Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1826.12 km (w terenie 300.00 km; 16.43%)
Czas w ruchu:73:39
Średnia prędkość:24.79 km/h
Maksymalna prędkość:72.48 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:76.09 km i 3h 04m
Więcej statystyk

Niedzielny wypad na Pszczynę i Goczałkowice

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(6)
Kategoria 101-200km
Trasę rozpoczęliśmy z Krzyśkiem od zajechania pod staw Janina na Giszowcu. Stamtąd ruszyliśmy lasami w kierunku Murcek. Później w okolicy złapaliśmy się czerwonego szlaku na Tychy (zahaczyliśmy jeszcze o Paprocany zbaczając na zielony) i docelowo na Pszczynę. Zdarzyło się trochę pobłądzić ale to z reguły przez oszczędność znakujących (w miejscach gdzie szły razem 3 szlaki malowany był pojedynczy kolor któregoś z nich, zwykle nie ten za którym podążaliśmy :) ). Pogoda dopisała, fajnie też było powłóczyć się po lasach szutrami i bardziej lub mniej dziurawymi drogami. Z Pszczyny udaliśmy się w kierunku Goczałkowic i objechaliśmy kawałek tamtejszego zalewu. Powrót dla odmiany zrobiliśmy przez Centrum Tychów, tak aby jeszcze zaliczyć browary Tyskie. Wracając lasami wyjechaliśmy trochę nie tam gdzie chcieliśmy i zrobiliśmy małą pętle z Podlesia na Kostuchnę i Piotrowice asfaltami zaliczając na koniec niewielkie podjazdy. Ogólnie wypad można zaliczyć do udanych, szkoda tylko że frekwencja niewielka.

Fotki z wypadu

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Piątek, 8 lipca 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Praca
Po małej przerwie w jeździe spowodowanej serwisem powracam. Dzisiaj objechałem do roboty, jakoś dziwnie się śmigało. Rower w jako takim stanie technicznym, bębenek z powodu problemów z rozebraniem (zapieczony gwint) zalałem smarem do łańcucha - teraz w miarę ok pracuje. Przy okazji zmiana klocków i nieplanowana wymiana oleju w hydraulikach. Na razie średnio działają, bardziej jak spowalniacz a nie hamulec (dzisiaj powtórka z zabawy z olejem LHM+). Części do błotnika zamówione (przesyłka w drodze), na allegro licytuje podobną piastę jak mam z tyłu - może się uda tanio dostać to przełożę bęben. W dodatku okazuje się, że lewe łożysko w supporcie do wymiany strasznie rzęzi mimo czyszczenia i smarowania.

Deszczowy wypad na jurę - Rabsztyn i Ogrodzieniec.

Niedziela, 3 lipca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria 101-200km
Rano nic nie zapowiadało takiego oberwania chmury (no może wczorajsze prognozy pogody, ale kto by im ufał). Wyprawę rozpoczęliśmy w składzie ja, Andrzej oraz Krzysiek (DG Strzemieszyce). Do Olkusza udaliśmy się drogą przez Sosinę oraz szutrami z Bukowna. W okolicach Rabsztyna zaczęło już porządnie kropić. Później było tylko gorzej. Dzisiaj wisiało nade mną jakieś fatum. Podążając za czerwonym szlakiem z Rabsztyna postanowiliśmy zwiedzić przydrożne ruiny, przy schodzeniu z roweru zahaczyłem o błotnik i go ułamałem, na zjeździe nie zdążyłem wyhamować przed zakrętem i zaliczyłem centralny wjazd w krzaczory (tam urwałem kabel od podstawki licznika). Najgorsze dopiero miało nadejść. W trakcie tak intensywnych opadów czerwony szlak rowerowy zamienił się w wodno-błotną mordownie. Kręcenia nie ułatwiał porywisty wiatr oraz wszędobylskie śliskie kamienie i korzenie. Trasa zamieniła się w naprawdę trudny technicznie odcinek. W pewnym momencie odbiliśmy na niebieski turystyczny co jeszcze podniosło już tak wyśrubowany poziom trudności. W Ogrodzieńcu zaliczyliśmy pierwszą wizytę w sklepie. Mocno zmarznięci na granicy hipotermii spożyliśmy po czekoladzie, co było nie lada wyczynem przy tak trzęsących się i skostniałych dłoniach. Do stacji PKP Zawiercie zostało ~ 12km. Fatum nadal mnie nie opuszczało, przy zjeździe asfaltem wpadłem w koleinę i trochę mną rzuciło i przywaliłem przodem o krawężnik. Chwilę później zorientowałem się że złapałem panę. Próbowałem się skontaktować z chłopakami ale ostro wyrwali do przodu i nie słyszeli nawoływań i telefonu. Wzięłam się za wymianę dętki. Przy pompowaniu okazało się, że moja pompka to tylko zbędny balast. Wypadłem na drogę i zacząłem zatrzymywać kierowców, lecz nikt nie posiadał pompki. Na szczęście Andrzej oddzwonił i wkrótce byliśmy już wszyscy razem - sytuacja została opanowana. Do odjazdu pociągu na Sosnowiec pozostało 20min. To była niezła czasówka po mokrych asfaltach w kierunku dworca w Zawierciu. Po drodze minęliśmy grupkę szosowców jadących na Częstochowę - pozdrawiam. Odcinek dojazdowy z dworca PKP w Sosnowcu do domu został sprawnie pokonany - zaskoczeniem nie było, że u nas też leje. W domu ciepła kąpiel i duża dawka wit. C. Jutro dojazd do pracy busem - ciuchy i buty się suszą.



Pozostałe fotki

Dom-praca-dom (Sosnowiec - Katowice Piotrowice-Sosnowiec)

Piątek, 1 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Praca
Dzisiaj lekka mżawka i temperatura nieco niższa niz zwykle sprawiła, że musiałem się przeprosić z nogawkami. Drogi lekko śliskawe ale za to opory toczenia mniejsze. Podobno do niedzieli ma się wypogodzić - nawet jeśli będzie tak jak dziś to można spokojnie jechać na Ogrodzieniec, oby tylko nie rozkręciło się bardziej z tymi opadami.

Dane przejazdu dom-praca: DST: 23.92 TIME:0:51:23 AVG:27.93