Bieganie #38

Niedziela, 4 listopada 2012 · Komentarze(1)
Kategoria bieganie
Rano budzę się o 5:00 z ostrym bólem brzucha, takim jakiego chyba nigdy jeszcze nie miałem. Na szczęście ból ustaje ale czuje się jakoś słabo. Kładę się ponownie spać. Dziś z Moniką mieliśmy jechać na Helenkę - niestety nici z planów. Po 11:00 do Moniki dzwoni Aniuta i wpada później w odwiedziny na kawę. Następnie Monika korzysta z okazji i jedzie odprowadzić Anię, przy okazji robiąc przeciąg na Kellys-ku i testując błękitną szosę Meridy. Ja zostaję w domku i zamulam na łóżeczku słuchając muzyki. Wieczorem coś mnie już nosi, nie lubię tak siedzieć bezczynnie. Czuję się już lepiej więc postanawiam, że wyskoczę chociaż pobiegać. Najpierw w ramach rozgrzewki biegowej na Ząbkowicką do Taty Moniki coś odebrać i do sklepu w Łośniu. Następnie, po przekazaniu powyższych Monice, od domku już bez postojów na Koksownie i z powrotem. Klimatycznie wygląda droga na koksownie po zmroku. Te światła, mgła, płonącą wieża - żałuję, że nie miałem aparatu ze sobą.

Trochę statystyk:
1. rozgrzewka ok. 3km.
2. biegł właściwy: 4.74km x 2 = 9,48km ciągłego biegu w czasie 0:52:00 zakończonych sprintem.
Chyba nie jest tak źle jak na tak długi okres, gdzie nie biegałem.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Komentarze (1)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]