Do pracy: 41.82km 1:56:09
Pobudka 4:20 po jednej 10min drzemce. Zbieram się, żegnam z Moniką i wyruszam o 5:30. Temp. -2C, wiaterek ciut przeszkadza i skutecznie wychładza mnie. Trasa standardowa, bez niespodzianek nieśpiesznie dostaje się na Murckowską. Daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej do pracy.
Po pracy Ruszam nieco później z racji tego, że musiałem rozwiązać problem z systemem realizującym płatności i przelewy. Po drodze zatrzymuje się w Biedronce na Zawodziu i robię małe zakupy. Później na chwilę do brata w odwiedziny. Strasznie marzną mi dłonie, ale wypita ciepła herbata jakoś mnie rozgrzewa. Dalej już prosto do domku.
Na Środuli, na jednej z dróg osiedlowych spotykam kierowce wyznającego życiową maksymę: "ZASADY są po to aby je ŁAMAĆ". Po co jeździć prawym pasem jak można lewym i to jeszcze tak nie przymierzając z 3 razy szybciej niż dopuszczalna prędkość. Masakra, w ostatniej chwili przytulam się do zaparkowanych samochodów aby mnie debil nie rozjechał. Widzę, że parkuje ciut dalej, podjeżdżam i udzielam stosownej reprymendy. Mam w głębokim poważaniu, że przeprasza. Jeden ruch kierownicą i nie miał by kogo. Ech...
W domku po 19:00. Monika przygotowała pyszną kolację - dziękuje :*
Do pracy: 42.49km 1:57:37 Pobudka 4:10. Monika walczy dalej z przeziębieniem, katarem i wygrzewa się w łóżeczku. Wymieniam szprychę, która poleciała w tylnym kole i ruszam dziś ciut wcześniej. Temperatura -1C. trasa standardowa. Wiatr niesprzyjający i wydaje się, że jest znacznie zimniej. Na Murckowskiej daję znać, że wszystko ok i dalej do pracy. Po pracy odbieram zamówiony banner dla Rowerowej Norki. Pakuję go do plecaka i jako, że jest metrowy wystaję trochę. Na górę daję opaskę odbl. Wraz z kamizelką na dole z poziomymi pasami przychodzi mi na myśl, że wygląda to jak jakiś odblaskowy fucker :) Do domku bez niespodzianek. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 41,9km 1:55:18 Dzień zaczynam o 4:10, standardowe czynności poranne przebiegają sprawnie. Monikę rozkłada jakieś przeziębienie. mnie też coś drapie po gardle więc profilaktycznie pakuję uderzeniową dawkę witaminy C w naturalnej grejpfrutowej postaci. Żegnam się i ruszam o 5:20, lecz wracam się po chwili po zamówienie dla klientki Norkowego sklepu. Temperatura -1C, asfalty mokre, miejscami śliskawe więc z dużą dozą ostrożności pokonuję trasę. Udało się wygenerować spory zapas czasu z racji wczesnego startu więc bez szaleństw. Wiaterek trochę daję się we znaki na nieosłoniętych przestrzeniach. Na Murckowskiej daję znać, że wszystko ok i kulam się dalej do pracy na Piotrowice. Ostatnia szansa by wziąć udział w Sylwestrowym KoRNO. Serdecznie zapraszamy
W drodze dostarczam zamówienie na D3S i ruszam standardową trasą do domku. W Lidlu w Dąbrowie większe zakupy. Temp 2C ale ostygłem i chwilę zajmuje aby się ponownie rozgrzać. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 41.8km 1:58:01 Pobudka 4:10, Monika wstaje razem ze mną pomimo,że wczoraj do późnych godzin nocnych pracowała na domknięciem projektów :(. Zbieram się, żegnam i ruszam o 5:20. Warunki takie sobie, asfalty mokre nie budzą zaufania. Jest +3C. Jadę ostrożnie co by nie szorować asfaltu na jakimś zakręcie, mam w końcu spory zapas czas. Tak nieśpiesznym tempem docieram na Murckowską. Daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej do pracy. W drodze powrotnej odbieram zamówienie dla Rowerowej Norki i standardową trasą kulam się do domku. Na Tworzniu mijam Monikę, która jedzie Cytrynką na spotkanie z Ghostami. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!