Od Moniki do pracy + powrót (Łosień - Katowice Piotrowice - Łosień)
Rano pobudka 4:20. Wstaję dzisiaj pierwszy, przygotowuje kawę i ciasto na śniadaniową ucztę w postaci pulchnych naleśników amerykańskich :) Udaje mi się dokonać wypieku pierwszej partii i schrupać kilka. Monika dołączą ciut później zmieniając mnie przy patelni, a ja w tym czasie wykonuję inne czynności startowo-dopracowe - nie ma jak pełna współpraca i wymienność ról. Dzięki temu wszystko przebiega sprawnie i wyruszamy o czasie. Staram się jechać w miarę płynnie bez szarpania się pod górki (mam nadzieje, że udało mi się to osiągnąć na większości trasy). Dzisiaj bez specjalnych niespodzianek na drodze, docieramy o równej 7:00 pod Murckowską w Katowicach. Później solo przez 3 stawy, tam coś najwyraźniej rozkładają w ramach zbliżającej się imprezy.
Dolina Trzech Stawów - zapowiada się jakaś impreza?© t0mas82
Dolina Trzech Stawów© t0mas82
Na koniec omijam zamknięte szlabany przejazdem niestrzeżonym i w pracy jestem o równej 7:30 :)
Po pracy po Monikę na Murckowską i razem wyruszamy w drogę do domu. Na 3 stawach niespodzianka - zamknęli drogę dojazdową i zagrodzili barierkami. Omijam je bokiem terenową ścieżką wydeptaną przez rzesze wku****ych ludzi wyjeżdżając przed samym wjazdem na rolkostradę :)
Zablokowana droga na 3 stawach© t0mas82
Pod Murckowską na ścieżce rowerowej masa ludzi czekająca na jakiś transport i blokująca ten pas ruchu. Nagle kiedy wymijam sznur ludzi jakaś kobieta wbiega mi prost przed rower widząc chyba podjeżdżający blachotransport do domu. Ledwo wyhamowuje i unikam wpadnięcia na nią. W centrum Sosnowca pod ślimakiem podwójny zamach na moje życie, odbijam na prawo bo 2 bałwanów za kółkiem by mnie przyhaczyło. Odnośnie haczenia to zahaczamy później jeszcze o Lidla na Środuli, gdzie kupuję skarpetki sportowe i trochę bieżących zakupów. Pod szkołą z armatą na dziedzińcu mały postój na posiłek. Zjadam zakupione w Lidlu serki pleśniowe bo trochę zgłodniałem już :) Późniejsza trasa wiedzie nas podobnie jak rankiem przez Auchan, Mydlice, Centrum D.G na Broadway i Tworzeń. W Łośniu jedziemy obok siebie, są warunki - przeciwległy pas zupełnie pusty. Nagle ktoś na nas "tita". Monika z nerwów puszcza głośno soczystą wiązankę, ja usuwam się robiąc miejsce. Okazuje się później, że to trąbiła jadąca za nami Policja :) Oboje wybuchamy śmiechem co natychmiast poprawia nam humor zpsuty przez wcześniejsze zdarzenia :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!