Deszczowy Ogrodzieniec part II

Niedziela, 31 lipca 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 50-100km
Wstępnie planowaliśmy wyruszyć na Złoty Potok. W ostatniej chwili plany się zmieniły, Andrzej musiał odwiedzić rodzinne strony więc postanowiliśmy razem pokręcić po drodze zahaczając o Ogrodzieniec robiąc jednocześnie powtórkę trasy z czerwcowego wypadu. Pogoda rano nie była taka zła (lekka mżawka). Spod placu wraz z Andrzejem ruszyliśmy o 6:15 uprzednio czekając kwadrans na bikera90 z Katowic. Pod Balatonem zgarnęliśmy Młodego a na Sosinie Krzyśka(Kysu). Do Bukowna dalej mżyło. Na dobre rozpadało się w Olkuszu. Tam podjechaliśmy do Mac-a na kawę i aby schować się przed deszczem. Później na zmianę opady przybierały na sile i słabły. W oddali nawet czasem się coś przejaśniało. Mój nowo wyczyszczony napęd gotowy do wyjazdu urlopowego doznał potężnej dawki błotka i piasku na czerwonym szlaku rowerowym i późniejszym niebieskim pieszym. Korba rzęziła jak młynek, czasem nawet się blokowała. Pocieszeniem było to, że nie lało non stop i byłem lepiej przygotowany do jazdy niż ostatnio (wziąłem przeciw-deszczówkę, która chroniła dobrze przed wiatrem nie pozwalając uciec energii cieplnej wytwarzanej przez młynkowanie - mówiąc wprost nie było mi zimno chodź gotowałem się od środka). Pod zamkiem w Ogrodzieńcu nasmarowaliśmy napędy przecinakiem do pilarek i Andrzej pożegnawszy się ruszył w swoją stronę. W międzyczasie Krzyśki spożyli posiłek (ja swoje zapasy już zużyłem), w planach był powrót asfaltami do domu. Nagle zaczęło intensywniej lać. Postanowiliśmy przeczekać w zadaszonym miejscu odpoczynkowym nieopodal ruin zamku. W grę wchodził już tylko powrót pociągiem z Zawiercia. Czas spędzony na oczekiwaniu na lepszą pogodę minął naprawdę szybko, przy ogólnie wesołym nastroju i salwach śmiechu :D (spędziliśmy tam chyba z 2,5h). Jak opady trochę ustały zjechaliśmy z ruin do sklepu (zrobiłem małe zakupy). Po drodze Krzysiek (Kysu) złapał gumę, przynajmniej tak mu się zdawało ale po dopompowaniu z koła nic nie uchodziło.Do dworca PKP w Zawierciu śmigając raz szosą raz chodnikiem dojechaliśmy w miarę sprawnie. Na peronie okazało się, że Krzyśkowi przy Torze nie działa poplock - fatum Ogrodzieńca nadal działa, a młody chyba zdarł w trasie klocki :). Z centrum Sosnowca do domu na Zagórze przejechałem przez park sielecki, Zamkową, i singlem na nasypie pod garaże, później ścieżką rowerową pod ERSI i ORION.





Moje fotki

Komentarze (3)

sorry zaspałem

Anonimowy tchórz 10:30 poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Musiałem trochę odespać zaraz wrzucę

t0mas82 22:47 niedziela, 31 lipca 2011

Zdjęcia chcę widzieć ;p ja dziś swoje wrzucę i zapodam linkiem.

Kysu 18:07 niedziela, 31 lipca 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nages

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]