Dzisiaj pierwsza jazda z Kendą za 11zł na tyle. Przy ostrzejszych manewrach uślizguje się, w ogóle jakoś strasznie niepewnie się prowadzi. Ale co można wymagać od mieszanki za tak niewielkie pieniądze. Do końca tygodnia będę musiał coś wybrać. Po wczorajszych sugestiach Piotra(Bros) już całkiem nie wiem co mam zrobić :). Może spróbować te Maxxis Crossmark, gdzieś ktoś oceniał je w terenie gorzej niż Samy a w tym samym zestawieniu znowu Kendy Karma 2.0 wypadały lepiej. Sam już nie wiem :)
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.88km TIME: 0:49:33, AVG:28.91km/h MAX: 53.27km/h
Przez ostatnie 2 dni trochę zjeździłem sklepów rowerowych, ale dziś przywiozłem nowe kapcie :). Po przemyśleniu i przeczytaniu recenzji, wysłuchaniu opinii znajomych stwierdziłem, że kompletnie nie wiem co wybrać. Jednak sklep na Mikołowskiej w Katowicach znów okazał się dobrym trafem jeśli chodzi o zakup opon Schwalbe - naprawdę sporo modeli. Wchodząc usłyszałem już od progu no co tam - zajechałeś Samy :). Samy też wisiały na haku ale stwierdziłem, że trzeba czegoś nowego spróbować. Po intensywnych kalkulacjach wybrałem równie uniwersalne Racing Ralph-y 2.1 w wersji zwijka (dla maniaków wagi - producent podaje 510gr). Uzyskałem u Tomka rabacik 9zł na sztuce. Czy to dobry zakup? - jak to mówią okaże się w praniu. Wieczorem przekładka :)
Nie wiem czy to zasługa porządnego śniadania (w końcu wczoraj kupiłem dżemy z Lidla), ale dzisiaj kręciło się lekko i przyjemnie. Nawet udało się trochę pomłynkować jak za dawnych czasów.
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.95km TIME: 0:48:51 AVG:29.41km/h MAX: 53.87km/h
Dzisiaj powrót trochę się wydłużył, najpierw do Lidla w Piotrowicach po rowerowe akcesoria (kupiłem licznik Crivit - mam plan pt. pomiar kadencji i koszulkę - zawszę się przyda jako awaryjna). Niestety dzisiaj czas moich Smart Samów się skończył, przejechały razem ze mną 13,5k km. Stojąc na przejeździe kolejowym niedaleko pracy zauważyłem, że w tylnym kapciu mam przecięty balon, widać kawałek dętki za linią cięcia. Postanowiłem połazić po rowerowych, najpierw po drodze w Mysłowicach (mają tylko MAXXIS Crossmark), później Kellys w centrum Sosnowca - nic konkretnego na sklepie nie ma, gostek podzwoni i ustali ceny - miał tylko Kendy Karma 2.0 w drucie - 1szt), odwiedziłem też plastry miodu (tam również polecają Crossmark-i, Harddrivy i coś jeszcze z MAXXIS-a i mają Schwalbe Rocket Rony zwijane za 114zł). Oszołoma z MK Bike-a nie odwiedziłem bo pewnie bym wyszedł z parą kapitanów Speca :). Mam mętlik w głowie, muszę przemyśleć zakup nowych kapci. Tymczasem na tył dzisiaj zawędruje KENDA za 11zł :)
Dzisiaj wstałem trochę później niż zwykle. Późniejsze wyjście z domu zmusiło mnie do nadrabiania w trasie do pracy, niestety plecy dają o sobie znać przy szybkim młynku. Ewentualny wypad w weekend tylko po asfaltach.
Przejazd w stronę pracy: DST:23.9km, TIME:0:49:32, AVG: 28.96km/h, MAX: 55.85km/h
Przejazd w stronę pracy: DST 23.99km, TIME: 0:57:43, AVG: 23.95km/h MAX: 53.27km/h W rowerowych poszukiwanie zacisku na sztyce 27.2 z wajchą do zamykania a nie na imbus :). W jednym nie mieli w drugim w Mysłowicach polecanym przez Krzyśka dostałem całkiem przyzwoity z Authora.
Dzisiaj wyszedłem z domu z lekkim poślizgiem więc musiałem nadgonić na trasie. Buty jeszcze dobrze nie doschły po wczorajszych deszczach. Na wysokości ronda w okolicy placu papieskiego widziałem dziś Andrzeja (teraz już wiem, że do roboty wyjeżdża niewiele później odemnie :) ). Na Jankego w Piotrowicach 3 krotnie ktoś mnie chciał rozjechać chodź miałem wg. przepisów pierwszeństwo. Gdyby nie przezorność to już bym leżał pod kołami. Przejazd w stronę pracy: DST: 23.9km, TIME: 0:47:35, AVG: 30.15km/h, MAX: 56.37km/h
Po robocie zadzwoniłem do Młodego czy się nie wybiera gdzieś rowerem. Okazało się, że rezydował u Krzyśka (Kysu) bo ustawiali amora (dopompowanie komory powietrznej). Ugadaliśmy się w Mysłowicach i już w 3 ruszyliśmy na zaproponowany przeze mnie trip na kopalnie piachu w Borze. Tam spotkało nas dużo błotka, fajne usypane hałdy i duże ciężarówki wożące piach. Po błotnistym przejeździe wylądowaliśmy na Juliuszu, a stamtąd ruszyliśmy na Maczki. Na Maczkach już trochę głodnawy zrobiłem małe zakupy i zjadłem prowizoryczny posiłek. Padła propozycja by uderzyć na Bukowno lasami koło wróżbity przez Ryszkę. Tam złapałem równe tempo i się rozgrzałem. Po krótkim odpoczynku koło miejscówki nad Ryszką rzuciłem propozycję powrotu małym kółkiem asfaltami przez Bolesław, Klucze, Chechło, Łazy Błędowskie , Okradzionów i Strzemieszyce, Kazimierz. Jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy. Trasę na Chechło pokonaliśmy ekspresem z uwagi na równy asfalcik. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na Pustynię Błędowską na Bunkry. Powrót w okolicach zwałki Huty Katowice i późniejsza jazda na batmana (trochę źle czas rozłożyliśmy i zdążyło się ściemnić) w kierunku Balatonu (Młodego podprowadziliśmy praktycznie pod samą chatę). Na Balatonie pożegnawszy się z Krzyśkiem ruszyłem w kierunku Zagórza utrzymując wysoką kadencję, równe i płynne obroty korby. Jechało mi się nadwyraz lekko, przez górkę na Klimontowie przemknąłem jak po prostej.
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.86km, TIME: 0:49:29, AVG: 28.94km/h, MAX: 59.68
Po robocie ugadałem się z Krzyśkiem na Niwce na 16:40 pod Kościołem. Miałem w planach uderzyć na bazę nurków lub przez Bór i tamtejszą kopalnie piasku na Kazimierz. Udałem się najpierw po nowy zestaw pancerzy do rowerowego w Piotrowicach, sprawę zakupów załatwiłem szybko i na Niwce byłem zawczasu. Młody dojechał jakieś 20 minut później, witając się zauważył nas Łukasz (Kiki) (kolega, który namówił mnie na start w tegorocznym Silesia MTB Cup). Razem w trójkę poczekaliśmy chwilę na Krzyśka (Kysu) ale wkrótce odpisał,że odpuszcza dzisiejszą jazdę (w Mysłowicach już ostro lało). Nie zważając na zmieniające się warunki uderzyliśmy na bazę nurkową lasami przez Bór. W Jaworznie zaczęło już nieźle kropić. Zrobiliśmy rundkę wokół bazy i po mokrych asfaltach rozpoczęliśmy powrót przez Maczki.
Licznik znów zaczął mi szwankować i przestał w połowie trasy w największym deszczu zliczać km. Może to ten łączony kabel do podstawki po ostatnim urwaniu jak wjechałem w krzaczory. :)
Pogoda nadal bez zmian, niebo zachmurzone i widmo opadów wisi w powietrzu. Przejazd w stronę pracy: DST: 24.21km, TIME:0:50:45, AVG: 28.64km/h, MAX: 60.88km/h.
Dzisiaj jednak się nie udało wrócić suchym. Powrót z roboty w popołudniowych intensywniejszych opadach deszczu, buty całkiem mokre choć starałem się oszczędzać i nie jechać za szybko mokrymi ulicami:). Jestem jednak coraz bliżej kupna ochraniaczy z neoprenu lub drugiej pary butów do spd :D
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!