Mamy dziś szczęście - furtka wejściowa okazuje się otwarta co jest podobno rzadko spotykane.
Sosnowiec: Cerkiew przy ul. Kilińskiego © t0mas82

Później Grota Roweckiego na Pogoń i skręcamy obok Instytutu Informatyki UŚ na Śnieżną by w końcu bokami dojechać na Chemiczną. Zaczyna już kropić intensywniej. Stamtąd śmigamy przez Środulę Północną pod Auchan i na MEC. Dostarczamy przesyłkę dla klientki Rowerowej Norki :) Następnie dalej ścieżką rowerową w kierunku Dąbrowy przez Expo pod Real i do Lidla na zakupy i załatwić wymianę gwarancyjną pulsometra.
Zakupowo w Lidlu w Dąbrowie Górniczej © t0mas82

Monika załatwia moją sprawę z uszkodzoną opaską pulsometru z Lidla i bezproblemowo uzyskuje zwrot kasy (chyba jeszcze lepsze rozwiązanie, którego się nie spodziewałem). Dwie siatki sprawunków, które zakupuje powinny wystarczyć na cały remontowy weekend :) Niesamowite ile może pomieścić jeden plecak w dodatku zajęty częściowo przez sprzęty i ciuchy z pracy. Do swojego też pakuję co mogę, wypychając go do granic możliwości. Zjadamy pod sklepem pysznego i soczystego grejpfruta - przyda się mocna dawka witaminy C bo pogoda nie rozpieszcza i leje już całkiem konkretnie. Następnie ruszamy w dalszą drogę, standardowo na Tworzeń i do Łośnia. Budowa ronda w centrum idzie pełną parą, sprzętu budowlanego co nie miara i robota pali się w rękach. Widać już pierwsze warstwy asfaltu.
Łosień: Budowa ronda idzie pełną parą :) © t0mas82

Łosień: Budowa ronda © t0mas82

Łosień: Budowa ronda © t0mas82

Przystajemy pod sklepem i robię dodatkowe zakupy w postaci warzyw i owoców :) Przywiązuje reklamówkę do plecaka i pokonujemy ostatni odcinek trasy pod dom. Na miejscu ściągam od razu mokre ciuchy i biorę ciepłą kąpiel.

Oficjalne sprostowanie #1
Pragnę oficjalnie ogłosić, że się pomyliłem w kwestii opon w Kellysie. Jednak to nie są slick-i tylko semi-slicki, posiadające drobną kostkę po bokach :) Biję się w pierś. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że nigdy nie użytkowałem takich, bo zwykle trasę pokonuje na terenowych szerokich oponach 2.25 z dobrym grip-em.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom Moniki - >Praca: wspólnie z Moniką, impreza wydziałowa w Ornontowicach i powrót (Łosień -> Katowice -> Ornontowice->Łosień)

Piątek, 6 lipca 2012 · Komentarze(7)
Przejazd do pracy: DST: 41.80km TIME: 1:46:42 AVG:23.50km/h MAX: 45.74km/h.
Rano pobudka 4:20 co z uwagi na wczorajsze późne ułożenie się do snu o 1:20 daje niecałe 3h :). Zwlekam się z łóżka parzę kawę i podaje częściowo przygotowane wczoraj w nocy śniadanie do stołu(czuje, że tej pierwszej będzie potrzeba hektolitrów w dniu dzisiejszym). Następnie szybkie pakowanie i szykowanie jedzonka do pracy. Wraz z Moniką wyglądamy jak para narkoleptyków :) Procedury startowe przebiegają nadzwyczaj sprawnie.
Monika w blokach startowych :) © t0mas82

Wyjeżdżamy o 5:30 jadąc znaną trasą na Tworzeń, Kasprzaka, Real w D.G, Expo, Zagórze. Od pewnego momentu obejmuje prowadzenie i obieram właściwe spokojne tempo.
D.Górnicza - okolice huty, tym razem ja w roli fotografa :) © t0mas82

Jedzie się całkiem przyjemnie. Zza chmur wygląda słoneczko. Później śmigamy moją dobrze znaną trasą na Niwkę, Mysłowice, Giszowiec, lasami do Ochojca. Na punkcie postojowym się żegnamy. Monika jedzie do pracy na Murckowską ja ruszam na Jankego.

Po pracy jadę rowerem na imprezę grillową u Naczelnika wydziału do Ornontowic ciekawą zaplanowaną trasą (Amiga z góry dzięki za pomoc). W Piotrowicach przyjmuję dawkę szybkiej energii w postaci 64konnej czekolady. Dojeżdżam do Stargańca i szukam dalszej drogi. Pakuje się omyłkowo w fajna terenową ścieżkę, która się nagle kończy bagnem i pniami w poprzek. Trzeba się wrócić do jej punktu początkowego. Odnajduje jak mi się wydaje dłuższy odcinek właściwej drogi i nie zwracam zbytniej uwagi na mapkę :). Kończy się to tym, że ląduje jakieś 20min później w Rudzie Śląskiej na granicy z Panewnikami :) Trochę mało czasu jest, właściwie to już jestem spóźniony na oficjalne rozpoczęcie. Jadę więc asfaltami i usiłuje odszukać jakiś punkt nawigacyjny. Jadę ul. Owsianą, znów mijam Starganiec i dalej tą drogą do przejazdu kolejowego. Przed przejazdem w lewo pakuje się do lasu i następnie mknę szutrówką. Dojeżdżam do opisanego punktu postojowego i jadę częściowo drogą, która jest na wydrukowanej mapie. Cały czas mam włączony gps w służbowej komórce, który od tego czasu próbuje namierzyć sygnał z satelit :) Udaje mu się to dopiero w centrum Mikołowa. Wyznaczam trasę po asfaltach bo jestem już grubo spóźniony. GPS niedługo później pada ale droga jest prosta i prowadzi w kierunku Orzesza. Fajne asfalty, serpentynki i szybkie zjazdy. Odcinek 14km pokonuje praktycznie niezauważenie i jestem w Ornontowicach nadkładając jakieś 20 pozaprogramowych kilometrów. Później telefon do Naczelnika i dzięki Ryśkowi, który czeka na skrzyżowaniu trafiam bez błądzenia na miejsce grilla. Na grillu sporo smakołyków oprócz standardowych skrzydełek i nóżek kuraków oraz kiełbasek np. pyszny krupniok grillowany z zółtym serem. Znalazły się też sery w postaci Cammembert-ów, jeden poszedł na ruszt i ser z niebieską pleśnią lecz tak delikatnego i rozpływającego się w środku nie jadłem jeszcze :) Do tych specjałów 2 malutkie Grolsch-e.
Czas już sie zbierać... © t0mas82

Wyruszam o 22:00 w drogę powrotną z Ornontowic. Ruch praktycznie zerowy, klimatyczne przejazdy nieoświetlonymi drogami. Z Mikołowa bez ogródek tarabanię się na DK81 i jestem bardzo szybko w Piotrowicach pod miejscem pracy. Stamtąd to już standardowo przez lasy na Giszowiec, Mysłowice, Niwkę. Zahaczam o Zagórze, aby uzupełnić zapasy wody. Następnie na Kazimierz, Strzemieszyce. Pod wiaduktem dozbrajam się w dodatkowe oświetlenie w postaci czołówki od Moniki i wymieniam akumulatorki w przednim oświetlaczu. W Łośniu jestem ok 1:00. Jeszcze tylko zakupy 2 izobroników w nocnym i jestem na miejscu. Zmęczony dniem zasypiam jak niemowlak :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom Moniki-Praca-Dom-Praca Moniki-Dom Moniki: Włóczęgowo, eskortowo do/(po)pracowo :)

Środa, 4 lipca 2012 · Komentarze(7)
Rano po wczorajszych burzach praktycznie ani śladu, asfalty względnie suche. Tylko pranie nie wyschło w 100%. Wstajemy wcześnie parę minut po 4:00 bo Monika ma dzisiaj wyjazd w delegację. Przygotowuje na szybko śniadanie, przepakowuje niezbędne rzeczy do małego i suchego :) plecaka z bukłakiem, którego kiedyś zostawiłem u Moniki (wystarczyło miejsca chodź łatwo nie było). Jeszcze tylko szybkie smarowanie napędów i ruszamy w kierunku Katowic. Jedziemy standardową trasą dopracową Moniki (tym razem nie musimy przejechać przez Zagórze). Najpierw pod hutę, później w kierunku Centrum Dąbrowy i Mydlic. W trakcie proponuję i uskuteczniam wymianę plecaków, biorę cięższy delegacyjny pozostawiając swój Monice. Dzisiaj też testuje pulsometr z nową opaską jak się sprawuje podczas jazdy. Wskazania w zakresie 90-160bpm. Nareszcie działa to jak powinno bez gubienia sygnału. Docieramy praktycznie pod Auchan. Później już standardowo przez Centrum Sosnowca, Stawiki, Zawodzie. Na ul. Murckowskiej żegnamy się jeszcze chwilę rozmawiając. Ruszam dalej solo przez 3 stawy w kierunku lasów w Ochojcu znaną mi już doskonale ścieżką - zupełnie przypadkiem często tamtędy jeżdżę :) Po drodze na kawałku prostej jadę na max możliwości aby zobaczyć do jakiej wartości jestem w stanie podnieść puls - wychodzi 192bpm :) W miarę sprawnie znajduje się na ul. Jankego i w pracy. Tam od samego rana czekają już pilne zgłoszenia i odprawa wydziałowa. Z pośpiechu zapominam przepakować telefonu do cywilnych ciuchów i wychodzę na wydział, wracając zahaczając o kompanie i terminale. Po powrocie po 1,5h okazuje się, że Ktoś o mnie się bardzo martwił - przepraszam za brak info czy wszystko ok.
Przejazd do pracy: 43.11km TIME: 01:38:00 AVG: 26.39km/h MAX: 40.7km/h

Po pracy jakoś dobrze mi się kręci i nie odczuwam zmęczenia. Wg. pulsometru pracuje w 91% HR MAX wyliczonego z wieku ;) Na Jankego trafiam kandydata do Karnego k... Niestety nie mam przy sobie wlepek.
Katowice ul.Jankego: Kandydat do karnego k... © t0mas82

Na Niwce załapuje się na tunel w postaci tira i tam wg. wskazań właśnie przeżywam zawał i włącza się alarm - 192bpm :) W domu jestem o 16:35, chyba nowy rekord powrotu z pracy :) Dzwoni Monika i umawiamy się, że odbiorę ją z ul.Murckowskiej jak wróci z delegacji więc jak to mówią w amerykańskich filmach to be continued ... :)

W kierunku pracy Moniki wyruszam ciut późno z racji czynności serwisowych u sąsiada (za to jest dobra kawa w podziękowaniu :)). Jadę ile fabryka dała, na prostej na Sosnowiec nawet koło 40 :) W centrum na światłach przy ślimaku jakiś baran mija mnie na gazetę oraz wyprzedza wężykiem samochody startujące ze świateł (a myślałem, że Monika wyolbrzymia zdolności sosnowieckich mistrzów kierownicy :)). Dalej przez Stawiki, Szopki (tutaj 4 razy umieram wg. pulsometru na zawał :)) oraz Zawodzie. Później ścieżką rowerową na ul. Murckowską. Wspólnie z Moniką wyruszamy na 3stawy oraz w lasy na Ochojcu mijając tory, drewutnie. Następnie jedziemy na Janinę - tam chwila postoju i rozmów ;) W Mysłowicach tuż przed rondkiem spada mi łańcuch i dziwnie się zawija. Dodatkowo widzę, że przerzutka przednia trzyma się na 1 nitce linki :)
Awaria... © kosma100

Po wrzuceniu łańcucha na właściwe tryby, ruszam i nagle strzela linka. Ustawiam śruba regulacyjna L tak ze jest wkręcona na max. i klatka przerzutki ustawia się zgodnie ze środkowym blatem. Osiągalne przełożenia z tyłu bez ocierania to 1-5 (6 ociera już sporo). Jest to chyba wspomniana przez Monikę "blokada prędkości". Z większymi kadencjami kręcę na prowadząc na Zagórze, Lenartowicza, Kazimierz, Strzemieszyce. Tam najkrócej na Łosień. Na koniec małe zakupy na kolację i po jednym kasztelańskim izobroniku :) Na miejscu jesteśmy grubo po 22:00, więc zaraz po konsumpcji lulu.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec) + Niegowonicki spontan

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(20)
Przejazd do pracy: DST: 24.18km TIME: 01:01:06 AVG: 23.74km/h MAX: 46.36.
Wyruszyłem dużo wcześniej, za radami postanowiłem nie przemęczać stopy, która jeszcze trochę jest napuchnięta i czasem daje o sobie znać :) Jechało się fajnie, rano ciepło, strój full letniak. Plecak wypchany do granic możliwości, dzisiaj wiozę wszystko łącznie z ciuchami :)
W drodze z Mysłowic na Giszowiec © t0mas82

Na Giszowcu wbijam na ścieżkę i podjeżdżam z trochę innej strony stawu Janina. Mam dużo czasu to chwile tam kątem pluję (kontempluje :) ) wsłuchując się w odgłosy przyrody i oglądając cieszące oko zielone widoki. Pstrykam przy okazji parę zdjęć.
Staw Janina na Giszowcu z innej perspektywy © t0mas82

Miejsce kontemplacji przy stawie na Giszowcu. Ale tu zielono © t0mas82

Intensywna zieleń vs suche liście przy ściółce © t0mas82

Na Jankego na DDR znajduję kandydata do karnego, niestety szybko uciekł i nie otrzymał zasłużonej nagrody :) Mam tylko pamiątkowe zdjęcie wykonane podczas jazdy.
Katowice ul. Jankego: DDR i kolejny kandydat do karnego © t0mas82

Z pracy wychodzę grubo ponad 30 minut później niż normalnie, trafia mi się pilna robota i muszę zostać po godzinach :) W drodze powrotnej wykorzystuje sposób na ominięcie szlabanów podsunięty przez Amigę - dzięki :). Po drodze na Ochojcu odbieram pewne zamówienie. Jadę przez 3 stawy, w okolicach ul. Murckowskiej zupełnie przypadkiem spotykam Monikę. Postanawiamy się trochę wspólnie poszwędać po okolicy. Najpierw jedziemy przez Markiefki do Czeladzi, gdzie mam okazje pooglądać ciekawe malunki. Macam się po kieszeniach ale nie mam aparatu więc nici ze zdjęć. Kradnę jedno poglądoweod Moniki:
Goła baba © kosma100

Następnie ruszamy na Grodziec - Zieloną - Pogorię - Brodway (tutaj Monika załatwia sprawy na poczcie) - Manhattan (małe zakupy w Lidlu) - Mittal Steel (industrialne klimaty) - Łosień. Trochę zgłodniałem więc posilamy się kultowymi już w kręgach rowerowych naleśnikami amerykańskimi (tym razem z dżemem :)). Pada propozycja wypadu na skałki w Niegowonicach. Słońce niestety już zaszło więc pozostaje jazda z oświetleniem. Na miejscu okazuje się, że jakaś ekipa wpadła tam poimprezować. Gramolimy się na samą górę i testuje jak się sprawdza mój kompakt przy robieniu nocnych zdjęć (ehh jednak zapomniałem ze go przełożyłem do malej kieszonki plecaka).
Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Nocne foto: Skałka w Niegowonicach © t0mas82

Widoki stamtąd fajne. Szczególnie światła w oddali na horyzoncie. Wracamy podobną drogą jaką się tam dostaliśmy. Na pewnym skrzyżowaniu żegnamy się, akurat przejeżdża mój tunel w postaci autobusu więc bez ogródek pakuje się za nim :) Tunel jednak okazuje się nieco za szybki jak na moje warunki. Doganiam go w połowie Okradzionowa i utrzymuje dystans zapewniający minimalne opory jazdy. Niestety tunel postanawia skręcić na Błędów. Dalej gramolę się pod górkę i jadę terenami zwałki. Po drodze pstrykam fotkę nieopodal nastawni, a później jeszcze jedną na skrzyżowaniu w Strzemieszycach.
Okradzionów: Tereny zwałki Huty. © t0mas82

Strzemieszyce skrzyżowanie © t0mas82

Później już szablonowo przez Kazimierz, Lenartowicza do domu.
Fajny spontaniczny wypadzik, Monika dzięki za towarzystwo :) Moja kostka dochodzi do siebie, opuchlizna praktycznie zeszła po tym dzisiejszym kręceniu.

Tereny z Krzyśkami

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(26)
Z racji sobotniego szału remontowego nic nie zdążyłem porobić przy rowerze. W sobotę wieczorem odczytuje wpis Krzyśka, który proponuję jakąś trasę zrobić, zbiórka planowana o 9:00. Jest 22:00 chcę się zabrać za napęd ale styrany postanawiam się położyć spać. W niedzielę rano zabawa, rozwalam 2 imbusy przy próbie odkręcenia lewego SPD :( Idę do Leroy-a po jakiś lepszy, w międzyczasie sms wysyła Krzysiek czy jadę, ale z racji rozgrzebanego roweru umawiamy się na 14:00.
Graffiti na Zagórzu w drodze pod Auchan/Leroy Merlin © t0mas82
Graffiti na Zagórzu w drodze na Auchan/Leroy Merlin © t0mas82

Nowo zakupiony imbus prosto z U.S.A też ulega (gwint się zapiekł i nie chce puścić za Chiny Ludowe). Zrezygnowany serwisuje bez odkręcania od korby, czyszczę napęd i zakładam nowy łańcuch. Na miejscu zbiórki pod Balatonem jestem o czasie. Przywitanie i praktycznie od razu wjazd w las. Śmigamy na Sosinę opcją full teren :) Na maczkach badamy jeszcze jedna ścieżkę wjazdową w las. Pod lokomotywownią czekamy na drugiego Krzycha. Spóźnia się bo zatrzymują go patyki na przejeździe kolejowym przy Sosinie. Już razem jedziemy terenami na Bukowno. Fajne leśne ścieżki, cała trasa terenem aż do skrętu na Bukowno z długiej prostej :) Takie jeżdżenie mi się podoba, od tego w końcu są rowery MTB.
Leśnie ścieżki na Bukowno © t0mas82

Leśnie ścieżki na Bukowno © t0mas82

W Bukownie podjazd pod sklep po uzupełnienie paliwa i za 0,5kg piernikiem (niestety nie mają :)). Przy fontannie pierwszy popas i jak to bywa kiedy się spotykamy duża dawka śmiechu.
Bukowno fontanna - pierwszy postój © t0mas82

Następnie znów pakujemy się do lasu, w planach dojazd na Płoki full teren :). Na początku eksploracja nieznanych ścieżek, trafiamy na kilka fajnych odcinków. Na jednej z wąskich ścieżek tracę równowagę wypinam SPD i chce się awaryjnie podeprzeć. Jakoś nieszczęśliwie przód mi się obsuwa i zamiast podeprzeć się trafiam kostką centralnie w pedał haratając ją nieźle. Jest trochę krwi ale tamuje chusteczkami. Właściwie ignoruje to bo nic nie boli tylko trochę krwawi. Wprowadzamy rowery po niezłej stromiźnie i dostajemy się do jakiegoś rozgałęzienia szlaków.
Wypych pod górkę :) © t0mas82

Ruszamy w kierunku Złamanej, później Kysu kojarzy ścieżki leśne i jedziemy terenem na Płoki.
Widok na okolice Płoków © t0mas82

Blue sky - nic więcej nie trzeba © t0mas82

Stamtąd czerwonym rowerowym na Tenczyn, super zjazdy - totalna dominacja terenu i kilka manewrów na granicy upadku ale udaje się wyjść bez gleby :D Odwiedzamy też "Brata Alberta" z rodziny Schwalbe :)
Spotkanie z Bratem Alberta :) © t0mas82

Asfaltowy podjazd z Psar © t0mas82

Z zamku zjazd żółtym pieszym, ludzie uciekają w popłochu. Krzychu prawie ląduje w drzewie a na końcu dużo nie brakuje do spotkania z maską terenówki. Na dole kolejny popas, tym razem nowe doznania kulinarne - moje naleśniki amerykańskie ze ścieżką czekolady (nie miałem w domu drzemu :)).
Naleśniki amerykańskie z czekoladą :) © t0mas82

Naleśniki z czekoladą powodują niekotrolowane ataki śmiechu :) © t0mas82

Powrót realizujemy przez Trzebinie tamtejszy Zalew Chechło (pod sanktuarium wciągamy 90-konny towar z Krakowa, nieźle wykrzywia ale potrzeba mocy) , Chrzanów oraz Luszowskie ścieżki.
Zalew Chechło © t0mas82

Oklica Luszowa - W kierunku zachodzącego słońca. © t0mas82

Wbijamy na niebieski szlak i znów lasami. Trafiamy później na czerwony do Ciężkowic, i ostatecznie czarny na Sosinę. Tutaj noga zaczyna pobolewać. Powrót przez Betony, żegnamy się z Kysem i ruszamy na Balaton. Klimontów robię solo. Kiedy wypinam się z SPD pod blokiem ból się nasila. Jakoś udaje mi się wstawić rower do garażu, obmyć rany. Nie wygląda to ciekawie, liczyłem, że jakoś się dokulam w poniedziałek do pracy. Robię okłady z altacetu, noga trochę napuchła. Później każdy ruch powoduje jej ból, nie mogę normalnie chodzić. Do 2:00 godziny męcze się i nie mogę zasnąć oraz znaleźdź takiej pozycji aby nie bolało. Dzisiaj rano dzwonię do pracy, że biorę urlop (mam trochę zaległego a szkoda mi na L4 siedzieć).
>> Reszta zdjęć <<
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.

UPDEJT: Jednak maści i Altacet dużo nie dały więc postanowiłem dla świętego spokoju wieczorem pojechać i sprawdzić czy coś mi nie strzeliło w kościach. Najpierw telefony do kumpli - wszyscy pracują więc lipa. Pozostaje taxa. Najbliższa urazówka w centrum na Zegadłowicza. Na miejscu na izbie przyjęć trochę się wyczekałem, najpierw w kolejce do chirurga aby dostać skierowanie na RTG. Później na samego chirurga, aby obejrzał zdjęcie. Oglądam razem z nim, najpierw lampa nie chce się włączyć (sprzęt w takiej kondycji jak cały NFZ :)), po chwili słyszę uwagi dot. dalszego leczenia: zimne okłady i leki przeciwbólowe, Ja tu nic nie widzę :). Chyba najlepsza wiadomość tego dnia.
Na koniec fotka z wypadu do szpitala :)
RTG opuchniętej stopy po spotkaniu z SPD © t0mas82

Majówka z klubem Cykloza - rekreacyjny wypad na Babice i Rudno.

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(5)
Zamek Lipowiec © t0mas82
Zamek Tenczyński © t0mas82

Dzisiaj wstałem dość wcześnie tak jak zwykle wstaję do pracy (może dlatego, że nie wyłączyłem budzika :)). Postanowiłem poranny czas wykorzystać produktywnie na montaż zregenerowanego supportu Shimano. Po głowie chodził mi też wypad organizowany przez klub rowerowy "Cykloza" przy sosnowieckim PTTK, którego prezesem jest nota bene Marcin Gozdi89.
Montaż idzie sprawnie, zostaje tylko przyszykowanie prowiantu w postaci fury naleśników amerykańskich z dżemem (smaczne i pożywne) oraz zalanie bukłaka (nie mam mineralnej więc ląduje tam owocowa herbata). Czas szybko leci i robi się już pomału godzina 7:45 czyli 15 minut do odjazdu grupy z Sosnowca spod fontanny na ul. Dęblińskiej. Wsiadam na rower i gnam w kierunku Centrum Sosnowca, jedzie mi się bardzo dobrze, nic nie stuka i korba chodzi lekko bez luzów. Potwierdza to też uzyskana średnia na 5km - nieco ponad 31km/h - dojechałem szybciej niż autobus. Na miejscu zastaje sporą ekipę w tym ludzi z będzińskiego Ghostbikers, ze znajomych jest Gozdi89,Limit,Olo81,Doms,Avacs wraz z kolegą. Przywitanie i chwila rozmów na różne tematy :) Czekamy jeszcze sporo czasu na ew. spóźnialskich i ruszamy.
Tempo rekreacyjne, ale nie jest ważne żeby trasę szybko przejechać ale aby spotkać się i pogadać :) Podąża z nami również rodzina z dzieckiem w foteliku montowanym na bagażnik więc bez szaleństw.
Sosnowiec: Peleton wycieczki pod patronatem Cyklozy © t0mas82

Na początku dostajemy się na Mysłowice później w kierunku chyba Dziećkowic. Tam gdzieś po drodze kolega Ryśka łapie panę. Demonstruję mu jak szybko zmienić dętkę i pompuje 3 bary ciśnienia. Zakładam koło szczególnie nie zwracając uwagi czy dobrze, okazuje się później, że odwrotnie bo licznik nie działa, ach te koła pod V-ki, z tarczą to od razu widać jak należy założyć i nie ma innej możliwości :D Damian na jednym podjeździe postanawia poćwiczyć jazdę na tylnym kole ale za ostro rusza do przodu i ląduje na 4 literach nie mając nawet okazji wypiąć się z SPD-ków :) Przerw w czasie jazdy sporo, ale po to są robione aby złączyć peleton, który ma tendencje do rozrywania :) Dalej jedziemy jakimiś szlakami przez lasy Chrzanowskie, koło jeziorka. Ogólnie jest fajnie, co kawałek przerwa aby się nie zmęczyć zanadto.
Jeden z postojów. W tle olo81 - dzisiaj znów miałem okazję pojeździć. © t0mas82

Przejazd przez lasy chrzanowskie © t0mas82

W końcu udaje się wyjechać w okolice zamku Lipowiec.
Już niedaleko do sławnego zamku Lipowiec w Babicach. © t0mas82

Tam znany podjazd wykonany niemal w całości (ostatnie metry koło się zrywa bo bardzo stromo). Na zamku przesiadujemy duży kawałek czasu. Z nudów zjeżdżam na dół i znów próbuję podjechać całość. Niestety ponownie koło przednie ucieka. Następnie kręcimy na Zamek Tenczynek. Zjeżdżamy całą grupą na dół. Dostaje się nam ochrzan za trochę zbyt agresywną jazdę na dół od starszego jegomościa, może miał trochę racji ale margnes błędu był dość duży. Szlak na Tenczyn prowadzi ostro do góry. Parę osób wyjeżdża część podjazdu, później coraz więcej prowadzi. Filip wraz z innymi bikerami blokuje mi drogę przechodząc nagle do marszu. Muszę się zatrzymać i wypiąć spd-ki. Nauka wpinania w górach nie poszła w las, sprawnie ruszam i wpinam się na sporym podjeździe. Dalej wyjeżdżam całość robiąc innym zdjęcia jak dzielnie walczą bądź idą. Później sporo szutrów w lesie aż natrafiamy na zółty szlak pieszy, którym mamy dostać się na Tenczynek. Rozpoczyna się bez ekstremy, jadąc zaraz za pierwszym uczestnikiem rajdu czyli Adamem (limit), mówię mu aby nieco agresywniej zaczął atakować teren (niech tez ma radochę ze zjazdu). Niedługo później zaczyna się bardziej technicznie, Adama gdzieś na moment stopuje na zjeździe. Wykorzystuje to i wysuwam się na prowadzenie agresywnie atakując uskoki, korzenie, dziury (super zjazd). Na dole czas na schłodzenie w strumyku. Okazuje się, że są 2 pany na trasie, więc czekamy na resztę.
Chłodzenie rozgrzanego przez adrenaline ciała po zjeździe żółtym szlakiem © t0mas82

Tutaj znów wyjeżdżam do góry aby sobie ponownie zjechać :) Po wyjeździe do cywilizacji zakupy (uzupełnienie płynów, 70 konna czekolada na braki energetyczne).
Sklep opanowany przez "Cyklozę" © t0mas82

Następnie asfaltami z kilkoma mniejszymi, większymi podjazdami dostajemy się pod ruiny zamku Tenczyńskiego.

Pod zamkiem zagaduje do bikerki na Ghost-cie :) Ma z przodu RST First-a więc czas rozstrzygnąć czy Damian ma rację, że mam uwaloną blokadę bo da się przy mocnym pompowaniu ugiąć sporo amortyzator. Sprawdzam u niej w rowerze i zachowuje się identycznie jak mój. Cieszy mnie to, że jednak z moim sprzętem wszystko w porządku (chyba mamy inne tłumiki, bo rocznikowo się różnią te nasze First-y). Wraz z Damianem robimy objazd okolicy i robię fotki zamku z każdej możliwej strony. Pokazuje też Damianowi zjazd Kosmy(r), ale przekładamy próbę na później.
Ciekawy i kuszący stromizną zjazd z zamku Tenczyńskiego © t0mas82

Na parkingu przy zamku wspólna pamiątkowa fotka. Potem zjazd asfaltami (dzisiejszy max to właśnie tam) do Puszczy dulowskiej. Następnie znów zwiedzamy Pałacyk oraz Balaton w Trzebini.
Okolice Jaworzna. Zanosi się na burzę. © t0mas82

Powrót na Sosinę, tam zaczyna padać. Dalej betonami (leje jak z cebra). Później mi wszystko jedno jadę prędkością 30+ do domu na Zagórze. Na przystanku czekam na resztę aby się pożegnać. W domu jestem koło 19:00.
Znalezisko przyrodnicze. Czy ktoś wie co to za gatunek? © t0mas82


>>> Wszystkie zdjęcia w galerii na forumrowerowe.org <<<