Dom-praca-dom
Rano pobudka 4:55 po kilku drzemkach. Słyszę dzwoniące krople o parapet. Pośpieszne zbieranie się i kompletowanie zestawu wyjazdowego. Monika zostaje dziś w domku. Żegnam się i wyruszam o 5:40. Temperatura 14C i od samego startu leje. Mój napęd jest w stanie agonii. Wczoraj nie dałem rady zrobić szlifa zębatek z racji późnego powrotu do domku, aby jako tako dało się jechać :( Wcześniej łańcuch skakał przy mocniejszym depnięciu w pedał, obecnie skacze praktycznie na każdym przełożeniu. Jedzie się fatalnie, o ile na prostej i z górki da się jakoś kręcić to najgorsze są skrzyżowania, gdzie trzeba ruszyć z miejsca. Dojazd prawie bez ekscesów, prócz tego, że jakiś idiota zajechał mi drogę gdy chciałem skręcić w lewo na światłach za wiaduktem w centrum Sosnowca.
Powrót standardową trasą z ominięciem ruchliwej 3maja w Sosnowcu. Przy ślimaku skręcam na Plac Kościuszki i odbijam na Fakop, Środulę Północną. Po drodzę jadę do Meridy w Dąbrowie zapytać o cenę pojedyńczych stalowych blatów 32T oraz 44T , a także z ciekawości całej korby Alivio. Nie wiem czy Shimano ma klientów za idiotów, ale stalowy blat 44T kosztuje tyle co pół korby :-) Gdzie tu pozostałe blaty, śruby - kominy. W sklepie internetowym znalazłem korbę Alivio, która wystąpi w roli dawcy oraz jest w dobrej cenie. Postanawiam zamówić i poczekać na przesyłkę. Napęd definitywnie umarł, wieczorem zamierzam go reanimować, zrobić dziewiczy szlif blatów w korbie. Zaobserwowałem, że to na nich skacze łańcuch (na młynku 22T problem nie występuje). Trzeba jakoś się dokulać do czasu nadejścia przesyłki..
A w domku Monika czeka z przepyszną kolacją - dziękuje :*
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!