Wypad rozpoczęliśmy z placu papieskiego w składzie jak w ubiegłym tygodniu tj. Andrzej (Andi333) , młody (Krzychu22), Damian (Doms) i moja skromna osoba. Po wczorajszych rozjazdach obiecałem nie szaleć zbytnio na trasie i trzymać się z góry ustalonej prędkości maks w okolicy 30km/h :). Trasa w znacznej części przez nas objechana przy tripach na Tenczyn czy też Dolinkę Minkowską lub Kraków. W początkowym etapie obejmowała stałe elementy jak przejazd przez betony na Sosinę, długa prosta na Bukowno (to dałem popis samokontroli i przejechałem całość w równym tempie 32km/h bez ostrego młynkowania), Czyżówka i tamtejsza elektrownia, Płoki i trochę mocniejszy podjazd w kierunku Lgoty. Pod domem kultury, lokalnym centrum spotkań społeczności i koła gospodyń wiejskich w Lgocie postanowiliśmy zrobić pierwszą przerwę na posiłek. W końcu do Zakopca jeszcze kawał drogi i trochę górek po drodze. Po spożyciu darów Bożych ruszyliśmy w kierunku na Krzeszowice. Niestety młodemu nie było dane poznać smaku zjazdów z korony szczytów Miękińskich ponieważ odbiliśmy w Ostrężnicy w lewo na Czerną. Po przejechaniu kilkuset metrów zaczęło się zjazdowe szaleństwo :). Równy i stromy zjazd rozbujał moją maszynę do nowej prędkości maksymalnej 72,48km/h i przebił Miękińskie szczyty (szkoda, że nie włączyłem wtedy kamerki ale kto by się spodziewał). W Czernej rozpoczął się ostry podjazd pod Klasztor Karmelitów Bosych - tutaj w ruch poszła jedynka z przodu. Z klasztoru ruszyliśmy do Zakopca (dzielnica Czernej) wpadając na chwilę na Diableski Most, okoliczną grotę skalną oraz na agroturystyczne gospodarstwo aby nakarmić tamtejszego stałego bywalca - sympatycznego osiołka. W drodze powrotnej znów podjazdy, na jednym 9% wrzuciłem jedynkę za co zostałem zrugany przez Andrzeja i uznany za heretyka. Suma sumarum Andrzej pewnie wjechał na podobnej kombinacji z tym,że na przodzie miał 2-kę :). Aby nie być wyklętym muszę za pokutę odprawić dzień jazdy z blat-a. W okolicy Lgoty padł pomysł rzucony przez Damiana aby wracać przez Olkusz. W Żuradzie odbiliśmy na Kolonie aby dojechać do znanej nam szutrówki z Olkusza na Bukowno (tutaj zaliczyłem wiraż na koleinie zrobionej przez młodego (opanowany i bez gleby). Andrzej nie miał tyle szczęścia i chwilę później zaliczył glebę na głębszym piachu. Powrót z Bukowna długą prostą na Sosinę (tu znowu rozganiałem wiatr na przodzie utrzymując stałą prędkość przelotową). Na sam koniec w okolicach Klimontowa złapał nas lekki deszczyk. Trasa naprawdę fajna i ekipa też liczna. Dzięki za wspólną jazdę.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!