Do pracy: 42.10km 1:51:11 Cieplej bo +3C, afalty miejscami tylko lekko mokre. Spokojne tempo bo wyjazd zawczasu o 5:15. Z tyłu zamontowałem klasyczny błotnik, ass saver + wystający poza siodło duży plecak to nie jest dobre połączenie. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 45.06km 1:51:48 Wczoraj majstruję przy nowym kole i składam nowy napęd. Nie obyło się bez niespodzianek, za krótki support i nowa korba nie podchodzi, więc podwójna robota bo trzeba było założyć starą :( Kończę chwilę przed 0:00. Rano pobudka 4:10, pakowanie i szykowanie do wyjazdu. Żegnam się z Moniką i ruszam o 5:25. Na Ząbkowickiej orientuje się, że zostawiłem telefon na dachu Cytryny, wiec nawrotka. Włączam rejestrację i w drogę. N starcie mżawka, która szybko zamienia się w deszczyk. Temp +3C, raczej bezwietrznie. Na plus z wczorajszego serwisu jest to, że mam twardsze mniej chomikowate przełożenie 36/15 i jazda przy dużych prędkościach na prostej obręczy nie powoduje efektu symulacji konia :) Wizualnie koło też się fajnie prezentuje. Powrót standardową trasą, warunki o niebo lepsze niż rano. Przestało padać i co nieco przeschło. W Lidlu zakupy i prosto do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 42.13km 2:00:44 Pobudka 4:10, standardowe czynności startowe przebiegają sprawnie. Żegnam się z Moniką i schodzę na dół. Sprzęt dzisiaj w pełnej gotowości i nie ma niespodzianek. Temperatura -3C. Wyruszam z obawami o przyczepność na trasie, gdyż wczoraj asfalty były mokre już o 5:10. Wieje wiaterek, który przechodzi w czasem w nieco bardziej porywisty. Drogi się szklą, ale nigdzie nie uświadczam poślizgu. Sprawnie pokonuje kolejne km trasy i dojeżdżam do pracy ze sporym okładem czasu. Powrót standardową trasą, wiatr bardziej dokucza miejscami chce mnie zdmuchnąć. Pod Lidlem okazuje się, że zgubiłem zapięcie. Przypominam sobie wtedy, że na Brynowie jak przeskakiwałem krawężnik coś mnie pacnęło lekko w bok. Myślałem, że to nie zapięty pasek od plecaka. Nie kuszę losu i nie zostawiam raszpla, jadę więc do domku. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 41.63km 1:55:48 Pobudka 4:10, wyjazd 5:17. Temp -2C. Drogi suche, wiaterek odczuwalny ale nie przeszkadza zbytnio. Bez niespodzianek i ekscesów ze strony kierowców. Powrót spokojny, ciepło. Trochę za grubo się naubierałem. Po drodze małe zakupy w Lidlu i do domku, gdzie Monika przyszykowała niespodziankę. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Do pracy: 41.73km 2:00:45 W niedzielę wymieniam pogiętą zębatkę do mieszczucha na nowiutkiego Novatec-a 16T. Z racji tego, że 48x16 to ratio 3.0 kombinuje co tu założyć na przód. Mam tylko 36T ze starej korby trekkingowej co daje 2.25. Dociągam tak dobrany zestaw na seryjce podjazdów, kleję loctitem i wuala gotowe. Poniedziałek nieco asekurancko jadę busem bo padało i jest na minusie. Za dnia cieplutko i wiosennie, wszystko ładnie przeschło więc świta w głowie myśl by w kolejny dzień przejechać się rowerem do pracy.
Dzisiaj wstaję wcześniej o 4:10. Temperatura -5C. Szykuję się, pakuję jedzonko czyli standardowo jak zawsze. Wychodzę na dwór i sprawdzam stan nawierzchni choć nie jest to wyznacznikiem co może mnie spotkać na ponad 40km odcinku, zwłaszcza na tych mniej uczęszczanych drogach. Waham się ale w końcu głód jazdy zwycięża i decyduję się wyruszyć. Żegnam się z Moniką i wychodzę. Dzisiaj warunki spoko, w kilku miejscach coś się szkli ale szybka próba hamulca przekonuje mnie o tym, że to tylko psychika, bo przyczepność jest dobra. Brązowe gacie tym razem nie są potrzebne :) Przez to lekkie przełożenie, czuje się jak chomik przebierający nóżkami w kołowrotku. Nie da się rozwinąć jakiś oszałamiających prędkości bo jak tu się sprawnie zatrzymać mając taką kadencję. Praktykuję więc spokojną jazdę, która przebiega bez niespodzianek i jakiś ekscesów ze strony kierowców. Na D3S daję znać, że wszystko ok i ruszam dalej do pracy na Piotrowice. Nowe części zamówione więc mam nadzieję, że wysyłka będzie rychło. Po pracy standardowo. Zakupy pod Lidl i zaliczam kapciocha, którego kleję na miejscu. Pozdrawiam wszystkich przeglądających!
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!