Do pracy: DST: 42.777km MXS: 47.0km/h AVS: 26.6km/h TIME: 1:36:27
Do pracy standardowo, po pracy trochę spraw do załatwienia (m.in. zakup dysku do kompa, którego naprawiam w Proline). Monika z racji późniejszego przybycia kończy też później, więc mam czas na spokojnie wszystko załatwić i podjechać na Murckowską na 17:00. Po drodze kilka migawek z tej trasy.
Następnie już wspólnie wracamy do domku wcale nie najkrótszą drogą. Pogoda sprzyja i świeci ładne słoneczko. Jedziemy zatem przez Czeladź (rejony ostatniego wypadu Noibasty - Szwedzkiego nie udaje się znaleźć), Grodziec, Zieloną do D.G. i dalej już standardowo przez Gołonóg, Tworzeń. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 42.740km MXS: 45km/h AVS: 26km/h TIME: 01:38:43. Po intensywnym weekendzie ciężko się wstaje... Monika jedzie na późniejszą godzinę. Żegnam się więc i ruszam standardową trasą do pracy. Po pracy wracam do ... domku. W drodze drobne zakupy w Lidl na Ochojcu. Monika z racji późniejszego przyjazdu zostaje dłużej. W roli Pana kanapki podjeżdżam na Murckowską dostarczyć posiłek do pracy i odbieram przesyłkę do wysłania na poczcie, co też czynię ostatecznie na Zagórzu. Od Expo modyfikuję trasę i jadę przez Strzemieszyce i Koksownię.
Najpierw z domu na Półmaraton Dąbrowski w którym startujemy wraz z Młynarzem. Pogoda dobra do jazdy i do biegania, nie za gorąco. Wieje lekki wietrzyk. Do Hali Centrum docieram w ostatnim momencie tuż przed odjazdem autokarów na linię startu. Na miejscu, krótka rozgrzewka. Przed linią zebrała się już nie mała grupa uczestników, spotykam Jadzię z którą udaje się zamienić kilka słów przed startem. Biegnę nie patrząc na innych swoim tempem aż doganiam biegacza z Chorzowa, który biegnie równie szybko jak ja i tak sobie gadamy na różne tematy przez pół trasy. Km lecą niepostrzeżenie, na 14km widzę, że słabnie i resztę postanawia przebiec wolniej. Ja dalej utrzymuję około 5min/km. Dochodzę grupkę która biegnie również tym tempem i już wspólnie śmigamy do mety. Jestem zadowolony z wyniku z racji tego, że tak mało biegałem w tym roku. Udało się przebiec w czasie ok. 1:43 (dokładnego wyniku nie sprawdzałem). Na mecie pamiątkowy medal, już drugi do kolekcji. Czuję też lekkie zakwasy w nogach.
Pobudka 4:30, ciężko się wstawało. Monika postanawia, że pojedzie później wspierając się ewentualnie kolejami. Szykuję śniadanko i jedzenie do pracy. Czynności startowe przebiegają w miarę sprawnie. Żegnam się i wychodzę o 5:40. Na dworze widno i ciepło 15C. Jadę z opcją ubioru góra i dół na krótko. Trasa standardowa, bez ekscesów. Na stawikach zmniejszam zagrożenie pożarowe. Szybka sesja foto przejeżdżających pociągów i w drogę.
Dalej przez dziurawe Szopienice na Zawodzie, D3S, Brynów do pracy, gdzie jestem ciut wcześniej niż zwykle. Po pracy najkrótszą drogą do domku. Monika zabiera się z pracy z koleżanką samochodem przy okazji robiąc większe zakupy na weekend. Jadę bez zbędnych przystanków, pod Groszkiem w Łośniu drobne zakupy. A w weekend mamy gości. Przyjeżdżają do nas Asiczka,Młynarz i Kornelcia - fajnie będzie znów się zobaczyć, ostatnio widzieliśmy się na wakacyjnej wyprawie :) W niedzielę wraz z Młynarzem reprezentujemy drużynę Rowerowej Norki na Półmaratonie Dąbrowskim. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 43.290km MXS: 48km/h AVS: 27.9km/h TIME: 1:33:09 Pobudka 4:40, standard poranny. Monika wstaje nieco później z racji tego, że nie musi tak wcześnie wyjeżdżać. Żegnam się i wyruszam o 5:55. Znów się zasiedziałem trochę i trzeba będzie walczyć z czasem :) Warunki pogodowe podobne do tych co wczoraj, więc dół przyodzienia w wersji krótkiej, na górę zarzucam tylko wiatrówkę. Rękawiczki już dawno zostały rzucone w kąt. Trasa standardowa, bez ekscesów ze strony kierowców (jedynie kilku gazeciarzy). Dzisiaj nieco bardziej spokojne tempo. W trasie towarzyszy mi muzyka, tym razem rytmy reggae i dub w wykonaniu Izrael-a.
Na Murckowskiej jestem o 7:05, dalej przez D3S, Brynów na Piotrowice do pracy.
Po pracy jadę po Monikę i już wspólnie wracamy do domku. Pogoda super, jutro chyba wyjadę też na full letniaka. Trasa standardowa z ominięciem głownych dróg przez Środulę Północną i Auchan. W pobliżu Expo spotykamy po drodze Jacka śmigającego z nową sakwą MSX. Zdążyłem tylko rzucić szybkie cześć. Zatrzymujemy się z racji słabych hamulców w Meridce kawałek dalej, lecz Jacek mknie w kierunku do domu nie oglądając się w tył.
W Łośniu drobne zakupy w "Groszku". W domku biorę się za szykowanie kolacji, a Monika doprowadza Meridkę do śnieżnobiałej czystości. Przy okazji moje Krosiwo też zrzuca trochę błota - dziękuje :* Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.274km MX: 50.9km/h AVS: 27.6km/h TIME: 1:34:01 Pobudka 4:40, ciężko się wstaję. Monika jeszcze sobie smacznie śpi. Poranny standard przygotowawczy do wyjazdu. Na koniec jeszcze kilka rzeczy do wrzucenia na pena i robi się już późna godzinka.Żegnam się, Monika haczykuje drzwi i czas się zbierać.
Jak ruszam jest już 5:55. Warunki super, +6C. Jadę w krótkich gatkach, fajnie jest znów poczuć tą swobodę, bez zbędnych kg ciuchów i warstw odzieży. Wreszcie wiosna pełną parą. Na Tworzniu o 6:10, Centrum Sosnowca 6:40, Murckowska 7:07. Dalej najszybszą trasą do pracy przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice. Po pracy dostarczam materiały do zamówienia dla Rowerowej Norki i ruszam najkrótszą drogą do domku. Pogoda wyśmienita, jadę zupełnie na letniaka :) Masa ludzi ruszyła się z domostw. Na D3S tabuny rolkarzy, biegaczy, patyczaków i rowerzystów. Po drodze jeszcze zakupy w Lidl i na Łosień, gdzie Monika oczekuje już z kolacją :* Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.307km MXS: 44.4km/h AVS: 28.1km/h TIME: 1:32:22 Pobudka 4:30, czyli poranny standard. Wczoraj ambitne plany wieczorne na wymianę łańcucha, załataniu kapcia w Kellysku i krótkiej przebieżki z racji zmęczenia zostają odłożone na bliżej nieznaną przyszłość....Monika wstaje chwilę później i pakuje zamówienie Rowerowej Norki dla Adama. Ja też trochę się zasiedziałem, więc suma sumarum startujemy razem. Z racji późnej godziny, gdyż jest już 5:50 muszę włączyć turbo. Wyprzedzam Monikę i śmigam dalej solo. Warunki pogodowa takie jak wczoraj (1C, sucho, wiatry o małej sile), podobnie jak wczoraj nie biorę rękawiczek. Dziś tylko 2 zamachy na moje życie, w tym jeden na bezpiecznym mogłoby się wydawać rondku w centrum DG, gdzie ratują mnie tylko skuteczne hamulce. Mam dość na dziś jazdy, mam dość bezmózgich spaliniarzy... Na Murckowskiej o 7:03, dalej przez D3S, Brynów na Piotrowice do fabryki. Po pracy ruszam po Monikę na Murckowską . Postanawiam sprawdzić jak wygląda przejazd przez lasy w Ochojcu. Jest tam już zupełnie sucho :) Dalej wspólnie ruszamy na zakupy m.in po buty biegowe, gdyż poprzednie już zupełnie się rozeszły a Półmaraton Dąbrowski coraz bliżej.
Wracamy przez Czeladź, Grodziec, Zieloną, Łagiszę. W domku w Łośniu wieczorkiem. Postanawiam jeszcze rozdziewiczyć buty robiąc pętelkę do Koksowni. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.334km MXS: 49.2km/h AVS: 28.3km/h TIME: 1:31:53 Rano pobudka 4:40. Szykuję się do pracy. Szybka kąpiel, śniadanko i czas ruszać.Monika zostaje dziś również w domku. Żegnam się i wychodzę. Ruszam 5:43, na dworze pomału budzi się słonko. Temperatura +11C, dodatkowe warstwy ciuchów zostają w domu. Wreszcie nastała prawdziwa wiosna nie tylko na kartach kalendarza. Jedzie się super, na Tworzniu punkt 6:00. W drodze towarzyszy mi muzyka, tym razem odświeżam Świat Czarownic.
W centrum Sosnowca 6:30, Murckowska 6:50. Zaczyna lekko mżyć ale zupełnie to nie przeszkadza i przy tej temperaturze jest przyjemne :) Kulam się przez Brynów do pracy na Piotrowice. Miłego dnia i weekendu. Po pracy ruszam prosto do domku. Pogoda super, w trakcie ściągam wiatrówkę by się nie ugotować i jadę w krótkim rękawku. Szkoda, że nie miałem krótkich gatków :) Trasa standardowa, nie zatrzymuje się nigdzie po drodze z wyjątkiem sklepiku w Łośniu. Tam drobne zakupy i wybór winka. A wieczorek spędzamy rozrywkowo, gdyż mamy gości. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!