Rano z Moniką wyruszamy z Łośnia przed 8:00 do Katowic na spotkanie w Katowicach "Rowery po francusku". Gościliśmy w
Katowicach Oliviera Schneidera - prezesa Francuskiej Federacji
Rowerzystów oraz Bernadette Caillard-Humeau - wiceprezes Francuskiej
Federacji Rowerzystów. Pokazaliśmy im co mamy dobrego w
infrastrukturze, a z czym mamy problemy (oni podzielili się
swoimi doświadczeniami). Bernadette odpowiada we Francji za
funkcjonowanie „szkół rowerowych”, rozmawialiśmy o rowerowej edukacji dzieci i młodzieży oraz o tym jak zachęca się
je we Francji do częstego i bezpiecznego korzystania z jednośladów.
Adam na wieść o objeździe ścieżek w parku na Podlesiu postanawia się przyłączyć do szwędania - dzięki za towarzystwo :) Po zakończeniu rekonesansu jedziemy przez Laski, gdzie zgarniamy punkt z rajdu przy krzyżu. O dziwo jeszcze się tam ostał wraz perforatorem. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.65km TIME: 1:36:18 MXS:47.0km/h Pobudka 4:50. Monika jest już na nogach od 4:30, z racji ostatniego dnia w korporacji i pakowania przesyłki dla klienta Rowerowej Norki. Szykuję jedzonko do pracy, pakuję się, żegnam i wychodzę. Na dole jeszcze opróżniam pakę Cytryny i załadowuje tam Białą Perłę :) Ruszam o 5:40 - ciut wcześniej niż ostatnio zwykłem wyjeżdżać. Warunki dobre do jazdy, nieco chłodniej niż wczoraj. Jadę standardową trasą bez ekscesów, tylko kilku mijających na gazetę i zablokowany przejazd na D3S. W pracy ze sporym zapasem czasu. Po pracy wychodzę nieco później, gdyż zatrzymują mnie na chwilę sprawy służbowe. Ruszam na Murckowską. Na skrzyżowaniu podczepiam się i siadam na koło jakiemuś szosowcowi, który pewnikiem wybiera się obejrzeć przejazd TdP do centrum Katowic. Spokojnie daję radę siedzieć mu na kole i z prędkością przelotową 40km/h szybko docieram na Brynów (co go pewnie pod koniec trochę zirytowało :)). Następnie przez D3S, jest tam spory ruch bo stawiają scenę. Z Murckowskiej wspólnie z Moniką do Szopienic, gdzie pakujemy rowerki na Cytrynę i ruszamy szybko do domku. Wieczorkiem mamy gości, odwiedzają nas Darek z Rodziną K w komplecie. Fajnie było się zobaczyć i widzimy się również na Dębowym Oriencie. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Pobudka 5:10! :) Monikawstaje nieco wcześniej i szykuje się do pracy (jeszcze tylko 7 razy :)). Zbieram się pośpiesznie, pakuję przyszykowane wczoraj jedzonko i w drogę. Znów późno wyjechałem bo jest już 5:45. Pogoda nadal wyśmienita, oby tak dalej. W trasie ścigam się z autobusem linii 806, chyba z 3 razy się mijamy, aż gubię go na stałe. Przejazd bez ekscesów, płynny. W Sosnowcu zielona fala przy ślimaku, wiadukt załatwiam objazdem za pomocą chodnika. Dalej przez Szopki - od czasu remontu i oddania drogi nie wiedziałem tam Noibasty - przypadek, byćmoże jeździ teraz inaczej :). Melduje się na 3 stawach o 6:54 i ruszam dalej przez D3S, Brynów, Ochojec do pracy na Piotrowice. Po pracy jadę bez zbędnych postojów na Pogorię III, gdzie czeka już Monika. Następnie wspólnie ruszamy na rowerach do domku. Po drodze zakupy w Biedronce na Gołonogu i w sklepiku w Łośniu. W domku chwilę po 18:00. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Ok 13:00 ruszamy z Moniką na obiadek do Taty i Henii. Po obiadku czas na pyszny imieninowy sernik, makowiec i inne ciasta, które to przygotowała Henia. Kosztujemy też winka, a następnie czekolady :) Po tych słodkościach ciężko się ruszyć, ale czas wracać do domku bo czeka praca. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 43.52km TIME: 1:37:55 Pobudka 4:30, Monika wstaje pierwsza i przygotowuje paczki do wysyłki dla klientów Rowerowej Norki. Szukuje śniadanko i jedzonko do pracy, pakowanie. Monika żegna się i wyrusza 5:30 po samochód do brata na Manhattan. Ja jeszcze się guzdrzę, więc wyruszam jakieś 6min później standardową trasą. Pogoda doskonała do jazdy, od rana ładnie operuje słonko. Jadę. W okolicy huty udaje mi się chociaż na chwilę złapać Monikę. Dalej już solo, mam wrażenie, że coś dziwnie się układa nowo założony łańcuch, który kiedyś śmigał w Kellys-ku (był najkrótszy z tych co posiadam w częściach zamiennych). Co chwilę coś ociera i tak jakby przeskakuje na korbie. W Sosnowcu przekonuje się, że to odchodząca blaszka ogniwa tak haruje. Zatrzymuje się i przy jeszcze dokładniejszych oględzinach wychodzi na to, że blaszka jest pęknięta przy sworzniu. Wywalam 2 ogniwa z łańcucha, skuwam dokładnie co by niemieć niespodzianki w dalszej jeździe i ruszam. Muszę gonić, ale sprawnie dostaje się do pracy. W Szopienicach znów nie udaje się spotkać z Noibastą :( Dalej klasycznie przez D3S, Brynów, Ochojec na Piotrowice. Noga dobrze zapodaje. Po pracy ugaduje się z Marcinem na wspólny powrót. Marcin jeszcze musi co nie co załadować na dostawczaka więc w międzyczasie czekając na niego koryguje ustawienia przedniej zmieniarki :) Dalej wspólnie przez Kilińskiego, eksplorujemy drogę pod ślimak i wychodzi, że można praktycznie dojechać do Parku Żeromskiego. Dalej klasycznie pod Fakop na Środule i Auchan. W Auchan zakupy, Marcin dowiaduje się co było przyczyną pikania bramek - a mianowicie kask. Pod Auchan przegryzamy owoce i czekoladę. Jadę z Marcinem jeszcze pod Decathlon, gdzie usuwają tag-a RFID. Dalej ścieżką pod Makro, gdzie w połowie żegnamy się. Marcin pedali do domku, ja też tyle, że mam ciut dalej. Jadę przez centrum D.G, kontrapasikiem na Gołonóg i Tworzeń. W domku już czeka na mnie Monika :)
Już niedługo Dębowy Orient. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
DST: 43.57km TIME: 2:00:13 Pobudka 4:20. Monika pakuje sakwy bo jedziemy dziś wystawić Rowerową Norkę na Katowickiej Giełdzie rowerowej. Ja zajmuje się przygotowaniem jedzonka do pracy. Ruszamy wspólnie o 5:25. Temperatura wyraźnie mniejsza niż wczoraj, ale słonko zaczyna przygrzewać promykami więc nie ma źle. Trasa standardowa, mijamy dziury na Morawie w Szopienicach równoległą ulicą. Na Murckowskiej o 6:55. Żegnam się i ruszam TIR-em do pracy. Po pracy ruszam odebrać zamówienie Rowerowej Norki i jadę na Katowicką Giełdę Rowerową, gdzie rozstawiona jest już Monika. Na miejscu spotykamy Olgę i innych znajomych. Rozglądam się za jakimś rowerem na dojazdy do pracy w budżetowej kwocie, nawet udaje się jakąś ramę dopasować. Może na następnej giełdzie skompletuje resztę. Powrót pociągiem do Ząbkowic i stamtąd na kołach do domku, gdzie jesteśmy ok 20:30. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!