Od Moniki do pracy + mikołajkowe extreeme (Łosień - Katowice Piotrowice - Dąbrowa Górnicza)
Rano pobudka standardowo o 4:30. Dzisiaj dostaję od Moniki ciche przyzwolenie na jazdę rowerem do pracy lub jak kto woli brak stanowczego sprzeciwu :-) Szykuję śniadanko i jedzonko dla nas do pracy. Czynności startowe przebiegają sprawnie i już o 5:40 po pożegnaniu się ruszam rowerem do pracy. Warunki jezdne bardzo dobre, ulice suche. Lód znajduje się jedynie przy samym krawężniku, gdzie zebrała się uprzednio woda. Na dworze rześko -5C, po ostatnich doświadczeniach ubieram jednak ochraniacze na SPD oraz dodatkowo opaski neoprenowe na kolana. Na głowie ląduje zimowy buff z Lidla założony w wersji kominiarka z ciepłym polarem wokół szyi. Komfort termiczny jest wystarczający, najbardziej jak zwykle marzną mi dłonie pomimo 2 par rękawiczek, ale nie tak jak ostatnio. Trasa standardowa, na Tworzniu o 6:02, Sosnowiec 6:40, Murckowska 7:04. Dzwonię do Moniki dając znać, że wszystko ok by się niepotrzebnie nie martwiła. Następnie przez D3S, ale tym razem chodnikiem. Na rolkostradzie miejscami szklaneczka. Za stadniną koni i tak mam okazję potrenować jazdę po lodzie na 1km odcinku :-) Bez szlifowania asfaltów dostaję się przez lasy w Ochojcu na Piotrowice. Na DDR na Jankego odnotowuję Policję i zatrzymany samochód skutecznie zastawiające mi drogę - no ładnie :)
Wakacyjna wyprawa 2012: Okolice Radomska i ciekawe ogrodzenie domu.© t0mas82
Po południu zaczyna sypać śnieg. Temperatura utrzymuje się w graniach lekko na minusie w okolicach 0C. Ruszam z pracy, na asfaltach cienka warstewka śniegu, omijam szlaban skrótem i zaliczam glebkę na pierwszym zakręcie 90' szorując bokiem asfalt. Pod warstwą śniegu czai się niebezpieczny lód. Dalej już nieco bardziej ostrożnie wykonuje manewry skrętu. Warunki są takie sobie, jadę standardowo przez D3S, Zawodzie, Szopienice, centrum Sosnowca. Następnie przez Auchan, Mydlice do Centrum D.G. by udać się na Pogorię. Z racji warunków przejazd zajmuje mi trochę więcej czasu niż normalnie. Pod molo już nikogo nie ma, ale jeden spóźniony biker zdradza mi kierunek mikołajkowego objazdu. Wrzucam szybsze tempo i gonię uczestników, co udaje się gdzieś w połowie. Odnajdujemy się z Moniką i ruszamy na Zieloną. Tam coś ciepłego do jedzonka, chwila rozmów, rozstrzygnięcie konkursu na najbardziej oryginalny strój mikołajkowy. Czas wracać do domku, jedziemy przez Aleję Zagłębia Dąbrowskiego, w miejscu gdzie ostatnio zginął rowerzysta palą się znicze. Na drogach zbity śnieg i dość ślisko. Robi się też strasznie zimno, przynajmniej ja czuję, że zaraz mi odpadną dłonie. Wchodzimy na chwilę do jednej z klatek aby się ogrzać przy ciepłym kaloryferku. Chwilę później pojawia się analogowy SPAM-er zapychający skrzynki pocztowe reklamami, który wywołuje nasz uśmiech :) Nie ryzykując wspólnie postanawiamy z Moniką, że oddamy rowerki do brata na Manhattan a powrót zrealizujemy komunikacją miejską.
Pozdrawiam wszystkich przeglądających!