Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)

Piątek, 26 października 2012 · Komentarze(7)
Do pracy: DST: 43.65km TIME: 1:41:54 AVG: 25.70km/h MAX: 39.32km/h.
Rano budzi mnie alarm o 4:30. Wyłączam go i postanawiamy poleżeć jeszcze Moniką przez 10min :) Ale z pojedynczej drzemki robi się niezła seryjka i wstaję dopiero o 5:20. Ekspresowa kąpiel, zebranie wypranych ciuchów z suszarki i spakowanie jedzonka. A na obiadek pyszny bigosik tak pieczołowicie przygotowywany przez ostatnie 2 dni - dziękuje :*
Monika jedzie dziś bus-em z racji konieczności wcześniejszego powrotu do domku. Żegnam się więc i ruszam solo. Jest godzina 6:00, na dworze +6C. Po wczorajszym deszczu pozostały tylko mokre asfalty. Wieją porywiste wiatry i z reguły o kierunku wmordewind oraz przednio boczne. Jedzie się ciężko, nawet z górki na Ząbkowickiej nie osiągam 40km/h. Na Tworzniu jestem o 6:15, Murckowska 7:10. Na Murckowskiej ktoś zostawił na wpół roztrzaskaną butelkę na ścieżce rowerowej, którą nie zauważam i rozbijam w drobny mak przednim kołem. Jak to się stało, że nie złapałem pany to nie wiem do tej pory :) Dźwięk tłuczonego szkła wywołuje panikę wśród przechodniów. Dalej bez ekscesów przez D3S, lasy w Ochojcu na Piotrowice.

Po pracy schodzę po rower, ubieram się i przy zasuwaniu rozwala mi się zamek w wiatrówce. Na dworze dość chłodno. Nie uśmiecha mi się jazda z brakiem windstopper-a w taką pogodę. Częściowo udaje się jakoś zapiąć kurtkę za pomocą zszywacza biurowego ale i tak strasznie wieje chłodem. Ruszam solo standardową trasą przez Ochojec i tamtejsze lasy, D3S na Murckowską, Zawodzie, Szopienice, centrum Sosnowca, Środulę Północną pod Auchan. Tam drobne zakupy i wrzucam 70 konną czekoladę przegryzioną z owocami, gdyż odczuwam braki energetyczne. Montuję windstopper-a gazetowego - patent Krzycha :). Wreszcie uzyskuje należyty komfort termiczny. Ruszam mocnym tempem w drogę powrotną na Łosień przez Real w Dąbrowie, Tworzeń. Na miejscu chwilę po 18:00.
Pozdrawiam wszystkich czytających!

Komentarze (7)

też tak miałem kilka razy, coś twkilo w oponie i powietrze schodziło bardzo wooolno...

amiga 09:42 poniedziałek, 29 października 2012

amiga Jednak przebiłem delikatnie tył, dzisiaj po weekendzie zauważyłem, że uszło sporo powietrza :)
alistar Trzeba było załatwić parę spraw, nie zawsze rowerem da się to uczynić sprawnie i trzeba wybrać zło konieczne czyli jazdę busem/samochodem. Cóż na to poradzę - lubię dobrze zjeść :-)
Pozdrawiam wszystkich!

t0mas82 12:30 niedziela, 28 października 2012

Busem?!?! Monika się obija ;D
I znów o jedzeniu... ;P

alistar 10:15 piątek, 26 października 2012

Miałeś szczęście, ja kilka razy już rowaliłem opony na "tulipanach" jego mać... Na dokładkę najczęściej to było tuż po zakupieniu nowych oponek... W zeszłym roku 2 takie przypadki: raz poleciał Continental Race King, a raz Schwalbe Rocket Ron. Ten rok jakiś inny, brak tulipanów cy cóś

amiga 09:50 piątek, 26 października 2012

Jakoś fartownie najechałem, że tylko odskoczyła. Swoją drogą z mojego Nobby Nic na przodzie i tyle zostało Nic i teraz oponka wygląda jak semi-slick. Pomimo takiego zużycia odpukać nie łapie co chwila kapci - to chyba musi być opatrzność :)

t0mas82 07:05 piątek, 26 października 2012

Opatrzność czuwa na tb w takim razie jak szkło opon się nie chwyta i dętek nie niszczy :P

gizmo201 06:54 piątek, 26 października 2012

Czasem udaje się "szczęśliwie" wjechać na szkło.

limit 06:44 piątek, 26 października 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa woscs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]