Trasę rozpoczęliśmy z Krzyśkiem od zajechania pod staw Janina na Giszowcu. Stamtąd ruszyliśmy lasami w kierunku Murcek. Później w okolicy złapaliśmy się czerwonego szlaku na Tychy (zahaczyliśmy jeszcze o Paprocany zbaczając na zielony) i docelowo na Pszczynę. Zdarzyło się trochę pobłądzić ale to z reguły przez oszczędność znakujących (w miejscach gdzie szły razem 3 szlaki malowany był pojedynczy kolor któregoś z nich, zwykle nie ten za którym podążaliśmy :) ). Pogoda dopisała, fajnie też było powłóczyć się po lasach szutrami i bardziej lub mniej dziurawymi drogami. Z Pszczyny udaliśmy się w kierunku Goczałkowic i objechaliśmy kawałek tamtejszego zalewu. Powrót dla odmiany zrobiliśmy przez Centrum Tychów, tak aby jeszcze zaliczyć browary Tyskie. Wracając lasami wyjechaliśmy trochę nie tam gdzie chcieliśmy i zrobiliśmy małą pętle z Podlesia na Kostuchnę i Piotrowice asfaltami zaliczając na koniec niewielkie podjazdy. Ogólnie wypad można zaliczyć do udanych, szkoda tylko że frekwencja niewielka.
Na pewno działa na Androidzie i Symbianie, tylko trzeba mieć GPS. Nie wiem jak na innych urządzeniach, ale tu jest lista telefonów, na których ten program działa:http://www.endomondo.com/download/
Ale powinien działać. Program darmowy, ale też jest wersja PRO za 10 zł
Rower towarzyszy mi od dzieciństwa, gdzie wolny czas spędzało się śmigając po osiedlowych chodnikach i tam też zdobywało umiejętność jazdy. Pelikan, Wigry3, pokomunijny BMX później pierwszy poważniejszy góral Merida Kalahari i pierwsze dalsze wakacyjne wycieczki. Później jakoś tak się potoczyło, że za wiele nie jeździłem.
W 2011r. postanowiłem zakupić nowy rower Krossa LEVEL A6 z myślą by dojeżdżać regularnie do pracy i od tego czasu się zaczęła rozwijać rowerowa pasja. Dzięki niej poznałem wielu ciekawych znajomych zarażonych cyklozą i spotkałem moją drugą połowę, towarzyszkę życia, która toleruje mnie takim jakim jestem :)
Nie gonię za nowinkami technicznymi i lżejszymi wagowo komponentami itd. Najwięcej radości czerpie z minimalizmu i jazdy na najprostszych w konstrukcji rowerach. Od złożenia pierwszego ostrego koła zakochany w takich rozwiązaniach. Buduję rowery od podstaw i sam je serwisuje. Od jakiegoś czasu składam również koła czyli ostatni element jaki zostawiałem w rękach serwisów zewnętrznych. Jak coś nie wyjdzie mogę być tylko zły na siebie, że coś spartoliłem :)
Rowerem poruszam się wszędzie, gdzie tylko się da i bez względu na warunki pogodowe.
Do zobaczenia na trasie!