Niedzielna setka z Andrzejem i Krzychem
Jaworzno: Postój na Sosinie© t0mas82
Jaworzno i Sosina© t0mas82
Chwila postoju na ogrzanie przy ciepłej herbatce i ruszamy dalej długą prostą na Bukowno, zmieniając się raz po raz na prowadzeniu. Nagle robi się jakoś cieplej i przyjemnie się kręci, może dlatego, że grzejemy ponad 30km/h :) Kolejny postój pod fontanną, odzywa się Krzychu22 i wracamy na spotkanie na Ryszkę jadąc terenem.
W drodze na Ryszkę© t0mas82
W drodze na Ryszkę© t0mas82
W lesie znacznie cieplej i nie wieje tak jak na asfaltach, dużo przyjemniej się kręci. Wszystko nieco zmrożone, pokryte cienką warstwą szronu i gdzieniegdzie spotykamy duże lodowe połacia. Zimowe kowadło na przodzie w postaci RS Dart-a robi się trochę twardy i jadę jak na sztywnym widle. Pod Ryszką Krzychu zjeżdża z góreczki na której się wygrzewał w zimowym słoneczku składanym fullem Kross-a. Komponenty pozbierane od znajomych, poznaje nawet swoje siodło WTB, Torę i klamki Kysa :-) Znów dłuższa chwila rozmów i postanawiamy jechać na kamieniołom w Jaworznie. Trasa oczywiście terenem, ale tym razem nie 300%-towym :) Najpierw pod piaskownie, przeskakujemy Bukowską autostradę i śmigamy dalej na Dolinę Żabnika. Krzychu gubi główną ścieżkę, ale za to znajduje ciekawy singielek. Jest sporo śmiechu i kilka awaryjnych podpórek i niegroźnych glebek na śliskich korzeniach :) Krzychu demonstruje również jak należy jeździć po lodzie, ku zdziwieniu naszym i spacerowiczów. Pod zamarzniętym jeziorkiem chwila postoju.
Zamarznięte jeziorko w Dolinie Żabnika© t0mas82
Krzychu i Andi© t0mas82
Odcinek, gdzie Krzychu demonstruje lodowe drifty© t0mas82
Dalej na Cięzkowice, w lokalnym sklepie zakupuje towar ale tym razem jakiś lipny bo 45%. W ciągamy kilka ścieżek czekolady i uderzamy w kierunku bazy nurków.
Darujemy sobie jej rekonesans - to każdy już z nas już zna i śmigamy na składnicę dynamitu, którą Krzychu zwiedził na wypadzie Ghost-ów. Zaopatrzeni w latarki wchodzimy do środka, porzucając nasze rumaki przed wejściem. Labirynty korytarzy wydrążonych w kamiennej ścianie robią wrażenie. Na rozwidleniu jednego z nich spotykamy pieska, który pewnie schronił się tam przed zimnem. W środku trochę śmieci, jakieś kartki z sylabami, stłuczone butelki i spalone opony. Na ścianach strzałki i mroczne napisy rodem z jakiegoś thrillera "On cię widzi", pentagramy - strach się bać ;-) Zastanawiamy się jakie było faktyczne przeznaczenie tego obiektu. Po zwiedzaniu czas wracać w kierunku domu. Dalej już tylko asfaltami w kierunku Jaworzno i Kazimierza. Żegnamy Krzycha nad Balatonem, składając życzenia i ruszamy z Andrzejem na Zagórze. Jeszcze chwila rozmów, żegnam się i ruszam dalej solo ścieżką rowerową przez hale Expo do Dąbrowy na Manhattan. W Lidlu robię większe zakupy. Decyduję, że wracam prosto do domku, choć kusi dokręcenie do okrągłej liczby 17kkm w sezonie. Załadowany zakupami jakoś nie mam na to ochoty, jutro przecież też jest dzień. Wieczorek spędzamy z Moniką rozrywkowo przy piwku i grze w Robale i Scrabble.
Ostatnio moje rowerowanie ogranicza się praktycznie do dojazdów do/z pracy. Fajnie było znów razem się gdzieś się pokręcić po okolicach. Szkoda, że Monika nie dała się dziś przekonać na wypad w ramach odskoczni od remontowego weekendu, ale może następnym razem....
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!