Ruszamy po 3h snu rankiem wraz z Moniką rowerowymi Tir-ami. Sakwy załadowane po brzegi. Rozwieszamy po drodze do bazy na Zielonej kilka bliższych punktów. Odpinam dodatkowe kółko. Monika rozkłada się na miejscu, a ja ruszam rozwieszać dalsze punkty rajdu. Na trasie sporo błotka z racji opadów deszczu w nocy w poprzednich dniach. Wracam ze sporym zapasem czasu, jeszcze przed rozpoczęciem prezentacji. Rozdajemy mapy i uczestnicy, którzy stawili się w dość licznym gronie ruszają na trasę. Biorę Tir-a i ruszam na zakupy wurszta na grilla. Pomimo niezbyt przychylnej pogody uczestnicy dopisali. Wystartowało 47 osób. Dziękujemy wszystkim za udział, za atmosferę jaką stworzyli oraz za pomoc przy organizacji wolontariuszom. Fajnie jest usłyszeć tyle pozytywnych opinii po rajdzie i zobaczyć uśmiechnięte twarze pomimo niezbyt sprzyjających warunków. Po zakończeniu, zmęczeni ruszamy zebrać punkty i do domku.. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Z przyczepkami reklamową i sakwami wybieramy się wraz z Moniką na masę. Ulice mokre, gdyż padało i jeszcze lekko mży. Po drodze spotkanie z ekipą Bikehead MTB w Gołonogu. Pod dworcem dostajemy kamizelki masowe i witamy się z liczną reprezentacją Ghost-ów. Jest też sporo znajomych twarzy. Co trochę ktoś podchodzi i przygląda się z zainteresowaniem naszym TIR-om. Objazd trasy wraz z innymi masowiczami, dołącza się do nas Kiri i czas przejazdu mija szybko na rozmowie. Pod PIII jest też Nekor wraz z małżonką - - - dawno się nie widzieliśmy. Monika na finiszu masy ogłasza informację o jutrzejszym rajdzie "Orientuj się", który odbędzie się na Zielonej. Po talerzu żurku i wracamy w ulewie do domku. Ciuchy znów lądują w praniu... Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rano po puchary w ulewie. Po drodze na Tworzniu przejeżdża pociąg - chyba pierwszy raz widzę, aby coś tamtędy przejeżdżało. Nagle robi się tak ciemno, że zapalają się latarnie. Przy odbiorze zamówienia dziwią się, że zgłaszam się rowerowym TIR-em. W końcu Rowerowa Norka jest nie tylko z nazwy :) Przyjazd do domku, ciuchy do pralki, gorąca kąpiel i rozgrzewająca herbata z cytryną. Po południu wraz z Moniką ruszamy do drukarni po wydruki i eksperymentalną parę błotników "z kompozytu". Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Ruszamy z Moniką. Pogoda wyśmienita, świeci słonko. Wstrzeliliśmy się w koniec zmiany więc na Tworzniu korki. Najpierw do Urzędu miasta. Monika idzie podpisać umowę, ja do meldunkowego zmienić mój status bezdomnego :) Kilka podpisów i zostaje dąbrowianinem. Pan w urzędzie wręcza mi nawet mapkę Dąbrowy. Dalej do drukarni w Sosnowcu sprawdzić jak wyjdą wydruki map na rajd oraz wydrukować plakaty rajdu "Orientuj się". Rozdajemy plakaty w pobliskim rowerowym, wieszamy na Zielonej (łamię tam nadgniłą sztachetę w barze, barman jest naprawdę w porządku i nie idziemy w koszty :)), Pogoria. Tam zakup izotonika i w drogę powrotną. Odwiedzamy Tatę Moniki. Jeszcze zakupy w Groszku winka na wieczór i ruszamy do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Wspólnie z Moniką objeżdżamy trasę rajdu "Orientuj się". Pogoda jakaś taka nijaka. Na Zielonej spotykamy Rafał-a z Ghost-ów, który wrócił z szosowej 300-tki, który poznaje nas z daleka po doczepionych przyczepkach z sakwami. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: DST: 42.777km MXS: 47.0km/h AVS: 26.6km/h TIME: 1:36:27
Do pracy standardowo, po pracy trochę spraw do załatwienia (m.in. zakup dysku do kompa, którego naprawiam w Proline). Monika z racji późniejszego przybycia kończy też później, więc mam czas na spokojnie wszystko załatwić i podjechać na Murckowską na 17:00. Po drodze kilka migawek z tej trasy.
Następnie już wspólnie wracamy do domku wcale nie najkrótszą drogą. Pogoda sprzyja i świeci ładne słoneczko. Jedziemy zatem przez Czeladź (rejony ostatniego wypadu Noibasty - Szwedzkiego nie udaje się znaleźć), Grodziec, Zieloną do D.G. i dalej już standardowo przez Gołonóg, Tworzeń. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Najpierw z domu na Półmaraton Dąbrowski w którym startujemy wraz z Młynarzem. Pogoda dobra do jazdy i do biegania, nie za gorąco. Wieje lekki wietrzyk. Do Hali Centrum docieram w ostatnim momencie tuż przed odjazdem autokarów na linię startu. Na miejscu, krótka rozgrzewka. Przed linią zebrała się już nie mała grupa uczestników, spotykam Jadzię z którą udaje się zamienić kilka słów przed startem. Biegnę nie patrząc na innych swoim tempem aż doganiam biegacza z Chorzowa, który biegnie równie szybko jak ja i tak sobie gadamy na różne tematy przez pół trasy. Km lecą niepostrzeżenie, na 14km widzę, że słabnie i resztę postanawia przebiec wolniej. Ja dalej utrzymuję około 5min/km. Dochodzę grupkę która biegnie również tym tempem i już wspólnie śmigamy do mety. Jestem zadowolony z wyniku z racji tego, że tak mało biegałem w tym roku. Udało się przebiec w czasie ok. 1:43 (dokładnego wyniku nie sprawdzałem). Na mecie pamiątkowy medal, już drugi do kolekcji. Czuję też lekkie zakwasy w nogach.
Do pracy: DST: 43.307km MXS: 44.4km/h AVS: 28.1km/h TIME: 1:32:22 Pobudka 4:30, czyli poranny standard. Wczoraj ambitne plany wieczorne na wymianę łańcucha, załataniu kapcia w Kellysku i krótkiej przebieżki z racji zmęczenia zostają odłożone na bliżej nieznaną przyszłość....Monika wstaje chwilę później i pakuje zamówienie Rowerowej Norki dla Adama. Ja też trochę się zasiedziałem, więc suma sumarum startujemy razem. Z racji późnej godziny, gdyż jest już 5:50 muszę włączyć turbo. Wyprzedzam Monikę i śmigam dalej solo. Warunki pogodowa takie jak wczoraj (1C, sucho, wiatry o małej sile), podobnie jak wczoraj nie biorę rękawiczek. Dziś tylko 2 zamachy na moje życie, w tym jeden na bezpiecznym mogłoby się wydawać rondku w centrum DG, gdzie ratują mnie tylko skuteczne hamulce. Mam dość na dziś jazdy, mam dość bezmózgich spaliniarzy... Na Murckowskiej o 7:03, dalej przez D3S, Brynów na Piotrowice do fabryki. Po pracy ruszam po Monikę na Murckowską . Postanawiam sprawdzić jak wygląda przejazd przez lasy w Ochojcu. Jest tam już zupełnie sucho :) Dalej wspólnie ruszamy na zakupy m.in po buty biegowe, gdyż poprzednie już zupełnie się rozeszły a Półmaraton Dąbrowski coraz bliżej.
Wracamy przez Czeladź, Grodziec, Zieloną, Łagiszę. W domku w Łośniu wieczorkiem. Postanawiam jeszcze rozdziewiczyć buty robiąc pętelkę do Koksowni. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!