Przejazd do pracy: DST: 23.72km TIME: 0:54:16 AVG: 26.23km/h MAX: 52.80km/h. Rano trochę chłodniej i wilgotno, skutek: wszędzie mgły. Na DDR na Jankego znów mnie ktoś chciał rozjechać :) W drodze powrotnej słonko ładnie świeci :) Robi się dobra pogoda na weekend.
Dzisiaj wyjechałem trochę za późno więc trzeba było nadgonić w trasie. O dziwo stałem tylko na pierwszych światłach pod Orionem, reszta fajnie się ułożyła i mogłem jechać równym, mocnym tempem.
Miejscami mocno wietrzny powrót, jak zwykle ten mniej korzystny kierunek czyli tzw. wmordewind.
Przejazd do pracy: DST:23.69km TIME: 0:53:53 AVG: 26.38km/h MAX: 51.80km/h. Na 11-34 jeździ się trochę inaczej, wszystkie przełożenie są miększe i chyba lepiej mi podpasują zwłaszcza kombinacje z blatem :)
Powrót z wmordewindem, co nie przeszkadzało cisnąć na maksa :)Fajnie jest mieć znów nówkę napęd :) Jeszcze tylko przednia zmieniarka musi zostać doregulowana bo ze środkowego blatu bez ocierania osiągalna jest jedynie 5 z tyłu.
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.70km TIME: 0:57:05 AVG: 24.91km/h MAX:46.51km/h Jazda bez blata, miękko i szybko :)
Wieczorem zamontowałem nowe blaty do korby SLX z Firex-a (o dziwo pasują bez szlifów, czytałem, że transfer w drugą stronę blaty SLX do Firex-a jest problematyczny), kasetę HG50 11-34 i jeden z łańcuchów KMC Z9000 (skrócony do 108 ogniw). Zgrubna regulacja, resztę się poprawi w czasie jutrzejszej jazdy do pracy.
Przejazd do pracy: DST: 23.68km TIME: 0:57:48 AVG: 24.58km/h MAX:52km/h Łańcuch lata po blacie i przeskakuje napęd, mam nadzieje że w domu czeka już zestaw naprawczy :) Na blacie nie da się już jeździć, non stop strzela :) W dodatku tył ograniczony do 6 bo na wyższych łańcuch ociera o klatkę przerzutki z przodu (wiem można wyregulować, ale nie chce mi się grzebać, poczekam jak nowy napęd przyjdzie to ustawie wszystko perfekt). Dzisiaj pod górkę na wiadukcie w Mysłowicach osiągnąłem chyba swoją max kadencję, aż się dziwnie gość na szosie, którego minąłem przyglądał (na 2->6 jechałem ponad 40km/h więc wyobraźcie sobie jaki to był młynek). Edit: Jak słusznie zauważył Doms to pewnie ciężko byłoby takie coś wykręcić, więc musiało już być z górki jak spojrzałem na komputer pokładowy.
Przejazd w stronę pracy DST: 24.00 TIME:1:01:03 AVG: 23.59km/h MAX: 49.91km/h.
Na Niwce łańcuch spadł mi z korby i dziwnie się przekręcił. Byłem prawie pewien, że się złamał bo był całkiem obrócony na korbie w stosunku do tego co na kasecie :). Jakoś to doprowadziłem do porządku ale ociera strasznie i chyba znów hak się skrzywił. Jedne z ogniw łańcucha się zgięło ale nie robiłem dokładnych oględzin. W domu czeka mnie serwis. Ciekawe czy uda mi się wrócić (skuwacza nie mam niestety żeby w razie czego singla zrobić).
Udało się wrócić. Jak pooglądałem bliżej łańcuch to wygiętych ogniw jest więcej :) Na blacie tak nie ocierało więc jakoś się dokulałem.Pogoda piękna, zapowiada się super weekend rowerowy (17 i więcej stopni na plusie). W planach Ojców a ja nie mam napędu. Wieczorem złożę coś z pozostałych kaset i łańcuchów (może małe szlifowanko :)). Jednak list ekonomiczny z nowiutką kasetą chociaż wysłany wczoraj z Gliwic pewnie dotrze w takim samym czasie jak ten z drugiego krańca Polski :)
Update: Małe podsumowanie obecnie zużytego napędu, zakupiłem PG950 + 1 łańcuch PC951 w dniu 05.09.2011r. Do takiego stanu jak jest teraz doprowadziło go zrobienie 5476.77km. A ja szacowałem, że to zaledwie 2k km :) Całkiem nieźle jak na opcję z jednym łańcuchem.
Cofam co powiedziałem we wczorajszym komentarzu. Wolę jednak błoto w lasach :) Przy wyjeździe spod bloku od razu gleba na skręcie pod kątem prostym, na drogach cienka warstwa lodu, której praktycznie nie widać. Trochę zwolniłem prędkości przelotowe do super bezpiecznych a i tak z 4 razy lekko zarzuciło mi tylnym kołem (dobrze, że nie przednim). Jedyny plus, że lasy na Giszowcu są przejezdne. Słoneczko ładnie już świeci więc po południu szklanka na drogach będzie już historią. Dzisiaj znów kolejny tirowiec bez wyobraźni, któremu jak zwykle się śpieszyło minął mnie na centymetry przy sporawej prędkości tak, że jego naczepa prawie mnie zepchnęła na pobocze. Niestety nie dorwałem go na światłach, bo miał akurat zielone.
Powrót to je bajka :) Taka wiosenna pogoda powinna pozostać na dłuższy czas :) W lasach o dziwo wszystko wsiąkło i błotko niewielkie. Jedyny "uprzykrzacz" jazdy to przeskakujący niemiłosiernie zarżnięty napęd. Nowy już został zamówiony.
Tym razem trochę inaczej. Wyjechałem ciut później i musiałem jakoś nadrobić. Błotko w lesie by mnie raczej dużo spowolniło więc odbiłem na Hubertusa i później przez 3 górki koło drewutni na Ochojec. Stamtąd już ścieżką rowerową do pracy. Wyszło ciut więcej ale ogólnie myślę, że byłem szybciej.
Powrót również z ominięciem błota w lesie i już standardowo przez Klimontów i Gwiezdną. Zakupiłem kasetę HG-50 11-34 w ultimabike.pl (chyba mają najtaniej). Dodatkowo udało się urwać jeszcze 6 zł w stosunku do ceny z allegro bo okazało się, że w ich sklepie internetowym jest wystawiona po niższej cenie.
Przejazd do pracy: DST: 23.95km TIME: 1:02:26 AVG:23.01km/h MAX: 49.01km/h. Napęd umarł, wczoraj zabrałem się za czyszczenie i pomiary. Łańcuch dawno przekroczył 2 stopień wyciągnica oznaczony jako "1" - natychmiastowa wymiana. W jeździe objawiało się to nagłymi zeskokami z blata i toporną pracą. Postanowiłem coś pożenić z dostępnych komponenentów. Wygrzebałem gdzieś historyczny 1-wszy łańcuch jaki pracował w moim rowerze - HG53 mocno pordzewiałe ale najkrótsze. Do tego kaseta PG950, która z nim współpracowała. Założyłem to wszystko ale tak skacze na większych zębatkach kasety. Z obawy przed urwaniem łańcucha jazda na lekkich przełożeniach, na blat wchodziłem tylko z górek. Po opadach deszczu widać skutek w postaci błotka w lesie na Giszowcu. Tam gdzie się dało błotne odcinki specjalne omijałem trawiastym poboczem.
Powrót połączony z zakupami w rowerowym u Tomka (jakaś drobnica typu pancerze linki itp.). Obejrzałem nowy nabytek - ramę Canondale-a i filmiki z kamerki w Full HD. Przy okazji spytałem o HG50 bo po co dać zarobić komuś obcemu, jak można znajomemu. Niestety jest tylko 11-32, potwierdziłem też info od Mordiz-a, że wszystkie części idą w górę więc nawet jak na zamówienie to byłoby jeszcze drożej. Powrót przez DK86, Szopki, Centrum, Dańdówkę, Klimontów i Gwiezdną. O dziwo przyrdzewiały łańcuch HG53 się nie rozleciał. Wszystko przeskakuje i jeździ się beznadziejnie. Kilka przełożeń jest tak naprawdę tylko do sensownego wykorzystania :(
Przejazd w stronę pracy: DST: 23.95km TIME: 0:56:09 AVG: 25.59km/h MAX: 53.34km/h Rano zdecydowanie cieplej, pewnie coś w okolicy 0. Na sam koniec dorwała mnie lekka mżawka. Powrót w totalnym błocie. Zakup nowego napędu i wymiana chyba się znacznie przybliży w czasie jak ma się utrzymać taka pogoda. Mżawka towarzyszyła przez całą drogę ale niezbyt przeszkadzała. Na Niwce spaliniarz w większym blaszanym pudle mija mnie na gazetę.
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!