Do pracy: 43.56km TIME: 1:36:41 Pobudka 4:50, czynności startowe czas zacząć. Monika zostaje dziś w domku z racji spraw związanych z Dębowym Orientem Ruszam więc solo 5:40. Pogoda na szczęście się wyklarowała i na czas startu przestało padać. Niebo zachmurzone, chłodno i raczej bez większych wiatrów. Jedzie się całkiem przyjemnie bo asfalty też przeschły. Na Gołonogu dochodzę jakiegoś bikera, mówię część i jadę swoim tempem dalej. Ale widzę później że gość goni. Gonił,gonił ale nie dogonił :) Była motywacja by się nie obijać przy kręceniu :) Bez ekscesów dostaje się na Murckowską (już o 6:45) i dzwonię do Moniki, że wszystko ok. Dalej przez D3S, Ochojec do pracy na Piotrowice. Dziś nie udało się znów zsynchronizować z Noibast-ą, za to udało się wydobyć Szwedzkiego z komórki poprzez niebieski ząbek :) Już wkrótce Dębowy Orient. Serdecznie zapraszamy do zapisów
Do pracy: DST: 43.47km TIME:1:36:47 Pobudka 5:00. Monika jeszcze postawia podrzemać. Zwlekam się z łóżka i pośpiesznie przygotowuje do wyjazdu. Ok 5:35 żegnam się i schodzę na dół. Smarowanie napędu i w drogę. Pogoda nadal wyśmienita. Jedzie się przyjemnie, nie za ciepło i bez wmordewindów. Płynnie pokonuje kolejne km standardowej trasy do pracy. Monika mówiła mi przed wyjściem, że znów będzie mnie ktoś gonił bo ubrałem na wyjazd jej żółtą koszulkę AIRBIKE-a :) Faktycznie w Sosnowcu jakiś biker się spina by mnie wyprzedzić. Nawet mu się to udaje bo blokują mnie samochody, gdyż musiałem zjechać z serwisowego pasa z racji jego zawalenia torami. Jadę swoim tempem dojazdowym, spokojnie doganiam spinacza, mówię mu grzecznie cześć na światłach pod ślimakiem. Ruszam spod świateł z pole position i tyle się widzimy. Dalej standardowo przez Szpopienice (nie spotykam Noibast-y D3S, Brynów Ochojec do pracy na Piotrowice. Powrót trochę nietypową trasą w celu utrwalenia przez nowo poznaną trasą na Borki, skrótem z Kilińskiego do Parku Żeromskiego (udaje mi się fajnie wyjechać zaraz pod wiadukt), Fakop, Auchan (tu zakupy). Zahaczam o dom rodziców coś odebrać i ruszam dalej. Nie chce mi się jechać oklepaną trasą przez Lidl, więc kieruje się ul.Lenartowicza na Kazimierz, Strzemieszyce. Stamtąd za przejazdem PKP w kierunku na Łosień ale znów inaczej bo odbijam na 790. Koło taśmociągu wbijam na starą drogę przez las (są tam pozostałości asfaltu) i wylatuje przy remizie w Łośniu. Tak sobie oto zmodyfikowałem, a co się będę szczypał... Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 43.18km TIME: 1:37:16 Pobudka 4:40 po 10min drzemce. Wstaję i szykuje jedzenie do pracy. Monika przygotowuje przyczepki bagażowe Extrawheel do odbioru przez klientów naszej wypożyczalni. Żegnam się i ruszam o 5:40. Warunki podobne do tych wczorajszych, jedzie się bardzo dobrze i płynnie. Trasa standardowa, w Sosnowcu udaje mi się przejechać wszystko na zielonych światłach :) W Szopienicach położyli 1 warstwę asfaltu na dziurawym odcinku więc jadę przetestować. Dalej przez D3S, Brynów do pracy na Piotrowice, gdzie jestem ze sporym zapasem. Po pracy umawiam się z Marcinem na wspólny powrót. Jako, że Marcin musi coś podrzucić koledze na Mariacką ruszam w tamtą stronę. Gdy już jestem na miejscu dostaje info, że jednak mam jechać pod AE. Wracam i spotykam na miejscu zbornym nieoczekiwania Ryśka. Chwila rozmowy i trzeba ruszać do domku bo szkoda czasu. Jedziemy trasą wzdłuż DK86 pod IKEA i dalej nową opcją dojazdu na Borki, którą prezentuje Marcin. Później standart i skrócik przez Kilińskiego do Parku Żeromskiego. Odnajduje przejazd przez tory po płytach więc nie trzeba schodzić z bike-a. W okolicach Makro żegnamy się i ruszam solo prosto do domku, gdzie czeka na mnie Monika. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.52km TIME: 1:37:55 Pobudka 4:30, Monika wstaje pierwsza i przygotowuje paczki do wysyłki dla klientów Rowerowej Norki. Szukuje śniadanko i jedzonko do pracy, pakowanie. Monika żegna się i wyrusza 5:30 po samochód do brata na Manhattan. Ja jeszcze się guzdrzę, więc wyruszam jakieś 6min później standardową trasą. Pogoda doskonała do jazdy, od rana ładnie operuje słonko. Jadę. W okolicy huty udaje mi się chociaż na chwilę złapać Monikę. Dalej już solo, mam wrażenie, że coś dziwnie się układa nowo założony łańcuch, który kiedyś śmigał w Kellys-ku (był najkrótszy z tych co posiadam w częściach zamiennych). Co chwilę coś ociera i tak jakby przeskakuje na korbie. W Sosnowcu przekonuje się, że to odchodząca blaszka ogniwa tak haruje. Zatrzymuje się i przy jeszcze dokładniejszych oględzinach wychodzi na to, że blaszka jest pęknięta przy sworzniu. Wywalam 2 ogniwa z łańcucha, skuwam dokładnie co by niemieć niespodzianki w dalszej jeździe i ruszam. Muszę gonić, ale sprawnie dostaje się do pracy. W Szopienicach znów nie udaje się spotkać z Noibastą :( Dalej klasycznie przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice. Noga dobrze zapodaje. Po pracy ugaduje się z Marcinem na wspólny powrót. Marcin jeszcze musi co nie co załadować na dostawczaka więc w międzyczasie czekając na niego koryguje ustawienia przedniej zmieniarki :) Dalej wspólnie przez Kilińskiego, eksplorujemy drogę pod ślimak i wychodzi, że można praktycznie dojechać do Parku Żeromskiego. Dalej klasycznie pod Fakop na Środule i Auchan. W Auchan zakupy, Marcin dowiaduje się co było przyczyną pikania bramek - a mianowicie kask. Pod Auchan przegryzamy owoce i czekoladę. Jadę z Marcinem jeszcze pod Decathlon, gdzie usuwają tag-a RFID. Dalej ścieżką pod Makro, gdzie w połowie żegnamy się. Marcin pedali do domku, ja też tyle, że mam ciut dalej. Jadę przez centrum D.G, kontrapasikiem na Gołonóg i Tworzeń. W domku już czeka na mnie Monika :)
Już niedługo Dębowy Orient. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 43.46km TIME: 1:36:05 Pobudka 4:30, standard poranny. Monika rusza później samochodem więc żegnam się, drzwi zostają zahaczykowane i ruszam. Pogoda dalej wyśmienita do jazdy, trasa standardowa. Jedzie się bardzo przyjemnie. Noibasty nie udaje się spotkać w Szopienicach. Na Murckowskiej telefon do Moniki, odbiera Ewa i mówi, że są w okolicy mostka, wiec dzisiaj jestem ciut szybciej ;) Dalej przez D3S w kierunku Brynowa. Nagle w tylnym kole robi się miękko. Przymusowy przystanek i łatanie kapciocha - przyczyna to jakiś kawałek drutu się wbił. Łatam gdyż jak już poświęciłem czas na szukanie dziury i wyjmowanie dinksa z opony to czemu nie nakleić łatki. Następnie ruszam szybkim tempem do pracy by jako tako dojechać w czasie. Pomaga mi w w tym tunel aerodynamiczny za busem 297 dzięki któremu w tempie ekspresowym podjeżdżam na Ochojec by później dostać się do roboty na Piotrowice. Po pracy ruszam standardową trasą. Monika jest już w domku więc jadę solo. Udaje się zsynchronizować powrót z Marcinem więc od Szopienic bokami jedziemy w stronę Auchan. Morawa zablokowana cieżarówkami i ciężkim sprzętem, gdyż drogowcy wreszcie wzięli się porządnie za robotę. Jedziemy okrężnie przez centrum Szopienic. Późnej skrót przez Kilińskiego, Pogoń - tutaj Marcin prezentuje skrót przez basen i Żeromskiego. Dalej huta Buczka, Fakop, Środula. Wstępujemy do Auchan, ja po jakieś zakupy na wieczór a Marcin pooglądać plecaki turystyczne. Na miejscu w pasażu ciekawa wystawa, naprawdę robi wrażenie. Polecam odwiedzenie. Przed Auchan wcinamy owoce, bo już doskwiera brak paliwa i ruszamy koło Makro na stare Zagórze. Tam się żegnam z Marcinem i dalej solo mknę do domku. W oddali widmo burzy i czarne niebo. Przejeżdżam Tworzeń, długa prosta i załapuje się na deszczyk na ostatnich 5km. Na szczęście to tylko namiastka tego co przeszło niedawno przez Łosień. W domku o 18:40. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!